To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Upadek kapitalizmu?
#1
Czy to koniec swiata jaki znamy?
Na to i na inne pytania stara sie odpowiedziec w serii esejow pisanych z wiezienia byly szef Princeton Economics International Ltd Martin Armostrong
Teksty pisane na zwyklej maszynie do pisania z recznie robionymi ilustracjami. Armstrong jest jednym z tych co z wielka precyzja przewidzieli obecny globalny kryzys finansowy. Jego teoria cykli ekonomicznych znakomicie pokrywa sie z danymi ekonomicznymi. Pisze o trudnych ekonomicznych terminach uzywajac do tego prostego jezyka i ilustruje przykladami z zycia.
Niestety tylko po angielsku. Z polecanych esejow to: It's Just Time i Behind the Curtain.
http://www.scribd.com/kzuur58

Wczoraj dostalem ten link wiec jeszcze nie przekopalem sie przez wszystko.
Odpowiedz
#2
ile ukradl?
Cywilizacja to demokracja i podatki - P.Ikonowicz
Blog opuszczony
Odpowiedz
#3
swoja droga to znamienne, ze od wiekow o klesce kapitalizmu najglosniej krzycza wszelkiej masci zlodzieje...
Cywilizacja to demokracja i podatki - P.Ikonowicz
Blog opuszczony
Odpowiedz
#4
Panie on niewinny... wrobili go. Moze powinienem dodac ostrzezenie ze wiele z hiptez pana Armstronga ociera sie/jest hipotezami ze strefy teorii spisku. Sam autor zreszta o tym pisze.
Gosc siedzial 7 lat w wiezieniu bez procesu -co na standardy amerykanskie jest wielkoscia kosmiczna, bez wyroku sadowego. Sedzia wydajacy wyrok po procesie dostal prace w Goldman Sachs a to wlasnie z GS pan Armstrong zadarl. Mozna wierzyc mozna nie wierzyc poczytac warto. Nawet jesli jego teorie sa niedorzeczne (np cykl ekonomiczny oparty na kalendarzu majow) to fundamenty wiedzy sa solidne.
Odpowiedz
#5
blasphemic napisał(a):(np cykl ekonomiczny oparty na kalendarzu majow)

ROTFL.

Ludzie, dajcie sobie spokój z takimi kolesiami, poczytajcie austriaków. Na podstawie ich analiz to nawet 16 latek (ja w 2006) doskonale wiedział o tym, że będzie kryzys. O czym lubię przypominać Oczko
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#6
Avx napisał(a):ROTFL.

Ludzie, dajcie sobie spokój z takimi kolesiami, poczytajcie austriaków.

Weź młotek i pierdolnij się nim w łeb. Mocno. Zaczynasz być coraz bardziej irytujacy z tymi austriakami.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
#7
Wlasciwie to sadzilem ze wlasnie tobie AVX ten gosc sie spodoba. Jego teorie sa jak najbardziej zgodne z Autriacka Szkola ktora popiera teorie cykli ekonomicznych
http://en.wikipedia.org/wiki/Austrian_Bu...cle_Theory
Odpowiedz
#8
blasphemic napisał(a):Wlasciwie to sadzilem ze wlasnie tobie AVX ten gosc sie spodoba.

Przyznam, że go nie czytałem, ale kiedy ktośą wpycha cykle koniunkturalne do kalendarza majów (lol), to sorry, już na wstępie robi mi się niedobrze. Nawet, jeśli koleś ma coś wspólnego z austriacką teorią cyklu koniunkturalnego, to obawiam się, że w jakiejś zdegenerowanej wersji.

Austriacka teoria uznaje, że istnieją prowokowane przez rząd cykle, ale nie są one na pewno zależne od żadnego kalendarza, tylko od działań owego rządu. To właściwie jej fundament.
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#9
Upadek? Raczej burza dziejowa.

Socjalizm próbowano (z wielką wiarą w narodzie zaraz po wojnie) budować. Okazał się korupcjogenny, a ludzie okazali się indywidualistami. Nawet, jeśli część woli żyć w gromadzie, bo bezpieczniej, to raz po raz podkreśla swoją indywidualność na miliony sposobów.

