Słyszymy często o podziale na tzw. Polskę A oraz Polskę B. Polska B traktowana jest jako obelga, określać ma tereny zacofane pod praktycznie każdym względem. Czy jednak podział ten jest wystarczający i dokładny? Moim zdaniem absolutnie nie. Zwiedzając troszkę nasz kraj poznałem i obczaiłem różnice cechujące dane regiony. Jak napisałem w tytule wyróżnimy 4 kategorie. Gdybym chciał podzielić kraj bardzo dokładnie byłoby ich przynajmniej z 10. Wic polega na tym, iż praktycznie nie istnieją sensu stricte identyczne warunki – musimy więc posunąć się do pewnej kategoryzacji, która pewną dokładność siłą rzeczy pomija.
Polska A
Najtrudniejszą rzeczą była kategoryzacja miast, które na to miano zasługują. Na pierwszy ogień idzie Warszawa – to chyba dość naturalne, że największy kapitał pieniężny oraz intelektualny skupia się wokół stolicy. A jeśli tak nie jest tzn. że miasto niesłusznie jest stolicą kraju. Pytanie co jeszcze? Tu niektórzy będą chcieli polemizować, ale obstanę przy opinii, że przede wszystkim Wrocław. Od stosunkowo niedawna to najpopularniejsze miejsce polskich migracji wewnętrznych. Skupia się tu duży kapitał a dobre położenie zapewnia sprawną komunikację. Jest to także największy polski gród znajdujący się w pobliżu naszego najbardziej rozwiniętego sąsiada, jednego z potężniejszych państw świata, naszego głównego partnera handlowego – Niemiec. Wrocław posiada także liczne koneksje z Niemcami. To naturalne, skoro w Polsce znajduje się na nowo dopiero od 64 lat. I to chyba też powód dlaczego to miasto tak dobrze się trzyma. My Polacy wszystko potrafimy spier... zepsuć. Wrocław zaadaptowaliśmy jednak dość dobrze, chociaż oczywiście dla miasta i jego rozwoju lepsze byłoby pozostanie pod jurysdykcją niemiecką . Powinniśmy się jako Polacy cieszyć, że trafiła nam się taka perła. Jeśli będzie rozwijać się w takim tempie jak obecnie, być może za jakiś czas stanie się atrakcyjniejszy niż Warszawa. To już pokaże czas. Co zamknie listę Polski A? Nie jest ona długa. Wydaje mi się, że na ostatni wagonik łapie się Trójmiasto. Powody dość banalne, jako aglomeracja to trzecie skupisko w Polsce, posiada dobre, portowe położenie i także szerokie koneksje z Niemcami. Do Polski A zaliczymy póki co także jeszcze jedno miasto, naszą perłę (jedną z), byłą stolicę Polski – Kraków. Ale myślę, że już niedługo. Dlaczego?
Polska B
Tą listę otwiera inna była stolica Polski – Poznań (tak moi drodzy, Poznań pełnił swojego czasu de facto tę funkcję, zresztą tym, którzy tam nie byli polecam przy okazji zobaczyć piękny zamek królewski). Ale niedługo to właśnie będzie Polska A o ile nie jest już. Poznań i Kraków łączy sporo podobieństw. Fakt bycia w przeszłości stolicą Polski o czym już wspomnieliśmy, piękna architektura centrów, podobna wielkość, podobna mentalność rodowitych mieszkańców (poszanowanie dla ekonomii w Polsce zwane powszechnie centusiostwem). Co jednak sprawia, że przyszłość Poznania widzę jaśniej? Nic innego jak położenie. Jest to najbliższe niemieckiej stolicy porządne, polskie miasto. Przez to jest wyjątkowo atrakcyjnym miejscem dla inwestycji. Z południa, wschodu i zachodu ma w dość podobnej odległości wielkie, kluczowe miasta co de facto stwarza je naturalnym miejscem wspólnych interesów – Międzynarodowe Targi Poznańskie nie wzięły się też z kosmosu A na północy w podobnej odległości Bałtyk. Poznań nie bez przyczyny posiada najlepszy w Polsce węzeł komunikacyjny. A także system pre-metra czyli popularną „Pestkę”, która umożliwia mieszkańcom szybkie przemieszczanie się z centrum do północnych dzielnic zamieszkanych przez dużą liczbę ludzi. Pierwszym kopem w przód dla miasta był grudniowy szczyt klimatyczny. Drugim będzie Euro 2012, na które Poznań jako jedyny posiada stadion (konieczna będzie modernizacja, ale to znacznie mniej roboty niż stawianie stadionu od zera). Podejrzewam, że zamiana miejscami Krakowa z Poznaniem nastąpi właśnie wtedy. Oczywiście w Krakowie nie nastąpi żadna degeneracja, na pewno nie będzie gorszych warunków niż są teraz. Nie mniej jednak rozwijać będzie się zwyczajnie wolniej. Za wolno jak na Polskę A. Kraków przestanie być kojarzony z kulturalną oraz intelektualną stolicą Polski. I słusznie bo już od pewnego czasu nią nie jest, a jest po prostu jednym z kilku potężnych ośrodków. Czyli tą ważną kwestię mamy już rozkminioną. Pytanie, co jeszcze zaliczymy do Polski B? Na pewno Górny Śląsk, największą polską aglomerację (dokładniej to konurbację) która jednak przeżywa kryzys związany z upadkiem przemysłu, który był tam nienaturalnie większy niż na potrzeby naszego kraju. Nie zmienia to jednak faktu, że takie skupisko ludności wymusza rozwój sektora usług. Jednak zanim Górny Śląsk całkowicie przekwalifikuje się, będą musiały minąć lata. Zaliczymy do Polski B jeszcze Szczecin i Opole. Powód dość banalny – dobre położenie plus koneksje z Niemcami.
Polska C
To świat generalnie średnich miast takich jak np. moje rodzinne – Częstochowa. Nie mają one takich plusów jak miasta Polski A oraz B. Mało tam wydarzeń, inwestycji etc. Skupiają one jednak kapitał regionów przez co nie można zaliczyć ich do takiego dna jak większości małych miasteczek. Oczywiście są wyjątki od reguły. Bo do Polski C zaliczymy miasteczka turystyczne, gdzie kapitał pieniężny nie stoi najgorszej – nigdy jednak nie będą skupiać kapitału ludzkiego, który napędza potrzebę szybkiego rozwoju. Podsumowując to będą miasta nie do mieszkania a do odwiedzania. Do Polski C zaliczymy także niewielkie miasta jak np. Bełchatów czy Zgorzelec, w okolicach których znajdują się cenne złoża surowców. Ale ich światłość trwa tylko do momentu kiedy nie skończą się zasoby surowców. Przykładem może być degeneracja Wałbrzycha, którego po upadku górnictwa węgla kamiennego w tamtym regionie nie możemy zaliczyć nawet do Polski C, do której zaliczymy jeszcze jedno miasto – Łódź. Ale powinna być to dla niej raczej obelga. Bo zaliczona tu zostanie tylko ze względu na kapitał ludzki oraz naukowy jaki posiada jako wielkie miasto. Niestety bardzo zdegenerowane po upadku przemysłu włókienniczego. Podobnie zresztą jak moja Częstochowa tylko że na większą skalę, poza tym Częstochowa może przy odrobinie szczęścia przekształcić się na miasto turystyczne, Łodzi nijak to się nie uda, poza tym jest na to za wielka.
Polska D
To świat głównie małych miasteczek oddalonych znacznie od centrów swoich regionów ani nieposiadających surowców. Nie ma tam znaczącego kapitału pieniężnego, ludzkiego ani naukowego. Pojęcie rozwoju jeśli występuje to jest rozumiane inaczej niż w najważniejszych miastach. Ludzie nie mając tam perspektyw rozwoju zwyczajnie emigrują. Tu także wrzucimy zdecydowanie większą część wsi. Chodzi o wszystkie wsie oddalone od centrów swoich regionów na tyle, że wyjazd do nich stanowi wyprawę. Jeśli nie posiadają walorów turystycznych ich nieuniknionym losem jest skazanie na bycie dziurą. Perspektyw rozwoju sektora usługowego – brak. A zatrudnienie w rolnictwie będzie stale maleć ponieważ musi – jest ono w naszym kraju nienaturalnie wielkie. Oczywiście sytuacja takich wsi jest jeszcze gorsza niż małych miasteczek oraz miast zdegenerowanych przez upadek głównego źródła dochodów mieszkańców. Wrzucamy to jednak do jednego wora, bo równie dobrze moglibyśmy zrobić dużo więcej kategorii. Wspomniałem o tym na początku.
Czy mój podział jest w jakiś sposób nowatorski? Pewno nie. Owe fakty nie są jakoś szczególnie niedostępne. Drażni mnie po prostu nadmierna kategoryzacja. Podział na Polskę A i B to moim zdaniem zbyt duże uproszczenie – stąd ten cały wywód. Warto wiedzieć też, że miasta Polski A są uznawane za rozwinięte patrząc przez pryzmat naszych warunków. W porównaniu do takich niemieckich miast jak np. Hamburg, Frankfurt czy Monachium to skanseny. No ale to nie RFN miało przez 44 lata położoną radziecką klapę.
A wy jak to widzicie? Domyślam się, że mieszkańcy krytykowanych regionów będą mieć uwagi - być może słuszne, nie wiem wszystkiego, ten tekst to efekt moich obserwacji i prognóz. Jeżeli nie dostanę kategorycznego opierdalu opublikuję ten tekst również gdzie indziej
Polska A
Najtrudniejszą rzeczą była kategoryzacja miast, które na to miano zasługują. Na pierwszy ogień idzie Warszawa – to chyba dość naturalne, że największy kapitał pieniężny oraz intelektualny skupia się wokół stolicy. A jeśli tak nie jest tzn. że miasto niesłusznie jest stolicą kraju. Pytanie co jeszcze? Tu niektórzy będą chcieli polemizować, ale obstanę przy opinii, że przede wszystkim Wrocław. Od stosunkowo niedawna to najpopularniejsze miejsce polskich migracji wewnętrznych. Skupia się tu duży kapitał a dobre położenie zapewnia sprawną komunikację. Jest to także największy polski gród znajdujący się w pobliżu naszego najbardziej rozwiniętego sąsiada, jednego z potężniejszych państw świata, naszego głównego partnera handlowego – Niemiec. Wrocław posiada także liczne koneksje z Niemcami. To naturalne, skoro w Polsce znajduje się na nowo dopiero od 64 lat. I to chyba też powód dlaczego to miasto tak dobrze się trzyma. My Polacy wszystko potrafimy spier... zepsuć. Wrocław zaadaptowaliśmy jednak dość dobrze, chociaż oczywiście dla miasta i jego rozwoju lepsze byłoby pozostanie pod jurysdykcją niemiecką . Powinniśmy się jako Polacy cieszyć, że trafiła nam się taka perła. Jeśli będzie rozwijać się w takim tempie jak obecnie, być może za jakiś czas stanie się atrakcyjniejszy niż Warszawa. To już pokaże czas. Co zamknie listę Polski A? Nie jest ona długa. Wydaje mi się, że na ostatni wagonik łapie się Trójmiasto. Powody dość banalne, jako aglomeracja to trzecie skupisko w Polsce, posiada dobre, portowe położenie i także szerokie koneksje z Niemcami. Do Polski A zaliczymy póki co także jeszcze jedno miasto, naszą perłę (jedną z), byłą stolicę Polski – Kraków. Ale myślę, że już niedługo. Dlaczego?
Polska B
Tą listę otwiera inna była stolica Polski – Poznań (tak moi drodzy, Poznań pełnił swojego czasu de facto tę funkcję, zresztą tym, którzy tam nie byli polecam przy okazji zobaczyć piękny zamek królewski). Ale niedługo to właśnie będzie Polska A o ile nie jest już. Poznań i Kraków łączy sporo podobieństw. Fakt bycia w przeszłości stolicą Polski o czym już wspomnieliśmy, piękna architektura centrów, podobna wielkość, podobna mentalność rodowitych mieszkańców (poszanowanie dla ekonomii w Polsce zwane powszechnie centusiostwem). Co jednak sprawia, że przyszłość Poznania widzę jaśniej? Nic innego jak położenie. Jest to najbliższe niemieckiej stolicy porządne, polskie miasto. Przez to jest wyjątkowo atrakcyjnym miejscem dla inwestycji. Z południa, wschodu i zachodu ma w dość podobnej odległości wielkie, kluczowe miasta co de facto stwarza je naturalnym miejscem wspólnych interesów – Międzynarodowe Targi Poznańskie nie wzięły się też z kosmosu A na północy w podobnej odległości Bałtyk. Poznań nie bez przyczyny posiada najlepszy w Polsce węzeł komunikacyjny. A także system pre-metra czyli popularną „Pestkę”, która umożliwia mieszkańcom szybkie przemieszczanie się z centrum do północnych dzielnic zamieszkanych przez dużą liczbę ludzi. Pierwszym kopem w przód dla miasta był grudniowy szczyt klimatyczny. Drugim będzie Euro 2012, na które Poznań jako jedyny posiada stadion (konieczna będzie modernizacja, ale to znacznie mniej roboty niż stawianie stadionu od zera). Podejrzewam, że zamiana miejscami Krakowa z Poznaniem nastąpi właśnie wtedy. Oczywiście w Krakowie nie nastąpi żadna degeneracja, na pewno nie będzie gorszych warunków niż są teraz. Nie mniej jednak rozwijać będzie się zwyczajnie wolniej. Za wolno jak na Polskę A. Kraków przestanie być kojarzony z kulturalną oraz intelektualną stolicą Polski. I słusznie bo już od pewnego czasu nią nie jest, a jest po prostu jednym z kilku potężnych ośrodków. Czyli tą ważną kwestię mamy już rozkminioną. Pytanie, co jeszcze zaliczymy do Polski B? Na pewno Górny Śląsk, największą polską aglomerację (dokładniej to konurbację) która jednak przeżywa kryzys związany z upadkiem przemysłu, który był tam nienaturalnie większy niż na potrzeby naszego kraju. Nie zmienia to jednak faktu, że takie skupisko ludności wymusza rozwój sektora usług. Jednak zanim Górny Śląsk całkowicie przekwalifikuje się, będą musiały minąć lata. Zaliczymy do Polski B jeszcze Szczecin i Opole. Powód dość banalny – dobre położenie plus koneksje z Niemcami.
