ErgoProxy napisał(a): Chodzi o przesunięcie tych granic i wyrównanie różnic społecznych w możliwie rozsądny sposób. Wiele demokratycznych krajów osiąga w tym pewne sukcesy (...)Owszem, mają "osiągnięcia" na swoim podwórku i wewnątrz własnych granic geograficznych - za cenę utrwalania przeciwieństwa owych "osiągnięć" na "obcych podwórkach" - wszak aby żyć, kogoś do bólu doić trzeba, byle tylko nie musieć doić swoich.
Cytat:Chodzi tylko o to, żeby prawo nie zamykało możliwości awansu (ani degradacji!), choć oczywiście jakieś przeszkody (obyczajowe?) powinny istnieć. Inaczej zdążać będziemy do czystej anarchii, w której korwinistyczne "głos menela równy głosowi profesora" stanie się twardą rzeczywistością, również w sferze obyczaju. I ludożerstwa.Zamieńmy słowa - przykładowo tak: Afrykanin za menela, a Europejczyk za profesora - słowa niby inne, ale wychodzi chyba na to samo...?
Prawo, w tym wspomniane wyżej, ma swoje granice i są to granice geograficzne "enklaw dla wybrańców losu" - granice z drutów kolczastych i wysokich murów, bo czemu nie, bo tak być musi, wszak dzika zwierzyna za murami... Zgadza się, jest tam zwierzyna, taka z założenia dojna i łowna - i nie ważne, że też z gatunku Homo Sapiens.
by Rowerex®