To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wspomnienia z PRL [wydz. z "Wybory 2010"]
#21
Ja powiem krótko tak - już lejąc na ten cały ustrój, bo będąc dzieckiem nie odczuwało się tego, ale biegania po podwórku, lasku czy budowie z karabinami z patyków i krzyczenia "ta-ta-ta-ta-ta! leżysz!" nie zastąpi najlepsza sesja w "kał-terstrajka" czy "kal of dóti for". Budowanie baz, "skryjówek", łażenie po budowie, chodzenie na różne rzeczy, wojny między podwórkami, turnieje gry w kapsle... Dzisiejsze dzieciaki nie będa miały takich wspomnień bo one nawet jak grają w piłę, to w "fifę" po necie.
"Marian zataczając się wracał jak zwykle znajomym chodnikiem do domu. Przez zamglone od całonocnej popijawy oczy widział mieszkańców Skórca bezskutecznie uganiających się choćby za kromką jakiegokolwiek pieczywa. Na razie było jednak cicho."

Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)
Odpowiedz
#22
Ale jaką masz satysfakcję, że w kapsle rozwalisz każdego z tych dzieciaków Duży uśmiech Swoją drogą do tej pory po pijaku zdarzają mi się kapsle Duży uśmiech Nie mają wprawdzie pornouroku lunatyka ale też są niezłe Duży uśmiech
"Chociażbym chodził ciemną doliną zła się nie ulęknę, bo będę w niej największym skurwysynem" (Ps23,4 vs forum postapo)[url=http://blog.wiara.pl/alla86/2007/04/27/chociazbym-chodzil-ciemna-dolina-zla-sie-nie-ulekne-bo-ty-jestes-ze-mna-ps234/][/url]
Odpowiedz
#23
Marcin dobrze mówi. Za moich czasów (miałem kilkanaście lat) walczyliśmy o trawiaste boisko do piłki. Graliśmy na nim codziennie, o ile pozwalała na to pogoda, zresztą, w błocie czasem też. Dziś na tym boisku rośnie dżungla, jak pod Sajgonem (a rzecz dzieje się pod Warszawą). Uśmiech
"Łebki" mają komputery i gry sieciowe, po co im tzw. ruch?
Odpowiedz
#24
Bzdury. Dorabianie martyrologii tam gdzie jej nie ma. Młodzież wybiera to co lubi i jest najłatwiej zdobywalne.
Kiedy ja miałem naście lat a było to w połowie lat 80-tych właśnie, zdarzyło mi się posiadać na wakacje komputer Timex Czyli absolutne cudo, jak na tamte czerstwe czasy. Komputer był wypożyczony ze szkolnej pracowni. W te wakacje byłem najlepszym przyjacielem wszystkich na wiosce. Każdy chciał pograć w commando czy inne pikselaste gry. Kije udające karabiny na ten czasy zostały pokojowo zawieszone na kołku.
Takie tłumaczenie że za naszych panie czasów to była młodzież a dziś to... głupia i bezrozumna klepanina mająca poprawić nam samopoczucie.
Odpowiedz
#25
Nawiązując do powyższego... widzę, że na tym trawiastym boisku, na którym kilkanaście lat temu ja grałem z kumplami, teraz grają następne szczyle. Wiec chyba nie jest tak źle... chociaż z drugiej strony na pewno w obecnych czasach więcej dzieci spędza więcej czasu przed grami, ale przecież my też za młodu graliśmy godzinami w Contrę (i inne gry) na pegasusie i jakoś nic złego się z tego powodu nie stało.

Kurwa. Chyba kupię sobie pegasusa. Stęskniłem się.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#26
lumberjack napisał(a):Nawiązując do powyższego... widzę, że na tym trawiastym boisku, na którym kilkanaście lat temu ja grałem z kumplami, teraz grają następne szczyle. Wiec chyba nie jest tak źle...

Oczywiście, że nie jest. Jest po prostu inaczej. Często ludzie nie zastanawiając się krytykują w czambuł. Ja sobie zdaje sprawę, że tak jak "za moich czasów" była normalna kulturalna młodzież i byli psychopaci tak samo jest teraz, podczas gdy ludzie z zasady traktują młodsze pokolenia jak wyłącznie psychopatów. Ciekawe czy mi się podejście odmieni za kilkanaście lat jak młody dorośnie Uśmiech
--
--
Sprzedawca propagandy.
Odpowiedz
#27
blasphemic napisał(a):Bzdury. Dorabianie martyrologii tam gdzie jej nie ma. Młodzież wybiera to co lubi i jest najłatwiej zdobywalne.
Kiedy ja miałem naście lat a było to w połowie lat 80-tych właśnie, zdarzyło mi się posiadać na wakacje komputer Timex Czyli absolutne cudo, jak na tamte czerstwe czasy. Komputer był wypożyczony ze szkolnej pracowni. W te wakacje byłem najlepszym przyjacielem wszystkich na wiosce. Każdy chciał pograć w commando czy inne pikselaste gry. Kije udające karabiny na ten czasy zostały pokojowo zawieszone na kołku.
Takie tłumaczenie że za naszych panie czasów to była młodzież a dziś to... głupia i bezrozumna klepanina mająca poprawić nam samopoczucie.
Wcale nie o to chodzi. Gdybym 20 lat temu mógł grać w te gry co teraz, to bym na pewno robił to na okrągło.
Nie oskarżam dzisiejszej młodzieży, że "głupsza", bo pewnie taka sama jak zawsze.
Po prostu, technologia jest milion razy lepsza i potrzeba o wiele większej siły woli, by się od niej oderwać. To zadanie dla rodziców, by dzieciaka oderwać od kompa i posłać na boisko.
Odpowiedz
#28
blasphemic napisał(a):Takie tłumaczenie że za naszych panie czasów to była młodzież a dziś to... głupia i bezrozumna klepanina mająca poprawić nam samopoczucie.
Ależ ja nie to miałem na myśli!
Po prostu wtedy było INACZEJ. Nie mieliśmy kompów, jakies tam jednostki posiadały odtwarzacze video, w TV aż 2 programy - więc rozrywki były takie a nie inne, wzorce były takie a nie inne. A że dzieciństwo mi minęło w takich czasach to miło to wspominam. Nie wiem być może dzisiejsze dzieciaki maja podobna frajdę grając w "kał-terstrajka" - dla mnie gry sieciowe są raczej nudne.
"Marian zataczając się wracał jak zwykle znajomym chodnikiem do domu. Przez zamglone od całonocnej popijawy oczy widział mieszkańców Skórca bezskutecznie uganiających się choćby za kromką jakiegokolwiek pieczywa. Na razie było jednak cicho."

Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)
Odpowiedz
#29
Marcin_77 napisał(a):Ależ ja nie to miałem na myśli!
Po prostu wtedy było INACZEJ. Nie mieliśmy kompów, jakies tam jednostki posiadały odtwarzacze video, w TV aż 2 programy - więc rozrywki były takie a nie inne, wzorce były takie a nie inne.

No właśnie! Młodzież zawsze "ułoży się" do czasów w których dorasta, bo po prostu nie ma innego wyjścia. Ta dzisiejsza, będzie wdzięcznym chórem jojczyć na swoich następców i znów padnie to odwieczne "bo za naszych czasów...". Moi rodzice zawsze truli, że gdy oni byli w moim (ówczesnym oczywiście) wieku, to żadna smarkula nie miała makijażu, ani przebitych uszu. Za to gdy patrzą na dzisiejsze małolaty myślą, że patrzą na dorosłe kobiety! Przecież "zrobiona" 14-tka wygląda dziś na 20-chę całym pyskiem! Uśmiech
Odpowiedz
#30
Inky napisał(a):No i co, to prawda że nas Czesi nie lubią? Niezdecydowany I te historie, że zamykają ubikacje na przydrożnych stacjach, jak Polacy jadą Smutny.

Osobiście znam tylko dwóch Czechów i mam wrażenie jakby wszyscy tam jarali zioło...nie, nie dlatego że są zabawni...po prostu ciągle...jarali zioło.
A dlaczego Czesi mieliby nas nie lubić?
Byłem w Pradze i niczego podobnego nie zauważyłem.
"Każdej nocy nawiedza mnie Yeszua i szarpie za kuśkę." /pisownia oryginalna/.
Komentarz pod jednym z filmów na youtube. Rozbawił mnie.
Odpowiedz
#31
Jak długo?

Odpowiedz
#32
nonkonformista napisał(a):A dlaczego Czesi mieliby nas nie lubić?
Byłem w Pradze i niczego podobnego nie zauważyłem.

Obraz Czech na postawie Pragi będzie mniej więcej tak wiarygodny jak obraz polskich wiosek na ścianie wschodniej na podstawie WarszawyOczko
Praga to inna bajka i odstaje od reszty kraju.
Z moich doświadczeń wynika, że za nami nie przepadają. Mają o nas mniej więcej takie zdanie jak my o Ukraińcach. Tak samo Słowacy. W tych dwóch przypadkach dochodzą jeszcze kompleksy malutkich państw.
A ostatnio nagonka medialna na polską żywność w obu tych krajach nie pomaga w przełamywaniu stereotypów i łamaniu uprzedzeń. Czytałem na onecie, że w Słowacji zaczęły płonąć polskie sklepy więc robi się nieciekawie.

Miłość Polaków do Czechów (której ja osobiście ani trochę nie rozumiem - "knedliczki" jawią mi się jako bezpłciowi nudziarze, a "ceny dla tubylców" niższe niż dla Polaków to szczyt wiochy jak dla mnie, na Słowacji spotyka się to częściej ale w Czechach też można natknąć się na taki "marketing" ) jest z pewnością nie odwzajemniona
Odpowiedz
#33
Dziad Borowy napisał(a):Z moich doświadczeń wynika, że za nami nie przepadają. Mają o nas mniej więcej takie zdanie jak my o Ukraińcach. Tak samo Słowacy. W tych dwóch przypadkach dochodzą jeszcze kompleksy malutkich państw.
No właśnie. Zastanawiam się, dlaczegóż to mają o nas takie zdanie.
W końcu gniewać się za rok 1968 to trochę idiotyczne, moim zdaniem.
Jesteśmy sobie bliżsi kulturowo niż Niemcy, Francja czy inne kraje, mamy podobne języki, podobną historię, no i w końcu jesteśmy Słowianami, a to też nie w kij dmuchał.
Ja byłem na Ukrainie we Lwowie i złego zdania o Ukraińcach nie mam. Może dlatego, że to zachodnia część Ukrainy, ta bardziej normalna, a nie wschodnia - prorosyjska, gdzie nawet mało który z Ukraińców mówi po ukraińsku.
A z tym żarciem to masz rację. Sami sobie robimy siarę, a potem mamy pretensję do innych.
Rodacy! Zacznijmy zmieniać świat od siebie. Przytoczę tutaj znane chińskie przysłowie: 'Sprzątanie świata zacznij od swojego domu'.
"Każdej nocy nawiedza mnie Yeszua i szarpie za kuśkę." /pisownia oryginalna/.
Komentarz pod jednym z filmów na youtube. Rozbawił mnie.
Odpowiedz
#34
nonkonformista napisał(a):No właśnie. Zastanawiam się, dlaczegóż to mają o nas takie zdanie.

Też mnie to zastanawiało i muszę przyznać, że nie wiem. Do głowy przychodzą mi wyłącznie kompleksy niedużego państwa i potrzeba polepszenia sobie nastroju.Może mieć na to też wpływ, że za PRlu różnica życia była na prawdę widoczna gołym okiem i sporo naszych rodaków jeździło do Czech do pracy. I jak obecnie polski hydraulik może być synonimem solidnej i niedrogiej usługi to wątpię aby dało się to powiedzieć o hydrauliku PRLowskim, którego co najwyżej można by użyć do reklamy kliniki odwykowej dla nadużywających alkoholu :wink:
Cytat:Ja byłem na Ukrainie we Lwowie i złego zdania o Ukraińcach nie mam. Może dlatego, że to zachodnia część Ukrainy, ta bardziej normalna, a nie wschodnia - prorosyjska, gdzie nawet mało który z Ukraińców mówi po ukraińsku.
Też nic do Ukraińców nie mam - ale stereotyp to stereotyp.
Cytat:A z tym żarciem to masz rację. Sami sobie robimy siarę, a potem mamy pretensję do innych.
Rodacy! Zacznijmy zmieniać świat od siebie. Przytoczę tutaj znane chińskie przysłowie: 'Sprzątanie świata zacznij od swojego domu'.
Ostatnie afery to jedna sprawa, ale prawda jest taka, że to zwyczajna wojna gospodarcza. Po prostu czescy i słowacy producenci nie są w stanie konkurować ani jakością ani ceną z polskim przemysłem spożywczym zatem przy pomocy ichniejszych rządów rozpętali wojnę PRową. Jak to mówił ostatnio Sikorski w Europie więcej skarg jakościowych jest na żywność niemiecką jak na polską. Ostatnie afery z solą spożywczą czy też koniną w wołowinie spadły im jak manna z nieba Oczko. Bo ta z antybiotykami w mięsie mi troszkę śmierdzi - na prośbę Polskiej strony o przedstawienie próbek tego mięsa abyśmy też mogli wykonać badania stwierdzili, że tymi próbkami już nie dysponują Oczko
Polska żywność jest na prawdę dobrej jakości. Oczywiście nie ma co się spodziewać kupując szynkę w cenie 10 złotych za kg, że tam nie będzie chemii. Ale szynka w podobnej cenie (z uwzględnieniem różnic cenowych) leży również na półkach w marketach angielskich, jest na niej napis "wyłącznie brytyjskie składniki" a smakuje jeszcze gorzej niż nasza Oczko (nie mówiąc już o chlebie, który mamy najlepszy w całej Europie)


Tu jest jeszcze jedna ciekawa sprawa. Kwestie żywności to jeden z najmocniejszych nacjonalizmów wciąż mocno trzymających się w Europie. W reklamie angielskiej usłyszysz "tylko brytyjskie składniki", we włoskiej usłyszysz o składnikach włoskich, w niemieckiej o niemieckich a w polskiej o polskich. Oczywiście wszędzie w kontekście wyznacznika jakości.
Odpowiedz
#35
Dziad Borowy napisał(a):Polska żywność jest na prawdę dobrej jakości. Oczywiście nie ma co się spodziewać kupując szynkę w cenie 10 złotych za kg, że tam nie będzie chemii. Ale szynka w podobnej cenie (z uwzględnieniem różnic cenowych) leży również na półkach w marketach angielskich, jest na niej napis "wyłącznie brytyjskie składniki" a smakuje jeszcze gorzej niż nasza (nie mówiąc już o chlebie, który mamy najlepszy w całej Europie)
Tak, jedzenie mamy dobre.
Jak byłem w Niemczech u siostry, to cokolwiek wziąłem do ust, smakowało jak papier. Nie przesadzam. A jak moja siostra z moim przyszłym szwagrem byli u nas, to nawet listopadowe pomidory /w końcu żadna rewelacja, bo szklarniowe/ smakowały im bardzo.
Zatem nasza żywność jest bardzo dobrej jakości.
"Każdej nocy nawiedza mnie Yeszua i szarpie za kuśkę." /pisownia oryginalna/.
Komentarz pod jednym z filmów na youtube. Rozbawił mnie.
Odpowiedz
#36
Siostra jak wróciła z włoch to przywiozła ichnie wędliny. I to takie z górnej półki. Syf. Inaczej się tego nie da określić. Chleb też przywiozła i był paskudny. Po świętach w domu został chleb z okolicznej piekarni. I czerstwy jest równie dobry jak świeży.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#37
Neuromanta napisał(a):Siostra jak wróciła z włoch to przywiozła ichnie wędliny. I to takie z górnej półki. Syf. Inaczej się tego nie da określić. Chleb też przywiozła i był paskudny. Po świętach w domu został chleb z okolicznej piekarni. I czerstwy jest równie dobry jak świeży.

Niektóre włoskie wędliny mi smakują, ale muszą być od mniejszych dostawców, a nie molochów które przygotowują to w tysiącach ton dla marketów. (ostatnio nawet w lidlu kupiłem jakąś włoską szynkę i była całkiem niezła). O szynce parmeńskiej nawet nie wspominam bo jest zajebista Oczko Włosi generalnie mają dobre produkty, angole też, jeżeli mówimy o różnych konserwach, kukurydzach w puszkach, puszkowanych tuńczykach i produktach przetworzonych to jest jednak lepsza jakość tego niż to co mamy w markecie w Polsce. Za to chleba tak dobrego jak my na zachód od Odry to nikt chyba nie ma. Praktycznie wszędzie sprzedaje się jako zwykły chleb coś co przypomina chleb tostowy. Gdy byłem w Anglii to kupowałem zawsze najtańszy chleb - nie było sensu kupować tego droższego bo nawet ten po 4 funty smakował jak nasz chleb tostowy i za bardzo jeść się tego nie dało.
Odpowiedz
#38
DziadBorowy napisał(a):Niektóre włoskie wędliny mi smakują, ale muszą być od mniejszych dostawców, a nie molochów które przygotowują to w tysiącach ton dla marketów. (ostatnio nawet w lidlu kupiłem jakąś włoską szynkę i była całkiem niezła). O szynce parmeńskiej nawet nie wspominam bo jest zajebista Oczko Włosi generalnie mają dobre produkty, angole też, jeżeli mówimy o różnych konserwach, kukurydzach w puszkach, puszkowanych tuńczykach i produktach przetworzonych to jest jednak lepsza jakość tego niż to co mamy w markecie w Polsce. Za to chleba tak dobrego jak my na zachód od Odry to nikt chyba nie ma. Praktycznie wszędzie sprzedaje się jako zwykły chleb coś co przypomina chleb tostowy. Gdy byłem w Anglii to kupowałem zawsze najtańszy chleb - nie było sensu kupować tego droższego bo nawet ten po 4 funty smakował jak nasz chleb tostowy i za bardzo jeść się tego nie dało.

Co do dobrych produktów to zależy jak trafisz. Włoskie słodycze są paskudne, pieczywo tak samo, a siostra po powrocie z Włoch powiedziała że nigdy do ust nie weźmie keczupu (zgadnij z jakich pomidorów je robiono Uśmiech) Wędliny które przywiozła smakowały jak podeszwa i taką miały konsystencję. Ale makarony i pizze robioną wg. oryginalnych przepisów były genialne. No i oliwa sto razy lepsza niż nasz olej. W ogóle mam wrażenie że ludzi na zachodzie powoli zaczyna się karmić paszą, jak zwierzęta. Co mam kontakt z zagranicznymi specjałami to (poza wyjątkami) w najlepszym razie smakuje jak dektura.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#39
Mnie zabawne się wydało, jak przeczytałem że na południu i zachodzie, karp nie jest jadany, a uważa się że mięso tej ryby śmierdzi i smakuje mułem, jednocześnie ludzie ci zajadają się węgorzami, które jak ojciec mi opowiadał, "łapało" się czasem u nas na świński łeb. Jadłem i jedno i drugie, obie ryby bardzo mi smakowały.
Jeszcze jedna zabawna rzecz, którą słyszałem, podobno za PRL jedne z lepszych przetworów rybnych można było kupić w Czechosłowacji, zabawne jest w tym to, że w Czechach ciężko o połowy śledzia, dorsza, makreli, czy szprotów.
"War, War never changes"

"Jako że jesteś obywatelem demokratycznego kraju powinieneś wiedzieć że twój głos nic nie znaczy".

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.
Odpowiedz
#40
Ryby uwielbiam, ale karpia nie znoszę. Mają rację że mówią że mulem jedzie. Wegorza nie jadłem, ale słyszałem że jest pyszny. A że istnieje przetwórstwo rybne w Czechach bądź na Słowacji to do głowy by mi nie przyszło. Może Czesi planują zdobyć dostęp do morza Uśmiech
Sebastian Flak
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości