To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zakaz wychowywania dzieci
#41
Podobny temat już chyba był, ale OK.

Przede wszystkim należy rozróżnić rzeczywisty zakres regulacji od wyobrażeń o nim. Zakres regulacji jest obecnie taki, że normalny rodzic nie może dać szlabanu dziecku, bo to ograniczanie jego wolności, a rodzic psychol wpierdoli dzieciakowi tak, że nie waży się pisnąć - skuteczność regulacji jest więc żadna w obszarze w którym powinna działać.

Inną rzeczą jest rozróżnienie na klapsa i lanie, co jest tutaj mieszane. Niewątpliwie klapsem nie można nazwać bicia dzieciaka pasem, kijem czy wielokrotnie ręką. Klaps to pojedyncze uderzenie w tyłek - oczywiście można uderzyć z różną siłą, ale tego już się zmierzyć za bardzo nie da.

O ile klapsa czasem potrafię zrozumieć (gdy np. dzieciak próbuje wybiegać na ulicę) o tyle lania zupełnie nie rozumiem.

Nie znaczy to oczywiście, że klaps jest akceptowaną przeze mnie metodą wychowawczą, bo nie jest. Klaps dowodzi, że rodzic (szczególnie ojciec) coś fundamentalnie schrzanił, skoro u dziecka, któremu jeszcze może dać klapsa (czyli dość małego) nie ma dość autorytetu, żeby bez klapsa wymusić pożądane zachowanie.

Inna rzecz, że zasłyszałem, iż rzeczony rodzic od groźby obiecał dziecku "wpierdol" w domu - jakby się nie patrzeć, to jest groźba. Taki "wpierdol" nie mógł już służyć zdyscyplinowaniu dziecka, czyli jedyny cel jaki mogło to mieć, to to, że ojciec po prostu lubił bić dziecko.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#42
Cytat:Zakres regulacji jest obecnie taki, że normalny rodzic nie może dać szlabanu dziecku, bo to ograniczanie jego wolności

Najlepiej niech od razu te dzieci wsadzą do pierdla. O ile zakaz bicia jestem jeszcze jakoś w stanie rozumieć (ledwo, ale jednak), to zakaz szlabanu jest dla mnie strasznie dziwny.
Odpowiedz
#43
Ja też jestem przeciwnikiem bicia dzieci - to przejaw agresji i słabości rodzica. Jest multum metod wychowawczych, a przemoc jest najgorszą z nich. Wg mnie dużo bardziej dotkliwą karą jest zakaz czegoś, co dziecko bardzo lubi, aniżeli wpierdol, który nie prowadzi dzieciaka do żadnych wniosków.

Zastanówmy się jednak czy dla dziecka lepsze będzie zabranie go rodzicom, którzy czasem dadzą klapsa? Oczywiście, że nie. Ja nigdy nie byłem lany, natomiast parę razy (dosłownie: parę razy) w życiu jak coś odpierdoliłem to ojcu puściły nerwy. Mama szybko nauczyła się, że nie warto mi dawać klapsów bo mam kościstą dupę i jej ręka puchła a ja się śmiałem Język A jak raz dostałem parasolką to się złamała Duży uśmiech Nie uważam, żeby rodzicom za to należało się odebranie praw rodzicielskich, a wspaniałą przyszłością dla mnie był dom dziecka.

Walczyć należy z prawdziwą patologią tj. przemocą w rodzinie - zjawiskiem regularnym.
Odpowiedz
#44
Pan Antoni napisał(a):To chyba ty traktujesz dziecko jak bezmózgie. Dzieci nie są bezmózgie, dzieci potrafią analizować, badać wytrzymałość, granice rodzica, itd. Dzięki temu wiedzą na ile mogą sobie pozwolić zanim dojdzie np. do tego klapsa. Gdy go nie ma granica może być postawiona znacznie dalej.

Dzieci są różne - to po pierwsze. Jedne mogą się wstydzić byle czego i czuć się winne za wszystko, a drugie bez mrugnięcia okiem wybierają mamie pieniądze z portfela.

