Nowe prawo fizyczne: długość postów jest wprost proporcjonalna do poziomu skomplikowania dyskusji i lokalnie wprost a globalnie odwrotnie proporcjonalna do sensowności dyskusji.
???
Skąd masz taką pewność? Nie twierdzę, że implikacja "chcę => uważam, że właściwe" jest świadoma. Poza tym, to wydaje mi się być już zwyczajną semantyką...
Chyba wiem, dlaczego się nie rozumiemy, popraw mnie, jeżeli się mylę. Poprzez kategorie "dobre" i "złe" ja rozumiem ocenę (być może podświadomą albo instynktowną, jak "chcenie") czy coś jest (nie)korzystne dla mnie. <bardzo osobista opinia> Wyciągam takie założenia z jedynych cech organizmów żywych, jakich nie zdołałem usunąć bez eliminowania konceptu życia, czyli z potrzeby przetrwania oraz rozprzestrzeniania się (oraz ich synonimów) </bardzo osobista opinia>. Z Twojego punktu widzenia nie istnieje bądź nie jest wymagane dzielenie na takie kategorie (być może z innymi kryteriami), co rozwiązujesz poprzez zawężenie definicji "dobre"/"złe" tak, aby nie uwzględniała osobistych chęci (patrz: chcę/nie chcę). Problem jest taki, że właśnie od tego ja wychodzę. Twierdząc, że czegoś chcesz oznacza, że uznajesz coś za korzystne w pewnym okresie czasu i będziesz dążyć do tego, aby się do tego zbliżyć, analogicznie jak czegoś nie chcesz. Nie można mówić o "chceniu dla samego chcenia", zawsze jest jakiś motyw, chociażby nieświadomy.
Innymi słowy, mamy definitywny konflikt definicji, semantykę i Sebastian BACH, dyskusja jest jałowa.
To, że coś jest abstrakcyjnym (lepsze słowo, moim zdaniem) konstruktem, nie oznacza, że nie może mieć wpływu na nasze otoczenie. Parafrazując Yuvala Noaha Harariego, czy widziałeś kiedyś firmę Wedel? Nie jej wyroby, sklepy czy pracowników, tylko firmę jako rzeczywisty byt? Jest to wyłącznie abstrakcyjny twór w naszych głowach, co jednak nie powstrzymuje go od wpływania na rynek czekolady, bycia oskarżanym w sądzie jakby był to pojedynczy człowiek.
PS. Widziałeś kiedyś miłość? Nie mówię tutaj o manifestacji jej wpływów, jak całowanie, przytulanie, wierność, bliskość itp.. <reductio ad absurdum> Widziałeś kiedyś MNIE?! </reduction ad absurdum>
Dobra, rozum i umysł określają inne rzeczy, dobrze jest mieć spójny słownik. Mam wrażenie jednak, że uciąłeś moje rozwinięcie tej myśli, jakie było niżej. Moje zdania kończą się kropkami, nigdy znakami końca linii .
Dla sprostowania, poprzez "wyciszanie" nie mam na myśli "tłumienia", tylko "przyjmowania wszystkiego takim, jakim jest, bez interpretowania tego jako negatywne, pozytywne czy neutralne". Poetycko rzecz ujmując, emocje, uczucia i myśli wszelkiego rodzaju przychodzą i odchodzą, ale my pozostajemy. Moje pytanie brzmi: co pozostaje? Nie są to definitywnie "uczucia holistyczne", nie są to emocje, nie są to myśli. Teraz, jak to piszę, skłaniam się ku odpowiedzi: pozostaje wyłącznie świadomość, ale jakie ma to znaczenie w tej dyskusji? Gdzie jest porządek, jak nie ma nic? Właśnie jakiekolwiek emocje, uczucia (holistyczne też) i myśli wprowadzają porządek, na swój sposób "dostrajają" umysł do siebie, wywołując lawinę skojarzeń (skrajny przypadek: spirala depresji).
Bardzo ambitne postulaty, masz jakieś badania potwierdzające, że tak właśnie jest? Problem z psychologią jest taki, że czasami jest ciężko odróżnić naukę od niemal czystej filozofii/poezji. Nawet jeżeli jest to prawidłowa interpretacja tego, co się dzieje w naszych głowach, to jest to nadal interpretacja spośród wielu (które rówież mogą działać), próba zwizualizowania procesów zachodzących w mózgach. W psychoterapii to jest chyba opłacalne, aby wyobrażać sobie rzeczy w konkretny sposób (wiem z osobistego doświadczenia), nawet jeżeli tak w rzeczywistości nie jest (nie posądzam IFS o to jednak). Ciężko jest wyleczyć samego siebie, podczas gdy zmieniamy się w zależności od nowych informacji/bodźców, co właśnie sugeruje, w nawiązaniu do moich poprzednich postów, że jesteśmy swego rodzaju chodzącymi pętlami zwrotnymi.
