To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Chrześcijaństwo - rozterki
#1
Witam!
Na początek chcę napisać, że mam 15 lat, ale jak na ten wiek poważnie podchodzę do wielu spraw, mam na dane tematy swoje, niezależne zdanie, więc pomimo faktu, że nie jestem jeszcze osobą pełnoletnią to uważam się za zdolną do podejmowania własnych i odpowiedzialnych decyzji. Słowem wstępu chcę jeszcze dodać, że nie liczę tutaj na odpowiedzi, recepty na mój problem, bo jest to sprawa bardzo indywidualna, ale chcę chociaż zdanie innych, być może również mieliście, lub macie takie rozterki.
Otóż od kilku już lat jestem nieco rozdarty. Z jednej strony zostałem ochrzczony i wychowuję się ujmijmy to "w duchu Kościoła", ale z drugiej strony nie czuję się zupełnie chrześcijaninem. Ta wiara budzi we mnie dziwne emocje i odczucia. Treści nauk uważam za obłudne, a sam fakt, że biblia była przepisywana wielokrotnie, jej treść była nawet zmieniana (!), aby w czasach wielkiego Rzymu móc w łatwy sposób przyporządkować sobie ludzi, budzi we mnie totalnie skrajne emocje. Wszystko wydawałoby się jasne. Po prostu nie wierzę w Boga, bo go nie ma (może jest, ale po prostu nie mając pewności, który to ten na prawdę wolę nie tracić czasu, przecież fakt, że jestem chrześcijaninem jest przypadkiem - gdybym urodził się w Indiach byłbym buddystą..) Do kościoła nie chodzę. Nie spowiadam się. Nie uczestniczę w ogóle w życiu kościoła. Mam, powiedzmy może to szczęście, że moi rodzice nie gonią mnie tam na siłę, wynika to może z tego, że sami również raczej biernie uczestniczą w życiu religijnym. Za rok zbliża się 3 klasa gimnazjum, bierzmowanie. Tutaj zaczynają się całkowicie schody! Nie czuję najmniejszej ochoty na przyjmowanie tego sakramentu, a więc samo jego przyjmowanie traci sens, bo przecież o jego mocy świadczy uczciwość i świadomość z jaką został przyjęty. Ja takiej świadomości i potrzeby nie posiadam. Problem w tym, że ja to ja, a rodzice to rodzice. Wątpliwą sprawą byłoby namówienie ich, abym po prostu z tego zrezygnował, już sobie wyobrażam całą rodzinkę wypytującą mnie o sens mojego postępowania, ich miny i twierdzenie w duszy, że jestem po prostu antychrystem.
Piszę tutaj, w internecie, bo szczerze powiedziawszy nie mam tak na prawdę z kim omówić tego problemu. Katechetka szkolna to osoba dogłębnie konserwatywna, w której mniemaniu każdy uczeń tej szkoły jest "uczniem Chrystusa" i aż boję się pomyśleć co by było, gdybym jej powiedział, że chyba jestem ateistą. Rodzice raczej nie chcą słyszeć o takim tłumaczeniu (bezczelne, sami w Kościele bywają kilka razy na rok!)
Przedstawiłem pokrótce swój problem, jak widzicie w głowie mam totalny mętlik i właściwie żadnego konkretnego stanowiska nie obrałem. Ponadto nie umiem okłamywać siebie samego, a fundowanie sobie przymusów dobrze na mnie nie działa, w końcu samo przygotowanie do bierzmowania trwa cały rok! Liczę na inteligentne odpowiedzi wnoszące coś do dyskusji, filozofowie za pięć groszy raczej mi tu nie pomogą.
Pozdrawiam!
Odpowiedz
#2
Witaj!