Po drugie: Zgadzam się, że bezkompleksowe dzieci cały czas próbują poszerzać swoją "strefę wpływów", a rodzicielstwo to nieustanna walka o utrzymanie dawnych granic. Załóżmy więc, że stosujesz klapsy. Tylko w pewnym momencie dzieciak dorasta, staje się silniejszy od Ciebie i co wtedy? Tradycyjnie - "zrywa się z łańcucha", bo budowałeś sobie tylko autorytet siły fizycznej, zapominając o budowaniu innego. Masz szczęście jeśli Cię nie znienawidzi.

Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz. Powszechnym zjawiskiem jest, że ludzie przypominają sobie różne szczegóły - ból, upokorzenie, wygląd rodzica, czym dostał, o jakiej porze i gdzie, jak sobie z tym radził. Za to żadna z tych osób które znam nie przypomina sobie za co tak naprawdę dostawała.

Co do omawianej konkretnej sytuacji. Nie byliśmy świadkami zajścia. Może facet, który groził dzieciakowi zachowywał się wyjątkowo groźnie? Piksele nie oddają całej atmosfery tego wydarzenia. A już na pewno nie piksele prawicowych portali informacyjnych...
Odpowiedz
#45
Śmierć Szczurów napisał(a):Inną rzeczą jest rozróżnienie na klapsa i lanie, co jest tutaj mieszane. Niewątpliwie klapsem nie można nazwać bicia dzieciaka pasem, kijem czy wielokrotnie ręką. Klaps to pojedyncze uderzenie w tyłek - oczywiście można uderzyć z różną siłą, ale tego już się zmierzyć za bardzo nie da.

O ile klapsa czasem potrafię zrozumieć (gdy np. dzieciak próbuje wybiegać na ulicę) o tyle lania zupełnie nie rozumiem.

O tym samym miałem właśnie pisać. Klaps jako pojedyncze uderzenie w tyłek nie jest nawet środkiem wychowawczym a dyscyplinującym. Odnośnie przykładu z ulicą to nie dalej jak dwa dni temu byłem świadkiem podobnej sytuacji. Na przejściu matka z dzieciakiem, który wyrywał się, krzyczał nie zważając na czerwone ewidentnie chciał przebiec na drugą stronę ulicy. Dostał klapsa i się uspokoił. (to znaczy zaczął stać spokojnie i przebieganie wyszło mu z głowy a zamiast krzyku rozryczał się jak by go ze skóry obdzierali Oczko ) W takim klapsie nie ma nic złego.
Promowanie upodmiotowienia kobiet i ich uświadamianie poprzez budowanie potencjału przed katastrofami związanymi z klimatem celem każdego świadomego Europejczyka. Bez sprawiedliwości w dziedzinie klimatu nie da się osiągnąć prawdziwej równości płci

Odpowiedz
#46
Swoją drogą bicie dzieci to jest lekka kara w porównaniu do tych wymyślanych dawniej. Mój dziadek opowiadał mi jak raz musiał całą noc klęczeć na soli z rozwalonymi kolanami, bo się ojca nie posłuchał. To był standard. Dzisiaj za to się panikuje wokół dzieci jakby każdy najdrobniejszy stres mógł je zniszczyć. Nie wiem czemu jest zawsze przesada w jedną lub drugą stronę. Jak nie za surowo, to chujowo.

@kkap: Co do zakazów to sytuacja jest taka, że musisz mieć możliwość ich wymuszenia. Kiedy siedzisz do tej 16,18,19,20 w pracy, to gówno możesz, a nie zakazywać czegoś dziecku. Te wszystkie nowoczesne metody może i są skuteczne (a może i nie), ale zdecydowanie wymagają czasu, którego często nie ma. Lanie jest szybkie i skuteczne. Może brutalne, ale działa. Gdyby oboje rodzice nie pracowali to może jeszcze, ale wiadomo jak jest. Dzisiaj dziecko to luksu, na który trzeba ciężko pracować.
Odpowiedz
#47
current napisał(a):W takim klapsie nie ma nic złego.

Tak daleko bym nie szedł - każde uderzenie jest dowodem wychowawczej nieudolności, ale czasem jest zwyczajnie konieczne. Nie żyjemy w idealnym świecie, w którym najgorszą konsekwencją wybryków dziecka jest płacz, więc czasem trzeba zastosować środki, których właściwie nie można uznać za słuszne.

sielakos napisał(a):Swoją drogą bicie dzieci to jest lekka kara w porównaniu do tych wymyślanych dawniej.

Kiedyś nie było też kanalizacji. Argument "że Panie, dawniej to inaczej bywało" co do zasady się nie sprawdza.

sielakos napisał(a):@kkap: Co do zakazów to sytuacja jest taka, że musisz mieć możliwość ich wymuszenia. Kiedy siedzisz do tej 16,18,19,20 w pracy, to gówno możesz, a nie zakazywać czegoś dziecku.

A jak wlejesz mu po fakcie, to co zrobił kiedy byłeś w pracy się odstanie? Pod nieobecność rodziców tylko ich autorytet może dziecko powstrzymać przed robieniem rzeczy niepożądanych - możliwe, w przyszłości, jak się rodzice dowiedzą, lanie, nie powstrzyma dziecka od zrobienia czegoś kiedy rodzice nie widzą. Gdyby powstrzymywało to konsekwentnie każde dziecko powinno tylko raz w życiu dostać lanie a potem już robić wyłącznie to na co rodzice pozwalają, a jako tak nie było - każdy kto dostawał lanie, na pewno dostał je częściej niż raz.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#48
Cytat:Kiedyś nie było też kanalizacji. Argument "że Panie, dawniej to inaczej bywało" co do zasady się nie sprawdza.
Jakbyś przeczytał uważnie, to byś wiedział, że nie zastosowałem takiego argumentu Oczko

Cytat:A jak wlejesz mu po fakcie, to co zrobił kiedy byłeś w pracy się odstanie?
Być może nie stanie się ponownie. Zresztą jak dasz mu inną karę, to się odstanie?
Cytat:Gdyby powstrzymywało to konsekwentnie każde dziecko powinno tylko raz w życiu dostać lanie a potem już robić wyłącznie to na co rodzice pozwalają, a jako tak nie było - każdy kto dostawał lanie, na pewno dostał je częściej niż raz.
Wstaw za lanie X i masz argument przeciwko każdemu sposobowi.

Autorytet srytet, że tak powiem. Dziecko i tak narozrabia, bo to jest dziecko nie ma na to metody.
Odpowiedz
#49
Uderzenie takiego powiedzmy 3-letniego dziecka za przeszkadzanie, albo rozrabianie nie kończy się niestety na samym uderzeniu. To także rodzaj nauki, którą taki brzdąc bardzo szybko przyswaja. I od razu wciela w życie, gdy siedzi w pokoju np. ze swoim 6-miesięcznym braciszkiem, który wydziera się na cale gardło (jak to niemowlę). Naszemu przykładowemu dziecku naturalnie bardzo to przeszkadza, bo akurat ogląda bajeczkę. Wszyscy wiemy co się stanie - uderzy niemowlę, bo tak go rodzice nauczyli. Wytłumacz teraz temu dzieciakowi, ze bić jednak nie wolno. Może znowu biciem ? Bo najłatwiej ?
Odpowiedz
#50
sielakos napisał(a):Jakbyś przeczytał uważnie, to byś wiedział, że nie zastosowałem takiego argumentu Oczko

Ależ zastosowałeś - twierdzisz, że lanie to nic takiego, bo kiedyś było gorzej. To wariacja wykorzystania tego argumentu.

sielakos napisał(a):Być może nie stanie się ponownie. Zresztą jak dasz mu inną karę, to się odstanie?

Nie, ale właściwa kara może spełnić rolę edukacyjną, bez wzbudzania w przyszłości nienawiści dziecka.

sielakos napisał(a):Wstaw za lanie X i masz argument przeciwko każdemu sposobowi.

Nie, bo lanie jest tylko metodą wyładowania się przez rodzica, bo nie ma autorytetu. Inna kara, odpowiednio dobrana, może służyć budowaniu autorytetu i edukacji potomka.

sielakos napisał(a):Autorytet srytet, że tak powiem. Dziecko i tak narozrabia, bo to jest dziecko nie ma na to metody.

Czyli lanie też nie jest metodą. A autorytet jak najbardziej działa - sprawdzałem w praktyce. Wprawdzie nie na własnym dziecku, bo jeszcze nie mam, ale działało, mimo, że zainteresowane dziecko miało świadomość, że go nie obserwuję.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#51
@piotr35:
1. Nikt tutaj nie mówi o biciu 3 letnich dzieci. Za małe za wrażliwe. Zwykle posłuszne.
2. Bicie tylko jako ostateczność, a nie kara za wszystko przy każdej okazji.
To już było tutaj powtarzane, ale widocznie z jakiegoś powodu trudno ci to zauważyć, więc przypominam.
3. Nadal czekam na źródła twoich rewelacji co do Szwecji i dowodu, że jest to spowodowane zakazem bicia.

edit:
@Śmierć Szczurów:
Cytat:Ależ zastosowałeś - twierdzisz, że lanie to nic takiego, bo kiedyś było gorzej. To wariacja wykorzystania tego argumentu.
Ależ nie zastosowałem nic takiego. Zauważyłem tylko, że wszyscy fanatycy na punkcie wychowania dzieci (do których teraz też ciebie zaliczam) przesadzają w jedną lub drugą stronę. Nigdy nie potraficie znaleźć równowagi. Coś jest albo czarne albo białe. Dla mnie lanie to coś co wolałbym nigdy nie stosować tak jak kara śmierci, ale jeśli będzie trzeba, to będzie trzeba.

Cytat:Nie, ale właściwa kara może spełnić rolę edukacyjną, bez wzbudzania w przyszłości nienawiści dziecka.
Stąd nienawiścią to grubo przesadzacie. Owszem dziecko jest złe. Sam dostałem i byłem wkurwiony na rodziców, ale przechodzi. Jeśli nie jest się katowanym, to nie ma mowy o jakiejś nienawiści do rodzica za lanie. Najwyżej wkurwienie, które przejdzie po czasie.

Cytat:Nie, bo lanie jest tylko metodą wyładowania się przez rodzica, bo nie ma autorytetu. Inna kara, odpowiednio dobrana, może służyć budowaniu autorytetu i edukacji potomka.

Znowu wstaw za lanie X i masz to samo. Znaczy to nawet nie jest argument tylko stwierdzenie bez uzasadnienia.

Cytat:Czyli lanie też nie jest metodą. A autorytet jak najbardziej działa - sprawdzałem w praktyce. Wprawdzie nie na własnym dziecku, bo jeszcze nie mam, ale działało, mimo, że zainteresowane dziecko miało świadomość, że go nie obserwuję.

Autorytet może działać lub nie. Tak samo jak strach przed laniem lub zachęta w postaci nagrody za dobre zachowanie. Nigdy nie masz pewności. Właściwie to masz pewności, że prędzej czy później coś zrobi złego pomimo twoich starań. Jak to dzieci.
Odpowiedz
#52
sielakos napisał(a):@piotr35:
1. Nikt tutaj nie mówi o biciu 3 letnich dzieci. Za małe za wrażliwe. Zwykle posłuszne.
Ojojoj, chyba nie wiesz, co to bunt dwulatka. To jest klasyczny stan rzucania się na podłogę i wycia oraz bycia absolutnie na NIE z najbłahszych powodów. Z punktu widzenia dorosłego - irracjonalne. To jest jeden z etapów rozwoji i jeśli widzicie gdzieś taką akcję w sklepie, nie posądzajcie rodziców o najgorsze.. To tak BTW Oczko
.
.
.
.

Odpowiedz
#53
sielakos napisał(a):@piotr35:
Nikt tutaj nie mówi o biciu 3 letnich dzieci. Zwykle posłuszne.
Wstaw sobie do przykładu 6-latka. Zadowolony ?
Dodatkowo - będziesz miał własne dzieci, zmienisz zdanie na temat posłuszeństwa 3-latka, chociaż według mnie to nie jest nieposłuszeństwo, tylko normalna ciekawość świata i bunt przeciwko zakazom. Biciem tego nie rozwiążesz.
sielakos napisał(a):Bicie tylko jako ostateczność, a nie kara za wszystko przy każdej okazji.
Istnieje olbrzymia różnica miedzy uderzeniem w emocjach, gdy przesłaniają one rozum, a dyskutowaniem na zimno, bez emocji na temat, czy bicie jest humanitarne, czy nie. Każde uderzenie jest tym za dużo. Moim dzieciom, gdy były jeszcze małe, zdarzyło mi się dać klapsa, z czego absolutnie nie jestem dumny. Uważam, że źle zrobiłem i było to faktycznie wyrazem mojej bezsilności i braku cierpliwości na właściwe wyjaśnienia. Mam nadzieje, że nie pamiętają.

sielakos napisał(a):Nadal czekam na źródła twoich rewelacji co do Szwecji i dowodu, że jest to spowodowane zakazem bicia.
Jest to jeden z wielu powodów szwedzkich standardów, które Polacy wybierają nogami, przenosząc się żyć tam, a nie odwrotnie.
Odpowiedz
#54
MightyYu napisał(a):Ojojoj, chyba nie wiesz, co to bunt dwulatka. To jest klasyczny stan rzucania się na podłogę i wycia oraz bycia absolutnie na NIE z najbłahszych powodów. Z punktu widzenia dorosłego - irracjonalne. To jest jeden z etapów rozwoji i jeśli widzicie gdzieś taką akcję w sklepie, nie posądzajcie rodziców o najgorsze.. To tak BTW Oczko
Szczerze nie spotkałem się z takim czymś. Zwykle małe dzieciaki się mnie słuchały. No te z rodziny. Choć to też mało reprezentatywna próbka.

edit:
@piotr35:
Cytat:Istnieje olbrzymia różnica miedzy uderzeniem w emocjach, gdy przesłaniają one rozum, a dyskutowaniem na zimno, bez emocji na temat, czy bicie jest humanitarne, czy nie.
W emocjach to się zwykle nie myśli, więc nie brałbym tego pod uwagę. Każdego może ponieść jak się wkurwi. Ciebie też, choć możesz się do tego nie przyznawać.

Cytat:Jest to jeden z wielu powodów szwedzkich standardów, które Polacy wybierają nogami, przenosząc się żyć tam, a nie odwrotnie.
Powtarzam źródła i uzasadnienia, a nie powtarzanie w kółko tego samego.
Odpowiedz
#55
sielakos napisał(a):Ależ nie zastosowałem nic takiego. Zauważyłem tylko, że wszyscy fanatycy na punkcie wychowania dzieci (do których teraz też ciebie zaliczam) przesadzają w jedną lub drugą stronę. Nigdy nie potraficie znaleźć równowagi. Coś jest albo czarne albo białe. Dla mnie lanie to coś co wolałbym nigdy nie stosować tak jak kara śmierci, ale jeśli będzie trzeba, to będzie trzeba.

No widzisz, problem w tym, że sam przyznałeś, że lanie nie przynosi pożądanego skutku. Mnie groźba lania w przyszłości, jeśli rodzice się dowiedzą, nigdy nie powstrzymała przed robieniem tego co chciałem.

sielakos napisał(a):Stąd nienawiścią to grubo przesadzacie. Owszem dziecko jest złe. Sam dostałem i byłem wkurwiony na rodziców, ale przechodzi. Jeśli nie jest się katowanym, to nie ma mowy o jakiejś nienawiści do rodzica za lanie. Najwyżej wkurwienie, które przejdzie po czasie.

To chyba zależy ile dostawałeś - ryzyko, że zniszczysz relację z dzieckiem jest zupełnie realne, a to wszystko tylko po to by okazać swoją złość.

sielakos napisał(a):Znowu wstaw za lanie X i masz to samo. Znaczy to nawet nie jest argument tylko stwierdzenie bez uzasadnienia.

Uzasadnienie było w zdaniu następnym - lanie w praktyce się nie sprawdza, co sam przyznałeś. Inne kary czasem działają. Lepiej zastosować metodę, która może zadziałać, niż metodę, która na pewno nie działa.

sielakos napisał(a):Autorytet może działać lub nie. Tak samo jak strach przed laniem lub zachęta w postaci nagrody za dobre zachowanie. Nigdy nie masz pewności. Właściwie to masz pewności, że prędzej czy później coś zrobi złego pomimo twoich starań. Jak to dzieci.

Oczywiście, ale sam przyznałeś, że lanie nie działa, a ja z praktyki wiem, że autorytet działa (nie w 100% rzecz jasna, ale jednak).
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#56
Jeśli ktoś nie ma czasu, chęci i cierpliwości do wychowywania dzieci - nie powinien ich mieć. Co to za argumenty? "rodzicom puściły nerwy" "rodzice nie mają czasu" itp. To jakiś przymus jest rodzenia i wychowywania dzieci?
Jak ktoś się na rodzica nie nadaje, to niech nie udaje, że jest inaczej.

Ja mam odwagę się przyznać, że rodzicem byłabym beznadziejnym, bo jestem osobą agresywną i mam tendencję do wyżywania się na ludziach mi bliskich. A wiem, że dziecko byłoby najprostszym celem. Przyznaję się do tego - i m.in. dlatego nie chcę mieć dzieci.

Mnie jakoś rodzice nie musieli bić jak byłam dzieckiem, a nie wyrosłam na kryminalistę (no, może trochę - przekraczam prędkość, czasem piję piwo w parku).
Zapominacie o ważnej rzeczy, którą ktoś już zasugerował.
Udowodniono, że dużo większy wpływ na wychowanie dziecka ma dawanie przykładu, niż to, czego próbujemy nauczyć nagrodami/karami. Dlatego też bicie jest złą metodą - bo uczy argumentu siły, uczy, że można stosować przemoc wobec innych, wobec słabszych.
Obserwuję ludzi, którzy byli w taki sposób wychowywani - też twierdzą, że nic im się od tego nie stało. Ale ich reakcje na to, co złego ich spotyka - są agresywne i wiążą się jak nie z przemocą fizyczną, to chociaż z jej chęcią. Nikt mi nie wmówi, że to przypadek...
Oczywiście, nie wszyscy muszą mieć takie zachowania. Co nie zmienia faktu, że stosowanie przemocy zostawia rysy na psychice.

Ja mam rysy bo mój ojciec jest cholerykiem i wszystko załatwia krzykiem. Dlatego też, gdy mój partner podniesie głos w nerwach - wpadam w panikę.


Hastur napisał(a):[...] są to tak samo wirtualne "straty" jak pieniądze, które skarb państwa "traci" na niezapłaconych podatkach; [...] Dodatkowym absurdem w tym przypadku jest fakt, że rzekomo "ukradzione" pieniądze zostają w kieszeni... ich pierwotnego posiadacza :o Co nieuchronnie prowadzi do konkluzji, iż człowiek może okraść państwo z własnych pieniędzy :lol2:


Odpowiedz
#57
Cytat:No widzisz, problem w tym, że sam przyznałeś, że lanie nie przynosi pożądanego skutku.
Gdzie tak powiedziałem? Powiedziałem, że może nie przynosić tak jak każda inna kara czy sposób.
Cytat:Mnie groźba lania w przyszłości, jeśli rodzice się dowiedzą, nigdy nie powstrzymała przed robieniem tego co chciałem.
Mnie powstrzymała np. przed uciekaniem z lekcji, a w szczególności pierdolonej gry na flecie podczas muzyki.
Cytat:To chyba zależy ile dostawałeś - ryzyko, że zniszczysz relację z dzieckiem jest zupełnie realne, a to wszystko tylko po to by okazać swoją złość.
Złość okazujesz jak się wkurwisz i dasz ponieść emocją, a nie jak wymierzasz karę na zimno. Dwie różne sprawy. Jak już powiedziałem najlepiej, żeby dziecko nie dostało wcale, ale jak dostanie to nie robiłbym z rodzica kryminalisty. Kara jak kara. Surowa, ale według mnie dopuszczalna.

Cytat:Uzasadnienie było w zdaniu następnym - lanie w praktyce się nie sprawdza, co sam przyznałeś.
Nic nie przyznałem. Lanie się może sprawdzać lub nie. Podobnie jak inne kary. Nie wykręcaj kota ogonem.
Cytat:Oczywiście, ale sam przyznałeś, że lanie nie działa, a ja z praktyki wiem, że autorytet działa (nie w 100% rzecz jasna, ale jednak).
Czy jak będziesz mi wmawiać, że coś przyznałem, to będzie to prawdą?

Szczególnie, że wyraźnie napisałem:
Cytat:Lanie jest szybkie i skuteczne. Może brutalne, ale działa.
Odpowiedz
#58
sielakos napisał(a):Szczerze nie spotkałem się z takim czymś. Zwykle małe dzieciaki się mnie słuchały. No te z rodziny. Choć to też mało reprezentatywna próbka.
Pewnie tak, bo dziecko inaczej traktuje kogoś, z kim ma tę podstawową więź. Popytaj znajomych rodziców. Nie chodzi tu o generalne nieposłuszeństwo, ale ataki niepohamowanej histerii, na które nie działa tłumaczenie, dziecko jest zwyczajnie wtedy głuche, a nawet atak się nasila - wtedy zaleca się odpuszczenie jakiegokolwiek działania do czasu, aż dziecko się "ogarnie" a potem wsparcie emocjonalne typu "rozumiem, że chcesz tę zabawkę, ale..". Gorzej, gdy atak nastąpi na ulicy, gdy nie można dziecka na chwilę zostawić samemu sobie, bo sobie zrobi krzywdę. Pierwsze lepsze forum dla rodziców na pewno porusza ten problem.
.
.
.
.

Odpowiedz
#59
sielakos napisał(a):Dziecko i tak narozrabia, bo to jest dziecko nie ma na to metody.

A to to co? Napisałeś, że na dziecko nie ma metody, czyli lanie też nie działa.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#60
sielakos napisał(a):Powtarzam źródła i uzasadnienia, a nie powtarzanie w kółko tego samego.
Helmut Thome,Christoph Birkel - "Sozialer Wandel und Gewaltkriminalität: Deutschland, England und Schweden" Wiesbaden 2007, str. 58 - słowo kluczowe "Eingangsstatistik".

http://www.kriminalvarden.se/sv/Statistik/




Dlaczego nie dyskutujemy o wychowawczym biciu żony ? Albo męża, jeśli to ona ma fizyczna przewagę. Zresztą zawsze wątła żona mogłaby przywołać do pomocy brata boksera, on na pewno by sobie z takim mężem poradził. Ale mąż też ma brata judokę, we dwójkę sobie poradzą. Są jeszcze koledzy, sąsiedzi, itd. Widzisz do czego to prowadzi ?

Przemoc zawsze rodzi przemoc, a tego chcemy wszyscy uniknąć. Może nie wszyscy, ale przynajmniej większość, bo psychopatów i tak nie przekonasz.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości