To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Oblicza śmierci
Argen napisał(a):Nie jest tak, że po prostu podmieniliśmy słowa? Rejestraty (czyli układ ogółem mówiąc) i korelaty (czyli proces, woda w szklance jaką jest układ). No i dobrze, facet pisze, że dzięki temu, że rejestraty pozostają takie same człowiek ma poczucie bycia tym samym człowiekiem co i przedtem. Czy ja to neguję? Tyle, że poczucie niczego nie dowodzi. Zadaj sobie raczej pytanie, czy woda po tym jak się ją wyleje i wleje z powrotem do szklanki to będzie ta sama woda.
Rejestraty i korelaty to coś co powstaje w korelatorze. Korelator to jeden z sześciu różnych typów podsystemów (korelator, homeostat, receptor, efektor, alimentator, akumulator), z jakich musi się składać system autonomiczny.
We wspomnianej analogii ze szklanką wody, woda sama w sobie nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko kształt, jaki woda przyjmuje. Kształt ponownie wlanej wody będzie identyczny.
Każdy system sterujący, który nie zmienia swoich właściwości sterowniczych, pozostaje tym samym systemem. Człowiek, który się budzi i nadal uważa się za tego samego człowieka, jest tego dobrym przykładem.
Człowiek, którego mózg przestał działać, utracił zdolność sterowania siebie. Czyli przestało działać sterowanie organami odpowiedzialnymi za pozyskiwanie, gromadzenie i dostarczanie energii m.in. do samego mózgu. Wiemy z biologii, że tworzywo, z jakiego jest zbudowany mózg, po pewnym, niedługim czasie traci swoje właściwości. Dlatego, jeżeli szybko czegoś nie zrobimy z takim człowiekiem, to jego podsystem sterujący - korelator utraci swoje właściwości, a idąc dalej cały system autonomiczny zmieni swoje właściwości. Jeżeli uda się przywrócić jego działanie zbyt późno, to będzie to już inny system (z punktu widzenia cybernetyki), bo będzie posiadał inne właściwości sterownicze (część rejestratów uległa zniszczeniu). Jeżeli w ogóle nie uda się przywrócić działania podsystemom tego człowieka, to tracimy go i następuje śmierć. Rejestraty w jego korelatorze ulegną całkowitemu zniszczeniu, podobnie jak struktura pozostałych podsystemów, pozostawionych na pastwę entropii.

Argen napisał(a):Ale przecież już pisałem, że po prostu świadomość. Z definicją świadomości ja obydwoje wiemy jest problem. Mogę spróbować coś wymyślić albo znaleźć jakąś w miarę sensowną, ale nie wiem, czy warto. Mimo tego obydwoje wiemy kiedy "jesteśmy" i kiedy nas tutaj nie ma i od czego to zależy. Problemem jest to, że świadomość to jestem ja. Jak mam Ci się samemu zdefiniować nie wiem.
Człowiek to świadomość.
Świetnie, to już jest ten czas, Argen, w którym musisz napisać dokładnie co to jest ta "świadomość" i jak ona działa. Wtedy dopiero może wyjaśnisz mi na czym polega śmierć takiego tworu oraz jak świadomość ma się do całej fizycznej bryłki cząsteczkowej zwanej osobnikiem Homo sapiens.

A tak przy okazji, skoro człowiek wg Ciebie to jego świadomość, to pies jest, analogicznie, swoją świadomością?
A co z mikroorganizmami (np. bakteriami)?
Czy one też są swoimi świadomościami?
Czy one w ogóle posiadają świadomość?

Ciągłe forsowanie przez Ciebie argumentów opartych o pojęcie (świadomość), którego nie potrafisz zdefiniować, trąci delikatnie mówiąc o absurd.

Argen napisał(a):I co to jest... równowaga funkcjonalna?
Marian Mazur napisał(a):Sterowanie się systemu autonomicznego w otoczeniu opiera się na sprzężeniu zwrotnym, czego wynikiem jest występowanie zmian nie tylko w otoczeniu, lecz także w samym systemie. Zmiany w systemie autonomicznym nie powinny być ani tak małe, ani tak duże, żeby utracił on zdolność sterowania. Niebezpieczeństwo utraty zdolności sterowania jest najmniejsze, gdy stan systemu autonomicznego jest najbardziej odległy od obu tych granic. Stan taki jest określany jako równowaga funkcjonalna.

