piotr35 napisał(a):Czym innym jest agresja w stosunku do sobie równego przeciwnika, a czym innym jest bicie małego dziecka, które nawet nie ma najmniejszych szans na oddanie. To świadczy tylko i wyłącznie o słabości, kompleksach i zwykłej głupocie bijącego.
Teraz postaraj sie choć na chwileczkę uruchomić swoja wyobraźnię i myślenie :
Wyobraź sobie, ze masz dwoje małych dzieci. W celu "wychowawczym" uderzyłeś to starsze. Godzinę później to starsze uderzyło także w celu "wychowawczym" (dzieci bardzo szybko się uczą) na twoich oczach to mniejsze.
Co teraz zrobisz ?
Jak wytłumaczysz starszemu, ze bicie jest złe ?
Znowu biciem ???
Może powiesz mu, ze tylko starszemu i silniejszemu wolno bić ?
Czego nauczyłeś swoim postępowaniem twoje dziecko ?
Jestem bardzo ciekaw odpowiedzi osób bijących "wychowawczo" małe dzieci.
Kiedy równi sobie ludzie się biją, to na ogół trzaskają się po ryjach. Uwierz mi, że gdybym zobaczył, że ktokolwiek leje w ten sposób dziecko i miałbym realną możliwość temu zapobiec, to bym zapobiegł.
Co powiesz za to na bezstresowe wychowanie? Ostatnio kiedy leciałem z Holandii w samolocie leciał gówniarz, który ciągle się darł, chodził po samolocie, pluł i śmiecił, a mamusia ograniczała się tylko do "nie wolno kochanie". Kiedy w końcu obsługa lotu zwróciła mu stanowczo uwagę matka zrobiła awanturę, że ktoś śmie podnosić głos na jej dziecko i zaczęła grozić obsłudze lotu jakimiś skargami, że wywali ich z roboty etc. Na całe szczęście pozostali pasażerowie szybko wstawili się za obsługą. Podobną sytuację miałem sam w pociągu, kiedy gówniarz zaczął deptać mój bagaż i sprawiało mu to frajdę. Czekałem na reakcję matki - NIC! No to zareagowałem sam, głośno i stanowczo. Ten gnój nie wiedział co zrobić, a matka się do mnie burzyła. Szkoda, że nie żułem gumy, bo miałem ochotę zrobić to samo, co bohater słynnej miejskiej anegdoty Powiedziałem jej co o tym myślę i wyszedłem z tego przedziału. Jak widzę takie metody wychowawcze to wolę już klapsy.