Potem przyszła "społeczna gospodarka rynkowa", na której państwo (rządzący nią ludzie) zrobiło kokosowy interes, zwłaszcza, że na jej rozwój przypadła nowa era - era międzynarodowego rynku usług, współpracy biznesowej, era technologii, elektroniki. Na rynku usług socjalizm już nie ma racji bytu, więc zadomowił się kapitalizm, trzymany jednak w ryzach przez państwo. Państwo teraz nie musi się wysilać, jego mieszkańcy płacą na wiele sposobów haracze, a jakość państwowych usług jest żenującą, a mimo to ciągle pieniądze gdzieś giną.

To nie wina podatków, to wina ludzi, którzy tworzą tę władzę, którzy tworzyli "tamtą" władzę.

Elementy kapitalizmu nie znikną nigdy, podobnie jak elementy socjalizmu, bo są ze sobą związane na śmierć i życie.

Dziś, gdy każdy z nas, nawet członkowie FMS korzystają z dobrodziejstw wolnego rynku (kupują rozmaity sprzęt, ubrania, żywność i miliony gadżetów, na które nie ma miejsca w centralnym planowaniu), nikt już go nie ruszy. Wolny rynek oznacza bowiem możliwość człowieka do zrealizowania własnych pomysłów (indywidualizm) na życie i konkurencję - współzawodnictwo, działające zawsze na korzyść nabywców, a także sprostanie potrzebom człowieka (jest popyt na żółtką kaczkę z drewna ze śmigiełkiem - to za chwilę znajdzie się ktoś, kto ją zrobi i sprzeda). Tego nie zapewnia centralne sterowanie na żadnej płaszyźnie.

Z drugiej strony - chociaż wszyscy korzystają z dobrodziejstw wolnego rynku, wielu nie chce martwić się o swoją przyszłość, zwłaszcza ci, którzy wolą korzystać, niż myśleć. Są także ci, którzy obawiają się (słusznie) o to, że nie zawsze będą młodzi i silni.

Dlatego wielu ludzi dobrowolnie stworzy grupę wzajemnego wsparcia, która na szeroką skalę tworzy państwo, a wsparcie przybiera formę podatku na różne cele. Efekt jest mizerny, ale zawsze lepszy, niż żaden.

A mizerny nie dla tego, że państwowy. Otóż - co za różnica, czy organizuje coś jeden człowiek, czy 10 - zawsze organizują to ludzie. Nieważne, jak się nazwą - państwem czy koordynatorem.

Problem polega na tym, że gdy zarządza się pieniędzmi małej grupy ludzi, łatwiej o kontrolę. Każdy może zażądać sprawozdania i interweniować, gdy jego dobrowolnie oddane pieniądze zaczynają być trwonione. To jest etap kapitalistyczny - "płacę i wymagam".

Gdy liczba uczestników rośnie, trudniej o kontrolę. Coraz łatwiej "uszczknąć" sobie trochę. A żeby było łatwiej kraść, opłaca się kolegów, ich kolegów... tak dalej.
W dodatku złodzieje nie są tylko po jednej stronie (państwo), ale i po drugiej takżę (kombinatorzy, uchylający się od płacenia).

Pieniędzy zaczyna brakować. Ale rządzącym trudno zabrać samemu sobie, więc zaczynają od tych, którzy są bezbronni, czyli od ludzi. Tworzą drakońskie prawo, uruchamiają potężne machiny urzędnicze. Trudno, pieniądze muszą się znaleźć. Kolejny podatek to tylko kwestia fantazji i... uzasadnienia - np. "na ekologię".

W pewnym momencie społeczeństwo nie ma już żadnej władzy nad rządzącymi. To rządzących chroni immunitet, to rządzących stać na "opłacenie" sobie nietykalności. I to rządzący mają dostęp do mechanizmów pozwalających kraść - zwykły Kowalski obraca śmiesznymi kwotami, nie ta skala.

