NotInPortland napisał(a):Tak, też o tym pisaliśmy, tylko pytanie, czy będą podbijały Kosmos dla ludzi czy dla siebie?
Mysle, ze nadejdzie taki czas, kiedy roboty same na to odpowiedza...
Skywalker napisał(a):Wyobraź sobie że kibel się zatkał. Ja w tym momencie już wolałbym wyjść na mróz i iść robić na podwórku. Leniwi natomiast ustawiliby wiaderko pod swoim łóżkiem. Tak widzę takie podejście.
W warunkach kosmicznych mozna liczyc tylko w pampersa...
Skywalker napisał(a):"Nie lećmy, bo coś się stanie". Gratuluję wizjonerskiego podejścia. Na Marsa najpierw latać będą geolodzy, następnie turyści a ostatecznie koloniści. Historia nauki mnie nauczyła że głosy takich sceptyków jak ty giną gdzieś na kartach historii i po sukcesach już nikt o nich nie pamięta.
Spokojnie, zaden lot zalogowy na Marsa nie odbedzie sie za naszego zycia. Powod? Brak woli politycznej finansowania takich projektow. Przy wydatkach amerykanskich na zbrojenia i na budzet NASA o lataniu miedzyplanetarnym mozemy zapomniec:
Skywalker napisał(a):W latach 50-tych XX w. część fizyków uważała że lot orbitalny człowieka to samobójstwo. Z drugiej strony pamiętaj że wizja śmierci jest wpisana w codzienność każdego astronauty. Gdyby sobie z nią nie radzili, nie latali by na ISS.
Co innego jest stale przebywanie w pasach Van Allena, a co innego krotki przez nie przelot. Poza tym wszelkich lotow dokonywano jedynie na suborbitalnych trajektoriach, wzglednie niskich orbitach. ISS rowniez lata w gornych warstwach atmosfery i musi byc co jakis czas podnoszony. Inaczej w ciagu kilku miesiecy spadlby na Ziemie. Z reszta ISS za kilka lat bedzie musial byc zdeorbitowany.
Skywalker napisał(a):Lem to dobry pisarz ale kiepski wizjoner. NotInPortland słusznie zauważył. Po co roboty miały by być wysyłane w kosmos? Obecne torują drogę pod nasze przybycie.
Lem jest o wiele bardziej wizjonerski niz wam sie wydaje. Jak na razie nie spelnila sie jego wizja robotyki, choc powoli to nastepuje. Lem przewidzial cos, co dzisiaj nazwywamy internetem. Ba, nawet media spolecznosciowe i marginalizacje znaczenia ksiazki. Ale to temat na inny watek.
Jesli chodzi o roboty to niekoniecznie. Nikt nie oczekuje, ze czlowiek fizycznie zejdzie do antarktycznego jeziora Wostok, ktore lezy pod 4 km lodu, a taka misje sie planuje, bo analogiczne wyzwanie stanowi badanie Europy – ksiezyca Jowisza. Inny przyklad: inspekcja wnetrza reaktorow atomowych. Zaden czlowiek nie przetrwalby w takich warunkach, nie mowiac juz o koniecznosci napraw. Przyklady takie mozna mnozyc. Roboty sa posylane tam, gdzie ludzka stopa nigdy nie stanie.
Obecnie roboty sa przedluzeniem ludzkiego ramienia. Zupelnie jak narzedzia. Poki co, to w sterowni siedzi czlowiek i kieruje robotem, Im dalej w kosmos, tym trudniej o komunikacje. 2.5 sekundowe opoznienie na Ksiezyc jest jeszcze do zaakceptowania, bo operator jest w stanie myslec co sie moze wydarzyc za 2.5 sekundy. W przypadku Marsa wymiana informacji moze trwac nawet godzine i to rowniez nie bezposrednio, bowiem doba na Ziemi i Marsie trwa podobnie dlugo. Do komunikacji potrzeba sztucznych satelitow Marsa. Jesli mysli sie o podboju kosmosu, niezbedne sa autonomiczne roboty, zdolne do podjecia decyzji niezaleznie od ingerencji czlowieka.
Tylko całkowity, gospodarczy PiSdziec (пиздец) i hiperinflacja jak z 1989 mogą uratować Polskę. Skurwerenowi musi zabraknąć na chleb, wódę i kiełbę. Wtedy pogoni PiSbolszewię widłami.