Pewnie masz rację.
Ale w tym wszystkim jest paradoks.
Z jednej strony chcemy mieć zwierzaka-przyjaciela, i kiedy takiego znajdziemy, to przywiązujemy się, co jednocześnie prowadzi nieuchronnego bólu po jego odejściu. Błędne koło.
Chyba zastosuję podejście buddystyczne - zero przywiązania, zero bólu.
Ale w tym wszystkim jest paradoks.
Z jednej strony chcemy mieć zwierzaka-przyjaciela, i kiedy takiego znajdziemy, to przywiązujemy się, co jednocześnie prowadzi nieuchronnego bólu po jego odejściu. Błędne koło.
Chyba zastosuję podejście buddystyczne - zero przywiązania, zero bólu.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.