Argen napisał(a):Dlaczego miałyby mu nie przysługiwać?
Tak tylko pytałem, bo chyba większość ludzi ma skłonność do tym mniejszego respektowania egzystencji innych systemów, im systemy te są mniej podobne do nich.
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
NotInPortland napisał(a):Rejestraty i korelaty to coś co powstaje w korelatorze. Korelator to jeden z sześciu różnych typów podsystemów (korelator, homeostat, receptor, efektor, alimentator, akumulator), z jakich musi się składać system autonomiczny.
We wspomnianej analogii ze szklanką wody, woda sama w sobie nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko kształt, jaki woda przyjmuje. Kształt ponownie wlanej wody będzie identyczny.
Każdy system sterujący, który nie zmienia swoich właściwości sterowniczych, pozostaje tym samym systemem. Człowiek, który się budzi i nadal uważa się za tego samego człowieka, jest tego dobrym przykładem.
Człowiek, którego mózg przestał działać, utracił zdolność sterowania siebie. Czyli przestało działać sterowanie organami odpowiedzialnymi za pozyskiwanie, gromadzenie i dostarczanie energii m.in. do samego mózgu. Wiemy z biologii, że tworzywo, z jakiego jest zbudowany mózg, po pewnym, niedługim czasie traci swoje właściwości. Dlatego, jeżeli szybko czegoś nie zrobimy z takim człowiekiem, to jego podsystem sterujący - korelator utraci swoje właściwości, a idąc dalej cały system autonomiczny zmieni swoje właściwości. Jeżeli uda się przywrócić jego działanie zbyt późno, to będzie to już inny system (z punktu widzenia cybernetyki), bo będzie posiadał inne właściwości sterownicze (część rejestratów uległa zniszczeniu). Jeżeli w ogóle nie uda się przywrócić działania podsystemom tego człowieka, to tracimy go i następuje śmierć. Rejestraty w jego korelatorze ulegną całkowitemu zniszczeniu, podobnie jak struktura pozostałych podsystemów, pozostawionych na pastwę entropii.
Rozumiem punkt widzenia, ale ja to widzę zupełnie inaczej. Widzisz... jeśli by wyłączyć Twój mózg i go zakonserwować, a następnie w ogóle nie włączać to powiedz: naprawdę uważasz, że Ty nadal byś egzystował? Czym się coś takiego różni od śmierci?

NotInPortland napisał(a):Człowiek to świadomość.
Świetnie, to już jest ten czas, Argen, w którym musisz napisać dokładnie co to jest ta "świadomość" i jak ona działa. Wtedy dopiero może wyjaśnisz mi na czym polega śmierć takiego tworu oraz jak świadomość ma się do całej fizycznej bryłki cząsteczkowej zwanej osobnikiem Homo sapiens.

Świadomość - stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie).

Możemy się oczywiście łapać za słówka i definiować pojęcia, które rozumiemy niejako intuicyjnie. Nie wiem tylko, czy jest sens, bo to jest jak definiować pojęcie zbioru albo przyczyny. Ty wiesz co to jest świadomość jak i ja to wiem. Obydwoje również bez wahania zgodziliśmy się, że podczas snu ją tracimy.

NotInPortland napisał(a):A tak przy okazji, skoro człowiek wg Ciebie to jego świadomość, to pies jest, analogicznie, swoją świadomością?
A co z mikroorganizmami (np. bakteriami)?
Czy one też są swoimi świadomościami?
Czy one w ogóle posiadają świadomość?
Nie wiemy. Dlatego nie widzę sensu ani możliwości definiować je w oparciu o nią.

NotInPortland napisał(a):Tak tylko pytałem, bo chyba większość ludzi ma skłonność do tym mniejszego respektowania egzystencji innych systemów, im systemy te są mniej podobne do nich.
Ja też jestem skłonny respektować egzystencję innych systemów jedynie gdy są w miarę podobne do mnie. Tyle, że tego podobieństwa nie mierzę tworzywem z jakiego układ jest zbudowany, a jego zachowaniem i zbieżnością tego zachowania z moimi osobistymi celami i preferencjami.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):Rozumiem punkt widzenia, ale ja to widzę zupełnie inaczej. Widzisz... jeśli by wyłączyć Twój mózg i go zakonserwować, a następnie w ogóle nie włączać to powiedz: naprawdę uważasz, że Ty nadal byś egzystował? Czym się coś takiego różni od śmierci?
To zależy co rozumiesz pod pojęciem "zakonserwować".
Jeżeli konserwacja byłaby idealna, czyli podczas wyłączania mojego mózgu, jego przechowywania, a następnie załączania, nie spowodowano by żadnych uszkodzeń, to tak: przez cały czas egzystowałem w stanie "zawieszenia". Nie byłem martwy, bo mój mózg był cały czas gotowy do pracy - wystarczyło go wybudzić... i już.
Obecnie przecież już stosuje się zawieszanie pacjentów poprzez krioprezerwację lub tylko neuroprezerwację. Już za drobną opłatą w wysokości kilkudziesięciu tysięcy dolarów, organizacje Alcor lub Cryonics Institute z miłą chęcią Cię zawieszą. Tylko jest taki problem, że obecnie nie istnieje możliwość idealnego zakonserwowania. Stosuje się różne witryfikacje i krioprotektanty, ale i tak tkanka ulega nieodwracalnemu (na obecny stan postępu technologicznego) uszkodzeniu. Jednak rzekomo zniszczenia te nie dotyczą samej "zawartości informacyjnej". To tak jakby zamknąć pacjenta w sejfie i zgubić klucz lub zapomnieć szyfr. Osoba nadal istnieje w mózgu, ale na dzisiaj nie można się do niej dostać.
Ale jeżeli przyjmiemy, że dysponujemy możliwością idealnej konserwacji, to o śmierci nie może być mowy.
Argen napisał(a):podczas snu ją tracimy.
Argen, czy Ty uważasz (nadal?), że za każdym razem gdy zasypiasz (czyli zostajesz zawieszony), to umierasz, a gdy się budzisz to rodzisz się na nowo?
Ja słyszałem kiedyś powiedzenie, że z każdym kolejnym uderzeniem serca, człowiek rodzi się na nowo Uśmiech
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
Pozwolicie, że wtrącę się do tej naprawdę ciekawej dyskusji.Uśmiech
Życie porównałbym do bardzo skomplikowanej i otwartej "gry strategicznej", rozumianej jako jej jednorazowa realizacja. Do jej wykonywania potrzebny jest hardware i oczywiście jakieś oprogramowanie systemowe, ale elementy te mają znaczenie drugorzędne. Grę, jak to grę, można w każdym momencie "zasejfować", po czym w dowolnym momencie wczytać i kontynuować. Ba, można zapisany stan gry przenieść na inny komputer, a nawet na inną, jak to się mówi, "platformę", o ile będzie zachowana kompatybilność gry z oboma systemami.
Liczy się zatem sama gra - jako idea - realizowana jednokrotnie i jednokierunkowo w czasie. Tożsamość przebiegu tej gry jest niezależna od hardware i nie wpływają na nią przerwy, ich czas oraz zmiany nośników na których przechowywane są kolejne "sejfy".

Zatem, moim zdaniem:
Całkowita wymiana "hardware" człowieka - wraz z budulcem mózgu, nie zmieni tożsamości człowieka pod warunkiem, że odtworzony zostanie dokładnie stan pamięci (uwzględniający ewentualnie samoświadomość) osobnika. Ba, nawet jeśli po wymianie budulca nastąpi dysfunkcja jakiś organów - nic to nie zmieni. Wszak człowiek po nagłym odcięciu kończyn, oślepnięciu czy ogłuchnięciu też się zmienia, ale nie przestaje być przecież tym samym człowiekiem.

Udana teleportacja Duży uśmiech też spowoduje odtworzenie tego samego człowieka - niezależnie, czy użyjemy tych samych, czy innych atomów. Ba - wykonana przez pomyłkę (lub celowo) dwukrotna teleportacja spowoduje odtworzenie dwóch egzemplarzy tego samego człowieka. Żaden z nich nie jest kopią drugiego, ponieważ obaj są kontynuacją tej samej "gry". Niezależnie od miejsca i czasu - w momencie odtworzenia są tym samym Kowalskim, lecz natychmiast potem stają się innymi ludźmi, bowiem "gra" w innym punkcie czasoprzestrzeni musi rozgrywać się inaczej.

Myślę, że życie jakiegokolwiek organizmu to rozwijająca się idea. Podobnie jak tworzony utwór muzyczny, który jako idea może istnieć na różnych nośnikach (pamięć, nuty, nagranie) jednak niezależnie od nośnika, od aranżacji, a potem od wykonania - pozostaje ciągle tym samym utworem.
O istnieniu Boga dowiedziałem się z ostatnich "Faktów TVN"
Odpowiedz
zielony napisał(a):Udana teleportacja Duży uśmiech też spowoduje odtworzenie tego samego człowieka - niezależnie, czy użyjemy tych samych, czy innych atomów. Ba - wykonana przez pomyłkę (lub celowo) dwukrotna teleportacja spowoduje odtworzenie dwóch egzemplarzy tego samego człowieka. Żaden z nich nie jest kopią drugiego, ponieważ obaj są kontynuacją tej samej "gry". Niezależnie od miejsca i czasu - w momencie odtworzenia są tym samym Kowalskim, lecz natychmiast potem stają się innymi ludźmi, bowiem "gra" w innym punkcie czasoprzestrzeni musi rozgrywać się inaczej.
Ale zgodzisz się, że w przypadku teleportacji Jana Kowalskiego, z Ziemi na Księżyc, dla egzemplarza Jana na Ziemi, teleportacja będzie oznaczała game over?
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
NotInPortland napisał(a):Ale zgodzisz się, że w przypadku teleportacji Jana Kowalskiego, z Ziemi na Księżyc, dla egzemplarza Jana na Ziemi, teleportacja będzie oznaczała game over?
No, raczej nie... Sejfujesz grę, powielasz sejf na kilku nośnikach i uruchamiasz na kilku komputerach. W punkcie 00 każdego wznowienia gry masz kontynuację Tego Kowalskiego. Nieskończenie mały odcinek czasu potem, masz innego Kowalskiego, różniącego się od pozostałych. Niezależnie od miejsca i czasu wznowienia.
O istnieniu Boga dowiedziałem się z ostatnich "Faktów TVN"
Odpowiedz
NotInPortland napisał(a):To zależy co rozumiesz pod pojęciem "zakonserwować".
Jeżeli konserwacja byłaby idealna, czyli podczas wyłączania mojego mózgu, jego przechowywania, a następnie załączania, nie spowodowano by żadnych uszkodzeń, to tak: przez cały czas egzystowałem w stanie "zawieszenia". Nie byłem martwy, bo mój mózg był cały czas gotowy do pracy - wystarczyło go wybudzić... i już.
Obecnie przecież już stosuje się zawieszanie pacjentów poprzez krioprezerwację lub tylko neuroprezerwację. Już za drobną opłatą w wysokości kilkudziesięciu tysięcy dolarów, organizacje Alcor lub Cryonics Institute z miłą chęcią Cię zawieszą. Tylko jest taki problem, że obecnie nie istnieje możliwość idealnego zakonserwowania. Stosuje się różne witryfikacje i krioprotektanty, ale i tak tkanka ulega nieodwracalnemu (na obecny stan postępu technologicznego) uszkodzeniu. Jednak rzekomo zniszczenia te nie dotyczą samej "zawartości informacyjnej". To tak jakby zamknąć pacjenta w sejfie i zgubić klucz lub zapomnieć szyfr. Osoba nadal istnieje w mózgu, ale na dzisiaj nie można się do niej dostać.
Ale jeżeli przyjmiemy, że dysponujemy możliwością idealnej konserwacji, to o śmierci nie może być mowy.

No zakonserwowałem Cię idealnie. I nigdy potem nie włączyłem. Skoro o śmierci nie może być mowy to czym się zatem różni stan, w który Cię wprowadziłem od takiej śmierci właśnie? Różniłby się jedynie tym, że Twój nośnik nadal istnieje, ale w zasadzie co to dla Ciebie w takiej sytuacji zmienia? Ty, Twoje ego przestałoby istnieć innymi słowy byłby dla Ciebie już jedynie stan jaki pamiętamy sprzed naszego narodzenia (czyli wielkie nic). Jeśli faktycznie to byłby "człowiek" to co w takim wypadku on w ogóle znaczy? Możemy jego definicję do czegoś takiego sprowadzić, ale jak dla mnie to nie oddaje to tego czym jesteśmy ja, czy Ty. No i zostawia nam coś co się niczym w zasadzie nie różni od kamienia.

NotInPortland napisał(a):Argen, czy Ty uważasz (nadal?), że za każdym razem gdy zasypiasz (czyli zostajesz zawieszony), to umierasz, a gdy się budzisz to rodzisz się na nowo?
Ja słyszałem kiedyś powiedzenie, że z każdym kolejnym uderzeniem serca, człowiek rodzi się na nowo Zdezorientowanymile:

Jeśli sprawa wygląda tak jak została przedstawiona przez Ciebie to będąc konsekwentnym chyba będę musiał się zgodzić...
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
zielony napisał(a):No, raczej nie... Sejfujesz grę, powielasz sejf na kilku nośnikach i uruchamiasz na kilku komputerach. W punkcie 00 każdego wznowienia gry masz kontynuację Tego Kowalskiego. Nieskończenie mały odcinek czasu potem, masz innego Kowalskiego, różniącego się od pozostałych. Niezależnie od miejsca i czasu wznowienia.
Teleportacja miała służyć celom transportowym.
Transport to przykładowo przenoszenie obiektu o niezerowej masie spoczynkowej z miejsca A do miejsca B.
Jan Kowalski ma być przetransportowany z miejsca A (Ziemia) do miejsca B (Księżyc). Na Ziemi, w ułamku sekundy zostaje zamrożony, zeskanowany. Jego opis zostaje wysłany z prędkością światła na Księżyc i tam, również w ułamku sekundy, zostaje zbudowany obiekt wg opisu, i rozmrożony.
Pierwszymi słowami nowego Jana na księżycu były: "gra muzyka".
On od tego momentu wiedzie życie z fałszywymi wspomnieniami.
Ale pytanie jest takie co się dzieje z Janem Kowalskim na Ziemi?
Ostatnie co się tam działo, to zamrożenie i skanowanie Jana.
Co się z nim stało później?

Argen napisał(a):No zakonserwowałem Cię idealnie. I nigdy potem nie włączyłem. Skoro o śmierci nie może być mowy to czym się zatem różni stan, w który Cię wprowadziłem od takiej śmierci właśnie? Różniłby się jedynie tym, że Twój nośnik nadal istnieje, ale w zasadzie co to dla Ciebie w takiej sytuacji zmienia? Ty, Twoje ego przestałoby istnieć innymi słowy byłby dla Ciebie już jedynie stan jaki pamiętamy sprzed naszego narodzenia (czyli wielkie nic). Jeśli faktycznie to byłby "człowiek" to co w takim wypadku on w ogóle znaczy? Możemy jego definicję do czegoś takiego sprowadzić, ale jak dla mnie to nie oddaje to tego czym jesteśmy ja, czy Ty. No i zostawia nam coś co się niczym w zasadzie nie różni od kamienia.
Ty mnie nie włączyłeś. Dobrze, ale co było dalej?
Twój czas nadszedł i umarłeś. Czy ktoś mnie później włączył?
Czy może mnie podtrzymywano w takim stanie aż do końca trwania Wszechświata i dopiero wówczas umarłem razem z innymi?
Nie zapominaj Argen, że aby utrzymywać mnie w stanie zawieszenia, w którym, moja struktura nie zmienia właściwości i zawartości, trzeba wkładać energię. Ona sama się nie włoży. Kamień nie dość, że nie zawiera żadnych dodatkowych informacji poza tymi, które wynikają ściśle z praw fizyki, to jeszcze nie jest w żaden sposób chroniony przed wzrastającą entropią.
System autonomiczny może dysponować mocą fizjologiczną, czyli przetwarzaną w samym systemie autonomicznym, ale może także dysponować mocą socjologiczną, przetwarzaną w otoczeniu systemu autonomicznego. Źródłem mocy socjologicznej człowieka może być posiadanie zasobów przyrody (minerały, rośliny, zwierzęta), maszyn, pieniędzy, władzy, rodziny, przyjaciół, kredytu, uprawnień, ubezpieczeń itp.
Powiedziałbym, że w czasie zawieszenia, wykorzystywana jest właśnie moc socjologiczna.

Argen napisał(a):Jeśli sprawa wygląda tak jak została przedstawiona przez Ciebie to będąc konsekwentnym chyba będę musiał się zgodzić...
Co to jest śmierć?
Wikipedia napisał(a):Śmierć (łac. mors, exitus letalis) – stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju.
Jeżeli potrafimy zamrażać, przechowywać i rozmrażać bez powodowania nieodwracalnych uszkodzeń, to znaczy, że zamrożony system autonomiczny nie jest martwy. Zachwianie jego równowagi funkcjonalnej (zablokowanie możliwości sterowania przez zamrożenie) jest odwracalne.
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
NotInPortland napisał(a):Ty mnie nie włączyłeś. Dobrze, ale co było dalej?
Twój czas nadszedł i umarłeś. Czy ktoś mnie później włączył?
Czy może mnie podtrzymywano w takim stanie aż do końca trwania Wszechświata i dopiero wówczas umarłem razem z innymi?

Owszem. Tylko, że nie odpowiedziałeś wprost na pytanie. Czym taki stan różniłby się dla Ciebie od "faktycznego" nieistnienia (czyli śmierci innymi słowy).

NotInPortland napisał(a):Nie zapominaj Argen, że aby utrzymywać mnie w stanie zawieszenia, w którym, moja struktura nie zmienia właściwości i zawartości, trzeba wkładać energię. Ona sama się nie włoży. Kamień nie dość, że nie zawiera żadnych dodatkowych informacji poza tymi, które wynikają ściśle z praw fizyki, to jeszcze nie jest w żaden sposób chroniony przed wzrastającą entropią.
System autonomiczny może dysponować mocą fizjologiczną, czyli przetwarzaną w samym systemie autonomicznym, ale może także dysponować mocą socjologiczną, przetwarzaną w otoczeniu systemu autonomicznego. Źródłem mocy socjologicznej człowieka może być posiadanie zasobów przyrody (minerały, rośliny, zwierzęta), maszyn, pieniędzy, władzy, rodziny, przyjaciół, kredytu, uprawnień, ubezpieczeń itp.
Powiedziałbym, że w czasie zawieszenia, wykorzystywana jest właśnie moc socjologiczna.

Ok, ale nie rozumiem jaki był cel napisania przez Ciebie tego tekstu.

NotInPortland napisał(a):Co to jest śmierć?

Ja bym ją zdefiniował jako całkowity zanik świadomości. Czyli stan, w którym ja zostaję usunięty z rzeczywistości. Oczywiście ta definicja jest odpowiednia tylko jeśli uznamy, że ta świadomość to jestem "ja".

NotInPortland napisał(a):Jeżeli potrafimy zamrażać, przechowywać i rozmrażać bez powodowania nieodwracalnych uszkodzeń, to znaczy, że zamrożony system autonomiczny nie jest martwy. Zachwianie jego równowagi funkcjonalnej (zablokowanie możliwości sterowania przez zamrożenie) jest odwracalne.

Definicja, którą podałeś utożsamia śmierć ze zniszczeniem układu. Innymi słowy jest po prostu potwierdzeniem Twojej tezy. No, ale to przecież jest dyskusja, więc takie postępowanie raczej nie ma sensu.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
NotInPortland napisał(a):Teleportacja miała służyć celom transportowym.
Transport to przykładowo przenoszenie obiektu o niezerowej masie spoczynkowej z miejsca A do miejsca B.
Jan Kowalski ma być przetransportowany z miejsca A (Ziemia) do miejsca B (Księżyc). Na Ziemi, w ułamku sekundy zostaje zamrożony, zeskanowany. Jego opis zostaje wysłany z prędkością światła na Księżyc i tam, również w ułamku sekundy, zostaje zbudowany obiekt wg opisu, i rozmrożony.
Pierwszymi słowami nowego Jana na księżycu były: "gra muzyka".
On od tego momentu wiedzie życie z fałszywymi wspomnieniami.
Ale pytanie jest takie co się dzieje z Janem Kowalskim na Ziemi?
Ostatnie co się tam działo, to zamrożenie i skanowanie Jana.
Co się z nim stało później?
Nie znam się na szczegółach technicznych teleportacji Smutny, nie naczytałem się odpowiednich książek SF. Ale załóżmy, że Jana na Ziemi da się odmrozić w ułamku sekundy - będzie w punkcie 00 po odmrożeniu tym samym Janem, co ten na Księżycu, potem ich drogi się rozejdą. Podobnie trzeci Jan, którego teleportowalibyśmy np. o 1 metr obok. Wszyscy powiedzieliby "gra muzyka" i żadna z tych "muzyk" nie byłaby fałszywa. Sądzę, że w ten właśnie sposób funkcjonuje Trójca święta :>
O istnieniu Boga dowiedziałem się z ostatnich "Faktów TVN"
Odpowiedz
Argen napisał(a):Owszem. Tylko, że nie odpowiedziałeś wprost na pytanie. Czym taki stan różniłby się dla Ciebie od "faktycznego" nieistnienia (czyli śmierci innymi słowy).
Ok, to może tak:

Krioprezerwacja lub też stan "zakonserwowania" o którym piszesz, to nic innego jak odbywanie podróży w czasie w przyszłość.
Zamiast zadawać pytanie, czy system, który odbywa podróż w przyszłość, jest martwy (np. wg dzisiejszych kryteriów), powinieneś raczej zapytać, czy gdy ten system zakończy swą podróż w czasie, będzie martwy?
Klasyczne kryterium śmierci zmieniało się wraz z postępem technologii.
Ponieważ system, który odbywa podróż w czasie w przyszłość, może ją zakończyć w praktycznie dowolnym roku, gdy możliwości technologiczne (a co za tym idzie zdolności naprawcze medycyny) będą na zupełnie innym poziomie, trzeba posłużyć się kryterium śmierci, które będzie niezależne od postępu technologicznego.
Takim właśnie kryterium jest śmierć informacyjno-teoretyczna.
W korelatorze (korze mózgowej) można wyróżnić dwojakie uorganizowanie tworzywa: jedno umożliwia rejestrowanie informacji (pamiętanie), a drugie ich korelowanie (przetwarzanie - wykonywanie obliczeń). Można powiedzieć, że fragment tworzywa, który jest odpowiedzialny za samo przetwarzanie danych, stanowi system ekspresji dla zarejestrowanych danych.
Zniszczenie systemu ekspresji może być odwracalne w przyszłości.
Zniszczenie systemu przechowywania informacji (synapsy, topologia sieci), a więc utrata informacji o pamięci osoby, jej osobowości oznacza nieodwracalną śmierć informacyjno-teoretyczną.
[Przykładowo, gdy masz na kartce zapisane ważne, poufne informacje, to aby mieć pewność, że nikt inny nie odczyta tych informacji, nie pognieciesz tej kartki i wyrzucisz przez okno, tylko ją spalisz, a następnie wymieszasz powstały popiół.]

Podobnie, podczas snu, znieczulenia lub omdlenia, również Twój korelator odbywa podróż w przyszłość. W przypadku krioprezerwacji, potrzebny jest system, który zamrozi Twój korelator i będzie go utrzymywał w takim nienaruszonym stanie, natomiast w przypadku snu, systemem podtrzymującym jest drugi podsystem sterujący w Twoim ciele czyli pień mózgu. To on "na ciepło" hibernuje Twoją świadomość. Ten podsystem steruje niskimi, "pierwotnymi", procesami wegetatywnymi. Ma dostęp do receptorów, efektorów a nawet do samego korelatora. To przecież sam pień mózgu, a konkretnie twór siatkowaty, decyduje o tym, kiedy zaczyna/przestaje działać świadomość będąca ekspresją działania kory mózgowej.

Jeżeli dla Ciebie Argen, utrata świadomości podczas snu nadal stanowi śmierć, to powiedz mi czym u diabła jest stan, w którym śpisz, ale coś Ci się śni:?:

zielony napisał(a):Ale załóżmy, że Jana na Ziemi da się odmrozić w ułamku sekundy - będzie w punkcie 00 po odmrożeniu tym samym Janem, co ten na Księżycu, potem ich drogi się rozejdą. Podobnie trzeci Jan, którego teleportowalibyśmy np. o 1 metr obok. Wszyscy powiedzieliby "gra muzyka" i żadna z tych "muzyk" nie byłaby fałszywa.
Ładna bajka, ale gdzie w tej bajce jest smok, a konkretniej śmierć?
Podobno prawa fizyczne wymuszają zniszczenie obiektu podczas jego skanowania w celu wykonania teleportacji.
Jeżeli tak jest, to dla Jana Kowalskiego na Ziemi będzie to oznaczało: game over.
To dlatego teleportacja tak idealnie pasuje do tematu "oblicza śmierci".
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
NotInPortland napisał(a):Krioprezerwacja lub też stan "zakonserwowania" o którym piszesz, to nic innego jak odbywanie podróży w czasie w przyszłość.
Zamiast zadawać pytanie, czy system, który odbywa podróż w przyszłość, jest martwy (np. wg dzisiejszych kryteriów), powinieneś raczej zapytać, czy gdy ten system zakończy swą podróż w czasie, będzie martwy?
Klasyczne kryterium śmierci zmieniało się wraz z postępem technologii.
Ponieważ system, który odbywa podróż w czasie w przyszłość, może ją zakończyć w praktycznie dowolnym roku, gdy możliwości technologiczne (a co za tym idzie zdolności naprawcze medycyny) będą na zupełnie innym poziomie, trzeba posłużyć się kryterium śmierci, które będzie niezależne od postępu technologicznego.
Takim właśnie kryterium jest śmierć informacyjno-teoretyczna.
W korelatorze (korze mózgowej) można wyróżnić dwojakie uorganizowanie tworzywa: jedno umożliwia rejestrowanie informacji (pamiętanie), a drugie ich korelowanie (przetwarzanie - wykonywanie obliczeń). Można powiedzieć, że fragment tworzywa, który jest odpowiedzialny za samo przetwarzanie danych, stanowi system ekspresji dla zarejestrowanych danych.
Zniszczenie systemu ekspresji może być odwracalne w przyszłości.
Zniszczenie systemu przechowywania informacji (synapsy, topologia sieci), a więc utrata informacji o pamięci osoby, jej osobowości oznacza nieodwracalną śmierć informacyjno-teoretyczną.

Dlaczego zniszczenie systemu ekspresji miałoby być odwracalne, (wg Twoich definicji jeśli coś zostaje zniszczone może być tylko skopiowane) a zniszczenie systemu przechowywania informacji miałoby być nieodwracalne?

NotInPortland napisał(a):Podobnie, podczas snu, znieczulenia lub omdlenia, również Twój korelator odbywa podróż w przyszłość. W przypadku krioprezerwacji, potrzebny jest system, który zamrozi Twój korelator i będzie go utrzymywał w takim nienaruszonym stanie, natomiast w przypadku snu, systemem podtrzymującym jest drugi podsystem sterujący w Twoim ciele czyli pień mózgu. To on "na ciepło" hibernuje Twoją świadomość. Ten podsystem steruje niskimi, "pierwotnymi", procesami wegetatywnymi. Ma dostęp do receptorów, efektorów a nawet do samego korelatora. To przecież sam pień mózgu, a konkretnie twór siatkowaty, decyduje o tym, kiedy zaczyna/przestaje działać świadomość będąca ekspresją działania kory mózgowej.

To mi wygląda na coś bardzo podobnego do mojego rozbijania systemu na atomy, a potem jego ponownego składania po X latach. Ta przysłowiowa "podróż w przyszłość". Tyle, że jeśli dobrze pamiętam odrzucałeś możliwość odbywania takiej podróży przez system. Dlaczego ją zatem dopuszczasz w tym przypadku?

NotInPortland napisał(a):Jeżeli dla Ciebie Argen, utrata świadomości podczas snu nadal stanowi śmierć, to powiedz mi czym u diabła jest stan, w którym śpisz, ale coś Ci się śni:?:

A wtedy tracisz świadomość? Ja nigdy nie miałem takiego wrażenia podczas snu powiem Ci szczerze (znaczy się kiedy śniłem)...
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości