Bart napisał(a):Nie masz pojęcia jak zmienia się podejście, kiedy człowiek zetknie się z tym "płodem" osobiście. Jesteśmy z żoną w siódmym miesiącu ciąży, ale już w drugim miesiącu nie było mowy o żadnym "płodzie" czy "zlepku komórek". To już wtedy było nasze dziecko. O ile wcześniej myślałem, że po badaniach genetycznych zdecydowałbym się na aborcję, gdyby dziecko okazało się upośledzone, o tyle tuż przed badaniami wiedziałem, że tak czy inaczej nie zabijemy tego maleństwa. Bo to już nie był żaden "płód" - to było i jest nasze dziecko.Tutaj pojawia się subiektywne odczucie. Coś na zasadzie: "To jest mój dom i go nie opuszczę", mimo iż dla osoby z zewnątrz jest pewne, że to tylko dom i mu "krzywdy" zrobić nie można
Aborcja od kuchni- czy nadal jesteś pewien swego?
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości