To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Transhumanizm
Apropos tego filmiku z Titan The Robot - to faktycznie jest robot?
Ruchy są bardzo naturalne, a do tego to zachowanie gdy ten chłopak go "zaczepił". Jeśli to faktycznie samodzielna jednostka, a nie zdalnie (lub ze środka, może tam ktoś siedzi? Uśmiech) sterowany mechanizm, to jestem pod ogromnym wrażeniem i gratuluję twórcom.
Odpowiedz
Ten drugi filmik, to był bardziej żart Uśmiech
http://en.wikipedia.org/wiki/Titan_the_Robot
Niestety to tylko kostium Oczko
Odpowiedz
http://io9.com/5962870/10-supplements-yo...telligence

Dla ludzi zainteresowanych zwiększeniem wydajności swojego umysłu (czyli coś realnego na stan obecny). Bo w końcu na początku będziemy się ulepszać w naturalny sposób Uśmiech
Odpowiedz
Jakby jakiś transhumanista nie widział jeszcze tego filmika to wklejam:

Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
Pozytywne. Fajne Uśmiech
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Co do takich ramion:
http://kopalniawiedzy.pl/film-polimerowy...Koch,17313
Odpowiedz
Fajne. Ciekawe jak zostanie rozwiązane wymuszanie ruchu i pozostanie w danej pozycji.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Jeden z tekstów celebrytów na Twitterze, za który autor otrzyma okulary Google Glass od Google'a:
LeVar Burton napisał(a):#ifihadglass It would be a downgrade. -Geordi La Forge

A z innej beczki: ogląda ktoś serial "H+"?
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
Ja oglądam Uśmiech
Ciekawa sprawa, nie wiem czy aż tak prawdopodobna, ale możliwa.
W każdym razie serial dosyć nietypowy, alczkolwiek super.
Odpowiedz
NotInPortland napisał(a):A z innej beczki: ogląda ktoś serial "H+"?

Tak się wciągnąłem, że obejrzałem wszystkie 48 epizodów za jednym podejściem Uśmiech. Nawet fajne, aczkolwiek przyroda Finlandii (szczególnie te majestatyczne góry) pokazana w filmie strasznie razi. No i jak zwykle w filmach SF brak wyjaśnienia dla podstawowych kwestii, np. jak to możliwe, że sieci komórkowe nadal działają pomimo katastrofy.
I live to the day I die
I live to the day I cry
I'm dead the day I lie
Odpowiedz
Ja bym to sobie obejrzał jako jeden długi film i to najlepiej z polskimi napisami. Nie ma gdzieś takiej wersji scalonej?
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
Nie mogę przestać słuchać Duży uśmiech

https://www.youtube.com/watch?v=d1hJdq46wqE
Odpowiedz
Taki mam maly dylemat...
Zalozmy tak filozoficznie ze wszyscy na ziemi jestesmy niesmiertelni:
Mozemy sie wtedy rozmnazac tworzac istne rodzinne kolonie ktore po kilku wiekach zamienia sie nawet w rodzinne imperia.
Jak urodze dzisiaj dziecko to za 2000 lat bede mial kurewsko wielkie i niesmiertelne potomstwo Język
Jak wygladalyby wtedy stosunki miedzy ludzkie ?
Chodzi mi o stosunki wewnetrzne miedzy poszczegolnymi czlonkami tak licznych rodzin, ale i o stosunki miedzy samymi poszczegolnymi rodami.
Wielu transhumanistow mowi o pokoju i szczytnych celach ale czy takie posuniecie na pewno byloby "pokojowym" rozwiazaniem dla ludzkosci ?
Niesmiertelnosc naszych komorek nie oznacza ze nie mozemy zostac zabici, rozpierdoleniu w drobny mak, i nie ma potencjalnego powodu aby niesmiertelnosc sama w sobie zmienila ludzki pociag do wojny.
Czy ludzkosc i kosmos nie przypominalaby wtedy, tak czysto metaforyczie, jakies Afrykanskiej savanny gdzie wszedzie na horyzoncie znajduja sie kolonie mrowek, wielkie potezne niesmiertelne mrowiska, walczace ze soba w roznych i najprzerozniejszych wojnach ?
Oczywiscie aby moc zakladac tak wielkie kolonie i sie rozmnazac na taka skale zakladamy z gory ze procz bycia niesmiertelnym gatunek ludzki skolonizowal i nadal kolonisuje w bardzo silnym stopniu inne planety, galaktyki, itp...
"Człowiek cnotliwy dobre wypowiada słowa, ale nie zawsze ten, kto dobre powiedział słowo, jest cnotliwy."
-Konfucjusz
Odpowiedz
CreatedMind napisał(a):Taki mam maly dylemat...
Zalozmy tak filozoficznie ze wszyscy na ziemi jestesmy niesmiertelni:
Mozemy sie wtedy rozmnazac tworzac istne rodzinne kolonie ktore po kilku wiekach zamienia sie nawet w rodzinne imperia.
Jak urodze dzisiaj dziecko to za 2000 lat bede mial kurewsko wielkie i niesmiertelne potomstwo Język
Jak wygladalyby wtedy stosunki miedzy ludzkie ?
Chodzi mi o stosunki wewnetrzne miedzy poszczegolnymi czlonkami tak licznych rodzin, ale i o stosunki miedzy samymi poszczegolnymi rodami.
Wielu transhumanistow mowi o pokoju i szczytnych celach ale czy takie posuniecie na pewno byloby "pokojowym" rozwiazaniem dla ludzkosci ?
Niesmiertelnosc naszych komorek nie oznacza ze nie mozemy zostac zabici, rozpierdoleniu w drobny mak, i nie ma potencjalnego powodu aby niesmiertelnosc sama w sobie zmienila ludzki pociag do wojny.
Czy ludzkosc i kosmos nie przypominalaby wtedy, tak czysto metaforyczie, jakies Afrykanskiej savanny gdzie wszedzie na horyzoncie znajduja sie kolonie mrowek, wielkie potezne niesmiertelne mrowiska, walczace ze soba w roznych i najprzerozniejszych wojnach ?
Oczywiscie aby moc zakladac tak wielkie kolonie i sie rozmnazac na taka skale zakladamy z gory ze procz bycia niesmiertelnym gatunek ludzki skolonizowal i nadal kolonisuje w bardzo silnym stopniu inne planety, galaktyki, itp...

Na szczęście jesteśmy śmiertelni.
Ciekawszym pytaniem jest, czy jako gatunek przetrwamy?

Czy nowy człowiek będzie wciąż człowiekiem.
Odpowiedz
semele napisał(a):Na szczęście jesteśmy śmiertelni.
Ciekawszym pytaniem jest, czy jako gatunek przetrwamy?

Czy nowy człowiek będzie wciąż człowiekiem.

Że pozwolę sobie zapytać, który człowiek? Uśmiech
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Stanisław Lem w Wizji lokalnej" napisał(a):Każdy chciałby mieć piękne i rozumne dziecko. Nikt natomiast nie chce mieć za dziecko rozumnej i pięknej maszyny cyfrowej, nawet gdyby miała być sto razy bardziej inteligentna i krzepka od dziecka. Otóż program autoewolucji to śliska pochyłość bez zastawek, wiodąca ku otchłani nonsensów. Jest on w pierwszej fazie skromny; — zmierza do usuwania genów zmniejszających żywotność, powodujących ułomności, mankamenty dziedziczne itp. Lecz tak wszczęte naprawy nie mogą się zatrzymać przy żadnym osiągniętym stanie, bo i najzdrowsi chorują, a najmędrsi ulegają starczemu marazmowi. Ceną za usuwanie i tych niedostatków będzie stopniowe odchodzenie od naturalnego planu budowy organizmu, utrwalonego ewolucyjnie. Tutaj pojawia się w autoewolucyjnym działaniu paradoks łysego. Po wyrwaniu jednego włosa nie powstaje łysina i nie można wskazać, ile włosów należy wyrwać, żeby powstała. Zamiana jednego genu na inny nie przekształca dziecka w istotę obcego gatunku, lecz nie można wskazać miejsca, w którym powstanie nowy gatunek. Gdy traktować ustrojowe funkcje oddzielnie, usprawnienie każdej wyda się pożądane: krew odżywia tkanki lepiej od naturalnej, nerwy nie ulegające zwyrodnieniom, bardziej oporne kości, oczy, którym nie grozi ślepota, nie wypadające zęby, nie głuchnące uszy i tysiąc innych cech cielesnej niezawodności warto by mieć ponad wszelką wątpliwość. Lecz jedne udoskonalenia muszą za sobą pociągnąć inne. Spotęgowane mięśnie wymagają potężniejszych kości, a szybciej pracujący mózg — głębszej pamięci; gdy następny etap melioracji będzie tego wymagał, zwiększy się pojemność czaszki i jej kształt, aż nadejdzie czas, kiedy przyjdzie sam białkowy budulec zastąpić bardziej uniwersalnym, wtedy bowiem sprawności ustroju pójdą skokiem w górę. Ustrój niebiałkowy nie boi się żaru, promieniowania, przeciążeń astronautycznych, ustrój bezkrwawy, w którym utlenianie zachodzi wprost dzięki wymianom elektronów bez prymitywnego pośrednictwa krwiobiegu, o ileż mniej będzie uraźliwy i śmiertelny, i takimi przekształceniami rasa wykroczy poza nałożone na nią ograniczenia planetarnego łożyska. Te kolejne kroki prowadzą wreszcie do istoty, zbudowanej może bardziej harmonijnie, znacznie odporniejszej na przeciwności i urazy od człowieka czy Encjanma, do istoty daleko bardziej wszechstronnej, rozumnej, chyżej, trwałej, w granicy nawet nieśmiertelnej dzięki łatwej wymianie zużytych organów i zmysłów, do istoty, która poradzi sobie z każdym środowiskiem i z każdą zabójczą dla nas sytuacją, która nie będzie obawiała się raka, głodu, kalectwa, uwiądu starczego, boż nie będzie się wcale starzała, i będzie to istota prawdziwie udoskonalona dzięki technikom poprawczym, przyłożonym do całej masy dziedziczności i do całego ustroju — z tym jednym zastrzeżeniem, że ta istota będzie akurat tak podobna do człowieka, jak maszyna cyfrowa lub traktor. Paradoks w tym, że nie można wskazać miejsca, w którym następny krok okazuje się już nie do postawienia, każdy bowiem przybliża do ideału sprawności, lecz tym ideałem jest stwór zupełnie już nieludzki.
Skoro takiego miejsca, takiej nieprzekraczalnej granicy nie ma, po cóż właściwie te syzyfowe roboty, rozciągnięte na wiele pokoleń? Skoro dane pokolenie samo się nie przemienia, lecz wprowadza zmiany w potomstwo, czyż nie prościej i lepiej od razu usynowić maszynę cyfrową albo cały ośrodek obliczeniowy? Przecież rozłożenie optymizacji na następujące po sobie generacje to zwykły kamuflaż, transakcja gatunkowego samobójstwa na raty, więc dlaczegoż by właściwie samozagłada na raty miała być czymś lepszym od natychmiastowej? Tylko ten, kto się godzi na usynowienie ośrodka obliczeniowego na nogach (czy też na poduszce rakietowej), może bez obawy i zastrzeżeń rozpocząć preparowanie własnego potomstwa, skierowane ku doskonałości prawnuków. To, co nam patrzy na całkowity absurd jako usynowienie jakiegoś pancerno–kryształowego układu, z którym można rozmawiać o sprawach nieba i ziemi, wydaje się mniej absurdalne, kiedy przejście od stanu naturalnego do zoptymizowanego odbywa się na wielopokoleniowej przestrzeni długą serią zmian wprowadzanych stopniowo, lecz absurd powraca, kiedy scałkować ten ciąg. Czyż bowiem autoewolucja ma być kuracją odwykową od zestroju cech człowieczeństwa? Czyż nie jest w gruncie rzeczy wszystko jedno, KTO będzie potomną maszyną cyfrową — układ zbudowany w całości przez techników, czy też przepuszczany przez zrazu żywe macice, a potem przez jakieś uteratory? Kto daje zgodę na autoewolucję, ten zgadza się na likwidację własnego gatunku i przejęcie cywilizacyjnego dziedzictwa przez istoty pod każdym względem nam obce, ponieważ jesteśmy ułomni,” śmiertelni, ograniczeni w myśli i w czasie, więc niechaj się zwolennicy perfekcji wyzbędą fatygi, za jednym zamachem adoptując całość myślącej technologii planety. Bo niby czemu miałyby nas zastąpić oddzielne jednostki systemowe, wszak jeszcze sprawniejszy będzie od nich planetarny krystaliczny mózg, nasz potomek, dziedzic i spadkobierca!

Pod rozwagę. Oczko
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."
Odpowiedz
Trochę szkoda mi w filmie "Transcendence", tej kiełkującej osobliwości. Wszystko szło tak ładnie, powstał prawie MiniBorg, no i musieli go uciszyć...
Mogliby popuścić wodzę fantazji i nakręcić drugą wersję z alternatywnym zakończeniem.
Takim, gdzie rozwój sobie trwa i trwa.
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości