To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dziewczynie się nie podoba, że nie wierzę
#81
anonim1 napisał(a):"Czym skorupka za młodu nasiąknie"... itd
Jaki masz w polsce odsetek ateistów? - w porywach 2-4%. O czym to swiadczy? O skutkach totalnej prowadzonej przez kolejne pokolenia katolickiej indoktrynacji dzieci od lat szczenięcych.
"Exodimowie" są tylko wyjątkami od reguły.

E, już nie przesadzaj. Taki odsetek to masz chyba tylko na papierze. Niewierzących będzie w Polsce dużo więcej niż nawet te 5%. Chyba, że interesują Cię kwestie formalne, ale wtedy to i ja jestem katolikiem.

anonim1 napisał(a):Umysł zostaje zindoktrynowany w dziecinstwie, religia wszczepiona w trybie przymusowym a w późniejszym wieku (poza wyjątkami) taka osoba z reguły już nie interesuje się tym, nie mysli i nie czyta (nawet Biblii)...praktykuje bezmyślnie narzucone, wpojone zachowania, obyczaje i rytuały. Kler bez trudu manipuluje takim "stadłem". Patrzę na to wokoło i widzę, że w moim otoczeniu tak to działa przez pokolenia.
Co do narzucania ateizmu przez jego "wojownikow" - to zauważ przecież oni teiści cały czas robią swoje. To jest taka ichniejsza klerykalna filozofia "Kalego" z palcem wyciagniętym w kierunku "wojującego ateisty" - winowajcy albo co gorsza "mordercy dzieci"...
A Ty ateista to łykasz i robisz na ateistycznym forum za adwokata Koscioła.

Ja też tej indoktrynacji nie lubię, ale już bez przesady. Zwłaszcza, że dziś dzień młodzież naprawdę nie lgnie już tak do Kościoła jak niegdyś i większość ma nań wyjebane. Kościół upada i traci swoją pozycję społeczną i polityczną. A czy to dobrze, czy to źle? Ciężko naprawdę ocenić, bo tutaj mieszkają się różne punkty widzenia, problemy i zagrożenia.
Odpowiedz
#82
Heh... według mnie źle, bo brak wiary jest niebezpieczny dla mas. Ludzie są głupi i potrzebują kagańca, a do tego świetnie nadaje się religia. Katolicyzm dobrze sprawował się w tej roli, bo nie był aż tak fanatyczny jak alternatywa. Teraz to albo całe to gówno upadnie poprzez głupie pomysły lewicy albo władzę przejmie islam. Jedno i drugie chujowe.
Jakby ktoś miał wątpliwości to potwierdzam: Tak jestem zjebanym prawakiem, który każdego dnia zjada niemowlaka. Hitler to mój idol, a Stalin to dziadek. Ogólnie chcę siać zło i spustoszenie. Czy cokolwiek jeszcze tam lewica przypisuje ludziom o moich poglądach.

Oczywiście nienawidzę kobiet, bo jestem prawiczkiem. Inaczej nie może być.
Odpowiedz
#83
anonim napisał(a):Umysł zostaje zindoktrynowany w dziecinstwie, religia wszczepiona w trybie przymusowym a w późniejszym wieku (poza wyjątkami) taka osoba z reguły już nie interesuje się tym, nie mysli i nie czyta (nawet Biblii)...praktykuje bezmyślnie narzucone, wpojone zachowania, obyczaje i rytuały. Kler bez trudu manipuluje takim "stadłem". Patrzę na to wokoło i widzę, że w moim otoczeniu tak to działa przez pokolenia.

Piszesz o wychowaniu religijnym tak, jakby jego skutkiem było wszczepienie dziecku nieusuwalnego teistycznego implanta, zmuszającego je do ciągłego posłuszeństwa Kościołowi:lol2:. Zerknij proszę w te dwa badania (1) (2) . Pomimo swojej religijności (która zresztą jest żałosnej próby, ale to już inny temat), 82% Polaków razi wypowiadanie się księży w kwestiach politycznych. Cała ich wiara sprowadza się do nieszkodliwych dziwactw w rodzaju modlitwy (którą odbywa codziennie zaledwie 42% wierzących) i mszy raz na tydzień lub rzadziej (tylko 5% bywa na mszy częściej niż raz w tygodniu, a 49% dokładnie raz). Rzekomy wpływ kleru na lud jest mitem, a wychowanie katolickie, o ile nie mówimy tu o bardzo głęboko religijnych rodzinach, nie tworzy szczerego zaangażowania w wiarę.

Umysły proste, niezależnie od tego, czy odbiorą wychowanie katolickie czy ateistyczne, pozostaną prostymi, będą oddawać się niezrozumiałym dla siebie rytuałom, a niemożliwość zrozumienia metodologii dowolnej nauki sprawi, że nie będą widziały różnicy między kapłanem a naukowcem i z równym cielęcym zachwytem będą wpatrywały się raz w tego, raz w drugiego. Ludzie o większych możliwościach intelektualnych przeciwnie, dopóki będą mieli możliwość porównywania ze sobą stanowisk i tak wybiorą swoją własną ścieżkę.

Słowem "indoktrynacja" szafuje się zbyt hojnie. Dzieci uczymy wierzyć w św. Mikołaja - chyba nie powiesz mi, że poddajemy je w ten sposób indoktrynacji, która uniemożliwi im w przyszłości realistycznie spojrzeć na świat. W istocie wystarczy cicha aprobata rodziców, żeby dzieciaki same odkryły prawdę o Mikołaju, i wierzę, że podobnie jest z religią.
Laws are formed by the arrogant and presumptuous, and our work here is a message to them that such arrogance will always be questioned by those with minds and wills of their own. Nefris of Thay
Odpowiedz
#84
Nie watpię że religijność Polakow jest gówniana, sugerowałem to powyżej. Że jest bezmyslna, pokazowa, deklaratywna, zakłamana. Jako taka moim zdaniem swiadczy o kiepskim morale spoleczeństwa. Pada więc mit jakoby religia w sposob istotny pełniła rolę dyscyplinującą pod wzgledem moralnym i etycznym. W Polsce to sie nie sprawdza ( tym bardziej w religijnych Stanach), statystyki przestępczosci nie wskazuja na to aby w katolickiej Polsce było lepiej pod tym wzgledem niż w innych zateizowanych krajach europejskich. Do utrzymania niskiej przestępczosci i morale w społeczeństwie służą sprawne instrumenty cywilne panstwa. Przykładowy, solidny i nieunikniony mandat za piracki wyczyn drogowy 1000 razy skuteczniej wpływa moim zdaniem na morale takiego kierowcy niż codzienne, bezmyślne klepanie po dwa razy przykazania "nie zabijaj".

@Kkap
Cytat:Zwłaszcza, że dziś dzień młodzież naprawdę nie lgnie już tak do Kościoła jak niegdyś i większość ma nań wyjebane. Kościół upada i traci swoją pozycję społeczną i polityczną. A czy to dobrze, czy to źle? Ciężko naprawdę ocenić, bo tutaj mieszkają się różne punkty widzenia, problemy i zagrożenia.
Pokolenie dewocieje na starość.
Gdyby sie cofnąć o 40 lat wstecz to moge powiedziec że było podobnie. Młodziez nie lgnęła do Kosciola.

Myslałem - religia ma swój okres schyłkowy, bo nauka, bo edukacja , bo zemrze stare zacofane bigoteryjne pokolenie...że trzeba na razie sie jakoś przystosować do stanu aktualnego.

A dzisiaj co jest? Średniowieczny zabobon ma sie dobrze na 90%.

Co bedzie za nastepne 40 lat? No pewnie podobnie, tylko bedzie wiecej opresyjnych uregulowań o charakterze klerykalnym w polskim prawie cywilnym (te które kiedys usunęła komuna wracają) bo jak widać co jakiś czas małymi krokami po cichu (oficjalnie lub tylnymi drzwiami) dochodzą nowe.
[SIZE="1"]Człowieku żyj i pozwol żyć bliźniemu swemu.
Czesław Szymoniak[/SIZE]
Odpowiedz
#85
Jestem osobą niepraktykującą a wiarą kieruję się według swoich zasad a nie KK.
Byłam w długim związku, gdzie oboje mieliśmy podobne spojrzenie i nigdy pod tym kątem nie kłóciliśmy się.
Wszystko rozpadło się z innych powodów.

Nie tak dawno zaczęłam wierzyć, że nie każdy facet to skończy dupek i nie zostawi mnie w najtrudniejszym momencie życia.
Zaczęłam spotykać się z D. na ogół pod wieloma względami mieliśmy wspólne zdanie. Był bardzo wierzący - szanowałam to, może nawet trochę zazdrościłam, że ja takiej wiary u siebie nie znalazła. Z czasem facet, coraz bardziej zaczął narzucać mi swoje przekonania, pouczać względem wiary. Ogólnie zaczął jechać po mnie, dlatego nie chodzę do kościoła i jak mogę nie modlić się.
Pamiętam, że powiedziałam mu wtedy, że łamie podstawowy filar wiary - tolerancję wobec drugiego człowieka. I nie mogę spotykać się z taką osobą, która mnie nie szanuję.

Myślę, że jeśli kogoś łączy uczucie i zależy im na związku zawsze można dojść do kompromisu. Jeśli ja szanuję twoje przekonania, ty szanuj moje.
Chociaż osobiście, nie wiem czy związałabym się radykalnym katolikiem. Po historii z D. zachowuje dystans i zwyczajnie mam uraz.
Odpowiedz
#86
Silje napisał(a):Pamiętam, że powiedziałam mu wtedy, że łamie podstawowy filar wiary - tolerancję wobec drugiego człowieka.
Sorry, ale nigdy nie słyszałem, żeby tolerancja była filarem wiary chrześcijańskiej. Miłość bliźniego - owszem, ale nie tolerancja, szczególnie rozumiana jako synonim permisywności, przyzwolenia na grzech. Przecież swego czasu sam Jezus na kopach wymiatał pazernych kupców ze świątyni, jeździł po faryzeuszach, twierdził, że kto nie z nim, ten przeciwko niemu oraz że nie pokój nam przyniósł, lecz miecz :>
Odpowiedz
#87
Hastur napisał(a):nigdy nie słyszałem, żeby tolerancja była filarem wiary chrześcijańskiej.
Wiem, uogólniłam to (głównie pewnie dlatego, że miłości między nami nie było).
Nawet nie chodzi mi o wiarę, ale obrażanie osoby, która podobno nie jest nam obojętna.
Można z kimś nie zgadzać się i w jakiś sposób wspólnie dojść do kompromisu.
A nie tłumaczyć dlatego jestem na wykładach w niedziele a nie w kościele.
Odpowiedz
#88
Dyskusja na 5 stron a nie wiaodmo w końcu jak postąpił.
Czyżbyście spłoszyli chlopaka?
Moim zdaniem wszelkie dobre rady można..., bo człowiek zakochany ma w nosie rozum.
Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości.

Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy?
Odpowiedz
#89
Silje napisał(a):Wiem, uogólniłam to (głównie pewnie dlatego, że miłości między nami nie było).
Nawet nie chodzi mi o wiarę, ale obrażanie osoby, która podobno nie jest nam obojętna.
Można z kimś nie zgadzać się i w jakiś sposób wspólnie dojść do kompromisu.
A nie tłumaczyć dlatego jestem na wykładach w niedziele a nie w kościele.

Mam niestety brata, który w pewnym momencie zdecydował, że więź z Kościołem (bo nie z Bogiem) postawi wyżej niż więź z rodziną. Mnie to nie zabolało aż tak, mimo że więzi "klanowe" są dla mnie ważne, bo widziałem co się z nim dzieje. Mama niestety przeżywa to ciężko.
Odpowiedz
#90
El Commediante napisał(a):Mam niestety brata, który w pewnym momencie zdecydował, że więź z Kościołem (bo nie z Bogiem) postawi wyżej niż więź z rodziną. Mnie to nie zabolało aż tak, mimo że więzi "klanowe" są dla mnie ważne, bo widziałem co się z nim dzieje. Mama niestety przeżywa to ciężko.


Trochę ciężko mi sobie to wyobrazić. Chodził do kościoła mimo, że rodzinie się to nie podobało, czy też poszedł dalej i wstąpił do seminarium lub innego zakonu ?
Odpowiedz
#91
Silje napisał(a):Pamiętam, że powiedziałam mu wtedy, że łamie podstawowy filar wiary - tolerancję wobec drugiego człowieka. I nie mogę spotykać się z taką osobą, która mnie nie szanuję.

Óóóó, której to wiary podstawowy filar? Duży uśmiech Chyba niu'ejdżowej.
Odpowiedz
#92
DziadBorowy napisał(a):Trochę ciężko mi sobie to wyobrazić. Chodził do kościoła mimo, że rodzinie się to nie podobało, czy też poszedł dalej i wstąpił do seminarium lub innego zakonu ?

Wybiera się do seminarium i narzuca rodzinie swoje poglądy. Często szantażuje emocjonalnie.
Odpowiedz
#93
El Commediante napisał(a):Wybiera się do seminarium i narzuca rodzinie swoje poglądy. Często szantażuje emocjonalnie.


Ale w jaki sposób narzuca poglądy? Przecież chyba nie zmusza nikogo aby chodzili do kościoła? Bo posiadanie poglądów innych niż reszta to jeszcze nie narzucanie. I czy ten szantaż emocjonalny nie wynika z braku akceptacji jego decyzji - tak jak w przypadkach wcześniej opisywanych w których to ateista miał problemy z wierzącą rodziną.

Inna sprawa to, ze rozumiem trochę Twoją matkę, w końcu oznacza to, że jeden z jej synów się nie ożeni i nie spłodzi jej wnuków. Dla wielu ludzi może być to problemem.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości