lumberjack napisał(a): Z drugiej strony - przez całe życie aż do emerytury żyliby sobie na lepszym poziomie.Mało prawdopodobne. Raczej płace spadłyby, bo więcej ludzi byłoby gotowych pracować za mniejszą (dla pracodawcy) kwotę.
Cytat:Po drugie - jeśli nie myślą o swojej przyszłości to ich sprawa i nie ma co się litować - tak samo jak nie ma co się litować nad tymi, którzy nie myśląc o własnej przyszłości jadą jak szaleńcy i giną w wypadkach albo stają się kalekami. Ich sprawa ich ryzyko. Byleby nie krzywdzili przy tym normalnych.To jest darwinizm społeczny. Ludzie nie dzielą się po prostu na mądrych i idiotów. Osoby jednoznacznie "niedorozwinięte ekonomicznie" mogą być pod każdym innym względem normalne i pożyteczne. Nie chciałbym aby uczciwie pracujący przez całe ludzie zdychali w jakichś slumsach tylko dlatego, że byli trochę głupowaci pod względem stosunku do pieniędzy.
lumberjack napisał(a): A taka na przykład pani z PUPu, która 8h dziennie powtarza ludziom mantrę: "przykro mi, ale na tę chwilę nie mam dla pana/pani żadnych ofert pracy" zarabia na swój ZUS? Bo hmm... według mnie, to w Polsce istnieje cała horda "robotnych", których praca jest gówno warta i nie przynosi żadnej korzyści ani społeczeństwu ani państwu.No więc należy zreformować tę robotę. Klasyczne PUPy straciły rację bytu, te piniądze lepiej byłoby przeznaczyć np. na edukację bezrobotnych bez kwalifikacji.
Cytat:I jedno pytanie - czy naprawdę szczerze uważasz, że ludzie decydują się na pracę na czarno, bo chcą uchodzić za zaradnych? Od lat jestem w budowlance i jeszcze ani razu nie spotkałem się z czymś takim.W budowlance to akurat na czarno pracuje się na serio, a zarabia się chujowo, to wiem. Ale w handlu i usługach to dokładnie przeciwnie, i takich znam.
Cytat: Każdy chciałby mieć umowę o pracę i pracować legalnie. Ja bym chciał zawsze mieć legalną działalność. Problem w tym, że składka zusowska jest diabelnie bezlitośnie wysoka i czyni wiele prac nieopłacalnymi. Ja na przykład jestem jeszcze na małym ZUSie i jest ok, ale nie wiem czy będzie chciało mi się tak ciężko zapierdalać, żeby prawie połowę miesięcznego zarobku oddać państwu, żeby dostać od niego po latach co najwyżej chuja w dupę. Co innego, gdy np. z 2.5k zostaje ci 2k (przy małym ZUSie), a co innego jak z 2.5k zostanie ci 1.3k (przy dużym ZUSie).No i tak działa sprzężenie zwrotne. Ludzie nie płacą, więc składki rosną, bo trzeba nadrobić straty, więc jeszcze mniej chętnych do ich płacenia i tak w kółko. Dlatego ten system jest chory. A nie dlatego, że urzędnice wszystko przeżerają. To wymaga reformy (przede wszystkim realnego uzależnienia składek od dochodu), ale nie odcina się nogi dlatego, że zdrętwiała.