Poprawka:
gdybyś urodził się w Indiach, czciłbyś krowy, a nie był buddystą. Buddystów jest tam raptem 1%.
Odpowiedz
#3
Mając na myśli Tybet, napisałem Indie, ot pomyłka Oczko ale raczej większego znaczenia to nie ma, patrząc przez pryzmat bycia ateistą Oczko
Odpowiedz
#4
Mysle ze wiekszosc z nas ateistow w pewnym momencie doszlo do takich wnioskow. Utrzymywanie pozorow praktyk religijnych pomimo braku wiary to nie tylko oszukiwanie i krzywdzenie samego siebie, ale tez bliskich. Ciekawi mnie jednak w Twojej wypowiedzi brak charakterystycznego buntowniczego slownictwa cechujacego ten wiek - wiekszosc z moich ateistycznych znajomych w tym ja na poczatku mocno walczylo z religia i manifestowalo swoja odmiennosc zanim dojrzale nauczylo sie zyc po prostu bez boga i calej tej falszywej otoczki.
Co do bierzmowania, biorac pod uwage Twoja dojrzala postawe proponuje zamiast powiedziec kategoryczne NIE wytlumaczyc rodzinie, ze bierzmowanie to sakrament dojrzalosci religijnej (wyszukaj i uzyj tez bardziej zlozonej wykladni nauk kosciola w sprawach bierzmowania), a Ty poprostu nie jestes jeszcze na niego gotowy. Pomimo, ze Twoje prawdziwe intencje i osiagniety cel bedzie taki, ze unikniesz bierzmowana to argumentujac to w ten sposob nawet masz szanse uzyskac cien sympatii wsrod osob, ktore o bierzmowanie nalegaja.
Niech zyje Lenin, Stalin i Jaroslaw Kaczynski!
Odpowiedz
#5
"Co do bierzmowania, biorac pod uwage Twoja dojrzala postawe proponuje zamiast powiedziec kategoryczne NIE wytlumaczyc rodzinie, ze bierzmowanie to sakrament dojrzalosci religijnej (wyszukaj i uzyj tez bardziej zlozonej wykladni nauk kosciola w sprawach bierzmowania), a Ty poprostu nie jestes jeszcze na niego gotowy. Pomimo, ze Twoje prawdziwe intencje i osiagniety cel bedzie taki, ze unikniesz bierzmowana to argumentujac to w ten sposob nawet masz szanse uzyskac cien sympatii wsrod osob, ktore o bierzmowanie nalegaja."

Dokładnie o tym samym pomyślałem czytając sobie jakieś prospekty parafialne, w których pisali właśnie o potrzebie bycia dojrzałym i gotowym na przyjęcie tego sakramentu, w głowie zacząłem sobie układać przebieg takiej rozmowy, w której przekonuję rodziców o swojej niedojrzałości do bierzmowania, co przerodziłoby się w grzech okłamywania Boga i siebie samego, a jeśli udałoby się to odwlec to pewnie problem powróciłby dopiero przy ślubie kościelnym, ale do tego mam jeszcze sporo czasu i nie wiadomo jak się to potoczy..

Dzięki za odpowiedź. Oczko
Odpowiedz
#6
Witaj,

Jako że ja jestem ateistą, to moje zdanie w tej kwestii jest zapewne stronnicze. Po pierwsze, bardzo dobrze, że zauważyłeś, iż to jest tylko i wyłącznie Twój problem i Twoja decyzja. Po drugie, z tego co piszesz nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz wierzącym. Po trzecie, jesteś jeszcze młody, więc oglądasz się na opinie rodziny - całkiem normalna postawa w tym wieku.

Sądząc po tym co napisałeś, źle będziesz się czuł, kiedy przystąpisz do tego bierzmowania. Będziesz musiał okłamywać innych i samego siebie, że to dla Ciebie coś znaczy. Będziesz tak stał pod ołtarzem i klepał formułkę "Wierzę w Boga" w którego nie wierzysz? Żeby zrobić przyjemność rodzinie i księdzu? Za parę lat będziesz żałował tego kroku i tego że uległeś presji rodziny. Gdyby jednak za parę lat coś w Ciebie wstąpiło i nawróciłbyś się na wiarę katolicką, to sakrament bierzmowania możesz chyba przyjąć zawsze (nie jestem pewien, ale chyba nie ma restrykcji wiekowych). Wycofać się już go nie da Uśmiech.
[SIZE="1"]
Dyskusja z głupotą niepotrzebnie ją nobilituje.
Dlatego ignoruję: http://www.ateista.pl/member.php?u=410
[/SIZE]
Odpowiedz
#7
Co ze strony rodziców grozi ci, jeśli kategorycznie będziesz trwał w swojej postawie?

Jeśli rodzice są tzw. betonem, to nic nie poradzisz. Do czasu osiągnięcia pełnoletności, a raczej samodzielności finansowej.

Przyjęcie bierzmowania w moim przypadku było ostatnim pobytem w kościele. Zrobiłem to trochę dla zabawy, bo była możliwość przyjęcia imienia Achilles. W sumie rodzice mnie nie naciskali, ale też czasy były inne - ateizm nie był propagowany (czasy komuny, zero internetu, komórek). W sumie nie było tematu ateizmu i nie mieliśmy tak sprecyzowanego światopoglądu jaką ma młodzież obecnie.
Odpowiedz
#8
Rockstar napisał(a):"Co do bierzmowania, biorac pod uwage Twoja dojrzala postawe proponuje zamiast powiedziec kategoryczne NIE wytlumaczyc rodzinie, ze bierzmowanie to sakrament dojrzalosci religijnej "

Dokładnie o tym samym pomyślałem czytając sobie jakieś prospekty parafialne, w których pisali właśnie o potrzebie bycia dojrzałym i gotowym na przyjęcie tego sakramentu

Hmm, ja bym jednak nie trzymał się tej linii "obrony". Świadczyłoby to:
  • że jesteś wierzącym, ale nie rozumiesz jeszcze swojej wiary;
  • że jesteś gotów na jakieś rekolekcje i głębszą indoktrynację, bo nie podważasz fundamentu - Boga jako takiego;
  • że nadal okłamujesz rodzinę :-)

Ja bym raczej odwołał się do braku wiary w fundament - nie wierzysz w Boga i koniec, nie chcesz być hipokrytą i brać udziału w ceremoniach na rzecz czegoś, co w Twojej opinii nie istnieje. A jeśli rodzina poważnie traktuje swoją wiarę, to powinni docenić, że nie chcesz robić pokazowego teatru, okłamywać siebie, ich i ich Boga.
[SIZE="1"]
Dyskusja z głupotą niepotrzebnie ją nobilituje.
Dlatego ignoruję: http://www.ateista.pl/member.php?u=410
[/SIZE]
Odpowiedz
#9
Podejrzana sprawa - kulturalny, niezacietrzewiony i bystry piętnastolatek.
Powodzenia, Rockstar, oby tak dalej!
Odpowiedz
#10
Nie pomogę ci ale dołożę wątpliwości. Może ktoś z forum odpowie na takie pytanie:

Czy niewierzenie w Boga tak jak ty nie wierzysz ( ta lub inna religia lub może ateizm) jest czy nie jest grzechem w KK?

Czy trzeba lub można się z tego spowiadać? Co jeżeli spowiedź nie zmienia podejścia do tematu? Można z takim grzechem podejść do bierzmowania?
Jeżeli już mialabym się o to pytać księdza to nie swojego od religii, tylko 3 miasta dalej?

Co do twojego pytania nie potrafię ocenić jakie postępowanie byłoby dla ciebie najsensowniejsze.
Odpowiedz
#11
"Niewierzenie" nie jest grzechem, bo wg teologii chrześcijańskich (chyba wszystkich), wiara jest Łaską, czyli pochodzi od Boga.

Całkiem możliwe, że coś bredzę, niechże mnie jakiś teolog wesprze, lub sprostuje. Oczko
Odpowiedz
#12
@Jajacek dobrze gadasz.

@Rockstar
A czy nie myślałeś aby wziąć bierzmowanie i z otwartym sercem przyjąć Chrystusa ?
Odpowiedz
#13
Zapytam jeszcze głupiej? Czy grzechy popełniają też niewierzący?
Czy księża KK uważają, że niewierzący też powinni się spowiadać na drodze lub ewentualnej drodze ku powrotowi do KK?
Odpowiedz
#14
Tak, jeśli mają świadomość, że źle czynią. Pokażcie mi w Polsce ateistę, który nic a nic nie wie o nauczaniu Kościoła.
Odpowiedz
#15
AndrE napisał(a):
Superstar napisał(a):A czy nie myślałeś aby wziąć bierzmowanie i z otwartym sercem przyjąć Chrystusa ?
A czy nie doczytałeś, że on Chrystusa ma w głębokim poważaniu? Tu nie chodzi o wątpliwości dotyczące samej wiary tylko chęć właściwego wytłumaczenia swoich przekonań choćby przed rodzicami.
Mi zawsze Katechetka mówiła aby zajrzeć w swe serce i nie bać się otworzyć na Chrystusa i takich problemów nie będzie. Mi nie pomogło ale miałem szczerą nadzieję iż koledze pomoże. :rotfl:
Odpowiedz
#16
Widze że jesteś w tej samej sytuacji jak ja kiedyś byłem. Do bierzmowania poszedłem bo rodzice mi marudzili, ale mówiłem im że nie wieże w Boga. Na początku kręcili nosem ale po paru miesiącach dali sobie na spokuj. Natomiast jeżeli cała rodzina sobie coś tam gada to trzeba tylko cały czas im mówić że jesteś ateistą i masz do tego prawo. Ja tak robiłem i mam teraz spokuj z cała rodzina. Chyba że ktoś jest upierdliwy to mówisz żeby lepiej sam sie zanstanowił czy tak naprawde jest takim świetnym katolikiem za jakiego sie podaje.
Odpowiedz
#17
AndrE napisał(a):Dla mnie to jest po prostu błąd. Błąd za który będę odpowiadał przed kimś lub choćby przed samym sobą.

