Kolejny wątek z cyklu „Czy wiesz, że...”. Dziś zajmiemy się pewną postacią, kimś, kto wprawdzie nie jest znany szerszemu ogółowi, aczkolwiek w żadnym razie nie zasługuje na zapomnienie. Mowa będzie o człowieku, który dokonał czynów niezwykłych, dość monotonnych wprawdzie, ale zawsze (wedle wiarygodnych źródeł) wykonywanych z nie lada kunsztem i precyzją.
Panie i Panowie, poznajcie Wasilija Michajłowicza Błochina:
Historią XX wieku, a w szczególności totalitaryzmami europejskimi, interesuję się od dość dawna, tym bardziej wstyd mi przyznać, że o Wasiliju Błochinie usłyszałem ok. dwa lata temu, a w zasadzie „wyczytałem” go w znakomitej książce Simona Sebaga Montefiore pt. „Stalin. Dwór Czerwonego Cara”. Naszemu Bohaterowi nie zostało w tejże pracy poświęconych zbyt wiele stron; zapewne nie dlatego, żeby Wasilij Michajłowicz na to nie zasługiwał – co to, to nie – raczej skąpa jest ilość materiałów archiwalnych do których dostęp mogą mieć historycy. By się o tym przekonać, odpalcie wyszukiwarkę grafiki Google z hasłem „Wasilij Błochin” – dostępne jest tylko jedno zdjęcie Fachowca. Artykułów też nie znajdziecie wiele, a wystarczy przeczytać jeden z dostępnych by nie musieć czytać pozostałych – informacje się dublują.
Kim był Wasilij Michajłowicz Błochin? Urodził się w 1895 roku w chłopskiej rodzinie i pewnie chłopskimi zajęciami by się parał aż do swojej śmierci w Guberni Jarosławskiej gdyby nie Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa, która miała miejsce w listopadzie. Wasilij, zapewne spragniony społecznego awansu i pracy, w której mógłby wykazać w pełni wszelkie swoje talenty, zaciągnął się w roku 1921 do Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją, Spekulacją i Nadużyciami Władzy, popularnie zwanej CzeKa. I to był strzał w dziesiątkę.
Jak powszechnie wiadomo, Związek Radziecki gorliwie walczył o pokój aż do ostatniego naboju. Misja to szlachetna, ale na świecie nikczemników nie brakuje, którzy tylko jątrzą chcąc zawrócić Związek Nasz Bratni z nieubłaganej drogi ku pokojowi. Organa CzeKa, a potem GPU i NKWD bardzo skutecznie sobie z tym zadaniem radziły, a że wrogów była nieprzebrana ilość, to i przerób miały duży. Trzeba nie lada umiejętności, by sprostać wymogom rewolucyjnej czujności (rym niczym z wczesnej Szymborskiej).
Wasilij Michajłowicz swojej pierwszej egzekucji dokonał w roku 1924. Przełożeni od razu musieli się na nim poznać, bo w krótkim czasie jego nazwisko było znane samemu Nauczycielowi Narodów i Chorążemu Pokoju Józefowi Wissarionowiczowi Stalinowi. Ten nie mógł dopuścić, by tak utalentowany młodzian zmarnował się jako podoficer w jakimś podrzędnym oddziale. Stalin uczynił z Fachowca coś w rodzaju swojego nadwornego kata i tylko jemu było wolno dostąpić zaszczytu strzelania do najbardziej zasłużonych Wrogów Socjalizmu.
Dość powiedzieć, że Błochin strzałem w tył głowy uśmiercił takie osobistości, jak:
Napisałem, że Błochin „uśmiercał strzałem w tył głowy”. Zbyt ogólne to stwierdzenie, nie ukazuje ono kunsztu naszego Fachowca. Błochin i jego uczniowie przystawiali lufę pistoletu w okolicach górnej części karku, następnie wychylali lufę pod odpowiednim kątem tak, aby kula przeleciała na pewno przez mózg a następnie wyleciała przez oczodół. Zapewniało to 100% skuteczność przedsięwzięcia (nie trzeba dobijać, a kule wszak kosztują!), a i sprzątania po płynach ustrojowych denata nie było wiele (przy takim sposobie zabijania podobno nie tryska krew).
Dbałość Fachowca o czystość była zresztą powszechnie znana. Wprowadził on do użytku NKWD specjalne fartuchy używane przy egzekucjach po to, aby mundur funkcjonariusza NKWD pozostał zawsze schludny i czysty.
Z innych innowacji Wasilija Michajłowicza należy wymienić wprowadzenie niezawodnych niemieckich rewolwerów Walter, które sprawiły, że można było dokonywać egzekucji z wydajnością 3 minut na jedną osobę (mówiłem, Fachowiec!).
Ale to były tylko detale. Strzelanie do pojedynczych, nawet tak wybitnych jak wyżej wymienieni, Wrogów Ludu nie jest warte poświęcenia komukolwiek osobnego tematu na tak zacnym forum. Błochin był jednak niczym Henry Ford, najlepsze efekty uzyskiwał gdy brał się do roboty na skalę przemysłową.
Zamordowanie polskich oficerów w Katyniu i innych miejscach zostało zlecone przez Józefa Stalina, przy oporze i niechęci do tego pomysłu Wawrzyńca Pawłowicza Berii. Od strony technicznej zadanie to powierzono właśnie Naszemu Bohaterowi. Błochin poinstruował wszystkich katów co do sposobu przeprowadzania egzekucji (wspomniany już odpowiedni kąt lufy pistoletu) i sam ochoczo zabrał się do dzieła. Pracując na terenie Kalinina osobiście zastrzelił ok. 7000 (słownie: siedem tysięcy) ludzi. Ilość pracy w pierwszych dniach przerosła nawet naszego Maestro, który żądał w raporcie, by dziennie przysyłano nie więcej, niż 250 skazańców, bo się nie wyrabia.
W nagrodę za dobrze wykonane zadanie (nie było opóźnień!) Fachowiec dostał dodatkową miesięczną pensję i bodajże urlop.
W ciągu całej swej kariery w NKWD Wasilij Michajłowicz własnoręcznie zastrzelił ok. 50.000 (słownie: pięćdziesiąt tysięcy) osób. Czyni go to prawdopodobnie światowym rekordzistą w tej dyscyplinie. Ludzie słyszą o Stalinie czy Eichmannie, którzy lekką rączką potrafili podpisać dokument nakazujący zabicie kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy ludzi, rzadko jednak wiedzą o człowieku, który własnoręcznie uśmiercił tylu ludzi, ile liczy np. cała populacja Tarnobrzegu.
A swoją drogą: łatwiej jest podpisać papier skazujący milion ludzi na śmierć czy osobiście zastrzelić jedną osobę?
Btw. Błochin spoczywa na cmentarzu dońskim (to podobno centrum Moskwy jest) i, jak widać, rodacy pamiętają o jego zasługach, grób jest całkiem dobrze utrzymany:
Czostnkowi dzięki za pomysł i inspirację!
Panie i Panowie, poznajcie Wasilija Michajłowicza Błochina:
Historią XX wieku, a w szczególności totalitaryzmami europejskimi, interesuję się od dość dawna, tym bardziej wstyd mi przyznać, że o Wasiliju Błochinie usłyszałem ok. dwa lata temu, a w zasadzie „wyczytałem” go w znakomitej książce Simona Sebaga Montefiore pt. „Stalin. Dwór Czerwonego Cara”. Naszemu Bohaterowi nie zostało w tejże pracy poświęconych zbyt wiele stron; zapewne nie dlatego, żeby Wasilij Michajłowicz na to nie zasługiwał – co to, to nie – raczej skąpa jest ilość materiałów archiwalnych do których dostęp mogą mieć historycy. By się o tym przekonać, odpalcie wyszukiwarkę grafiki Google z hasłem „Wasilij Błochin” – dostępne jest tylko jedno zdjęcie Fachowca. Artykułów też nie znajdziecie wiele, a wystarczy przeczytać jeden z dostępnych by nie musieć czytać pozostałych – informacje się dublują.
Kim był Wasilij Michajłowicz Błochin? Urodził się w 1895 roku w chłopskiej rodzinie i pewnie chłopskimi zajęciami by się parał aż do swojej śmierci w Guberni Jarosławskiej gdyby nie Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa, która miała miejsce w listopadzie. Wasilij, zapewne spragniony społecznego awansu i pracy, w której mógłby wykazać w pełni wszelkie swoje talenty, zaciągnął się w roku 1921 do Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją, Spekulacją i Nadużyciami Władzy, popularnie zwanej CzeKa. I to był strzał w dziesiątkę.
Jak powszechnie wiadomo, Związek Radziecki gorliwie walczył o pokój aż do ostatniego naboju. Misja to szlachetna, ale na świecie nikczemników nie brakuje, którzy tylko jątrzą chcąc zawrócić Związek Nasz Bratni z nieubłaganej drogi ku pokojowi. Organa CzeKa, a potem GPU i NKWD bardzo skutecznie sobie z tym zadaniem radziły, a że wrogów była nieprzebrana ilość, to i przerób miały duży. Trzeba nie lada umiejętności, by sprostać wymogom rewolucyjnej czujności (rym niczym z wczesnej Szymborskiej).
Wasilij Michajłowicz swojej pierwszej egzekucji dokonał w roku 1924. Przełożeni od razu musieli się na nim poznać, bo w krótkim czasie jego nazwisko było znane samemu Nauczycielowi Narodów i Chorążemu Pokoju Józefowi Wissarionowiczowi Stalinowi. Ten nie mógł dopuścić, by tak utalentowany młodzian zmarnował się jako podoficer w jakimś podrzędnym oddziale. Stalin uczynił z Fachowca coś w rodzaju swojego nadwornego kata i tylko jemu było wolno dostąpić zaszczytu strzelania do najbardziej zasłużonych Wrogów Socjalizmu.
Dość powiedzieć, że Błochin strzałem w tył głowy uśmiercił takie osobistości, jak:
- nierozłączny tandem Grigorij Zinowiew – Lew Kamieniew;
- rosyjskiego Napoleona Michaiła Tuchaczewskiego;
- Genricha Jagodę;
- Nikołaja Jeżowa;
- Izaaka Babla, wybitnego pisarza.
Napisałem, że Błochin „uśmiercał strzałem w tył głowy”. Zbyt ogólne to stwierdzenie, nie ukazuje ono kunsztu naszego Fachowca. Błochin i jego uczniowie przystawiali lufę pistoletu w okolicach górnej części karku, następnie wychylali lufę pod odpowiednim kątem tak, aby kula przeleciała na pewno przez mózg a następnie wyleciała przez oczodół. Zapewniało to 100% skuteczność przedsięwzięcia (nie trzeba dobijać, a kule wszak kosztują!), a i sprzątania po płynach ustrojowych denata nie było wiele (przy takim sposobie zabijania podobno nie tryska krew).
Dbałość Fachowca o czystość była zresztą powszechnie znana. Wprowadził on do użytku NKWD specjalne fartuchy używane przy egzekucjach po to, aby mundur funkcjonariusza NKWD pozostał zawsze schludny i czysty.
Z innych innowacji Wasilija Michajłowicza należy wymienić wprowadzenie niezawodnych niemieckich rewolwerów Walter, które sprawiły, że można było dokonywać egzekucji z wydajnością 3 minut na jedną osobę (mówiłem, Fachowiec!).
Ale to były tylko detale. Strzelanie do pojedynczych, nawet tak wybitnych jak wyżej wymienieni, Wrogów Ludu nie jest warte poświęcenia komukolwiek osobnego tematu na tak zacnym forum. Błochin był jednak niczym Henry Ford, najlepsze efekty uzyskiwał gdy brał się do roboty na skalę przemysłową.
Zamordowanie polskich oficerów w Katyniu i innych miejscach zostało zlecone przez Józefa Stalina, przy oporze i niechęci do tego pomysłu Wawrzyńca Pawłowicza Berii. Od strony technicznej zadanie to powierzono właśnie Naszemu Bohaterowi. Błochin poinstruował wszystkich katów co do sposobu przeprowadzania egzekucji (wspomniany już odpowiedni kąt lufy pistoletu) i sam ochoczo zabrał się do dzieła. Pracując na terenie Kalinina osobiście zastrzelił ok. 7000 (słownie: siedem tysięcy) ludzi. Ilość pracy w pierwszych dniach przerosła nawet naszego Maestro, który żądał w raporcie, by dziennie przysyłano nie więcej, niż 250 skazańców, bo się nie wyrabia.
W nagrodę za dobrze wykonane zadanie (nie było opóźnień!) Fachowiec dostał dodatkową miesięczną pensję i bodajże urlop.
W ciągu całej swej kariery w NKWD Wasilij Michajłowicz własnoręcznie zastrzelił ok. 50.000 (słownie: pięćdziesiąt tysięcy) osób. Czyni go to prawdopodobnie światowym rekordzistą w tej dyscyplinie. Ludzie słyszą o Stalinie czy Eichmannie, którzy lekką rączką potrafili podpisać dokument nakazujący zabicie kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy ludzi, rzadko jednak wiedzą o człowieku, który własnoręcznie uśmiercił tylu ludzi, ile liczy np. cała populacja Tarnobrzegu.
A swoją drogą: łatwiej jest podpisać papier skazujący milion ludzi na śmierć czy osobiście zastrzelić jedną osobę?
Btw. Błochin spoczywa na cmentarzu dońskim (to podobno centrum Moskwy jest) i, jak widać, rodacy pamiętają o jego zasługach, grób jest całkiem dobrze utrzymany:
Czostnkowi dzięki za pomysł i inspirację!
Mateusz Banasik - Redaktor
Dlaczego podaję nazwisko?
***
Bohoh to chuja wart filozof
Ze schodów się zjebał na podłogę (by Bart )
***
..:: SELBSTBEFREIT AUF DEM WEG ZUM MEER ::..
Dlaczego podaję nazwisko?
***
Bohoh to chuja wart filozof
Ze schodów się zjebał na podłogę (by Bart )
***
..:: SELBSTBEFREIT AUF DEM WEG ZUM MEER ::..