Witold napisał(a):Skoro biskup nie pomaga, to proponuję spróbować doniesienie złożyć np. u fryzjera albo w warzywniaku, mają takie same kompetencje do ścigania przestępstw jak biskup.Nic innego nie twierdzę. Trzeba być skończonym idiotą, by zdawać się na ludzkie odruchy biskupów. Oni są od ruchania dzieci i ukrywania sprawców, bo przecież nie od brania odpowiedzialności za przestępstwa podwładnego mu kleru... Oczywiście do czasu. Jak pokazuje praktyka krajów, gdzie władza i sądy odważyły się wstać z kolan, biskupi muszą płacić ciężkie miliony za dzieciojebstwo księży.
http://dziennikzwiazkowy.com/chicago/ofi...kodowania/
W Polsce pierwsza tego typu sprawa wchodzi na wokandę i dopiero się okaże, czy biskupi, którzy "wiedzieli, a nie powiedzieli" mogą spać spokajnie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1...ie_za.html
Co ciekawe, adwokat pozwanej diecezji domaga się sądowego roztrzygnięcia w oparciu o prawo kanoniczne. (sic!)
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,349...przez.html
Na szczęście w grudniu ub. roku NSA w uzasadnieniu wyroku dot. swobody wystąpienia z Krk orzekł, że "związki wyznaniowe podlegają jednak przepisom prawa powszechnego i wystąpienie z Kościoła katolickiego powinno być rozpatrywane na gruncie prawa powszechnego", a nie kanonicznego jak chcieliby biskupi. NSA oświadczył także, że organ władzy w Polsce "nie ma obowiązku kierowania się wewnętrznymi przepisami Kościoła lub związku wyznaniowego."
http://prawo.rp.pl/artykul/1078681.html
Wiele wskazuje zatem, że linia obrony Kościoła się rypła, a biskupom przydzie otwierać wory z pieniędzmi i wypłacać odszkodowania.