Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dziewczynie się nie podoba, że nie wierzę
#61
W końcu para dochodzi do rozmów o wierze, dziewczyna mogła nie wiedzieć, że jesteś ateistą, ale i tak się w końcu dowiaduje, i gdyby chciała Cię zmieniać to wtedy mówisz, że może właśnie dlatego, że jesteś ateistą jesteś sobą, zmieniając Ciebie możesz się stać osobą której ona nie będzie w stanie pokochać. Nie no, prościej już Ci tego nie wyłożę, jak nie zrozumiesz, to nie krytykuj i nie ripostuj.
"Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć."
Odpowiedz
#62
A może zakochała się w nie-ateiście?
Skoro "dziewczyna mogła nie wiedzieć, że jesteś ateistą blablabla".
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#63
Ale skoro już to odkryła to trzeba jej uświadomić, że kiedy coś w tobie zmieni(w tym przypadku wiarę) to już nie będziesz tą osobą którą poznała i pokochała Uśmiech
"Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć."
Odpowiedz
#64
no tak.
myślę, że jakby ktoś przemilczał na n-1 randkach fakt, że jest się schizofrenikiem czy impotentem, a na n-tej randce by o tym raczył wspomnieć, to dziewczyna/chłopak (sprowadźmy to do ogólnej konwencji) mogłaby się nawet jakimś cudem "odkochać".

tak jest z większością przywar czy cech ogólnie.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#65
no tak, ale jeżeli zamierza i chce kontynuować związek, to nie powinna jedna osoba zmieniać drugiej.
"Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć."
Odpowiedz
#66
Myślę, że to kwestia indywidualna. Są osoby, które przyjęły by tę informację, załóżmy o schizofrenii normalnie i nie zaważyłoby to na relacjach, a są takie, którym to komplikuje życie. Nie można wszystkich sytuacji i osób traktować tak samo.
Tak samo ja, wiem, że nigdy nie będę z chłopakiem, który wyznaje islam, bo ta religia jest dla mnie chora i nigdy jej nie zaakceptuję. Może są więc osoby które po prostu nie trawią ateistów.
,,Gdy cię mają wieszać, [i]poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy zanim ją przyniosą."[/i]
A.Sapkowski
Odpowiedz
#67
Cytat:załóżmy o schizofrenii normalnie i nie zaważyłoby to na relacjach
- Wiesz co? Muszę ci coś powiedzieć... jestem schizofrenikiem..
- A, to nic, to ty mnie jeszcze nie znasz! Ja jak wychodzę z domu to muszę trzy razy usiąść, bo inaczej to ja, no, nie mogę normalnie! Ale jestem świrnięta, nie? [+dalszy trajkot]

Przepraszam. Oczko
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
#68
Severes napisał(a):Zawsze można spróbować tekstu: Zakochałaś się we mnie, w osobie, która nie wierzy w boga, więc dlaczego chcesz zmienić mnie w osobę, którą nie jestem i której nie pokochasz?

A ona Tobie: pokochałam Cię takim jakim jesteś i chcę uwierzyć że nasza wiara jest silniejsza niż śmierć i piękniejsza niż miłość tylko po grób. Wierzę w więcej. Wiara to dla mnie po prostu miłość, miłość do Boga która wcale nie wyklucza miłości do Ciebie. Nie chcę Cię stracić nawet "po drugiej stronie"

Innymi słowy nie przegadasz kogoś kto naprawdę wierzy i się o Ciebie martwi, nie zagniesz go podobnym tekstem. W końcu ktoś skończy- albo ona widząc że nic nie wskóra i tylko zatruwa wam życie, albo Ty widząc że zupełnie nie leży Ci jej wiara a ona nie odpuści. Inaczej nie widzę możliwości szczęśliwego związku opartego na jej poglądach

Ofc to skrajna sytuacja a świat jest szary
Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backside
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight!
Odpowiedz
#69
Roan Shiran napisał(a):- Wiesz co? Muszę ci coś powiedzieć... jestem schizofrenikiem..
- A, to nic, to ty mnie jeszcze nie znasz! Ja jak wychodzę z domu to muszę trzy razy usiąść, bo inaczej to ja, no, nie mogę normalnie! Ale jestem świrnięta, nie? [+dalszy trajkot]

Przepraszam. Oczko

Hahaa :lol2:
Nie no, ale serio, znam takich ludzi, którym by to nie przeszkadzało ;d
,,Gdy cię mają wieszać, [i]poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy zanim ją przyniosą."[/i]
A.Sapkowski
Odpowiedz
#70
Afra napisał(a):Hahaa :lol2:
Nie no, ale serio, znam takich ludzi, którym by to nie przeszkadzało ;d

Tak, ja też znam ludzi, którzy nie wiedzą co to schizofrenia :>
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#71
Ano bywa.
,,Gdy cię mają wieszać, [i]poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy zanim ją przyniosą."[/i]
A.Sapkowski
Odpowiedz
#72
Na pocieszenie powiem wam, że druga strona ma ten problem tak samo często - "poznałam chłopaka, on jest ateistą, ojej ojej, co robić?!"

Jak tu już zostało powiedziane - wszystko da się przejść, dopóki się nie próbuje zmieniać drugiej osoby. Znam sporo par mieszanych i różnie im się wiedzie, to zależy od historii związku, temperamentu, stopnia "wojowniczości". Mój tata jest wojującym ateistą, o księżach nie mówi inaczej niż "czarna stonka" i tym podobne, moja mama była z pobożnej, katolickiej rodziny (może raczej bogobojnej niż pobożnej), ale z wiekiem oddaliła się bardzo od Kościoła, teraz ma taką "swoją wizję" wiary, daleką od instytucjonalnych religii. I jakoś żyją. Mój teść (ateista, ale konformistyczny, spokojny, nawet na mszę chodzi) żył z żoną przez jakieś 25 lat w spokoju, bo jej katolicyzm był "wyluzowany". Potem, po 50 r.ż. nagle doznała objawienia i postanowiła zacząć go nawracać. Tak, mężczyznę, z którym przeżyła tyle lat, którego zna i którego sama sobie takiego wybrała. Mają obecnie mniej lub bardziej zaostrzający się konflikt, był okres, że nie rozmawiali ze sobą.

Wreszcie - sama jestem ateistką z katolickim mężem, na szczęście niepraktykującym i raczej tracącym wiarę. Nie mieliśmy nigdy sporów światopoglądowych dotyczących praktykowania, seksu, antykoncepcji etc. Głosujemy na różne partie i mamy różne poglądy, dyskutujemy też czasem, ale zazwyczaj nie są to kwestie ingerujące w nasze życie codzienne. Wzięliśmy ślub mieszany - tu ustąpiłam, bo chciałam cywilny. Po wyprowadzce od rodziców (i uwolnieniu się, także finansowemu, od teściowej) wiara mojego małżonka w zastanawiający sposób podupadła Oczko

Nawiązując do początkowego posta - 18 lat to niedużo, światopogląd dopiero kształtuje się, więc nie ma sensu skreślać nikogo na dzień dobry. Religijność nastolatków i wczesnych 20-latków to najczęściej pochodna nacisku rodziny. Do 30 r.ż. wiele się jeszcze może zmienić, wiem po sobie.
Odpowiedz
#73
Cytat:Wzięliśmy ślub mieszany - tu ustąpiłam, bo chciałam cywilny.
Co to znaczy "mieszany"? Po prostu kościelny, tak?

Na mocy art. 10 Konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską zawarcie małżeństwa "kościelnego" ma takie same skutki prawne jak cywilnego w USC.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#74
Ślub mieszany to w KK ślub katolika z osobą innej wiary lub niewierzącą. Jego plusem jest to, że druga strona nie musi udawać katolika.

Cytat:Na mocy art. 10 Konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską zawarcie małżeństwa "kościelnego" ma takie same skutki prawne jak cywilnego w USC.

Ale tylko wtedy, jeśli dokumenty zostaną pobrane z USC przed ślubem i po ślubie odesłane do USC. Można wziąć ślub kościelny bez skutków cywilnych. Rzadko się to zdarza, ale można.
Odpowiedz
#75
Katka napisał(a):Ale tylko wtedy, jeśli dokumenty zostaną pobrane z USC przed ślubem i po ślubie odesłane do USC. Można wziąć ślub kościelny bez skutków cywilnych. Rzadko się to zdarza, ale można.


Coś takiego ma miejsce chociażby w momencie gdy ktoś najpierw wziął cywilny a potem naszło go na kościelny.
Promowanie upodmiotowienia kobiet i ich uświadamianie poprzez budowanie potencjału przed katastrofami związanymi z klimatem celem każdego świadomego Europejczyka. Bez sprawiedliwości w dziedzinie klimatu nie da się osiągnąć prawdziwej równości płci

Odpowiedz
#76
Jesli druga strona już na starcie ostro obstaje przy swoim katolicyźmie i checi nawracania partnera to nalezy albo sie nawrocić albo zakonczyc taki związek. Ponieważ później nie będzie łatwiej gdy dojdzie presja wierzacej rodziny. Póżniej przychodzą kolejne zdarzenia i problemy z tym związane: Ślub, dzieci a więc chrzty , przedszkole , szkoła a wiec nauka religii, pierwsze komunie swięte, bierzmowania, tudziez inne praktyki religijne. Każde z tych zdarzeń będzie zarzewiem konfliktu, chyba że się poddasz woli małżonka(ki).
Przerabiałem te klimaty - radzę pogonić takiego kandydata(tkę) z mety.
[SIZE="1"]Człowieku żyj i pozwol żyć bliźniemu swemu.
Czesław Szymoniak[/SIZE]
Odpowiedz
#77
Jak się dziewczynie nie podoba ,że nie wierzysz to zmień ją na inną ja się przemęczyłem prawie 3 lata z jedna taka co się jej mój ateizm nie podobał i teraz tylko tego żałuję.Może być pięknie ale zawsze to gdzieś zostaje i do tego się wraca.
Be the change you want to see in the world.

Idiotów nie sieją .
Odpowiedz
#78
Cytat:Ponieważ później nie będzie łatwiej gdy dojdzie presja wierzacej rodziny. Póżniej przychodzą kolejne zdarzenia i problemy z tym związane: Ślub, dzieci a więc chrzty , przedszkole , szkoła a wiec nauka religii, pierwsze komunie swięte, bierzmowania, tudziez inne praktyki religijne.
Ja tu żadnego problemu dla ateisty nie widzę. Chyba, że wojującego i narzucającego ateizm swoim dzieciom, to wtedy tak Oczko
Nie wiem komu przeszkadza taki swoisty "guideline" po cywilizacji łacińskiej jakim jest przebrnięcie dziecka a później małolata przez chrzest, komunię, lekcje religii, bierzmowanie itp.
Nie traktowałbym tego jako indoktrynację religijną, wszak sam wszystkie te sakramenty "zaliczyłem", na religię chodziłem, a wierzyć - nie wierzę.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#79
Cytat:Nie wiem komu przeszkadza taki swoisty "guideline" po cywilizacji łacińskiej jakim jest przebrnięcie dziecka a później małolata przez chrzest, komunię, lekcje religii, bierzmowanie itp.

Zwłaszcza, że najprawdopodobniej małolat/a, kiedy dojdzie do wieku nastoletniego sam podważy swoją wiarę. IMHO w obecnej kulturze aby utworzyć w dziecku silną tożsamość religijną potrzeba zorganizowanej pracy obydwu wierzących rodziców; jeżeli któreś z nich będzie się od tego w widoczny sposób uchylać to co najmniej otworzy furtkę wiodącą do analizy własnej wiary przez dziecko. A gdy nastanie czas wątpliwości można dyskretnie podrzucić jedną czy dwie książki, które w naszym mniemaniu dobrze naświetlają te sprawy i ostatecznie przechylić szalę na swoją stronę Oczko .

To, co napisałem wygląda trochę tak, jakbym chciał prowadzić wojnę podjazdową o wiarę mojej dziatwy, ale tak nie jest. Sądzę po prostu, że wychowanie dziecka w paradygmacie katolickim nie uniemożliwia mu właściwego wyboru swojego światopoglądu, dopiero radykalnie sfanatyzowana rodzina może "zamknąć" jego umysł do tego stopnia. Dopóki jeden z rodziców przypomina swoją obecnością, że alternatywna wobec katolicyzmu droga istnieje, i oświadcza jasno, że jest to alternatywa całkowicie akceptowalna, dziecko może samo zdecydować.
Laws are formed by the arrogant and presumptuous, and our work here is a message to them that such arrogance will always be questioned by those with minds and wills of their own. Nefris of Thay
Odpowiedz
#80
exodim napisał(a):Ja tu żadnego problemu dla ateisty nie widzę. Chyba, że wojującego i narzucającego ateizm swoim dzieciom, to wtedy tak Oczko
Nie wiem komu przeszkadza taki swoisty "guideline" po cywilizacji łacińskiej jakim jest przebrnięcie dziecka a później małolata przez chrzest, komunię, lekcje religii, bierzmowanie itp.
Nie traktowałbym tego jako indoktrynację religijną, wszak sam wszystkie te sakramenty "zaliczyłem", na religię chodziłem, a wierzyć - nie wierzę.

"Czym skorupka za młodu nasiąknie"... itd
Jaki masz w polsce odsetek ateistów? - w porywach 2-4%. O czym to swiadczy? O skutkach totalnej prowadzonej przez kolejne pokolenia katolickiej indoktrynacji dzieci od lat szczenięcych.
"Exodimowie" są tylko wyjątkami od reguły.

Umysł zostaje zindoktrynowany w dziecinstwie, religia wszczepiona w trybie przymusowym a w późniejszym wieku (poza wyjątkami) taka osoba z reguły już nie interesuje się tym, nie mysli i nie czyta (nawet Biblii)...praktykuje bezmyślnie narzucone, wpojone zachowania, obyczaje i rytuały. Kler bez trudu manipuluje takim "stadłem". Patrzę na to wokoło i widzę, że w moim otoczeniu tak to działa przez pokolenia.
Co do narzucania ateizmu przez jego "wojownikow" - to zauważ przecież oni teiści cały czas robią swoje. To jest taka ichniejsza klerykalna filozofia "Kalego" z palcem wyciagniętym w kierunku "wojującego ateisty" - winowajcy albo co gorsza "mordercy dzieci"...
A Ty ateista to łykasz i robisz na ateistycznym forum za adwokata Koscioła.
[SIZE="1"]Człowieku żyj i pozwol żyć bliźniemu swemu.
Czesław Szymoniak[/SIZE]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości