Hej ludzie. Mam takie nietypowe pytanie. Załóżmy że orbita okołoziemska byłaby już nieźle zatłoczona i jest porzeba kontroli dostępu do niej. Załóżmy, że jest ona podzielona między mocarstwa znajdujące się na Ziemi. Jak przebiegałyby linie podziału?
Niech to będzie Rosja, USA i Chiny. Jak wyglądałyby ich "terytoria" orbitalne? Mocarstwa musiałyby potrafić je kontrolować i szybko reagować gdyby ktoś niepowołany się na nie dostał. Musiałyby być też w miarę stałe i niezmienne w czasie. Gdyby np. Chiny miały broń orbitalną na orbicie, to USA nie pozwoliłyby przelatywać jej nad swoim terytorium?
Niech to będzie Rosja, USA i Chiny. Jak wyglądałyby ich "terytoria" orbitalne? Mocarstwa musiałyby potrafić je kontrolować i szybko reagować gdyby ktoś niepowołany się na nie dostał. Musiałyby być też w miarę stałe i niezmienne w czasie. Gdyby np. Chiny miały broń orbitalną na orbicie, to USA nie pozwoliłyby przelatywać jej nad swoim terytorium?