Gdy Kowalskich zbierze się więcej, w końcu zaczną tworzyć realną siłę i mogą zagrozić rządzącym. Ale - mają z kolei coś do stracenia.

Najlepszą armią byliby ci najbiedniejsi, ale oni raz, że często nie są wykształceni, zaradni i zbyt łatwo ulegają emocjom. Wystarczy teraz, że znajdzie się zaradny Kowalski, który ich poprowadzi.

Na początku są IDEE. Szczytne - doprowadzić do sanacji sytuacji w państwie. Biedni chcą chleba i krwi, bogatsi z kolei drżą o to, co już mają (bo mają co stracić).

Do rewolucji może dojść tylko, jeśli fala najbiedniejszych będzie wielokroć przekraczać liczebność warstwy średniej. W innym przypadku dojdzie do zamieszkek, strajków, ale to NIE rewolucja. Najwyżej rząd poda się do dymisji, ale zmian ustrojowych to raczej nie przyniesie (przyniosłoby, gdyby do władzy doszli najbiedniejsi, oni mogą wówczas wprowadzić ICH system, czyli komunę, pełną wspólnotę. Z której i tak za chwilę zaczną się wybijać jednostki).

Sprytny Kowalski myśli sobie jednak - ale po co mam nadstawiać dupę? Przecież na tych ludziach można zrobić niezły biznes! To nie czasu Róży Luksemburg, dziś nawet na Kononowiczu można zarobić (co się czyni, przecież to nie fikcja). Zaczyna się "cyckanie" tych, których miało się poprowadzić ku lepszej przyszłości.

Oto Kowalski staje się politykiem, który po głowach społeczeństwa (jego wyborców) dostaje się na salony. Jeszcze może być nawet ideowy. Za chwilę jednak dostrzeże nowe możliwości. Podsuną mu je ci, którzy nie chcą "zawirowań". Trochę go nastraszą, może pogrożą, może zaszantażują, ale - na otarcie łez - pokażą nowe metody "zarabiania". Tylko skała uczciwości się temu oprze. A biorąc pod uwagę, że jest stratna (niby w rządzie, ale g...no może, jest szantażowana, za chwilę wyborcy się odwrócą i skończą się wakacje), strata się zagarnąć jak najwięcej na czarną godzinę, gdy kadencja się skończy. Jeszcze próbuje się wcisnąć do struktur europejskich - zawsze to dodatkowa noga do chybotliwego stołu więcej.

Zaradny Kowalski zawiódł.

Załóżmy jednak, że mamy prawdziwych reformatorów, na tyle już bogatych, że więcej im nie trzeba (i trudno ich przekupić), a... faktycznie chcą reform.

Czy zmienią ustrój na przeciwny?

Nie. Bo w socjalizmie stracą. A nie po to nadstawiają karku, by tracić.

Zachowają kompilację obu ustrojów, może tylko uzdrowią jakiś fragment warstwy urzędów i kontroli państwowej - jedyna droga to jego ograniczenie. Ale spokojnie - za jakiś czas znów odrośnie, jak przycięte drzewo.

Pozostają szarzy Kowalscy. Ci... ci właśnie mają też coś do stracenia. Chcą jedynie, by ich codzienność była mniej dotkliwa, ale wiedza, że drogi są tylko dwie.

Jedna - pełny anarchokapitalizm, bez państwa, bez urzędników, bez trwonienia ich pieniędzy. Ale i bez jakiejkolwiek pomocy. W dodatku wiele kwestii, do których przywykli (to ważny element!) nie będzie miało racji bytu w takim ustroju albo trzeba będzie rozwiązać w sposób, o jakim na razie nie mają jeszcze pojęcia (bo nigdy nie musieli nad tym myśleć) - np. co z państwowymi drogami.

Do tych problemów natychmiast dołącza problem codzienności: a to choroby, a to wypadku, a to pożary (a pożar MOJEGO domy MOŻE oznaczać pożar TWOJEGO domu, więc trudno go "olać")...

Ludzie, nie mając z "zewnątrz" pomocy, zaczynają się organizować. W końcu dobrowolnie poddają się różnym ograniczeniom, by współpraca miała sens. Na początku jest to tylko "dobra wola" i "delikatny kompromis". Potem - z napływem coraz większej liczby osób o różnych poglądach - coraz większy kompromis. Za chwilę pojawi się przymus, bez którego grupa przestanie istnieć!

Pojawiają się lokalne grupy, społeczności, może nawet komuny.

Te grupy jednak zaczną za chwilę współpracować. Mniej, jeśli są czysto "zarządcze" (np. spółdzielnia mieszkaniowa), bardziej, jeśli są specjalizowane (my umiemy to, wy umiecie to).

Tylko patrzeć, jak pojawią się kolejne poziomy zarządzania. A stąd już blisko do państwa.

Druga droga - pełny socjalizm. Wszyscy składamy się po równo, mamy mniej więcej po równo. Indywidualizm jest szkodliwy nie tyle ideologicznie (choć to ważne!), co praktycznie - zakłóca delikatną równowagę i prowadzi do wyodrębniania grup społecznych, co z założenia miało nie mieć miejsca.

Ale człowiek jest mimo wszystko indywidualistą. Od ubioru, zapachu dezedorantu, rodzaju ozdób (nawet buszmeni są w tym kontekście indywidualistami!) zachowania, gestów, stylu wysławiania się, po samochód, urządzenie mieszkania.

Pojawiają się indywidualne potrzeby. Jedne są przyziemne (np. nowy kształt doniczki w ogródku, wymarzony przez Panią Domu), inne ciekawe (połączenie "kołchozów" siecią internetową w celu lepszego zarządzania i wymiany informacji).

Ale... te pomysły to nie takie "hop", bo w socjalizmie jest centralne planowanie. Planista musi to zatwierdzić. Produkcja na skalę państwową wymaga dużej pracy. A jeśli potrzeba jest potrzebą jedynie małej grupki ludzi - nie opłaca się dla ich zachcianek zaprzęgać całego państwa!

W dodatku... znów pojawiają się, nawet niechcący - uprzywilejowane grupy. Nawet, jesli decydują kolegia, to kolegia stają się grupą ważną, bo to do nich zwraca się szeregowy Kowalski. Z biegiem czasu kolegia mogą stać się przekupne. Ba, wystarczy jeden zręczny, a przekupny manipulator w samym kolegium i idee szlag trafia.

Powoli, powoli, o wiele wolniej, niż w anarchokapitalizmie, kropla drąży skałę. "Chujowo ale jednakowo" przydaje się tylko w wojsku, a życie "cywilne" jest jednak o wiele bardziej barwne.

Różnice poglądów (3 ludzi - 4 poglądy) szybko doprowadzą do niechęci współpracy, tarć wewnętrznych. Jedni będą zaradniejsi od innych, cwańsi. Będą mieć więcej, niż inni. Pojawi się współzawodnictwo w jakiejś tam miniaturowej skali.

Tylko czekać, jak pojawi się rzemiosło (to już było w PRL! Mój ojciec należał do cechu elektroników), które powolutku ogarnie kolejne elementy życia codziennego.

Aby to stłumić, będize potrzebny przymus (jeszcze nawet nie terror).

Jedni mu się poddadzą ze zrozumieniem ("to dla ogólnego dobra, dla naszego - każego z nas - dobrobytu!"), inni podniosą z oburzeniem głowy.

Jedni się uspokoją ("szkoda nerwów"), drudzy zrezygnują ("z taką siłą nie wygramy"), trzeci zaczną spiskować ("wróg klasowy nie śpi!").


Z jakiej strony by nie iść, dochodzimy do czegoś, co znamy dzisiaj. Wolny rynek w rozumieniu "chcesz produkować - produkuj, chcesz świadczyć usługę - świadcz, chcesz kupić norwerskie radio - kup, chcesz mieszkać we Francji - mieszkaj" + narzut socjalny ("płać podatek i nie marudź, bo przymus i kara").

Nie ma z tego realnie słusznego wyjścia. Są dwa, które podałem - krwawe i na krótką metę, gdzie etap powrotu do punktu wyjścia też będzie krwawy (jak uczy historia, było tak przy każdej rewolucji).

Można pozostać w stanie aktualnym i spróbować ograniczyć wpływ jednego z dwóch czynników: ludzkiej chciwości i przekupności (brutalną kontrolą urzędników) oraz zracjonalizowaniem struktur aparatu państwowego.

Już miał być upadek bogatych stanu 1 i 2, "dołoj gramotnych", "równaj do małego", "wolność, równość, braterstwo" i "każdemu wedługo potrzeb". Skoro do dziś, przez kilka tysięcy lat cywilizacji do tego nie doszło, to znaczy, że człowiek JEST indywidualistą i chociaż żyje w grupie, to nie znosi "równania". I jednocześnie - skoro przez tyle tysięcy lat elementy wspólnotowe są wciaż żywe i potrzebne, to również nie zanosi się na ty, by te elementy, znane jako "lewicowość" zniknęły na zawsze.

Tyle.
Null pointer exception
Odpowiedz
#10
Ależ reakcyjny punkt widzenia :>

Jestem gotów się zgodzić z tym, że pełnego & stabilnego akapu na chwilę obecną nie da się zrobić, to dla mnie po prostu ideał moralny.

Ale rewolucyjną republikę libertariańską zrobić się da :>
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#11
Avx napisał(a):Jestem gotów się zgodzić z tym, że pełnego & stabilnego akapu na chwilę obecną nie da się zrobić, to dla mnie po prostu ideał moralny.

Ale rewolucyjną republikę libertariańską zrobić się da :>
Kiedyś się interesowałem libertarianizmem, ale zdążyłem trochę zapomnieć doktryny. Czy jako miejscowy znawca tematu mógłbyś mi wyjaśnić:
1) Jakie warunki uważasz za konieczne, żeby zapanował stabilny anarchokapitalizm? Jak wyobrażasz sobie ich spełnienie?
2) Czy przez "rewolucyjną republikę libertariańską" rozumiesz po prostu państwo minimum, "nocnego stróża"?
I jakże to nazwać – ten Absolut, tak niepodobny do ciszy lodowców Goethego, do piorunowej na cherubimach toczącej się chmury Mojżeszowego Boga?... Czerwony śmiech – Czarne Maski – Bezdno – jak nazywali autorowie rosyjscy? Karma, jak mówią teozofowie? Czy też „Cosik”, jak nazywała Wieszczka Mara?
Odpowiedz
#12
Enver napisał(a):1) Jakie warunki uważasz za konieczne, żeby zapanował stabilny anarchokapitalizm? Jak wyobrażasz sobie ich spełnienie?

Libertariańskie elity, szczerze libertariańskie, nie tylko w słowach. Tak z przynajmniej 20 % całego społeczeństwa. Inaczej coś przeczuwam drugą Somalię Oczko

Enver napisał(a):2) Czy przez "rewolucyjną republikę libertariańską" rozumiesz po prostu państwo minimum, "nocnego stróża"?

Z dodatkiem rozliczenia wielkich korporacji i ich zarządów za kolaborację z rządem (przez co w praktyce nie mają wiele wspólnego z wolnym rynkiem), oraz polityków za ich czyny. Najgorszym skonfiskować majątki i wysłać do obozów pracy :twisted: Plus rozwiązać kilka mniejszych kwestii (np. najfajniej byłoby zmienić flagę, nazwę kraju, zerwać z poprzednim patriotyzmem, etc).
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#13
chuja sie da zrobic, ale nie to - tam gdzie jest wladza, tam sa i roszczenia, a tam gdzie roszczenia, tam i gra wplywow. Smutny
Cywilizacja to demokracja i podatki - P.Ikonowicz
Blog opuszczony
Odpowiedz
#14
Avx, już była rozmowa na temat "odbierania"...

"jeszcze tylko ten ostatni razik zachowamy się jak socjaliści, a potem to już tylko piekny liberalizm"...


PS: kurwa, rozpisałem się na 3 strony A4, a sir_skinner ujął to samo w jedno zdanie... ja chcę umrzec...
Null pointer exception
Odpowiedz
#15
Avx napisał(a):Libertariańskie elity, szczerze libertariańskie, nie tylko w słowach. Tak z przynajmniej 20 % całego społeczeństwa. Inaczej coś przeczuwam drugą Somalię Oczko

Z dodatkiem rozliczenia wielkich korporacji i ich zarządów za kolaborację z rządem (przez co w praktyce nie mają wiele wspólnego z wolnym rynkiem), oraz polityków za ich czyny. Najgorszym skonfiskować majątki i wysłać do obozów pracy :twisted: Plus rozwiązać kilka mniejszych kwestii (np. najfajniej byłoby zmienić flagę, nazwę kraju, zerwać z poprzednim patriotyzmem, etc).

Władza tylko dla wybranych, konfiskata legalnie nabytego mienia, pozbawianie wolności za niewinność. Tak, niewinność bo prawo nie działa wstecz co już każdy ci próbuje wytłumaczyć!!! Zakaz kochania własnego narodu. A później też zakaz swobodnego poruszania się po własnej ojczyźnie dla wszystkich!!! Gratis. I teraz najśmieszniejsze jest to że pisze to osoba uważająca się za skrajnie liberalną :lol2:.

Taka rewolucja już miała miejsce w 1917 roku. I nawet nie próbuj mi wmawiać że schemat był inny!! Sympatyzowałeś z komuną kiedyś i widzę że stara miłość nie rdzewieje.

[Obrazek: Banner-the-skywalker-family-10169607-600-120.jpg]

EH
Odpowiedz
#16
aviks, odłóż te tabletki na kaszel..
zetodwudziestoslaw

"Najpierw jest góra,
Potem nie ma góry,
Potem jest."

"Wszystko, co wiesz, jest nieprawdą"
Odpowiedz
#17
Skywalker napisał(a):prawo nie działa wstecz

Istniejacego prawa państwowego nie uznaję (co nie znaczy, że zawsze aktywnie mu się sprzeciwiam - nie mam ochoty trafić za kratki. Ale traktuję to tak samo, jak polecenia kolesia, który by mi przystawił pistolet do głowy). Dla mnie obecne prawo jest nielegalne, sprzeczne z podstawowymi zasadami, na jakich powinna być oparta społeczność.
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#18
A gdy upadną twoje rządy, nieuznający ich lewicowcy powieszą cię na pierwszym drzewie, jakie znajdą, a majątek nie tylko twój, ale całej twojej rodziny, zostanie znacjonalizowany - na postrach innych i jako przejaw społecznej sprawiedliwości.

Naucz się, że jeśli "lex zacznie agit retro", to ciebie w każdej chwili można będzie zamknąć za wszystko, nawet za zazywanie leku poza chorobą - wykupując go w aptece pozbawiasz go, dla własnej przyjemności tych, którzy na prawdę go potrzebują - działasz na ich szkodę. W dodatku niszcząc organizm narażasz mnie na to, że moje podatki miast na MOJE leczenie, pójdzie na twoje - za twoją nieodpowiedzialność. Ustalam prawo i wszyscy, którzy je łamali wcześniej, muszą ponieść karę. Rozumiesz teraz?

Razem z socjalistami (boże drogi.....) mam nadzieję, że TACY libertarianie nigdy nie dojdą do władzy.

Революции надежда - сгусток веры всех людей
Eto uże było, tow. Avx.
Null pointer exception
Odpowiedz
#19
Cytat:Istniejacego prawa państwowego nie uznaję

Zrzeknij się więc obywatelstwa i kup jednostronny bilet na antarktydę. Przestanie Cię wówczas obowiązywać.
Odpowiedz
#20
http://finanse.wp.pl/kat,104122,title,Ko...omosc.html

By żyło się nam dostatniej :]
Null pointer exception
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości