Przyszedłem do urzędu, usiadłem, byłem następny w kolejce. Przede mną było małżeństwo które przyjmowała urzędniczka, kobieta-ludojad, senny koszmar każdego petenta. Potęga majestatu emanowała z pokaźnego ciała umieszczonego na podwyższonym krześle-tronie, jej władczy wzrok ledwie zauważał skulonych małżonków trzymających w trzęsących się dłoniach jakieś papiery. Monstrum porozumiewało się warczeniem, co jeszcze potęgowało nastrój grozy wokół stanowiska.
Pewnie nigdy nie zainteresowałbym się podobnym indywiduum, lecz na krótką chwilę nasze oczy spotkały się, a poniważ jestem antropologiem obdarzonym zdolnością widzenia losów przeszłych i przyszłych badanego obiektu, tylko na podstawie wymiany spojrzeń - wiedziałem o niej wszystko.
Poczęta została w autobusie, ścisk tam panował tak wielki, jak wielki może być ścisk (aby sobie wybrazić jaki może być ścisk, proszę wsadzić rękę, lub inną odstającą część ciała w imadło). Według opowiadania matki, w chwili największego ścisku, nastąpił uścisk, spowodowany przez mężczyznę jej nieznanego, który najprawdopodobniej sam nie zdawał sobie sprawy, że spowodował to co spowodował. Dlaczego najprawdopodobniej?, bo z dwóch oskarżonych o ojcostwo, jeden był inwalidą broniącym się zaświadczeniem o impotencji, drugi protokołem z izby wytrzeźwień mówiącym, że prosto z autobusu przewieziono go w stanie agonalnym do tej szacownej instytucji. Alimenty płacił kontroler biletów, którego tłumaczenie jakoby był w tym czasie w innym autobusie nie na wiele się zdało, skoro był trzeźwy. Gwałtu nie udowodniono, bo mężczyzna w akcie rozpaczy broniąc się przyznał, że jest zoofilem-masturbantem, podniecił go biegnący poboczem pies, winny jest tłok i ścisk, a tych oskarżyć nie można - sprawę umorzono, tym bardziej, że wstawiło się za nim Towarzystwo Przyjciół Zwierząt.
Dziewczynka była mulatką, o czym po jakimś czasie dowiedział się obwiniony. Wielka radość zapanowała w jego domu, żona wróciła od mamusi, zrozumiała i utuliła, sielanka jednak długo nie trwała. Kanar alimentów płacić nie musiał, ale za to znowu postawiono mu zarzut o gwałt, dlaczego?
Po dokładnym śledztwie, śledczy wpadli na coś, co całkowicie pogrążyło Rajmunda W. Udowodniono, że każdego dnia dojeżdzając do pracy, korzystał z usług kobiety ulicznej, która feralnego dnia, tuż przed zbliżeniem z wyżej wymienionym, odbyła stosunek z obywatelem Somalii. Tak więc istnieje prawie pewność, iż Rajmund W.- mając na uwadze żywotnośc plemnika - przeniósł na własnym prąciu nasienie czarnoskórego obywatela kraju z którym nie mamy umowy o ekstradycję, tak więc ściganie go w celu uregulowania należności alimentacyjnych wydawało się mrzonką. Inną sprawą jest, że w porozumieniu z małżonką kłamał mówiąc, iż rozładowuje napięcie seksualne samozaspakajając się w obecności chomika.
Czytający te słowa zastanawiają się pewnie, czy autor tego tekstu nie jest przypadkiem chory na zidiocenie galopujące, spieszę więc obwieścić, że mają rację, więc jeśli kwestia ta została ostatecznie wyjaśniona, nic nie stoi na przeszkodzie aby czytać dalej.
Dochodzenie było niezwykle skomplikowane, pełne tajemnic i zagadek. Po dostarczeniu do sądu dokumentu podpisanego przez ordynatora kliniki położniczej, na którego podstawie stwierdzono, iż matka dziecka do momentu rozwiązania zachowała błonę dziewiczą, sędzia prowadzący rozprawę wyszedł, i do tej pory nie powrócił. Znaleźli się ludzie, którzy widzieli go odzianego w wór pokutny, zmierzającego w kierunku Częstochowy, inni przysięgali, że kupował pomidory na targu w Myślenicach - ktokolwiek zetknął się z tą sprawa, nie był już taki jak przedtem, włączne z opisującym te wydarzenia. Ogólnie wiadomym jest, że zapłodnienie nie musi automatycznie być powiązane z utratą cnoty, tym bardziej, jeśli badanie lekarskie potwierdziło przypuszczenie o niewielkoch rozmiarach obwinionego. Dlaczego sędzia zniknął?,- zagadka.
Sprawę powierzono komisji sledczej, która po zaznajomieniu się z bilingami rozmów prowadzonych pomiędzy Lolo Ferrari, a jej koordynatorem ruchowym, doszła do pewności absolutnej, że kontakt fizyczny Rajmunda W. z wyżej wymienioną, nastąpił dokładnie w chwili gwałtu. Tak więc oskarżony przebywał równocześnie w dwóch miejscach - szkolny przykład bilokacji, na który oczywiście nikt z członków komisji nie dał się nabrać, oprócz jednego, który podciął sobie żyły. I gdy wydawało się, że wszystko jest jasne i proste, pojawiła się matka dziecka, która dręczona wyrzutami sumienia wyjawiła, że w autobusie doszło do orgii, w trakcie której każdy kopulował z każdym i wszyscy ze wszystkimi. Ależ to wcale nie świadczy o tym, że Rajmund W. nie zgwałcił! - krzyknął przewodniczący wyskakując przez okno. Widząc co się dzieje, że wszyscy obecni zmierzają w kierunku zbiorowego samobójstwa, zlitował się nad nimi stenotypista, biorąc całą winę na siebie - wszyscy odetchnęli z ulgą! Wybuch radości był tak wielki, że rozochocony sędzia dołożył jeszcze paragraf, obwiniając stenotypistę, o współudział w nielegalnym przerzucie somalijskich imigrantów.
Czy wszystko jest oczywiste i mądre?, oczywiście że nie - i o to właśnie chodzi!
Wydrukujesz tę historię na kredowym papierze dodając to i owo, oprawisz w skórę, będziesz przez tysiąc lat wmawiał wszystkim, że to dzieło objawione, później zaczniesz krzyczeć, że autor jest kretynem i - na koniec - zostaniesz zlinczowany.
Pewnie nigdy nie zainteresowałbym się podobnym indywiduum, lecz na krótką chwilę nasze oczy spotkały się, a poniważ jestem antropologiem obdarzonym zdolnością widzenia losów przeszłych i przyszłych badanego obiektu, tylko na podstawie wymiany spojrzeń - wiedziałem o niej wszystko.
Poczęta została w autobusie, ścisk tam panował tak wielki, jak wielki może być ścisk (aby sobie wybrazić jaki może być ścisk, proszę wsadzić rękę, lub inną odstającą część ciała w imadło). Według opowiadania matki, w chwili największego ścisku, nastąpił uścisk, spowodowany przez mężczyznę jej nieznanego, który najprawdopodobniej sam nie zdawał sobie sprawy, że spowodował to co spowodował. Dlaczego najprawdopodobniej?, bo z dwóch oskarżonych o ojcostwo, jeden był inwalidą broniącym się zaświadczeniem o impotencji, drugi protokołem z izby wytrzeźwień mówiącym, że prosto z autobusu przewieziono go w stanie agonalnym do tej szacownej instytucji. Alimenty płacił kontroler biletów, którego tłumaczenie jakoby był w tym czasie w innym autobusie nie na wiele się zdało, skoro był trzeźwy. Gwałtu nie udowodniono, bo mężczyzna w akcie rozpaczy broniąc się przyznał, że jest zoofilem-masturbantem, podniecił go biegnący poboczem pies, winny jest tłok i ścisk, a tych oskarżyć nie można - sprawę umorzono, tym bardziej, że wstawiło się za nim Towarzystwo Przyjciół Zwierząt.
Dziewczynka była mulatką, o czym po jakimś czasie dowiedział się obwiniony. Wielka radość zapanowała w jego domu, żona wróciła od mamusi, zrozumiała i utuliła, sielanka jednak długo nie trwała. Kanar alimentów płacić nie musiał, ale za to znowu postawiono mu zarzut o gwałt, dlaczego?
Po dokładnym śledztwie, śledczy wpadli na coś, co całkowicie pogrążyło Rajmunda W. Udowodniono, że każdego dnia dojeżdzając do pracy, korzystał z usług kobiety ulicznej, która feralnego dnia, tuż przed zbliżeniem z wyżej wymienionym, odbyła stosunek z obywatelem Somalii. Tak więc istnieje prawie pewność, iż Rajmund W.- mając na uwadze żywotnośc plemnika - przeniósł na własnym prąciu nasienie czarnoskórego obywatela kraju z którym nie mamy umowy o ekstradycję, tak więc ściganie go w celu uregulowania należności alimentacyjnych wydawało się mrzonką. Inną sprawą jest, że w porozumieniu z małżonką kłamał mówiąc, iż rozładowuje napięcie seksualne samozaspakajając się w obecności chomika.
Czytający te słowa zastanawiają się pewnie, czy autor tego tekstu nie jest przypadkiem chory na zidiocenie galopujące, spieszę więc obwieścić, że mają rację, więc jeśli kwestia ta została ostatecznie wyjaśniona, nic nie stoi na przeszkodzie aby czytać dalej.
Dochodzenie było niezwykle skomplikowane, pełne tajemnic i zagadek. Po dostarczeniu do sądu dokumentu podpisanego przez ordynatora kliniki położniczej, na którego podstawie stwierdzono, iż matka dziecka do momentu rozwiązania zachowała błonę dziewiczą, sędzia prowadzący rozprawę wyszedł, i do tej pory nie powrócił. Znaleźli się ludzie, którzy widzieli go odzianego w wór pokutny, zmierzającego w kierunku Częstochowy, inni przysięgali, że kupował pomidory na targu w Myślenicach - ktokolwiek zetknął się z tą sprawa, nie był już taki jak przedtem, włączne z opisującym te wydarzenia. Ogólnie wiadomym jest, że zapłodnienie nie musi automatycznie być powiązane z utratą cnoty, tym bardziej, jeśli badanie lekarskie potwierdziło przypuszczenie o niewielkoch rozmiarach obwinionego. Dlaczego sędzia zniknął?,- zagadka.
Sprawę powierzono komisji sledczej, która po zaznajomieniu się z bilingami rozmów prowadzonych pomiędzy Lolo Ferrari, a jej koordynatorem ruchowym, doszła do pewności absolutnej, że kontakt fizyczny Rajmunda W. z wyżej wymienioną, nastąpił dokładnie w chwili gwałtu. Tak więc oskarżony przebywał równocześnie w dwóch miejscach - szkolny przykład bilokacji, na który oczywiście nikt z członków komisji nie dał się nabrać, oprócz jednego, który podciął sobie żyły. I gdy wydawało się, że wszystko jest jasne i proste, pojawiła się matka dziecka, która dręczona wyrzutami sumienia wyjawiła, że w autobusie doszło do orgii, w trakcie której każdy kopulował z każdym i wszyscy ze wszystkimi. Ależ to wcale nie świadczy o tym, że Rajmund W. nie zgwałcił! - krzyknął przewodniczący wyskakując przez okno. Widząc co się dzieje, że wszyscy obecni zmierzają w kierunku zbiorowego samobójstwa, zlitował się nad nimi stenotypista, biorąc całą winę na siebie - wszyscy odetchnęli z ulgą! Wybuch radości był tak wielki, że rozochocony sędzia dołożył jeszcze paragraf, obwiniając stenotypistę, o współudział w nielegalnym przerzucie somalijskich imigrantów.
Czy wszystko jest oczywiste i mądre?, oczywiście że nie - i o to właśnie chodzi!
Wydrukujesz tę historię na kredowym papierze dodając to i owo, oprawisz w skórę, będziesz przez tysiąc lat wmawiał wszystkim, że to dzieło objawione, później zaczniesz krzyczeć, że autor jest kretynem i - na koniec - zostaniesz zlinczowany.