To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tragedia na Przełęczy Diatłowa
#1
Zainspirowany wątkiem o tragedii w Lesie Kabackim postanowiłem założyć temat o innej tragedii, korzystając z przeklejek z wiki i paru innych stron, która wydarzyła się przeszło pół wieku temu a po dziś dzień nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na najbardziej podstawowe pytania związane z przebiegiem zdarzeń.

wiki napisał(a):25 stycznia 1959 roku grupa dziewięciu studentów Politechniki Uralskiej w Jekaterynburgu wyruszyła na narciarską wyprawę w północną część Uralu, w towarzystwie doświadczonego 37-letniego przewodnika Aleksandra Zołotarewa. Celem wyprawy był szczyt Otorten; planowana trasa w porze zimowej oznaczona była jako trasa trzeciej, najtrudniejszej, kategorii. Wszyscy uczestnicy wyprawy mieli duże doświadczenie w podobnych wyprawach i byli przygotowani na niezwykle surowe warunki, jakie oczekiwały ich zimą w górach Uralu; Igor Diatłow planował wyprawę do Arktyki i traktował wypady podobne do wyprawy w okolice Otortenu jako przygotowanie do arktycznej podróży.

25 stycznia wieczorem ekspedycja dotarła pociągiem do miasta Iwdiel w obwodzie swierdłowskim. Następnego dnia ciężarówka zabrała studentów do miejscowości Wiżaj - najdalej wysuniętej na północ zamieszkałej osady w tym rejonie. Po przenocowaniu, 27 stycznia wyprawa wyruszyła w stronę góry Otorten. Następnego dnia Jurij Judin zachorował i musiał zawrócić do Wiżaju, podczas gdy reszta kontynuowała wyprawę; jak się wkrótce okazało, Judin był jedynym członkiem wyprawy, który pozostał przy życiu.

31 stycznia ekspedycja, maszerując wzdłuż rzeki, dotarła na krawędź piętra wysokogórskiego. Członkowie wyprawy zbudowali mały schron, gdzie pozostawili zapasy żywności na drogę powrotną, po czym kontynuowali podróż. Wieczorem 1 lutego dotarli na zbocze góry Cholat Sjakl. Pierwotnie wyprawa planowała ominąć tę górę i przejść przez położoną nieopodal przełęcz; jednak z uwagi na pogarszającą się pogodę, zboczyli z kursu i znaleźli się na zboczu góry, gdzie postanowili rozbić obóz i przeczekać złe warunki atmosferyczne. Cholat Sjakl w języku miejscowego ludu Mansów oznacza dosłownie "górę śmierci"; nazwa ta miała się okazać bardzo ponurą przepowiednią.

Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Diatłow po powrocie z góry Otorten miał wysłać znajomym telegram z zawiadomieniem o sukcesie wyprawy; według planu ekspedycji, mieli powrócić do Wiżaju najdalej 12 lutego. Gdy do 20 lutego nie doczekano się żadnych wieści, Politechnika na żądanie rodzin uczestników wyprawy wysłała pod górę Otorten ekspedycję ratunkową.
26 lutego ekspedycja natrafiła na namiot wyprawy Diatłowa. Był poważnie uszkodzony, jego powierzchnia rozcięta - jak potem ustalono - od wewnątrz; od namiotu prowadziły ślady stóp, kierujące się w stronę przeciwnego brzegu przełęczy i odległych o mniej więcej półtora kilometra sosen na krawędzi lasu, jednak po 500 metrach ślady te zniknęły pod śniegiem.

Gdy ratownicy dotarli do sosen, odnaleźli pod nimi szczątki małego ogniska oraz zwłoki Krywoniszenki i Doroszenki, bose i ubrane jedynie w bieliznę. Podczas drogi powrotnej do namiotu odnaleziono w śniegu kolejno ciała Diatłowa (300 m od sosen), Słobodina (480 m) i Kołmogorowej (630 m); pozy, w jakich ich znaleziono, wskazywały, że próbowali oni powrócić do namiotu. Badania ciał wskazały, że wszystkie pięć osób zmarło z powodu hipotermii - zamarzło na śmierć. Jedna z osób miała lekko pękniętą czaszkę, jednak zdaniem anatomopatologów nie było to obrażenie zagrażające życiu.
Po długich poszukiwaniach, 4 maja w położonym nieopodal jarze odnaleziono pod warstwą śniegu cztery pozostałe ciała. W tym przypadku zwłoki miały poważne obrażenia: Thibeaux-Brignolle miał strzaskaną czaszkę, zaś Zołotarew i Dubinina zmiażdżone klatki piersiowe (jak opisali patomorfolodzy, obrażenia przypominały te odnoszone podczas wypadków drogowych); dodatkowo brakowało języka i części twarzy Dubininy.

Ślady wskazywały, że członkowie ekspedycji byli zmuszeni nagle opuścić namiot; pomimo że temperatura tamtej nocy wynosiła między -25 a -30 st.Celsjusza, część z nich była częściowo rozebrana, niektórzy byli boso bądź mieli założony tylko jeden but. W maju 1959 śledztwo w sprawie dramatu na przełęczy umorzono; według ustaleń organów śledczych, w tym czasie w rejonie przełęczy nie stwierdzono przebywania nikogo innego poza członkami ekspedycji. Według oficjalnej wersji, przyczyną śmierci członków wyprawy było "działanie nieznanej siły".

Hipotezy możecie doczytać na stronie wiki skąd pochodzi powyższy tekst: http://pl.wikipedia.org/wiki/Tragedia_na...a#Hipotezy

To tak tytułem wstępu. Wiem, że już to powyżej jest TLTR, ale warto przeczytać jeszcze artykuł, który najobszerniej opisuje tragedię na Przełęczy Diatłowa (ang.):
http://www.aquiziam.com/dyatlov_pass_1.html

Która hipoteza wydaje wam się najbardziej rozsądna?
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#2
W ciemno strzelałbym, że się nieświadomie czymś strasznie naćpali (być może rozpalając ogień) i dlatego w panice uciekli z namiotu i bali się wrócić.
W afro-amerykańskiej komedii Friday zachowywał się tak koleś, któremu w sekrecie podano pcp. Rozebrał się i schował do gołębnika. Duży uśmiech
Odpowiedz
#3
Palmer Eldritch napisał(a):W ciemno strzelałbym, że się nieświadomie czymś strasznie naćpali i dlatego w panice uciekli z namiotu i bali się wrócić.
Jest to jedna z hipotez - tzw. hipoteza skażonego śniegu:
Aquiziam napisał(a):This theory claims that the ski-team probably melted contaminated snow for drinking water and subsequently experienced disorientation and hallucinations that caused them to behave as they did.

Comment: For individuals that were supposedly hallucinating and disorientated they actually behaved in quite rational manner. They managed to start a fire from wet wood, used clothes from their dead companions, tried to return to the camp for supplies and tried to take care of each other to the very end. No … this theory is just rubbish!

To od razu skorzystam z okazji i przytoczę argumenty przeciw najbardziej, imho, racjonalnej hipotezie, która wydawałoby się dobrze tłumaczy wszystkie nieścisłości i zagadnienia (hipotezie lawiny):

Aquiziam napisał(a):*At the time of discovery, the specific location of the incident did not have any obvious signs of an avalanche having taken place. Many people have assumed that because the search and rescue party seen in old photographs had snow prods there must have been considerable movement of snow. In actual fact the snow prod is merely standard rescue equipment.

*A study of the area using up-to-date terrain-related physics has revealed that the location is not conducive to the formation of snow build up of the kind that causes an avalanche.

*"More than 100 expeditions to the region have been held since the event took place and none of them have ever reported conditions that might create an avalanche in this location."
The first bodies were found within ten days of the event and only covered with a shallow layer of (atmospheric) snow.

*Had there been an avalanche of sufficient strength to sweep away the second party then these bodies would have been swept away as well.

*The condition of the tent when it was discovered indicated that it had not been impacted with any form of snow flow of sufficient strength to knock over the poles. Put another way – it had collapsed laterally not horizontally. This is clearly visible in the photographs.

*An analysis of the terrain, the slope and the incline indicates that even if there could have been a “miraculous” avalanche, its trajectory would have bypassed the tent.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości