Liczba postów: 10
Liczba wątków: 1
Dołączył: 01.2012
Reputacja:
0
Witajcie. Jestem nowy na forum, w roku 2012 kończę 18 lat, cała moja rodzina jest wierząca (z wyjątkiem jednego wuja). W Boga przestałem wierzyc w wieku około 15 lat. Wiele razy rozmawiałem z rodzicami i nic do nich nie dociera. Co niedziele muszę iść do kościoła, rodzice argumentują to tym, że dopóki z nimi mieszkam obowiązują mnie ich zasady i ich wiara :wall:.
Co niedzielę jest kłótnia, cała rodzina (włącznie z dziadkami i babciami) obraża się na mnie, i płaczem próbują mnie przekonać do wiary...
W kościele klękam (mam szacunek do osób wierzących, które też tam są), siedzę i wstaję kiedy trzeba. Nigdy nie wykonuje znaku krzyża, nie biję się w pierś, nie modlę się. Do rodziców nie docierają żadne argumenty, mam wierzyć w Boga (piszę wielką literą, ponieważ osoby wierzące też mogą to czytać) i co tydzień iść do kościoła, ładnie się modlić i być porządnym katolikiem.
Nie wiem co mam robić, sam się nie utrzymam, ponieważ nie pracuję, utrzymują mnie rodzice, a ja się jeszcze uczę. Jak skończę edukację (uczę się w technikum), to raczej tak dużo, żeby wynająć mieszkanie i utrzymać siebie nie zarobię. Nie mam pojęcia co mam robić. Na pewno nie ulegnę i nigdy się nie pomodlę, ani z chęcią nie pójdę do kościoła. Co tydzień jest kłótnia, argumenty typu ciekawe, czy na nasz pogrzeb przyjdziesz (jak raz odpowiedziałem, czy na prawdę są tak ograniczeni, że te dwie sprawy łączą, to się obrazili i przez tydzień ani słowem się do mnie nie odezwali  )
Może jak skończę się uczyć i wyjadę za granicę, przez kilka lat mnie nie zobaczą, to przemyślą, czy dobrze zrobili.
Możecie mi dać jakieś rady?
Z góry dziękuję i pozdrawiam wszystkich ateistów.
Aha, zapomniałem jeszcze napisać o tym wuju, kiedyś na rodzinnej kolacji ktoś poruszył temat jego niechodzenia do kościoła, niemodlenia się itd. On zasypał ich wieloma argumentami, dlaczego taki jest, i dlaczego tak uważa, a oni zaczęli go wyzywać od antychrystów, bezbożników. On się zdenerwował i wyszedł z domu trzaskając drzwiami, chwile po tym ja również wyszedłem, bo nie mogłem słuchać tych bzdur. (Niektórzy się do mnie do dzisiaj nie odzywają, a minął już od wtedy jakiś czas  )
Liczba postów: 1,431
Liczba wątków: 11
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
-1
Odsyłam do tego tematu. Wszystko właściwie zostało tam powiedziane. Jesli chodzi o moje rady, to uważam, że z podobnych powodów, z jakich nie robi się z rodziną interesów, nie prowadzi się w rodzinie religijnej (bądź ateistycznej) krucjaty, a każdą taką próbę należy zbijać jakimiś okrągłymi, wymijającymi zdaniami.
Laws are formed by the arrogant and presumptuous, and our work here is a message to them that such arrogance will always be questioned by those with minds and wills of their own. Nefris of Thay
Liczba postów: 10
Liczba wątków: 1
Dołączył: 01.2012
Reputacja:
0
No to chyba zostaje mi co tydzień chodzić ładnie do kościoła, skończę szkołę, to rodzina mnie kilka/kilkanaście lat nie zobaczy i może zrozumie błąd. Teraz muszę się przemęczyć. w wieku 20 lat wyjeżdżam z Polski, może drastyczne posunięcie, ale nic innego mi do głowy nie przychodzi.
Przed chwilą, już po powrocie z kościoła odbyłem z rodzicami rozmowę, mieli takie śmieszne argumenty, że zacząłem im się śmiać w oczy. Przykład:
-Jak miałeś przystępować do Komunii, to byłeś szczęśliwy,
-i znowu "ciekawe, czy na nasz pogrzeb przyjdziesz" odpowiedziałem, ciekawe, czy jak mnie 20 lat nie zobaczycie to się stęsknicie, z ich strony kolejny, głupi argument:
-Czyli mamy rozumieć, że ślubu brał nie będziesz (jak powiedziałem, że wezmę cywilny, to znowu obraza majestatu  )
No normalnie kabaret.
Liczba postów: 11,056
Liczba wątków: 182
Dołączył: 08.2009
Dają Ci żreć i dach nad głową, a Ty udajesz mądrego...
Potrafisz wytłumaczyć rodzinie genezę Wszechświata bez odwoływania się do Absolutu, czy tylko powtarzasz argumenty typu: "ksiądz kradnie i pije"?
Liczba postów: 10
Liczba wątków: 1
Dołączył: 01.2012
Reputacja:
0
Palmer Eldritch napisał(a):czy tylko powtarzasz argumenty typu: "ksiądz kradnie i pije"? Nie, absolutnie nie mam nic do księży, ale po prostu nie przemawia do mnie ta cała wiara w Boga. Mam swój własny światopogląd, nie wierzę w to, że po śmierci jest życie wieczne, nie mam zamiaru uczestniczyć w mszach świętych, a moja rodzina nie potrafi tego zrozumieć, i to mnie boli. Ja potrafię zrozumieć, że dla nich wiara jest potrzebna, przydatna i nie krytykuję ich, ale od nich oczekuję tego samego, ale jest to niemożliwe, dlaczego? To już napisałem w pierwszym poście.
Cytat:Dają Ci żreć i dach nad głową, a Ty udajesz mądrego...
Wcale takiego nie udaję, ani takim się nie uważam.
Liczba postów: 11,056
Liczba wątków: 182
Dołączył: 08.2009
MłodyAteista napisał(a):Wcale takiego nie udaję, ani takim się nie uważam. 
Świetnie, ale po co tworzysz konflikty w Domu Rodzinnym? Lepiej udawaj nawróconego. Będziesz miał własne pieniądze, to zrobisz co zechcesz.
Liczba postów: 10
Liczba wątków: 1
Dołączył: 01.2012
Reputacja:
0
No to ok, tylko powiedz mi, jak mam zachować się w Kościele? Udawać wierzącego? 2 razy w miesiącu iść do spowiedzi i na każdej mszy iść do komunii? Po co mam to robić?
I co sobie o mnie rodzice pomyślą? Od kilku lat nie wierzę w Boga, z niechęcią idę do kościoła i nagle z dnia na dzień będę rano i wieczorem klękał do modlitwy, zadowolony chodził do kościoła? Nie wiem, chyba bym tak nie umiał, ale może warto spróbować...
Liczba postów: 10,774
Liczba wątków: 173
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
12
Płeć: nie wybrano
Cytat:Nie wiem co mam robić, sam się nie utrzymam, ponieważ nie pracuję, utrzymują mnie rodzice, a ja się jeszcze uczę.
No właśnie. Jak to się mówi? "Inwestor ma zawsze rację".
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Palmer Eldritch napisał(a):Dają Ci żreć i dach nad głową, a Ty udajesz mądrego... Uważasz że dziecko powinno być wdzięczne rodzicom za to że je karmią i ubierają?
Palmer Eldritch napisał(a):Lepiej udawaj nawróconego. Będziesz miał własne pieniądze, to zrobisz co zechcesz. Czyli dopóki się nie usamodzielni powinien być wdzięczny, posłuszny a nawet udawać kogoś kim nie jest tak?
Liczba postów: 1,922
Liczba wątków: 4
Dołączył: 10.2010
Reputacja:
47
Płeć: mężczyzna
Palmer Eldritch napisał(a):Potrafisz wytłumaczyć rodzinie genezę Wszechświata bez odwoływania się do Absolutu, czy tylko powtarzasz argumenty typu: "ksiądz kradnie i pije"? A czemuż to trzeba od razu tłumaczyć genezę Wszechświata? Ja nie potrafię np. bo twardych dowodów nie ma, a hipotez jest kilka. I przyznaję się do niewiedzy. Zaraz się okaże, że nie jestem ateistą  .
Palmer Eldritch napisał(a):Dają Ci żreć i dach nad głową, a Ty udajesz mądrego... Nie zauważyłem, aby MłodyAteista udawał mądrego. Ba! Pisze zdecydowanie spokojniej i ma zdecydowanie bardziej dojrzałe poglądy niż większość nowych użytkowników tego forum z podobnymi problemami.
MłodyAteista napisał(a):mam wierzyć w Boga (piszę wielką literą, ponieważ osoby wierzące też mogą to czytać) Akurat Bóg jest po prostu nazwą własną (bo domyślam się, że masz wierzyć w bóstwo chrześcijańskie) i dlatego piszemy je wielką literą.
MłodyAteista napisał(a):No to ok, tylko powiedz mi, jak mam zachować się w Kościele? Udawać wierzącego? 2 razy w miesiącu iść do spowiedzi i na każdej mszy iść do komunii? Po co mam to robić? Bo najlepiej jest mieć dobre kontakty z rodziną. Ale nie chcę tutaj uchodzić za jakikolwiek autorytet, moja rodzina jest niewierząca, nie miałem takich problemów i ciężko mi doradzić coś konkretnego.
Ja bym proponował zaniechać walk światopoglądowych na pierwszym miejscu. Zaostrzają jedynie konflikt i powodują niepotrzebne spięcia. Jeżeli to rodzina prowokuje, staraj się schodzić z tematu i nie angażować w dyskusję.
W Kościele proponuję udawać że się modlisz i tyle. Rób tyle ile będzie wymagała sytuacja aby nie zaogniać konfliktu. Niedługo wyjedziesz i problem sam się rozwiąże, a wsparcie rodziny ZAWSZE się przyda.
"Equality is a lie. A myth to appease the masses. Simply look around and you will see the lie for what it is! There are those with power, those with the strength and will to lead. And there are those meant to follow – those incapable of anything but servitude and a meager, worthless existence."
Jester napisał(a):W Kościele proponuję udawać że się modlisz i tyle. Rób tyle ile będzie wymagała sytuacja aby nie zaogniać konfliktu. Niedługo wyjedziesz i problem sam się rozwiąże, a wsparcie rodziny ZAWSZE się przyda. I ty tak na poważnie?  hock:
ja jebię.
Liczba postów: 5,638
Liczba wątków: 38
Dołączył: 03.2009
Reputacja:
25
Płeć: kobieta
Wyznanie: panteistka
Ja bym chciała delikatnie poruszyć dwie kwestie:
1. Co by się stało gdybyś w którąś niedzielę nie poszedł do kościoła? Piszesz że "musisz", ale co to realnie oznacza? Czy poza gremialnym rodzinnym fochem grożą ci jakieś konsekwencje?
2. Czemu nie znajdziesz jakiejś pracy możliwej do pogodzenia z nauką? Mógłbyś się wtedy dokładać do domowego budżetu i argument o tym że oni cię utrzymują straci rację bytu.
3. Trochę przykro mi to pisać, ale chyba jednak napiszę: wcale mnie nie dziwi, że rodzicom zdarza się nie szanować światopoglądu dorastającego dziecka. Przede wszystkim konformizm, wygodnictwo, pójście na łatwiznę, brak determinacji, silnej woli, konsekwencji. Często też brak solidnej argumentacji. Widzę to w tym temacie, ale i wielu innych zakładanych przez osoby z podobnym problemem.
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)
Liczba postów: 11,056
Liczba wątków: 182
Dołączył: 08.2009
MłodyAteista napisał(a):No to ok, tylko powiedz mi, jak mam zachować się w Kościele? Udawać wierzącego? 2 razy w miesiącu iść do spowiedzi i na każdej mszy iść do komunii? Po co mam to robić?
I co sobie o mnie rodzice pomyślą? Od kilku lat nie wierzę w Boga, z niechęcią idę do kościoła i nagle z dnia na dzień będę rano i wieczorem klękał do modlitwy, zadowolony chodził do kościoła? Nie wiem, chyba bym tak nie umiał, ale może warto spróbować...
Na pewno ten eksperyment nie pogorszy Twych rodzinnych relacji. Z Twojego opisu wynika, że są nieźle rozpieprzone.
Liczba postów: 1,811
Liczba wątków: 70
Dołączył: 05.2005
Reputacja:
8
Płeć: nie wybrano
No cóż, zasadniczo o wiele bardziej poważne pytanie o sporów o religię jest to jak zamierzasz zarabiać za lat 5. To na tej kwestii radziłbym Ci się skoncentrować, nie nad szukaniem argumentów za lub przeciw istnieniu Boga. Zamiast biegać po portalach światopoglądowych, radziłbym Ci spędzić więcej czasu na Pracuj.pl. Zobaczysz jakie wymagania są stawiane, żeby dostać w ogóle jakąś pracę. Nad tym się skoncentruj, bo skupisz sie na walkach rodzinno-światopoglądowych i za 3-5 lat okaże się, że będą Cię utrzymywać kolejne lat 5 aż się nauczysz żyć.
Z tym tematem kojarzy mi się pewna opowiastka. Mieszkał pewien jedynak z matką. Byli rolnikami. W wieku 22 lat syn przyszedł do matki i powiedział "Matuś, jestem już dorosły, czas żebym poszedł w świat i zaczął żyć samodzielnie". Matka mu odrzekła: "Olaboga synku kto ziemię będzie orać? Weź zostań chociaż do jesieni, wtedy zobaczymy". Syn został. Po roku syn znowu podjął temat "Wiesz matulu, mam już 23 lata, czas żebym się usamodzielnił" - "Olaboga, nie zostawisz chyba starej matki, tyle tobie dałam! zostań jeszcze rok". Po roku syn rzekł: "Mamo, jestem już dorosły, czy mogę się już usamodzielnić?" - "Synku, mnie już ręce bolą, od rana pracuję, weź się w końcu do roboty i mi pomóż". Minęły kolejne dwa lata.. Po kolejnych dwóch latach syn podszedł do matki: "Matko dziękuję ci że mnie wychowałaś. Zdaję sobie sprawę, że nie jesteś już młoda i praca sprawia ci trudność. Muszę jednak zając się własnym życiem, żyć samodzielnie i założyć własną rodzinę". Po czym wstał i wyszedł.
Matka przerwała pracę, oparła się o ścianę, zamyśliła się, po czym powiedziała do siebie "No, w końcu dorósł".
Myślę, że autorze wątku, że za kilka lat też dorośniesz
"Do jasnych dążąc głębin – nie mógł trafić w sedno śledź pewien obdarzony naturą wybredną. Dokądkolwiek wędrował, zawsze nadaremno. Tu jasno, ale płytko, tam głębia, ale ciemno."
Liczba postów: 11,056
Liczba wątków: 182
Dołączył: 08.2009
humanus napisał(a):Uważasz że dziecko powinno być wdzięczne rodzicom za to że je karmią i ubierają?
Tak.
Liczba postów: 5,461
Liczba wątków: 67
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
0
Nie daj się rodzinie przymusić, chyba, że nie masz innego wyboru. Szacunek do swojego światopoglądu postaraj się wypracować. Wdzięczność nie oznacza całkowitego podporządkowania, więc nie słuchaj Palmera  Jak kochają, to zrozumieją, albo przynajmniej zaakceptują.
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.
Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
Liczba postów: 10
Liczba wątków: 1
Dołączył: 01.2012
Reputacja:
0
Bardzo podnieśliście mnie na duchu i pomogliście mi. Dziękuję Wam.
Cytat:Nie zauważyłem, aby MłodyAteista udawał mądrego. Ba! Pisze zdecydowanie spokojniej i ma zdecydowanie bardziej dojrzałe poglądy niż większość nowych użytkowników tego forum z podobnymi problemami.
Zawsze starałem się być spokojny w trudnych sytuacjach, moją decyzję kilka razy przemyślałem, pomyślałem nad jej konsekwencjami i następstwami. Nie wiedziałem, że to będzie aż takie trudne, ale cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Podczas rozmowy, to rodzice się unoszą, ja jestem cały czas spokojny i gdy przedstawiam kolejne argumenty, dlaczego nie mam zamiaru wierzyć w Boga, ani chodzić do kościoła, robią się coraz bardziej zdenerwowani i zawsze kończy się to kłótnią, w której ja uważam siebie za wygranego, ich argumenty są na poziomie 10 latka. (a co jak będziesz chciał wziąć ślub, jak ochrzcisz dzieci, a do nas na grób pewnie też nie przyjdziesz)
Cytat:W Kościele proponuję udawać że się modlisz i tyle. Rób tyle ile będzie wymagała sytuacja aby nie zaogniać konfliktu. Niedługo wyjedziesz i problem sam się rozwiąże, a wsparcie rodziny ZAWSZE się przyda.
Raczej udawanie się, że się modlę byłoby sprzeczne z moimi poglądami na ten temat, ale spróbuję nie zaogniać konfliktu. W kościele ta godzina i tak nie jest stracona pomimo nie słuchania kazania, nie modlenia się, mogę się wyciszyć, przemyśleć kilka ważniejszych rzeczy (dotyczących życia codziennego, jak i wiary), co prawda wolałbym to robić w domu, ale co poradzić.
I jeszcze ciekawi mnie podejście moich (i innych) rodziców, którzy zmuszają swoje dzieci do chodzenia do kościoła. Przecież to przynosi zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego. Nie przemyśleli tego, że teraz czuję do tego miejsca wstręt i to tylko pogarsza sytuację. Już teraz jestem pewny, że jak mnie nie będą już mogli zmusić, to nie pojawię się tam nigdy, czy to na święta, czy na ślubach znajomych/rodziny.
Moim dzieciom na pewno dam wolny wybór, nie będę ich do wiary zmuszać, ani od niej odciągać.
Cytat:1. Co by się stało gdybyś w którąś niedzielę nie poszedł do kościoła? Piszesz że "musisz", ale co to realnie oznacza? Czy poza gremialnym rodzinnym fochem grożą ci jakieś konsekwencje?
2. Czemu nie znajdziesz jakiejś pracy możliwej do pogodzenia z nauką? Mógłbyś się wtedy dokładać do domowego budżetu i argument o tym że oni cię utrzymują straci rację bytu.
1. Generalnie oznacza to to, że rano jestem budzony i informowany, że za 20 minut wychodzimy do kościoła, jak nie pójdę, to mama płacze (próba przekonania mnie, marna, ale widząc płaczącą mamę idę tam, bo po prostu robi mi się przykro, że mama z mojego powodu musi płakać). Żadne inne konsekwencje mi nie grożą.
2.Próbowałem, wtedy mówią: jak jesteś taki samodzielny, to się pakuj i szukaj sobie mieszkania...
Pozdrawiam
Liczba postów: 5,461
Liczba wątków: 67
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
0
Cytat:jak nie pójdę, to mama płacze
Och, Ty potworze, jak możesz ją tak krzywdzić!  Mimo szacunku i pomocy im, jaka jest należna w zamian za wychowanie i utrzymane, to kolejny argument za nieuleganiem - stosują nieczyste zagrania emocjonalne.
Uff, zaczynam doceniać moją rodzinę, która podchodzi do mojego niechodzenia do kościoła jako czegoś nieco niestandardowego, ale praktycznie nie odbiegającego daleko od akceptowalnej normy.
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.
Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
Liczba postów: 3,053
Liczba wątków: 6
Dołączył: 04.2009
Reputacja:
0
Forge napisał(a):Nie daj się rodzinie przymusić, chyba, że nie masz innego wyboru.
Zawsze masz wybór. Możesz wziąć plecak i strzelić drzwiami z ripostą "jeszcze zobaczycie". Ale od razu Ci mówię, że najpierw to Ty zobaczysz i to z taką precyzją, że Cię oślepi. Zraniona duma nie daje o sobie zapomnieć, ale dopuść jednak do głosu rozsądek.
Forge napisał(a):Szacunek do swojego światopoglądu postaraj się wypracować.
Taa... Najłatwiej wypracowywać sobie szacunek wśród innych od siebie. Komuś się kiedykolwiek udało?
Forge napisał(a):Wdzięczność nie oznacza całkowitego podporządkowania, więc nie słuchaj Palmera 
Wdzięczność oznacza podporządkowanie, bo inaczej ci, którym winieneś wdzięczność nie zauważą jej. Słuchaj Palmera (nie przypuszczałam, że kiedykolwiek to napiszę  ), bo nie urodził się wczoraj i akurat tu lepiej od Ciebie wie jak okazywać wdzięczność. ^^
Forge napisał(a):Jak kochają, to zrozumieją, albo przynajmniej zaakceptują.
Zapamiętaj tę cenną radę, gdy będzie Ci się puszczać dziewczyna. Już wiesz, co powienieneś wtedy zrobić. Eh... :]
Piszę do Ciebie Młody Ateisto, a słowa Forge'a tylko przytaczam. ^^
Liczba postów: 1,431
Liczba wątków: 11
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
-1
Cytat:Zawsze starałem się być spokojny w trudnych sytuacjach, moją decyzję kilka razy przemyślałem, pomyślałem nad jej konsekwencjami i następstwami. Nie wiedziałem, że to będzie aż takie trudne, ale cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Podczas rozmowy, to rodzice się unoszą, ja jestem cały czas spokojny i gdy przedstawiam kolejne argumenty, dlaczego nie mam zamiaru wierzyć w Boga, ani chodzić do kościoła, robią się coraz bardziej zdenerwowani i zawsze kończy się to kłótnią, w której ja uważam siebie za wygranego, ich argumenty są na poziomie 10 latka. (a co jak będziesz chciał wziąć ślub, jak ochrzcisz dzieci, a do nas na grób pewnie też nie przyjdziesz)
Rozgrywanie takich rozmów niczym debaty telewizyjnej w której wszyscy funkcjonują na równych prawach to najbardziej błędne podejście, jakie można obrać. Pozwolę sobie zacytować samego siebie:
Cytat:Już samo założenie, że może "przegrać" rozmowę wskazuje, że obierasz zły kierunek. Nie wiem czemu moi przedmówcy w tym temacie piszą tak, jakby chodziło o debatę telewizyjną w której za wszelką cenę trzeba dosrać przeciwnikowi i pokazać, że ma się rację. Co Ci przyjdzie z takiej dyskusji? Nikogo nie przekonasz, a jedynie utwierdzisz wszystkich w przekonaniu, że Twój ateizm burzy ich porządek świata, ergo: należy się przed nim bronić. Dyskusje o różnych aspektach religii możesz prowadzić z nami na forum, rodzinie tłumacz po prostu cierpliwie, że nie muszą się niczego z Twej strony obawiać. Jeśli zaś oni sami nastają na dyskusję o sprawach religii i wyskakują z argumentami typu całun turyński odpowiadaj grzecznie "to rzeczywiście bardzo interesujące, zapoznam się z tym tematem" i ucinaj w ten sposób rozmowę.
Laws are formed by the arrogant and presumptuous, and our work here is a message to them that such arrogance will always be questioned by those with minds and wills of their own. Nefris of Thay
|