Słowo ''grzech'' kojarzy mi się jedynie z prostoliniowymi, odgórnie ustalonymi zasadami moralnymi, których nieprzestrzeganie jest potępiane. I tu nie chodzi o proste ''nie zabijaj''.
Cytat:Pokażcie mi w Polsce ateistę, który nic a nic nie wie o nauczaniu Kościoła.
Powyższe zdanie wyciąłeś odpowiadając na moje słowa. A było ono ważniejsze od tego, któregoś nie wyciął (ADHD?).
Czytaj do końca.
Odpowiedz
#18
Ciekawy temat.:]
Rockstar, miałem podobny problem. To, co opisałeś nazwałbym zwątpieniem w Boga. Taki pierwszy krok na drodze do niewiary. Stąd łatwiej się wycofać. Drugi krok to przyznanie (głównie przed samym sobą, ale też przed ogółem społeczeństwa), że jest się ateistą.

Jeśli chodzi o bierzmowanie. Hmmm, ja przyjąłem, bo mi kazali. Głupi wtedy byłem (a było to zaledwie rok temu). Powiem Ci tak: spójrz z racjonalistycznego punktu widzenia; ciąg przyczynowo-skutkowy:]. Jak nie przyjmiesz bierzmowania, to nie weźmiesz też ślubu kościelnego. Ciężko znaleźć kobietę-ateistkę. Inne kobiety będą się momentalnie zrażały, gdy usłyszą, że "ślubu nie będzie" (a każda jakoś tam marzy o weseluOczko).

Załóżmy więc, że podchodzisz do tego sakramentu:
Chodzisz na nauki (które u mnie polegały na odklepaniu paru modlitw i napisaniu kilku słów o swoim patronie). Przyjmujesz sakrament w niewierze. Nie okłamujesz siebie (bo, jak sam słuszne zauważyłeś, hipokryzja to ogromne gówno), tylko bierzmowanie masz na papierku. Po bierzmowaniu można sobie religię odpuścić.

Sam zdecyduj, która (okrojone z grubsza, ale co tam:p) "droga" jest dla Ciebie lepsza. Pamiętaj, że masz wolność religii - nieważne, jak by Cię nie zmuszali, to sam możesz wybrać swoją wiarę. Tu jeszcze mogę zauważyć, że uważasz się za osobę dojrzałą emocjonalnie. Cóż, ja też, ale każdy dorasta w innym tempie. Niektórzy są dziećmi do końca życia.
Btw, chodzi o to, że możesz sam o sobie decydować. Uczyć się na błędach, bo bez tego samodzielności pełnej nigdy nie osiągniesz.

Trochę filozofuję, ale mam taki nastrój dziśDuży uśmiech.
nr GG: 960611 - napisałbym, że "dla spragnionych kazika", ale nie chciałem być tak prostolinijny:]

__________________________________________
"Rock'n'roll umarł.
Rock jest mar-
__________________________________________
Odpowiedz
#19
Wydrukuj to co napisałeś na początku i daj do poczytania starym. Chętnie potem przeczytam jaka była ich reakcja.
Odpowiedz
#20
TripleSix napisał(a):Przyjęcie bierzmowania w moim przypadku był ostatnim pobytem w kościele. Zrobiłem to trochę dla zabawy, bo była możliwość przyjęcia imienia Achilles.
LOL Uśmiech
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości