Liczba postów: 3,932
Liczba wątków: 174
Dołączył: 05.2006
Reputacja:
221 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista
Bo w skali galaktyki nadal jest jej dużo i ta masa zaczyna mieć znaczenie
Żeby wyjaśnić ruchy gwiazd w galaktykach, potrzeba ok. 3-4 razy więcej ciemnej materii niż "jasnej". Zróbmy taki eksperyment myślowy: podzielmy sobie przestrzeń w galaktyce na "komórki", tak że w centrum każdej "komórki" jest jeden układ gwiezdny. Nasz Układ Słoneczny byłby centrum takiej komórki o promieniu, powiedzmy, 2 lat świetlnych (~połowa odległości do innej najbliższej gwiazdy). W objętości tej komórki powinny się znajdować wobec tego jeszcze 3-4 masy Słońca ciemnej materii. Wtedy patrząc w skali galaktycznej, nasz Układ Słoneczny wyglądałby jakby miał 4-5 razy silniejsze pole grawitacyjne - ale wewnątrz samego Układu, czyli tak gdzieś do orbity Neptuna, znajdowałaby się masa ciemnej materii odpowiadająca mniej więcej 1/1000 Księżyca, co nie ma szans mieć znaczącego wpływu na ruch planet.
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Liczba postów: 20,672
Liczba wątków: 213
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
933 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Ok, czyli mam rozumieć, że CM jest po prostu bardziej rozproszona (jak mgła) niż 'jasna materia', która ma naturalną tendencję do skupiania się i w efekcie jej rozkład jest nierównomierny (w skalach układów gwiazdowych).
Liczba postów: 3,932
Liczba wątków: 174
Dołączył: 05.2006
Reputacja:
221 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista
Sofeicz napisał(a): Ok, czyli mam rozumieć, że CM jest po prostu bardziej rozproszona (jak mgła) niż 'jasna materia', która ma naturalną tendencję do skupiania się i w efekcie jej rozkład jest nierównomierny (w skalach układów gwiazdowych).
Z grubsza tak. Rozkład ciemnej materii też nie jest idealnie równomierny, zwłaszcza w skali Wszechświata - ale wygląda na to, że jest sporo bardziej równomierny, niż "jasnej" materii.
Gawain napisał(a): W zasadzie dlaczego JM nie jest równomiernie rozproszona tak jak CM?
Pisałem o tym wyżej - dlatego, że nie oddziałuje na sposoby, które pozwoliłyby jej się "sklejać".
Wyobraź sobie dwie kulki, które się ze sobą zderzają. Kiedy są zbudowane ze zwykłej materii, to albo się od siebie odbiją (w całości albo w kawałkach), albo się ze sobą skleją. To się dzieje dlatego, że zwykła materia oddziałuje elektromagnetycznie. Atomy są ze sobą związane elektromagnetycznie i między atomami jednej piłki "nie ma już miejsca" na atomy drugiej, w związku z czym musi się stać coś nietrywialnego.
Gdyby takie kulki były zbudowane z ciemnej materii... to po prostu by przeleciały przez siebie nawzajem, nawet za bardzo nie zauważając, że coś się stało. Grawitacja jest za słaba, żeby spowodować jakiś znaczny efekt, a na inne sposoby ciemna materia (hipotetycznie) nie oddziałuje. Wobec tego jeśli nawet masz chmurę ciemnej materii, która zacznie się zapadać pod wpływem własnej grawitacji, to jej cząstki nabiorą prędkości w stronę środka, a w środku... przelecą przez siebie i chmura zacznie znowu się rozszerzać. Nie powstanie żadne zwarte ciało, będziesz mieć po prostu chmurę, która raz jest większa, a raz mniejsza.
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Liczba postów: 11,472
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
845 Płeć: mężczyzna
No łapię, ale jak kulki wysypujesz z jednego osrodka to niezależnie od ich cech one się rozlatują we wszystkie strony, czemu więc u licha zwykła materia się w ogóle posklejała a nie sobie leciała z prędkością c w każdą stronę tak samo?
Liczba postów: 3,932
Liczba wątków: 174
Dołączył: 05.2006
Reputacja:
221 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista
A, o to chodzi. To głównie dlatego, że nie była idealnie jednorodna (z prędkością c i tak nie mogłaby się poruszać, tak to tylko cząstki bezmasowe mogą).
Młody Wszechświat był wypełniony niemal jednorodnie gorącą materią, ale nie idealnie jednorodnie (a nawet jeśli w jakimś momencie ta materia była idealnie jednorodna, to i tak zaraz losowe fluktuacje by to zepsuły). A jak jest choćby drobna niejednorodność, to znaczy że gdzieś materia jest gęstsza, a gdzieś jest rzadsza. Gęstsze obszary przyciągały materię w okolicy mocniej niż rzadsze obszary, przez co stawały się jeszcze gęstsze, a rzadkie obszary jeszcze rzadsze... co dodatkowo rozpędzało proces, i ostatecznie gęstsze obszary zostały gwiazdami, galaktykami itp. Tak w skrócie
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Liczba postów: 3,991
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
491 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Cuś mi nie gra. Elektromagnetyzm skleja ciała stałe i ciecze. Gazy, czy materię gwiazdową w kupie trzyma tylko grawitacja. .czyli grawitacja wystarczy do wyjaśnienia nierównomierności rozkładu JM. Czemu CM nie tworzy takich obiektów?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 11,472
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
845 Płeć: mężczyzna
Czemu występuje taka zajebista widoczności nocnego nieba? Na początku myślałem, że to Wenus tylko tak jarzy, ale właściwie to całe nocne niebo jest "gęstsze" od gwiazd.
Liczba postów: 20,672
Liczba wątków: 213
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
933 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Przedwczoraj była fajna koniunkcja Wenus i Księżyca.
PS. Kilka dni temu Musk wystrzelił kolejny pakiet swoich satelitów. Oglądałem na żywo start z Florydy na YT i potem zająłem miejsce obserwacyjne.
Musiałem zrobić sobie taką przesłonę z tektury, żeby wysłonić światła miasta Łodzi.
Po ok. 30 minutach można było je zauważyć, jak nadlatują z zachodu.
Fajne przedstawienie.
Liczba postów: 5,445
Liczba wątków: 79
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
826 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a): PS. Kilka dni temu Musk wystrzelił kolejny pakiet swoich satelitów. Oglądałem na żywo start z Florydy na YT i potem zająłem miejsce obserwacyjne.
Musiałem zrobić sobie taką przesłonę z tektury, żeby wysłonić światła miasta Łodzi.
Po ok. 30 minutach można było je zauważyć, jak nadlatują z zachodu.
Fajne przedstawienie.
Ja oglądałem to parę dni temu na niebie, nie wiedząc nawet, co to jest. Drugiego dnia stało w gazecie. Co ciekawe, już raz takie coś obserwowałem, chyba w styczniu albo nawet w grudniu. Rządek punkcików na niebie sunących równomiernie jak po sznurku. Próbowałem nagrać komórką, ale tam tylko ciemność była widoczna. Myślałem, że to jakieś manewry wojska, ale teraz wiem, co było na rzeczy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 20,672
Liczba wątków: 213
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
933 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
U mnie w centrum wielkiej metropolii jest duże zanieczyszczenie świetlne ale tekturowa przysłona się sprawdziła, 'różaniec' satelitów było widać dość wyrażnie.
Nie powiem, byłem dość podekscytowany.
Widzisz start gdzieś na drugim końcu świata, a po pół godzinie masz to nad głową. Mała ta planeta.
Liczba postów: 20,672
Liczba wątków: 213
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
933 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Ale jaki obraz?
Prosty można wypalić lutownicą z ostrym grotem albo transformatorową.
Mialem kolegę, który transformatorowką wyczynial cuda na drewnie.
Bardziej skomplikowany wzór można nanieść sitodukiem (jakaś farba chemoodporna) i przetrawić kwasem siarkowym, który zwęgla drewno.
Liczba postów: 11,472
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
845 Płeć: mężczyzna
Sofeicz napisał(a): Ale jaki obraz?
Szkice, proste motywy ozdobne.
Cytat:Prosty można wypalić lutownicą z ostrym grotem albo transformatorową.
No ja myślałem o jakiejś kalce albo o rzutniku lub zrobieniu siatki wektorowej.
Cytat:Mialem kolegę, który transformatorowką wyczynial cuda na drewnie.
Bardziej skomplikowany wzór można nanieść sitodukiem (jakaś farba chemoodporna) i przetrawić kwasem siarkowym, który zwęgla drewno.
Liczba postów: 11,472
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
845 Płeć: mężczyzna
Z serii dziwne pytania - Czy może ktoś powiedzieć jak brzmi laboratorium? W sensie jakie dźwięki tam dominują? Czy masery pipczą? Czy wirówki głośno szumią?
Liczba postów: 868
Liczba wątków: 9
Dołączył: 10.2016
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: brak
Gawain napisał(a): Z serii dziwne pytania - Czy może ktoś powiedzieć jak brzmi laboratorium? W sensie jakie dźwięki tam dominują? Czy masery pipczą? Czy wirówki głośno szumią?
To zależy od sprzętu w jaki jest wyposażone lab. Komora laminarna emituje ciągły szum w niskich rejestrach. Autoklaw czasem zrobi „bib” jak zakończy jeden z etapów sterylizacji, a czasem syknie jak wypuści parę (stare modele). W trakcie analizy filtracyjnej jednostajnie burczy pompa próżniowa. Czasem zadzwoni telefon, albo kliknie czajnik bezprzewodowy. Densymetry, chromatografy HPLC, GC cichutko pomrukują, a spektrofotometry pracują bezszelestnie. Wirówki hałasują tylko czasem i nie jest to uciążliwe, natomiast łaźnia ultradzwiękowa może doprowadzić do obłędu. To jest tak zwane tło dźwiękowe. Generalnie to technik laboratoryjny zanurzony jest w ciszy przerywanej takimi sygnałami. Jeśli jeszcze nie ma doświadczenia, a pracuje na patogenach to słyszy również swój oddech i bicie własnego serca. Ale po roku pracy to mija. Później nie słyszy już nic. Nawet telefon nie wyrwie takiego laboranta z „transu analitycznego”. Taka praca i takie (konieczne) przystosowanie. W sumie, to najgłośniejszym obiektem jest człowiek – rozmowy. Ważniejszy jest zapach, ale to inny temat.
Oczywiście są inne typy laboratoriów, np. audio laboratorium. Tam poziom hałasu może osiągnąć 120 dB, albo więcej.