"Męstwo zawiera wszelką cnotę, tchórzostwo - wszelką zbrodnię"
Ragnar Redbeard, Might is Right
"Cnota stanowi nabytą i utrwaloną w zachowaniu cechę charakteru, trwałą dyspozycję psychiczną do określonego postępowania".
Słownik encyklopedyczny Collinsa
Z czterech wymienionych w starożytności cnót, nazywanych cnotami kardynalnymi, tutaj chciałbym napisać coś o męstwie. Współczesnemu człowieku, kiedy słyszy on słowo "męstwo" mogą się pojawić w głowie dwa błędne wyobrażenia na ten temat. Pierwszym takim błędnym wyobrażeniem będzie utożsamienie osoby mężnej z jakimś macho, Snakem Plisskenem czy innym Arnoldem z którego testosteron tryska niczym z fontanny kiedy gołymi rękami łamie czaszki i gasi sobie cygara na klacie i za którym biega tłum cudnych białogłów, zawsze skromnie odzianych. Męstwo nie ma też nic wspólnego z "męskością" wyparzonego na solarium karko-kaloryfera stojącego niedbale w rozkroku obok swojej corvetty, i powoli zaciągającego się kolejnym petem. Drugim błędnym wyobrażeniem, jest utożsamienie męstwa z tzw. "prawicowo-konserwatywno-faszystowską propagandą" nakazującą rzekomo wychowywać ludzi na demony wojny. Tak to sobie często pacyfistyczno-liberalne robactwo wyobraża, że "mężny" oznacza dla nich "morderca". Później takie właśnie pacyfistyczno-liberalne pluszaki wyją w telewizorni że trzeba "więcej prawa, więcej ustaw, więcej zakazów/nakazów" bo jakąś dziewczynę na zatłoczonym przystanku gwałciło pięciu chłopa i "nikt nic nie widział".
Czym zatem jest męstwo? Ponieważ męstwo jest cnotą wypada więc powiedzieć że jest ono trwałą dyspozycją czy sprawnością do spełniania czynów mężnych będącą "dziełem długiej i wytrwałej pracy" i nigdy nie stanowiąca usposobienia będącego "uposażeniem danym przez przyrodę". Czynem mężnym zaś nazywamy czyn który "musi być odważny, ale poza tym rozumny, etyczny i połączony z wielkim niebezpieczeństwem" (J.M. Bocheński, Zarys Etyki Wojskowej). Aby czyn nazwać mężnym konieczne jest aby osoba czyn taki spełniająca była świadoma grożącego niebezpieczeństwa (tj. "grożącego utratą życia lub dobra z nim równoważnego" - Bocheński), podjęła się czynu tego z własnej woli, no i czynowi temu towarzyszyć musi ciężar etyczny ("bandyta wykonujący śmiały napad na bank jest niewątpliwie człowiekiem odważnym - ale zmysł etyczny zakazuje nazwać go mężnym" - Bocheński).
Nie zgodziłbym się jednak z kimś kto męstwo widzi jedynie w żołnierzu i czynach z wojną związanych, tak jak Bocheński czy Arystoteles (w Etyce Nikomachejskiej Arystoteles pisał że człowiek mężny "jest nieustraszony w obliczu śmierci zaszczytnej [tj. na polu walki] i w obliczu nagłych i niespodziewanych wypadków, śmiercią taką grożących; te zaś cechy posiadają w najwyższym stopniu wypadki wojenne"). Takie przedstawienie sprawy skutkuje czasem skutecznym usprawiedliwieniem tchórzliwej "znieczulicy". Bo "skoro mężnym ma być żołnierz, strażak czy policjant, to też im pozostawmy zajmowanie się sytuacjami męstwa wymagającymi". To ta obrzydliwa współczesna mechaniczna specjalizacja. I tak np. możemy spotkać się z sytuacją (ostatnio trafiłem na taki opis) że byle żul zaczepi przechodzącą parę i podczas gdy pijak będzie lał pannę po gębie, chłopaczek zacznie spierdalać jak najdalej, co oczywiście wytłumaczy tym że biegł po pomoc. Najlepiej umundurowaną. Chodzi więc o to aby mężnym być nacodzień, aby dbać i rozwijać tą "nabytą dyspozycję", a nie wzdychać tylko do obrazów walecznych patriotów ginących ileś tam dekad temu za coś co ich potomkowie dzisiaj i tak zdradzili i sprzedali.
Swoim zwyczajem wrzucę tutaj jeszcze kilka ciekawych cytatów.
"Człowiek mężny jest zawsze wielkoduszny, szczery, otwarty, nieustraszony. Jego czoło jest gładkie - jego krok pozbawiony strachu i pewny - jego postawa opanowana, lwia. Spogląda na ciebie bez drżenia - patrząc ocenia cie, a w sprawach interesu, jego słowo honoru wiąże bardziej niż pieczęć Shylocka [Shylock - skąpy żyd z Kupca Weneckiego Szekspira]. Może nie być filozofem erudytą - głębokim uczonym - ani znakomitym mówcą - (ani nie martwić się za bardzo o zbawienie swojej duszy) jednak jest on czymś więcej niż to wszystko - jest on mężczyzną."
Ragnar Redbeard, Might is Right
"Czasy współczesne oduczyły nas męstwa. W wymiarze zbiorowym pacyfiści i ruchy pokojowe pod patronatem dziadka KGB przekonali większość młodych ludzi partii, a nawet niektóre episkopaty, że pasywność jest najlepszą receptą na zagrożenia. W życiu jednostek główną rolę odegrała tu filozofia indywidualistyczna z jej niepohamowaną ideą "nażycia się" do utraty tchu. Męstwo musi kolidować z taką ideą. "Make love not war" głosiło mniej więcej tyle, co "kochaj się zamiast walczyć". Jednak miłość nie oznaczała tu bynajmniej uczucia ewangelicznego, lecz hedonistycznie rozumiany seks napędzany "trawką".
Wrogiem męstwa jest dziś przyzwyczajenie do bierności. [...] Przyzwyczajenie do bierności - to był główny program edukacyjny PRL. Teraz wpędza nas w nią pseudoliberalizm, konsumpcjonizm i rosnąca znów omnipotencja państwa.
Człowiek, który nie jest mężny - warto o tym pamiętać - to nie tchórz. Antytezą męstwa jest rezygnacja z bycia człowiekiem."
Słowa Wojciecha Chudego, znalezione w sieci
"Tadeusz Żychiewicz w Cnotach i niecnotach nazywa męstwo odwagą wytrwałą. Posiadają ją zarówno kobiety, jak i mężczyźni, gdyż nie ma ona nic wspólnego z męskością. Autor nie nazywa męstwem "wyskoczenie z okopów pod kule" w obronie ojczyzny i wolności, lecz raczej "wielomiesięczne tkwienie w błocie, zimnie, głodzie i ustawicznym zagrożeniu", pośród śmierci tych, którzy polegli. Chodzi tu więc o coś więcej niż jednorazowy akt wielkiej odwagi, męstwa. Chodzi tu o wytrwałość w obliczu niebezpieczeństwa i cierpienia. I takie właśnie męstwo spotkać można w życiu ludzi, na których spadają wielkie nieszczęścia. Jeśli rodzicom urodzi się dziecko upośledzone lub gdy stanie się kalekie, to pierwszym aktem męstwa wobec niego będzie przyjęcie go takim jakim jest, zamiast pozostawienia w szpitalu czy oddania do zamkniętego zakładu opieki. Męstwem będzie codzienna opieka nad takim dzieckiem, wymagająca ogromnych sił, zaparcia, poświęcenia kariery zawodowej, marzeń, a nawet intelektualnego rozwoju. Poświęcenia ze świadomością, że nie da ono sukcesu w postaci wyzdrowienia dziecka. Poświęcenia wymagającego pogodzenia się z faktem, że dziecko nie przyniesie do domu szóstek ze szkoły, nie skończy studiów na renomowanej uczelni i nie stanie się powszechnie szanowanym człowiekiem. Wytrwałości wymagać będzie również opiekowanie się nieuleczalnie, obłożnie chorymi rodzicami, których cierpienie może uczynić z nich ludzi trudnych we współżyciu, jak również życie z bliskimi obciążonymi nałogami. Cierpliwe znoszenie trudów, smutku i cierpień, jakie te sytuacje rodzą, wymaga męstwa.
Mężnymi nazwiemy wszystkich tych, którzy w wymienionych sytuacjach stawią czoło trudom i niebezpieczeństwom. I jeśli nawet nie zwyciężą, ich męstwo nie będzie mniej wartościowe, bo większą wartość etyczną mogą mieć czyny, które doprowadzają do zwycięstwa niż samo jego osiągnięcie. Dlatego "czcią otaczamy nawet tych wojowników, którzy przegrali wojnę, np. bohaterskich obrońców Termopil albo powstańców w 1863 r." Czcimy również i nazywamy mężnymi tych, którzy w czasie pokoju walczą o drugiego człowieka z chorobą, słabościami duszy i ciała."
Fragment artykułu opublikowanego w "Problemy ochrony granic", nr 20 (2002)
"Szczodrzy i mężni ludzie żyją najlepiej,
Rzadko przygniata ich troska;
Tchórz i dusigrosz wszystkiego się lęka,
Trapią go nawet dary."
Havamal 48
Ragnar Redbeard, Might is Right
"Cnota stanowi nabytą i utrwaloną w zachowaniu cechę charakteru, trwałą dyspozycję psychiczną do określonego postępowania".
Słownik encyklopedyczny Collinsa
Z czterech wymienionych w starożytności cnót, nazywanych cnotami kardynalnymi, tutaj chciałbym napisać coś o męstwie. Współczesnemu człowieku, kiedy słyszy on słowo "męstwo" mogą się pojawić w głowie dwa błędne wyobrażenia na ten temat. Pierwszym takim błędnym wyobrażeniem będzie utożsamienie osoby mężnej z jakimś macho, Snakem Plisskenem czy innym Arnoldem z którego testosteron tryska niczym z fontanny kiedy gołymi rękami łamie czaszki i gasi sobie cygara na klacie i za którym biega tłum cudnych białogłów, zawsze skromnie odzianych. Męstwo nie ma też nic wspólnego z "męskością" wyparzonego na solarium karko-kaloryfera stojącego niedbale w rozkroku obok swojej corvetty, i powoli zaciągającego się kolejnym petem. Drugim błędnym wyobrażeniem, jest utożsamienie męstwa z tzw. "prawicowo-konserwatywno-faszystowską propagandą" nakazującą rzekomo wychowywać ludzi na demony wojny. Tak to sobie często pacyfistyczno-liberalne robactwo wyobraża, że "mężny" oznacza dla nich "morderca". Później takie właśnie pacyfistyczno-liberalne pluszaki wyją w telewizorni że trzeba "więcej prawa, więcej ustaw, więcej zakazów/nakazów" bo jakąś dziewczynę na zatłoczonym przystanku gwałciło pięciu chłopa i "nikt nic nie widział".
Czym zatem jest męstwo? Ponieważ męstwo jest cnotą wypada więc powiedzieć że jest ono trwałą dyspozycją czy sprawnością do spełniania czynów mężnych będącą "dziełem długiej i wytrwałej pracy" i nigdy nie stanowiąca usposobienia będącego "uposażeniem danym przez przyrodę". Czynem mężnym zaś nazywamy czyn który "musi być odważny, ale poza tym rozumny, etyczny i połączony z wielkim niebezpieczeństwem" (J.M. Bocheński, Zarys Etyki Wojskowej). Aby czyn nazwać mężnym konieczne jest aby osoba czyn taki spełniająca była świadoma grożącego niebezpieczeństwa (tj. "grożącego utratą życia lub dobra z nim równoważnego" - Bocheński), podjęła się czynu tego z własnej woli, no i czynowi temu towarzyszyć musi ciężar etyczny ("bandyta wykonujący śmiały napad na bank jest niewątpliwie człowiekiem odważnym - ale zmysł etyczny zakazuje nazwać go mężnym" - Bocheński).
Nie zgodziłbym się jednak z kimś kto męstwo widzi jedynie w żołnierzu i czynach z wojną związanych, tak jak Bocheński czy Arystoteles (w Etyce Nikomachejskiej Arystoteles pisał że człowiek mężny "jest nieustraszony w obliczu śmierci zaszczytnej [tj. na polu walki] i w obliczu nagłych i niespodziewanych wypadków, śmiercią taką grożących; te zaś cechy posiadają w najwyższym stopniu wypadki wojenne"). Takie przedstawienie sprawy skutkuje czasem skutecznym usprawiedliwieniem tchórzliwej "znieczulicy". Bo "skoro mężnym ma być żołnierz, strażak czy policjant, to też im pozostawmy zajmowanie się sytuacjami męstwa wymagającymi". To ta obrzydliwa współczesna mechaniczna specjalizacja. I tak np. możemy spotkać się z sytuacją (ostatnio trafiłem na taki opis) że byle żul zaczepi przechodzącą parę i podczas gdy pijak będzie lał pannę po gębie, chłopaczek zacznie spierdalać jak najdalej, co oczywiście wytłumaczy tym że biegł po pomoc. Najlepiej umundurowaną. Chodzi więc o to aby mężnym być nacodzień, aby dbać i rozwijać tą "nabytą dyspozycję", a nie wzdychać tylko do obrazów walecznych patriotów ginących ileś tam dekad temu za coś co ich potomkowie dzisiaj i tak zdradzili i sprzedali.
Swoim zwyczajem wrzucę tutaj jeszcze kilka ciekawych cytatów.
"Człowiek mężny jest zawsze wielkoduszny, szczery, otwarty, nieustraszony. Jego czoło jest gładkie - jego krok pozbawiony strachu i pewny - jego postawa opanowana, lwia. Spogląda na ciebie bez drżenia - patrząc ocenia cie, a w sprawach interesu, jego słowo honoru wiąże bardziej niż pieczęć Shylocka [Shylock - skąpy żyd z Kupca Weneckiego Szekspira]. Może nie być filozofem erudytą - głębokim uczonym - ani znakomitym mówcą - (ani nie martwić się za bardzo o zbawienie swojej duszy) jednak jest on czymś więcej niż to wszystko - jest on mężczyzną."
Ragnar Redbeard, Might is Right
"Czasy współczesne oduczyły nas męstwa. W wymiarze zbiorowym pacyfiści i ruchy pokojowe pod patronatem dziadka KGB przekonali większość młodych ludzi partii, a nawet niektóre episkopaty, że pasywność jest najlepszą receptą na zagrożenia. W życiu jednostek główną rolę odegrała tu filozofia indywidualistyczna z jej niepohamowaną ideą "nażycia się" do utraty tchu. Męstwo musi kolidować z taką ideą. "Make love not war" głosiło mniej więcej tyle, co "kochaj się zamiast walczyć". Jednak miłość nie oznaczała tu bynajmniej uczucia ewangelicznego, lecz hedonistycznie rozumiany seks napędzany "trawką".
Wrogiem męstwa jest dziś przyzwyczajenie do bierności. [...] Przyzwyczajenie do bierności - to był główny program edukacyjny PRL. Teraz wpędza nas w nią pseudoliberalizm, konsumpcjonizm i rosnąca znów omnipotencja państwa.
Człowiek, który nie jest mężny - warto o tym pamiętać - to nie tchórz. Antytezą męstwa jest rezygnacja z bycia człowiekiem."
Słowa Wojciecha Chudego, znalezione w sieci
"Tadeusz Żychiewicz w Cnotach i niecnotach nazywa męstwo odwagą wytrwałą. Posiadają ją zarówno kobiety, jak i mężczyźni, gdyż nie ma ona nic wspólnego z męskością. Autor nie nazywa męstwem "wyskoczenie z okopów pod kule" w obronie ojczyzny i wolności, lecz raczej "wielomiesięczne tkwienie w błocie, zimnie, głodzie i ustawicznym zagrożeniu", pośród śmierci tych, którzy polegli. Chodzi tu więc o coś więcej niż jednorazowy akt wielkiej odwagi, męstwa. Chodzi tu o wytrwałość w obliczu niebezpieczeństwa i cierpienia. I takie właśnie męstwo spotkać można w życiu ludzi, na których spadają wielkie nieszczęścia. Jeśli rodzicom urodzi się dziecko upośledzone lub gdy stanie się kalekie, to pierwszym aktem męstwa wobec niego będzie przyjęcie go takim jakim jest, zamiast pozostawienia w szpitalu czy oddania do zamkniętego zakładu opieki. Męstwem będzie codzienna opieka nad takim dzieckiem, wymagająca ogromnych sił, zaparcia, poświęcenia kariery zawodowej, marzeń, a nawet intelektualnego rozwoju. Poświęcenia ze świadomością, że nie da ono sukcesu w postaci wyzdrowienia dziecka. Poświęcenia wymagającego pogodzenia się z faktem, że dziecko nie przyniesie do domu szóstek ze szkoły, nie skończy studiów na renomowanej uczelni i nie stanie się powszechnie szanowanym człowiekiem. Wytrwałości wymagać będzie również opiekowanie się nieuleczalnie, obłożnie chorymi rodzicami, których cierpienie może uczynić z nich ludzi trudnych we współżyciu, jak również życie z bliskimi obciążonymi nałogami. Cierpliwe znoszenie trudów, smutku i cierpień, jakie te sytuacje rodzą, wymaga męstwa.
Mężnymi nazwiemy wszystkich tych, którzy w wymienionych sytuacjach stawią czoło trudom i niebezpieczeństwom. I jeśli nawet nie zwyciężą, ich męstwo nie będzie mniej wartościowe, bo większą wartość etyczną mogą mieć czyny, które doprowadzają do zwycięstwa niż samo jego osiągnięcie. Dlatego "czcią otaczamy nawet tych wojowników, którzy przegrali wojnę, np. bohaterskich obrońców Termopil albo powstańców w 1863 r." Czcimy również i nazywamy mężnymi tych, którzy w czasie pokoju walczą o drugiego człowieka z chorobą, słabościami duszy i ciała."
Fragment artykułu opublikowanego w "Problemy ochrony granic", nr 20 (2002)
"Szczodrzy i mężni ludzie żyją najlepiej,
Rzadko przygniata ich troska;
Tchórz i dusigrosz wszystkiego się lęka,
Trapią go nawet dary."
Havamal 48
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.