Wracając do IFS, niestety, odruchowo mam wątpliwości co do tej całej teorii (przeklęty sceptycyzm). Skąd pewność, że "umysł pełen empatii i ciekawości" jest tzw. "liderem"? Dlaczego akurat te cechy (i dlaczego wszystkie zaczynają się na 'c', to wygląda jak przypadek z drzewami PATRICIA w informatyce, czyli podciąganie teorii pod z góry przyjęte założenia)? W dalszej części strony jest nawiązanie do teori Carla Junga, co do której też nie mam szczególnego zaufania.
Aha,
, czyli jednak mamy jakiś "wewnętrzny kompas" określający rzeczy jako "dobre" i, analogicznie, "złe".
--------------------------------------------------------------------------
Wydaje mi się, że odpowiedź na tytułowe pytanie przewinęła się już gdzieś między wierszami... o czym my w ogóle rozmawiamy? I co ja robię tu u-u?
neuroza napisał(a): Niczego nie uważam za "właściwe" czy "niewłaściwe". Tak naprawdę prawdziwy Ty też nie
???
Cytat:No nie. W ogóle nie oceniam tego czy to jest właściwe czy niewłaściwe. Po prostu okazuje się, że czegoś chcę. Nie ma czegoś takiego jak "właściwe" czy "niewłaściwe".
Skąd masz taką pewność? Nie twierdzę, że implikacja "chcę => uważam, że właściwe" jest świadoma. Poza tym, to wydaje mi się być już zwyczajną semantyką...
Cytat:Nie podejmuję decyzji na podstawie tego, co jest "dobre" a co "złe", lecz na podstawie tego co chcę i co wolę.
Chyba wiem, dlaczego się nie rozumiemy, popraw mnie, jeżeli się mylę. Poprzez kategorie "dobre" i "złe" ja rozumiem ocenę (być może podświadomą albo instynktowną, jak "chcenie") czy coś jest (nie)korzystne dla mnie. <bardzo osobista opinia> Wyciągam takie założenia z jedynych cech organizmów żywych, jakich nie zdołałem usunąć bez eliminowania konceptu życia, czyli z potrzeby przetrwania oraz rozprzestrzeniania się (oraz ich synonimów) </bardzo osobista opinia>. Z Twojego punktu widzenia nie istnieje bądź nie jest wymagane dzielenie na takie kategorie (być może z innymi kryteriami), co rozwiązujesz poprzez zawężenie definicji "dobre"/"złe" tak, aby nie uwzględniała osobistych chęci (patrz: chcę/nie chcę). Problem jest taki, że właśnie od tego ja wychodzę. Twierdząc, że czegoś chcesz oznacza, że uznajesz coś za korzystne w pewnym okresie czasu i będziesz dążyć do tego, aby się do tego zbliżyć, analogicznie jak czegoś nie chcesz. Nie można mówić o "chceniu dla samego chcenia", zawsze jest jakiś motyw, chociażby nieświadomy.
Innymi słowy, mamy definitywny konflikt definicji, semantykę i Sebastian BACH, dyskusja jest jałowa.
Cytat:Widziałeś kiedyś rozum? Wygląda mi to na hipotetyczny konstrukt.
To, że coś jest abstrakcyjnym (lepsze słowo, moim zdaniem) konstruktem, nie oznacza, że nie może mieć wpływu na nasze otoczenie. Parafrazując Yuvala Noaha Harariego, czy widziałeś kiedyś firmę Wedel? Nie jej wyroby, sklepy czy pracowników, tylko firmę jako rzeczywisty byt? Jest to wyłącznie abstrakcyjny twór w naszych głowach, co jednak nie powstrzymuje go od wpływania na rynek czekolady, bycia oskarżanym w sądzie jakby był to pojedynczy człowiek.
PS. Widziałeś kiedyś miłość? Nie mówię tutaj o manifestacji jej wpływów, jak całowanie, przytulanie, wierność, bliskość itp.. <reductio ad absurdum> Widziałeś kiedyś MNIE?! </reduction ad absurdum>
Cytat:Query napisał(a): Możliwe, że poszerzam pojęcie 'rozumu', ale umysł człowieka (człowiek, jak wiemy, jakieś motywacje posiada) jest zaledwie kombinacją neuronów orazUmysł to dla mnie szersze pojęcie niż rozum. Wszelkie "irracjonalne" myśli czy emocje przynależą do umysłu, lecz do "rozumu" już nie.
Dobra, rozum i umysł określają inne rzeczy, dobrze jest mieć spójny słownik. Mam wrażenie jednak, że uciąłeś moje rozwinięcie tej myśli, jakie było niżej. Moje zdania kończą się kropkami, nigdy znakami końca linii .
Cytat:Nie jestem zwolennikiem "wyciszania" niczego. "Wyciszacz" to kolejny wewnętrzny strażnik, który chce narzucić swój porządek.
Dla sprostowania, poprzez "wyciszanie" nie mam na myśli "tłumienia", tylko "przyjmowania wszystkiego takim, jakim jest, bez interpretowania tego jako negatywne, pozytywne czy neutralne". Poetycko rzecz ujmując, emocje, uczucia i myśli wszelkiego rodzaju przychodzą i odchodzą, ale my pozostajemy. Moje pytanie brzmi: co pozostaje? Nie są to definitywnie "uczucia holistyczne", nie są to emocje, nie są to myśli. Teraz, jak to piszę, skłaniam się ku odpowiedzi: pozostaje wyłącznie świadomość, ale jakie ma to znaczenie w tej dyskusji? Gdzie jest porządek, jak nie ma nic? Właśnie jakiekolwiek emocje, uczucia (holistyczne też) i myśli wprowadzają porządek, na swój sposób "dostrajają" umysł do siebie, wywołując lawinę skojarzeń (skrajny przypadek: spirala depresji).
Cytat:W modelu IFS wyróżniamy energię JA oraz części. Energię JA
https://ifsp.pl/energia-ja/
"Według Schwartza JA u każdego człowieka funkcjonuje w ten sam sposób i charakteryzuje się tymi samymi cechami. Schwartz wyróżnił 8 cech, które pojawiają się najczęściej i nazwał je „8C“ (każdy z tych przymiotników zaczyna się w języku angielskim od litery „C“).
Współczucie (compassion)
Ciekawość (curiosity)
Spokój (calm)
Jasność (clarity)
Odwaga (courage)
Łączność (connectedness)
Pewność (confidence)
Kreatywność (creativity)"
Bardzo ambitne postulaty, masz jakieś badania potwierdzające, że tak właśnie jest? Problem z psychologią jest taki, że czasami jest ciężko odróżnić naukę od niemal czystej filozofii/poezji. Nawet jeżeli jest to prawidłowa interpretacja tego, co się dzieje w naszych głowach, to jest to nadal interpretacja spośród wielu (które rówież mogą działać), próba zwizualizowania procesów zachodzących w mózgach. W psychoterapii to jest chyba opłacalne, aby wyobrażać sobie rzeczy w konkretny sposób (wiem z osobistego doświadczenia), nawet jeżeli tak w rzeczywistości nie jest (nie posądzam IFS o to jednak). Ciężko jest wyleczyć samego siebie, podczas gdy zmieniamy się w zależności od nowych informacji/bodźców, co właśnie sugeruje, w nawiązaniu do moich poprzednich postów, że jesteśmy swego rodzaju chodzącymi pętlami zwrotnymi.
Wracając do IFS, niestety, odruchowo mam wątpliwości co do tej całej teorii (przeklęty sceptycyzm). Skąd pewność, że "umysł pełen empatii i ciekawości" jest tzw. "liderem"? Dlaczego akurat te cechy (i dlaczego wszystkie zaczynają się na 'c', to wygląda jak przypadek z drzewami PATRICIA w informatyce, czyli podciąganie teorii pod z góry przyjęte założenia)? W dalszej części strony jest nawiązanie do teori Carla Junga, co do której też nie mam szczególnego zaufania.
Aha,
https://ifsp.pl/energia-ja/ napisał(a):Energia JA (z ang. “Self Energy”) jest stanem umysłu pełnym empatii i ciekawości. To stan pełen w zasoby, w którym wiemy co dla naszych części jest dobre.
, czyli jednak mamy jakiś "wewnętrzny kompas" określający rzeczy jako "dobre" i, analogicznie, "złe".
--------------------------------------------------------------------------
Wydaje mi się, że odpowiedź na tytułowe pytanie przewinęła się już gdzieś między wierszami... o czym my w ogóle rozmawiamy? I co ja robię tu u-u?
"Carl nie chciał po prostu wierzyć: on chciał wiedzieć."
- Ann Druyan
- Ann Druyan