Polska C
To świat generalnie średnich miast takich jak np. moje rodzinne – Częstochowa. Nie mają one takich plusów jak miasta Polski A oraz B. Mało tam wydarzeń, inwestycji etc. Skupiają one jednak kapitał regionów przez co nie można zaliczyć ich do takiego dna jak większości małych miasteczek. Oczywiście są wyjątki od reguły. Bo do Polski C zaliczymy miasteczka turystyczne, gdzie kapitał pieniężny nie stoi najgorszej – nigdy jednak nie będą skupiać kapitału ludzkiego, który napędza potrzebę szybkiego rozwoju. Podsumowując to będą miasta nie do mieszkania a do odwiedzania. Do Polski C zaliczymy także niewielkie miasta jak np. Bełchatów czy Zgorzelec, w okolicach których znajdują się cenne złoża surowców. Ale ich światłość trwa tylko do momentu kiedy nie skończą się zasoby surowców. Przykładem może być degeneracja Wałbrzycha, którego po upadku górnictwa węgla kamiennego w tamtym regionie nie możemy zaliczyć nawet do Polski C, do której zaliczymy jeszcze jedno miasto – Łódź. Ale powinna być to dla niej raczej obelga. Bo zaliczona tu zostanie tylko ze względu na kapitał ludzki oraz naukowy jaki posiada jako wielkie miasto. Niestety bardzo zdegenerowane po upadku przemysłu włókienniczego. Podobnie zresztą jak moja Częstochowa tylko że na większą skalę, poza tym Częstochowa może przy odrobinie szczęścia przekształcić się na miasto turystyczne, Łodzi nijak to się nie uda, poza tym jest na to za wielka.
Polska D
To świat głównie małych miasteczek oddalonych znacznie od centrów swoich regionów ani nieposiadających surowców. Nie ma tam znaczącego kapitału pieniężnego, ludzkiego ani naukowego. Pojęcie rozwoju jeśli występuje to jest rozumiane inaczej niż w najważniejszych miastach. Ludzie nie mając tam perspektyw rozwoju zwyczajnie emigrują. Tu także wrzucimy zdecydowanie większą część wsi. Chodzi o wszystkie wsie oddalone od centrów swoich regionów na tyle, że wyjazd do nich stanowi wyprawę. Jeśli nie posiadają walorów turystycznych ich nieuniknionym losem jest skazanie na bycie dziurą. Perspektyw rozwoju sektora usługowego – brak. A zatrudnienie w rolnictwie będzie stale maleć ponieważ musi – jest ono w naszym kraju nienaturalnie wielkie. Oczywiście sytuacja takich wsi jest jeszcze gorsza niż małych miasteczek oraz miast zdegenerowanych przez upadek głównego źródła dochodów mieszkańców. Wrzucamy to jednak do jednego wora, bo równie dobrze moglibyśmy zrobić dużo więcej kategorii. Wspomniałem o tym na początku.
Czy mój podział jest w jakiś sposób nowatorski? Pewno nie. Owe fakty nie są jakoś szczególnie niedostępne. Drażni mnie po prostu nadmierna kategoryzacja. Podział na Polskę A i B to moim zdaniem zbyt duże uproszczenie – stąd ten cały wywód. Warto wiedzieć też, że miasta Polski A są uznawane za rozwinięte patrząc przez pryzmat naszych warunków. W porównaniu do takich niemieckich miast jak np. Hamburg, Frankfurt czy Monachium to skanseny. No ale to nie RFN miało przez 44 lata położoną radziecką klapę.
A wy jak to widzicie? Domyślam się, że mieszkańcy krytykowanych regionów będą mieć uwagi - być może słuszne, nie wiem wszystkiego, ten tekst to efekt moich obserwacji i prognóz. Jeżeli nie dostanę kategorycznego opierdalu opublikuję ten tekst również gdzie indziej