To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Legalizacja - Jacek Sierpiński
#1
Czy jeśli ktoś złożyłby w Sejmie projekt ustawy zakładającej, że każdy, kto chce uprawiać seks będzie musiał pod karą grzywny uzyskać na to odpowiednie pozwolenie w urzędzie (pod warunkiem ukończenia 18 roku życia), a potem płacić z tego tytułu podatki, opłacać składki ubezpieczeniowe oraz regularnie uczęszczać na kontrole lekarskie, to agencje prasowe, gazety i portale podałyby, że ten ktoś chce legalizacji seksu?

Całkiem możliwe. Bo gdy prascy radni chcą złożyć w czeskim parlamencie projekt ustawy zakładającej, że każdy, kto chce parać się prostytucją (zajęciem, które samo w sobie jest obecnie dozwolone), będzie musiał uzyskać na to odpowiednie pozwolenie w urzędzie (pod warunkiem ukończenia 18 roku życia), a potem płacić z tego tytułu podatki, opłacać składki ubezpieczeniowe oraz regularnie uczęszczać na kontrole lekarskie – a jak tego nie zrobi, to nałoży się na niego karę w wysokości 2 milionów koron czeskich – to agencje prasowe, gazety i portale podają, że „Praga chce legalizacji prostytucji”.

I w ten sposób przemyca się do umysłów odbiorców takiej wiadomości sugestię, że legalizacja to regulacja. Że jeśli coś nie jest objęte państwowymi regulacjami, pozwoleniami, podatkami i opłatami nie jest tak naprawdę całkiem legalne, nawet jeśli jest dozwolone. Znaczenie słowa „legalny” w świadomości społecznej powoli zmienia się ze „zgodny z prawem” na „uregulowany państwowymi aktami prawnymi”. Z punktu widzenia naszych władców jest to oczywiście korzystne, bo łatwiej rządzić ludźmi, którzy – jak to ujął główny bohater słynnej książki Roberta Heinleina – oczekują prawa, pisanego prawa, na wszystkie okoliczności.


Tekst z bloga Jacka Sierpińskiego:
http://sierp.libertarianizm.pl/?p=401

Bardzo, bardzo ciekawe.
Zapraszam do dyskusji, może ma ktoś uwagi...
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#2
Błyskotliwe to co napisał ten pan.

Mam tylko jedno pytanie, niejako poza tym konkretnym przypadkiem z Pragi. Czy można uznać, że prostytucja taka jaki ma kształt obecny w tej części europy tzn będąc legalna ale funkcjonująca poza systemem jest modelowo wolnym rynkiem?
Odpowiedz
#3
Indywidualna prostytucja osób pełnoletnich tak - jest przykładem modelowego wolnego rynku. Można to wręcz uznać za rynek idealnie wolny, owszem Uśmiech Samozatrudniona osoba pracująca w dowolnych warunkach, za dowolną kwotę, w dowolnych godzinach, nie odprowadzająca podatku z tytułu pracy, nieregulowana normami... Jak najbardziej, no rynek modelowy Uśmiech


W przypadku burdeli (przedsiębiorstw wieloosobowych) zaczynają się schody. W postaci państwowego ograniczenia wolnego rynku z jednej strony (nie wiem jak w Czechach, ale w Polsce czerpanie korzyści z CUDZEJ prostytucji jest karalne, więc teoretycznie burdeli nie można prowadzić - te które istnieją, prawo sprytnie starają się obchodzić i często im się to udaje, ale jednak balansują na krawędzi legalności), oraz różnych dziwnych organizacji mafijnych z drugiej strony.
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#4
wiesz, burdele mogą to obejść, po prostu wynajmując prostytutce pomieszczenie.
Największy polski ateista. 110 kilo wagi.

konkluzja, po pewnej rozmowie - by pobić posąg ze Świebodzina, należy wybudować 34-metrową Sashę Grey, miażdzącą obcasem głowę biskupa.
Przerobienie wyspy Niue na raj podatkowy i BDSM-land też w planach.

"Zadbałem o o tę ponurą reputację, by odstraszyć podstępne zło, które dręczy nasz przeklęty kraj. Wiesz o czym mówię? o podatkach." Duży uśmiech

Harry Potter niesie lepsze przesłanie niż biblia.
Odpowiedz
#5
No przecież wiem, właśnie to miałem na myśli pisząc o sprytnym obchodzeniu. Mimo wszystko to balansowanie na granicy.
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#6
Dlaczego pomimo tego, że ten wolny rynek prostytucji ma się tak dobrze to notorycznie prostytucja rodzi zachowania patologiczne. Wymieńmy tylko, niewolnictwo, przemoc, ryzyko chorób. Jeśli by uznać, że te zagrożenia to wady prostytucji to czy zgodnie z postulatem wolnorynkowej religii ten sam wolny rynek nie powinien tak się sam regulować by eliminować te zagrożenia. Co stoi na przeszkodzie tym pozytywnym zmianom?
Odpowiedz
#7
W najbardziej wolnej części, czyli w prostytucji indywidualnej, ilość takich zjawisk jest dużo mniejsza.



No i istnieje coś takiego jak nieusuwalne (przynajmniej na danym poziomie techniczno-medycznym) cechy zawodu, dość niezależne od systemu (czy to wolnorynkowego, czy to interwencjonistycznego, czy to socjalistycznego). Przykładowo, śmieciarz z definicji zawsze będzie miał kontakt z brudem (choć można go wyposażyć w rękawiczki i kombinezon roboczy).

Prostytutka, na obecnym poziomie medycyny, z definicji jest na choroby narażona nieco bardziej; ale może zmniejszać ryzyko i najczęściej to robi. Oferta jest zresztą bardzo różnorodna. Jeżeli komuś zależy na bezpieczeństwie, niech nie idzie do lekkomyślnej (zgadzającej się na ryzykowne zachowania) pani stojącej przy drodze szybkiego ruchu (to coś jak jedzenie w barze ze slumsów, w którym po kuchni biegają myszy i karaluchy), tylko wyłoży odrobinę więcej kasy za bezpieczniejszą obsługę.

Oczywiście tanie i ryzykowne miejsca też są wg. mnie potrzebne, stąd ani barów w slumsach (np. w biednych dzielnicach São Paulo) bym nie zamykał (same się zamkną wraz ze wzrostem bogactwa), ani lekkomyślnym prostytutkom spod drogi nie zakazywał "działalności".
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#8
Regulacyjne zapędy polityków to nie nowość. Ostatnio mają taki problem z e-papierosami (już 2,5 miesiąca używam). A bo to chyba produkt medyczny i trzeba receptę, a bo truciznę zawiera, a bo nie udowodniono nieszkodliwości, a bo nie pomaga rzucić, a bo dzieci mogą zacząć palić, można się uzależnić :wall:, a bo obywatel jest głupi i trzeba się o niego zatroszczyć dla jego dobra. Oczywiście te argumenty odnoszą się perfekcyjnie do zwykłego tytoniu.
Na razie nie przeszły żadne obostrzenia w Polsce tak jak w niektórych państwach. Państwa te czerpią korzyść z cierpienia i śmierci obywatela. Jak nazwać ich władze?
"Przypadkowa przechadzka po szpitalu wariatów pokazuje, że wiara nie dowodzi niczego" - Heinrich Heine
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości