To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sąsiedzi
#1
Ciekaw jestem jakie macie przeżycia z sąsiadami. Czy są wobec was ok., a może są natrętni?

Oto moi "kochani" sąsiedzi. Pominę tych normalnych, a opiszę przypadki wyjątkowe. Tak a propos dodam, że mieszkam w starym budownictwie, więc słychać każdy pierd (przesadzam oczywiście, ale to tylko żeby oddać klimat) Uśmiech:

1. Wyjątkowy sąsiad. Młody (ok 30), żona służąca, dzieci ma, ale nie wiem ile, bo one nigdzie nie wychodzą. Chyba je ukrywa Uśmiech. W każdym razie jego życie toczy się wokół komputera i techno + dance, które musi wysłuchać każdy mieszkaniec kamienicy. Ale kiedy leci techno, "zabijam" go klasyką. To zawsze działa Uśmiech. Argumenty słowne nie działają.
Jego zarobki opierają się na tzw. fuchach i piraceniu (ponoć drogo sobie liczy). Taki kombinator Uśmiech.

2. Ewenement w skali światowej. Trzymanie psa i kota (ile tego ma to nie wiem) na klatce to standard. Kiedy ktoś zadzwoni do schroniska, że nie dba o zwierzę, zabierają mu je, po czym idzie do schroniska i je odzyskuje. I tak na okrągło. Mieszka z nim jego córka z dzieckiem. Kiedy otwierają drzwi do mieszkania, odruch wymiotny murowany. Okna myte chyba kilka lat temu ostatnio, a balkon zasłonięty dużym, czarnym workiem z (poli)chlorku winylu Szczęśliwy. Najciekawsze, że kiedy widzi się ich na ulicy to są zadbani i kulturalni ludzie. Czsami facet jest w stanie dać surowe, rozdrobnione mięso na talerzu, na klatkę, żeby pieski sobie pojadły. FUJ! Niestety, argumenty słowne też nie działają.

3. Sąsiedzi, dla których słowo "czystość" i "porządek" są zapewne fikcją. Pewnego dnia wychodzę z domu, schodzę na ich piętro, a tu pani sąsiadka z uśmiechem na ustach mówi mi "dzień dobry" wysypując jednocześnie zawartość szufelki, na którą wcześniej zmiotła brud, na klatkę. I to jest norma.

Zawsze powtarzam, że tego typu ludzie, skoro nie potrafią żyć w społeczeństwie, powinni mieszkać w barakach. Tam byłoby im dobrze.

4. PIEKARNIA:

Do mojego budynku "podczepiona" jest piekarnia. Mnie, jako klienta stracili, kiedy jedna z pracownic wymiotła pełno karaluchów. Sanepid tam przychodzi czasem, ale kto wie ile w łapę dają. Oczywiście od "strony miasta" wszystko ładnie pachnie i wygląda.

Tak poza tym, to czasem upierdliwe dzieci przychodzą do babci nade mną. Ale wystarczy podniesionym lekko tonem zwrócić uwagę i cichutko jak makiem zasiał Uśmiech.

Jak mi się co przypomni do dopiszę Duży uśmiech

Pozdrawiam
[Obrazek: 628750.jpg]
Odpowiedz
#2
Nade mna mieszkają tacy mlodzi gdzies po 25 lat. Jezu jeszce nie bylo nocy zebym mogl normalnie zasnąć bo tylko z gory slychac"Uch""Ach" :evil:
Skubani mają sypialnie nad moim pokojem. I weź tu śpij człowieku
"W zasadzie najważniejsze jest życie. A jak już jest życie to najważniejsza jest wolność. A potem oddaje się życie za wolność. I już nie wiadomo co jest najważniejsze"
Marek Edelman
Odpowiedz
#3
U mnie taki koleś mieszka, coś koło 70-siątki jest, co potrafi cały dzień w piwnicy przesiedzieć Duży uśmiech Cały czas coś piłuje, wierci, podłącza i korki wywala w całej klatce :? Najgorzej, że on ma piwnicę pod moim mieszkaniem, a więc czasem te wiercenia wiertarką udarową słychać. Z pakamery gdzie są zawory od rur ciepłowniczych, zrobił sobie schowek na jakieś szafki i inne śmieci. Na korytarzach w piwnicy stoją stare okna. Jeden komplet jego, drugi innego sąsiada. Oczywiście okna z dala od jego piwnicy, bo co ma sobie pod swoją gracić :roll: :?

Inny sąsiad z mieszkania nade mną słucha co niedzielę, na cały regulator, najprawdopodobniej RM, bo transmisja mszy leci Duży uśmiech Tylko najgorsze jest to, że on go słucha w... kiblu, a więc człowiek siedząc na tronie się nawet skupić nie może :?

Sąsiadka z drugiego piętra. Jak czasem dostanie jakiegoś szału, to ją w moim mieszkaniu na parterze słychać :roll: Ale ta kobieta jest chora na głowę, więc pretensi do niej nie mam.

Reszta sąsiadów jest w miarę spoko, nienarzekam na nich Uśmiech
Odpowiedz
#4
A u mnie z odwiedzinami własnie wpadli dwaj geje, z domku naprzeciwko... bardzo mili ludzie, da się z nimi dogadać, ale nie chcę schodzić na dół (na mecz) gdyż cuchnie tam niemiłosiernie fajami... a poza tym chłopcy mają donośne głosy i lubią się śmiać... oglądanie meczu mogłoby być cokolwiek utrudnione :?
Odpowiedz
#5
Mieszkam w czteropiętrowym bloku.

1. Moi sąsiedzi to w przeważającej części osoby starsze. Jednak coraz częściej na ich miejsce wprowadzają się młodzi. Sąsiedzi ci wysiadują całymi godzinami na ławkach pod blokiem oplotkowując, kogo tylko się da. Ponadto są wrogami wszelkiej zieleni: napisali pismo do spółdzielni by ta wycięła niemal wszystkie drzewa z jednej strony bloku tak, że teraz kiedy jest gorąco to nad całym podwórkiem unosi się wstrętny odór śmietnika. :evil: Na szczęście nie mam okien na stronę podwórka ze śmietnikiem. Na stronie, na którą wychodzą moje okna też poczyniono pewne spustoszenie karczując część bardzo urokliwych (ponad trzydziestoletnich) drzew, ponieważ miał tam być wybudowany parking dla samochodów. Spółdzielnia nie ma pieniędzy, więc parkingu jak nie było tak nie ma i części drzew (na szczęście nie wycięli wszystkich) też. Płacz

2. Mieszka w moim bloku kilka takich osób, która najchętniej wytrułaby i wyniszczyła wszystko, co żyje. Na szczęście dostali ostatnio nauczkę kiedy jedna sąsiadka o mało nie zemdlała na widok szczura we własnej piwnicy (przecież trzeba było przegonić wszystkie koty :?).

3. Problemu głośnego słuchania muzyki nie ma, choć sąsiadka nade mną lubi głosno w niedzielę słuchać mszy. :evil:

4. Kilku sąsiadów się do mnie nie odzywa odkąd poparłam zdanie jednego z sąsiadów (ateista i antyklerykał a także były partyjny) na temat świeckości państwa.

To tyle (na razie) jak ( i jeśli) jeszcze sobie coś przypomnę to dam temu upust. Oczko
Odpowiedz
#6
jesli chodzi o sasiadow, to nie narzekam : do mojego garazu jest przyklejony dom mojego kolegi
po drugiej stronie mam sasiada, zula i jego synow skejtow (przynamniej jest sie z czego posmiac, jak tancza break'a w ogrodzie)
a na przeciwko mam mysliwego, ktory zwykle wraca do domu wieczorem z jeleniem na samochodzie.

w sumie nudna okolica, reszta domow to stare grandfathery (wiekszosc moherowe berety)
Od co najmniej czterech pokoleń moja rodzina z dumą dystansuje się od oficjalnych religii... Mówcie co chcecie o cudownej słodyczy ślepej wiary. Moim zdaniem, zdolność do takiej wiary jest czymś przerażającym. Kurt Vonnegut, pisarz, publicysta.
Odpowiedz
#7
ZmOrA napisał(a):(przynamniej jest sie z czego posmiac, jak tancza break'a w ogrodzie)

:lol2: serio mówisz? Wychodzą do ogródka we dwóch i tańczą bredgensa (taniec na głowie, jak ktoś nie wie)? To musi byc zajebisty widok, mogłabyś porobić jakieś zdjęcia i wrzucic na forum...? :lol2:
Odpowiedz
#8
Jaskier napisał(a):Ale ona jest jakas nadwrazliwa i wrzeszy jakby ją szczypali rozgrzanymi obcegami
Jak będą sobie używać to puść na cały regulator jakiegoś pornosa Duży uśmiech. Może z zazdrości przestaną Uśmiech. Zawsze możesz pogadać z nimi i powiedzieć, że kiedy seks uprawiają to własnych myśli nie słyszysz. Zaproponuj im żeby spróbowali w kuchni. Powiedz, że widelec wbijający się w pośladek podczas orgazmu potęguje doznania Oczko
[Obrazek: 628750.jpg]
Odpowiedz
#9
Ja mieszkam w domku jednorodzinnym w dość bogatej okolicy, ale jest taki jeden mój sąsiad co się "wyróżnia". Całymi dniami pije i pali, narzeka na brak kasy, chodzi przy pomocy laski. I każdego dnia widać go w jego oknie i gdy np. wraca moja mama to on od razu do niej by albo dała mu 2 papierosy bo mu zabrakło albo żeby ona dla niego zakupy zrobiła. Jako nagrode za trudy daje nam jakieś słodycze niewiadomego pochodzenia. Kiedyś dał mi czekolade, która okazała się podpałką do grilla, a innym razem kostkami rosołowymi Duży uśmiech I często się zdarza, że np. wrzeszczy przez 15 minut na całe osiedle: OLAF!!! OLAF!!! po to by się dowiedziec czy mój tata moze bedzie jechac do sklepu. Często mi sie zdarza niestety wchodzic do jego domu coś odebrać np. kieliszki, bo kiedys od nas pozyczył na impreze, albo wór ziemniaków, bo ktoś mu dał i stwierdzil, ze sie podzieli, a odmówic nie wolno Płacz i zawsze tam tak cuchnie alkoholem i papierosami, że prawie mdleje 8-) Niewspomijajac o tym, że lekarz zabronił mu pić Uśmiech

Odpowiedz
#10
ja też mieszkam w domku. Z trzech stron jestem otoczony sąsiadami. No, z dwóch ale po stronie płd są dwa domy.
Od wschodu mieszka jakiś pomylony mgr inż z rodzinką. O tym, że ich pies szczeka donośnie całymi nocami - pisałem. Jego synek (na oko z 10 lat) to pieprznięty rozpuszczony szczeniak (mi się kojarzy z mini-gejem - i pewnie na geja wyrośnie), który zbiera jakieś naklejki, jeździ na rowerze na 4 kółkach (sic!) i podejrzewam, że bawi się lalkami. Wsławił się uderzeniam młotkiem w głowę mojej siostrzenicy, dobrze, że nic się jej nie stało. Gdy Szwagierka poszła do jego rodziców na skargę - ta matka powiedziała do niego głaszcząc go po główce "Tak nie można Bartuniu". Facet natomiast to strasznie złośliwa bestia - potrafi ciąć drewno krajzegą o 23:00.

Od zachodu mamy pole kukurydzy. Przynajmniej się ta kukurydza cicho zachowuje.

Od południa są dwa domy.
W pierwszym mieszkaja dziadkowie żony. Ludzie do niemożliwości brudni, niechlujni itp. Raz jeden byłem u nich, jak przenosiliśmy z teściem jakąś szafę - brud, smród i wszystko co najgorsze - dość powiedzieć, że z dziur w podłodze wyłaziły mróki, z sufitu zwisały wielki sznury pajęczyn.
W drugim mieszka brat teścia z rodziną - on sam jest w porządku - jego żona to złośliwa wariatka i złodziejka (niedawno ukradła oszczędności w/w dziadkowi żony - jakieś 200 000 zł), a syn to początkujący diler prochów i "wodzirej" wśród młodzieży z mojej ulicy. Ale przynajmniej są cichoUśmiech
Odpowiedz
#11
Helmutt napisał(a):Wsławił się uderzeniam młotkiem w głowę mojej siostrzenicy, dobrze, że nic się jej nie stało.
Do szpitala psychiatrycznego się nadaje. Pewnie wychowywany bezstresowo.
Przez kolano go i 25 na gołą Duży uśmiech.

Helmutt napisał(a):d zachodu mamy pole kukurydzy. Przynajmniej się ta kukurydza cicho zachowuje.
Już wiem dlaczego Ci Twoi sąsiedzi się tak zachowują. Bo to dzieci kukurydzy Oczko.
[Obrazek: 628750.jpg]
Odpowiedz
#12
Po przeczytaniu napisze coś zupełnie hipotetycznie, bo naprawde mam tylko jednego sąsiada i jest ok...

Mam kilku sasiadów. Jeden meloman jakiś bez przerwy głośno włącza muzykę. Ale żeby to była muzyka, to jakies "jazgoty i plumkanie". Zasnąc nie można, tym bardziej, że inny bez przerwy słucha techno... Ten pierwszy jednak to strasznie wścipski jest. Obgaduje mnie i innych sąsiadów. Nawet w internecie. W dodatku czepia się milutkich kotków sąsiadki. Zwierząt nie lubi. Znalazł się egoista! W ogóle wszystkiego się czepia. Nawet sprzątanie mu przeszkadza.

Innemu ciągle przeszkadza, że w piwnicy leżą różne rzadko uzywane rzeczy. A niby gdzie mają leżeć?!? Specjalnie chodzi po piwnicy i ostentacyjnie zaczepia się o przedmioty innych sąsiadów. Gbur jeden.
W dodatku radio co ma ryja mu przeszkadza. Nie mozna spokojnie w kiblu posłuchać, bo później pretensje ma. Nawet tam człowiek nie zazna spokoju. Jakby tego było mało, trzeba uważać co i jak sie mówi. Byle nie za głośno, bo zaraz afera.

Jedna sąsiadka to jakis pomylony ekolog. Wszędzie by tylko zieleń widziała. A gdzie my mamy spacerować? Samochody to może na innej ulicy zostawić? Ludzie to nie maja za nic empatii. Młode to to i co to się mu wydaje?!? Ateistka jedna!

Następny... Ciągle robi sobie żarty z wystepów naszego zespołu. Nagrywa jak tańczymy, a później pokazuje znajomym, że to niby takie śmieszne. Sam nie potrafi a innym zazdrości. Jego problem.

Innemu to przeszkadza, że młodzi się kochają. Może sam nie może to i mu przeszkadza. Impotent jeden.

Następny to jakiś odludek. Taki nieuprzejmy. Człowiek schorowany poprosi czasem o pomoc to nie, ma wszystko gdzieś. Niechby mu się kiedyś noga powineła to zobaczymy...

Innemu to wszystko przeszkadza. Człowiek już nawet dziecka nie może wypuścić na podwórko. Nawet na własnym podwórku nic zrobic, bo zaraz na skarge idzie. Tylko jakiś odgłos po 22:00 już afera. W ogóle ludziom w kąty zagląda i wydaje mu się, że on taki czysty. Że inni to brudasy. Tymczasem sam kapie sie tylko dwa razy dziennie a wiadomo, że przynajmniej siedem razy trzeba aby być czystym. Ech...

W kazdym razie strasznie konfliktowi ludzie. Musze zmienić mieszkanie.


Przepraszam wszystkich, którzy mogą się poczuć dotknieci niektórymi określeniami. Nie chciałem nikogo obrażać. Mam nadzieje, że macie poczucie humoru? To tylko żart i próba zwrócenia uwagi na fakt, że aby rozwiązywac problemy sąsiadów powinnismy zacząć od siebie. Naprawde warto. To gwarantuje dobre stosunki z sąsiadami. Znam przykłady ludzi, którzy zmieniali juz kilkakrotnie miejsce zamieszkania z powodu sąsiadów. Tymczasem oni nie widzą, że to oni sami sa problemem a nie sąsiedzi. Okazuje się, że gdzie by sie nie przeprowadzili zawsze jakiś sąsiad jest niezyciowy...
Powodzenia!
egoista
Odpowiedz
#13
[quote="Joki"] Następny... Ciągle robi sobie żarty z wystepów naszego zespołu. Nagrywa jak tańczymy, a później pokazuje znajomym, że to niby takie śmieszne. Sam nie potrafi a innym zazdrości. Jego problem.[quote]
A co to za zespół taneczny? Pytam z ciekawości, bo sam swego czasu w zespole tanecznym byłem.


[quote="Joki"] Przepraszam wszystkich, którzy mogą się poczuć dotknieci niektórymi określeniami. Nie chciałem nikogo obrażać. Mam nadzieje, że macie poczucie humoru? To tylko żart i próba zwrócenia uwagi na fakt, że aby rozwiązywac problemy sąsiadów powinnismy zacząć od siebie. Naprawde warto. To gwarantuje dobre stosunki z sąsiadami. Znam przykłady ludzi, którzy zmieniali juz kilkakrotnie miejsce zamieszkania z powodu sąsiadów. Tymczasem oni nie widzą, że to oni sami sa problemem a nie sąsiedzi. Okazuje się, że gdzie by sie nie przeprowadzili zawsze jakiś sąsiad jest niezyciowy...
Powodzenia![/quote]
Stary, ja to mógłbym o sasiadach książke napisać.....
Na 1-szym mieszkaniu - sami emeryci albo pijacy w bloku, nudziły się juchy - takie starsze małżeństwo z 3 pietra bez przewy siedziało w oknie - facet w jednym - baba w drugim. Zawsze jak szedłem alejką to było widac te dwie demoniczne facjaty zza szyb (facet wyglądal jak kościotrup). Jak byłem mały to im języki pokazywałem. Baba się parę lat potem tym tak odwdzięczyła za ten język, że poleciała kilka razy na skarge do matki, że niby jej zapalone papiery na balkon zrzucam. Ogólnie z gatunku "irytujący ale znośni". Na parterze - melina pijacka - zawsze coś sie tam działo, miszkało tam małżeństwo z dwojgiem dzieci - starzy chlali na potęgę, natomiast te dzieciaki co ciekawe - gdy tylko trochę dorosły - wyprowadziły się z domu do jakiejś ciotki i wygrały sprawę w sądzie o odebranie praw rodzicielskich tym rodzicom.
6-te piętro - ciekawa rodzinka - facet taksówkarz-pijak, a facetka z córką - "świadki jechowe". Kiedyś mieszkanie im się paliło, ich nie było, mysmy ugasili a ta stara pi..... nawet nie podziekowała.
Na naszym piętrze (4) za ściana - mieszkały 2 stare panny - do tego stopnia bały się, że nie otwierały nikomu drzwi. No, nam czasami. Tak więc gdy przyjeżdżała do nich rodzina to dobijali się zwykle z godzinę a potem prosili nas, żebyśmy zapukali.
5-te piętro - mieszkał tam stary pierdolony sadysta-mechanik z żoną. Dlaczego sadysta-mechanik - jego jedynymi zajęciami były albo grzebanie w silniku malucha, albo bicie swojej żony.
Jego samochód był artefaktem niemal magicznym - waściciel był zdolny przejechac nim jedynie 2-3 km - potem się psuł -samochód znaczy. Mimo, że sadysta-mechanik grzebał w nim codziennie po parę godzin, nie był w stanie wyjechać nim na jakiś dłuższy odcinek.

U babki na wsi z kolei to inna bajka, ale to może potem opowiem.
Ufff....
Odpowiedz
#14
Joki napisał(a):Przepraszam wszystkich, którzy mogą się poczuć dotknieci niektórymi określeniami. Nie chciałem nikogo obrażać. Mam nadzieje, że macie poczucie humoru? To tylko żart i próba zwrócenia uwagi na fakt, że aby rozwiązywac problemy sąsiadów powinnismy zacząć od siebie. Naprawde warto. To gwarantuje dobre stosunki z sąsiadami. Znam przykłady ludzi, którzy zmieniali juz kilkakrotnie miejsce zamieszkania z powodu sąsiadów. Tymczasem oni nie widzą, że to oni sami sa problemem a nie sąsiedzi. Okazuje się, że gdzie by sie nie przeprowadzili zawsze jakiś sąsiad jest niezyciowy...
Powodzenia!
Mogę opowiedzieć kilka „z życia wziętych” przykładów jak ci moi sąsiedzi starają się żyć „bezkonfliktowo” i jak nie stwarzają problemów.
Mieszkam na parterze i już bywało tak, że musiałam dwa razy w tygodniu sprzątać parapety w swoim mieszkaniu, bo moi „kochani” sąsiedzi opróżniali swoje kubły na śmieci przez okno. Muszę jednak oddać im sprawiedliwość, że krótka, kulturalna rozmowa sprawiła, że zaniechali tej formy pozbywania się odpadków. Mimo to uważam, że poważnym, kulturalnym ludziom nie powinien nigdy nawet przejść prze myśl pomysł, by wyrzucać zawartość kubłów przez balkon.

Inną zupełnie kwestię stanowi pranie… Sąsiadka na czwartym piętrze wywiesiła i wyprała jakieś czerwone ubrania, które farbowały i z których ciekła różowa woda, która to zafarbowała sąsiadce na trzecim biały obrus. Ile potem o to było awantur w bloku. Ja się oczywiście nie skarżę, bo nie możnością jest by jakaś różowa woda zafarbowała czarne ubrania. Uśmiech

Podobnie za pomocą rozmowy musiałam załatwić kwestię obcinania kwiatków na balkonie i wyrzucanie ich nie do śmietnika, ale na dół na trawnik a po drodze także na parapety innych. Dało się załatwić, choć sąsiadka nade mną, która zawsze miała tych śmieci z kwiatów najwięcej zbierała te śmieci i ziemię i wysypywała wieczorem to wszystko obcinającej sąsiadce na wycieraczkę. Duży uśmiech

Od tej pory jakichś poważniejszych konfliktów na tym tle w klatce nie było. Uśmiech
Odpowiedz
#15
Taaak,z tym praniem i kapaniem to jest tez mi znane,poza tym mam sąsiadów OK
Odpowiedz
#16
Jestem w szoku.
Ja mam NORMALNYCH sąsiadów.To dziwne, bo mieszkam w bloku typu 11 pięter, 5 klatek, w środku blokowiska.
Najlepsze,że mam ze strony sąsiadów absolutną ciszę,mimo,że np.za ścianą mieszka grupa studentów.
Z drugiej strony panuje tu pełna anonimowość. Mówię ludziom dzień dobry w windzie,ale ich w ogóle nie kojarzę.

Wcześniej mieszkalam w nowym bloku z pełną akustyką. Słychać było seks, kąpiele, rozmowy,chodzenie w klapkach po domu,pralki i odkurzacze. Tak jak bym mieszkała z tymi wszystkimi ludzmi.

A sąsiadami w domu moich rodziców jest małżeństwo z dziećmi (4 dorastających młodych dam i kawalerów). Słychać było zawsze kłótnie o zmywanie i sprzątanie. jak również teksty typu "mamooooo każ mu przestać śpiewać!Co on kurwa kanarek???"Mieszkają na parterze,a pod mieszkaniem rodziców była piwnica, w której zorganizowali "klub młodzieżowy".Oczywiscie rodzice mieli ten klub u siebie ze wszystkimi odgłosami...
[Obrazek: userbar.png]
Odpowiedz
#17
julievna napisał(a):Mieszkają na parterze,a pod mieszkaniem rodziców była piwnica, w której zorganizowali "klub młodzieżowy"

Haaa, mieszkając w Miechowicach też takie coś mieliśmy, w piwnicy u kumpla w bloku... generalnie było to połączenie jaskini rozpusty z siłownią Duży uśmiech
Odpowiedz
#18
Współczuję piozycho, mi kiedyś tylko czasem zalewali kuchnię, a raz wyjątkowo dziącha z dołu puściła gaz z kuchenki... No i kot sąsiadki raz dyndał na osłonie przeciwgołębiowej...Poza tym spokojni ludzie...
Jak się bawię: http://tinyurl.com/rly4x
[Obrazek: zmiewielkogodhatesfags.jpg][Obrazek: mibdscu7.th.gif][Obrazek: zmiewielkojeevesandwoos.jpg]
dziewczyny, wstępujcie do armii! http://www.youtube.com/watch?v=cKQzOei4m...ed&search=
Z komentarzy na YouTube:

"Punk nie umarł, śpi gdzieś najebany"
Odpowiedz
#19
Gregorius napisał(a):Haaa, mieszkając w Miechowicach też takie coś mieliśmy, w piwnicy u kumpla w bloku... generalnie było to połączenie jaskini rozpusty z siłownią

My z kumplem też takie coś mamy. Tylko, że teraz tam się już nie ćwiczy, bo nie ma na czym, ale za to pije się duuuuuuuużo... Język Duży uśmiech
Odpowiedz
#20
Były czerwone, pomarańczowe, zielone nawet Duży uśmiech Kiedyś prawie codziennie tam żeśmy siedzieli, ziółko się paliło, browarki piło, panny też były Duży uśmiech Teraz znów się zaczyna, po jakiejś prawie dwuletniej przerwie :] Język
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości