To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy ktoś mógłby wyjaśnić...? (wątek zbiorczy)
maniak08 napisał(a): czy jak się podzieli dowolna liczbę przez zero to wychodzi nieskończoność?
Takie dzielenie nie ma sensu bowiem zero i nieskończoność są pojęciami matematycznymi nie mającymi odbicia w fizyce do opisu  której została stworzona matematyka. Tak tak matematyka nie jest królową nauk jest nią fizyka
Stad matematyka ma problem w opisie czarnej dziury czy początku wszechświata. Kiedy dodajemy 2 patyki i 2 patyki to otrzymujemy 4 patyki i to ma odbicie w rzeczywistości ale 2+0 patyków
nie ma fizycznego sensu tylko abstrakcyjny bo jeżeli zero reprezentuje 0 patyków to nie ma co dodawać i proces dodawania czegoś do niczego nie ma sensu fizycznego. Również nie istnieje
nieskończona liczba patyków chociaż matematyka i nasza wyobraźnia nie ma problemu z takim założeniem.

Zatem matematycznie rzecz biorąc jeśli podzielisz dowolną liczbę przez zero to wychodzi nieskończoność. Niemniej należy zadać pytanie co jeżeli podzielisz nieskończoność przez nieskończoność albo zero przez zero.
Na pierwszy rzut oka jeżeli podzielisz nieskończony zbiór liczb przez nieskończony zbiór liczb parzystych to otrzymasz 2 bo parzystych jest połowa. Czyli w zależności od rodzaju nieskończoności możesz otrzymać inny wynik. Zatem dzielenie przez zero tez może ci dać inne rodzaje zera w zależności od tego jakiego dzielenia zero było wynikiem. Bowiem liczba jeden podzielone przez zbiór wszystkich liczb jest 2 razy mniejsze od 1 podzielonego przez zbiór wszystkich  liczb parzystych są zatem różne nieskończoności i różne zera wcale sobie nierówne. I dlatego nie należy rozpatrywać matematyki w oderwaniu od rzeczywistości bo jest to tylko narzędzie pozwalające nam osiągnąć 
spektakularne wyniki podobnie jak fizyka Newtona ale jest to tylko przybliżenie ponieważ nie wiemy wszystkiego o wszechświecie i jego funkcjonowaniu. 

Nawiasem mówiąc brak zera/nicości i nieskończoności w naszej rzeczywistości jest jeszcze jednym argumentem z bardzo wielu na nieistnienie bogów
Odpowiedz
grownup napisał(a): Stad matematyka ma problem w opisie czarnej dziury czy początku wszechświata. Kiedy dodajemy 2 patyki i 2 patyki to otrzymujemy 4 patyki i to ma odbicie w rzeczywistości ale 2+0 patyków
nie ma fizycznego sensu tylko abstrakcyjny bo jeżeli zero reprezentuje 0 patyków to nie ma co dodawać i proces dodawania czegoś do niczego nie ma sensu fizycznego.
Pomyślmy nad takim zadaniem: połączmy szeregowo rezystor o oporności jednego oma z nadprzewodnikiem. Jaka będzie rezystancja takiego obwodu?
Osoba, która ukończyła kurs fizyki w szkole średniej: 1 om + 0 omów. Zatem rezystancja wyniesie 1 om.
grownup: Aaaaa! To nie ma żadnego fizycznego sensu!!! Jak śmiesz zadawać takie pytania?
Cytat:Zatem matematycznie rzecz biorąc jeśli podzielisz dowolną liczbę przez zero to wychodzi nieskończoność.
Nie. Matematycznie rzecz biorąc wcale tak nie jest. Było to wyżej tłumaczone.
Cytat:Na pierwszy rzut oka jeżeli podzielisz nieskończony zbiór liczb przez nieskończony zbiór liczb parzystych to otrzymasz 2 bo parzystych jest połowa.
Nie. Nie istnieje taka operacja jak „dzielenie zbioru przez zbiór”.
Cytat:Bowiem liczba jeden podzielone przez zbiór wszystkich liczb jest 2 razy mniejsze od 1 podzielonego przez zbiór wszystkich  liczb parzystych są zatem różne nieskończoności i różne zera wcale sobie nierówne.
Niech ktoś podłączy prądnicę do ciała Cantora w grobie i rozwiąże problem globalnego ocieplenia.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
grownup napisał(a):
maniak08 napisał(a): czy jak się podzieli dowolna liczbę przez zero to wychodzi nieskończoność?
Takie dzielenie nie ma sensu bowiem zero i nieskończoność są pojęciami matematycznymi nie mającymi odbicia w fizyce do opisu  której została stworzona matematyka. Tak tak matematyka nie jest królową nauk jest nią fizyka
Nie za bardzo… Matematyka nie została stworzona jako „język” fizyki. To fizyka, jako twór późniejszy przyjęła matematykę jako swój „język”. Fizyka korzysta z języka matematyki w takim zakresie jaki jest tej fizyce użyteczny i potrzebny. Tak więc Królową  Nauk nie jest fizyka, nie jest nią też matematyka. Królową nauk jest filozofia, a matematyka jest tylko jej (filozofii)  częścią/działem.

W matematyce nie da się podzielić liczby przez zero, a w fizyce tym bardziej nie podzielisz „wielkości fizycznej”. Bo jak? W matematyce mamy taką sytuację, że jeśli w ułamku licznik = się 1, a mianownik zmierza do zera to wtedy mówimy, że wartość ułamka zmierza do nieskończoności. Ale mianownik nie może osiągnąć zera, a tylko do niego zmierza, więc wartość ułamka też nie osiągnie nieskończoności, a tylko do tej nieskończoności zmierza. Sprawę tę wyjaśnia słynny dialog pomiędzy Pitagorasem, a Platonem. Platon delikatnie wyśmiewa Pitagorasa za to, że ten nie chce przyjąć do wiadomości, iż zero to całkiem użyteczna figura - matematyczna oczywiście.

https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid654621
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
grownup napisał(a): Stad matematyka ma problem w opisie czarnej dziury czy początku wszechświata. Kiedy dodajemy 2 patyki i 2 patyki to otrzymujemy 4 patyki i to ma odbicie w rzeczywistości ale 2+0 patyków
nie ma fizycznego sensu tylko abstrakcyjny bo jeżeli zero reprezentuje 0 patyków to nie ma co dodawać i proces dodawania czegoś do niczego nie ma sensu fizycznego.
Pomyślmy nad takim zadaniem: połączmy szeregowo rezystor o oporności jednego oma z nadprzewodnikiem. Jaka będzie rezystancja takiego obwodu?
Fajny przykład, ale prawdziwa zabawa zaczyna się jak połączysz rezystor z nadprzewodnikiem w układzie nie szeregowym, a równoległym. Wtedy, jak będziesz liczył sumaryczną rezystancję układu pojawia się zero w mianowniku. Odwrotność całkowitej rezystancji układu jest sumą odwrotności poszczególnych jego elementów.

1/R=1/R1 + 1/R2, gdzie R to oporność układu, R1 to opornik, a R2 to nadprzewodnik.

Co z tym zrobić? Technicy zakładają, że taki układ ma sumaryczną rezystancję równą zeru. Ok, ale wtedy znów pojawia się problem zera w mianowniku, bo z prawa Ohma, jeśli chcemy obliczyć natężenie prądu to mamy nieskończoną liczbę Amperów bo mamy w mianowniku zero.

I=U/R, gdzie R= się zero

Ok, technicy ten stan nazywają prądem zwarcia, ale rachunki nadal przewidują zero w mianowniku. Głupia sprawa. A jak z tego „wyjść z twarzą”?
Bardzo łatwo. Obliczanie rezystancji układów i prawo Ohma opisuje fizyka klasyczna, natomiast nadprzewodnictwo to temat dla fizyki kwantowej.

I niech mi ktoś powie, że fizyka to nie religia. Podstawy te same – dogmat/aksjomat, dokładnie tak samo jak soborowe ustalenia.
Odpowiedz
Teista napisał(a): A jak z tego „wyjść z twarzą”?
Stwierdzić, że równanie opisujące łączenie szeregowe rezystorów nie działa dla nadprzewodników?
Cytat:I niech mi ktoś powie, że fizyka to nie religia.
Fizyka to nie religia.
Cytat:Podstawy te same – dogmat/aksjomat, dokładnie tak samo jak soborowe ustalenia.
No nie.

Fizyka – obserwacje → teoria
Matematyka – aksjomaty → wnioski
Religia – objawienie → dogmaty

To są różne metodologie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
Teista napisał(a): A jak z tego „wyjść z twarzą”?
Stwierdzić, że równanie opisujące łączenie szeregowe rezystorów nie działa dla nadprzewodników?
Jak to nie działa (?),  jak działa. Zastosowanie w technice nadprzewodników w obwodach elektrycznych ma wieloletnią tradycję. Sam podałeś przykład szeregowego połączenia dwóch obiektów. Jeden o oporności  1 ohm, drugi nadprzewodnik, czyli 1+0 = 1. Czyli działa i fizycznie i matematycznie. Połączenie równoległe natomiast  zadziała „fizycznie”, ale nie „matematycznie”. Tu „technicy” (po prostu) uznają rezystancję obwodu jako równą zeru, ale wyliczenie tego, zachowując zasady matematyki jest niemożliwe. Bo co to jest 1/0? Oczywiście, całkowita rezystancja jest  równa zeru, ale że tak jest, to nie wynika z wyliczenia, a z „makroskopowych” cech bocznika, który „przejmuje” przepływ elektronów – np. w woltomierzu. I teraz mamy filozoficzną zagwozdkę. Nie da się matematycznie wyliczyć oporności układu równoległego, złożonego z opornika 1 ohm i nadprzewodnika, ale jest możliwe, z pomocą założeń, przewidzieć jego rezystancję. A założenia w tak prostym przypadku są cechą, która jest charakterystyczna nie dla nauki, a dla religii. Zgadzam się, że fizyka religią nie jest. Ja tylko napisałem, że podstawy ma te same – aksjomaty, dogmaty, założenia.
Bo mamy:
W fizyce jest obserwacja i później teoria. Czasem na odwrót – wpierw teoria, a potem obserwacja jako potwierdzenie teorii. Jednak wszystko opiera się na założeniu. Podstawowym założeniem jest, że materia istnieje.

W matematyce mamy dowody. Aksjomatu nie można udowodnić. Matematyka opiera się na objawieniu, że istnieją liczby. Później zajmuje się już dowodami, że pomiędzy tymi liczbami zachodzi specyficzne oddziaływanie i tym i tylko tym zajmuje się matematyka. Matematyka nie dowodzi istnienia liczb.

W religii też nie dowodzi się istnienia Boga, a dowodzi jedynie jak na człowieka wpływa  rzeczywistość. Religia opisuje interakcję człowieka i rzeczywistości. W ST i NT ta rzeczywistość to Jahwe - ale to tylko założenie.

Tak więc fizyka, matematyka, religia to odmienne systemy wyjaśniania Świata, a mnie tylko o to chodzi, że te trzy systemy wychodzą z jednego punktu, którym jest założenie, aksjomat, dogmat. A rozwój tych systemów wynika tylko z objawienia. Metodologia również jest taka sama: obserwacja i następnie wnioski lub teoria później potwierdzenie przykładem (ST).
I powiedz, że tak nie jest.
Na marginesie - Zero nie wpisuje się w naszą rzeczywistość, nie jest liczbą naturalną, ale jest podstawową wartością w niebycie, o którym nikt nie chce rozmawiać.
Odpowiedz
Teista napisał(a): Jak to nie działa (?),  jak działa. Zastosowanie w technice nadprzewodników w obwodach elektrycznych ma wieloletnią tradycję. Sam podałeś przykład szeregowego połączenia dwóch obiektów. Jeden o oporności  1 ohm, drugi nadprzewodnik, czyli 1+0 = 1. Czyli działa i fizycznie i matematycznie. Połączenie równoległe natomiast  zadziała „fizycznie”, ale nie „matematycznie”.
No przecież piszę – połączenie działa. A równanie – nie działa.

Cytat:Zgadzam się, że fizyka religią nie jest. Ja tylko napisałem, że podstawy ma te same – aksjomaty, dogmaty, założenia.
Ale podejście do nich jest zupełnie różne.

W matematyce możemy mieć liczne aksjomaty, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby jakiś aksjomat, nawet bardzo podstawowy, odrzucić i zobaczyć, co nam wyjdzie. W ten sposób tworzymy różne nowe koncepcje w matematyce.

W fizyce – staramy się minimalizować liczbę założeń przyjętych bez dowodu. W zasadzie zakładamy tylko tyle, że istnieją jakieś prawa rządzące tym, co obserwujemy.

W religii – mamy, zależnie od religii, różną liczbę dogmatów. Ale dogmaty te są nienaruszone.

Cytat:Na marginesie - Zero nie wpisuje się w naszą rzeczywistość
To zdanie albo jest błędne, albo nic nie znaczy.
Cytat:nie jest liczbą naturalną
To zależy od przyjętej aksjomatyki. Ale nawet jak nie jest, to co z tego.
Cytat:ale jest podstawową wartością w niebycie, o którym nikt nie chce rozmawiać.
A to już jest bełkot.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Zefciu:

"W religii – mamy, zależnie od religii, różną liczbę dogmatów. Ale dogmaty te są nienaruszone"


Geranium:


Nienaruszalne.....
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
Teista napisał(a): Fajny przykład, ale prawdziwa zabawa zaczyna się jak połączysz rezystor z nadprzewodnikiem w układzie nie szeregowym, a równoległym.

- obłok Prandtla-Glauerta, czyli osobliwość matematyczna w wykonaniu Matki Natury,
- paradoks dwóch idealnych kondensatorów, matematycznie wychodzą bzdurne wyniki,
- zasada Benforda brzmiąca na pierwszy rzut oka jak wróżenie ze szklanej kuli, a jednak jest prawdziwa.
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
Pytanie o bozon Higgsa. Ma on spin 0, izospin słaby -1/2 i hiperładunek słaby 1. Co z hipotetyczną cząstką o spinie 0, izospinie 1/2 i hiperładunku -1? Na logikę byłby to antyhiggs. Co pokręciłem? Uśmiech
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Cytat:Bozon Higgsa jest sam dla siebie antycząstką.
https://zapytajfizyka.fuw.edu.pl/pytania...-istnieja/
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): Bozon Higgsa jest sam dla siebie antycząstką.
No fajnie. Tylko Izospin i hiperładunek to wartości zachowywane. Nie byłoby problemu, gdyby wynosiły 0, jak u fotonu i bozonu Z. Tylko co powstałoby z anihilacji dwóch higgsów? Coś o izospinie 1 i hiperładunku 2? Brzmi bzdurnie. Ogólnie antycząstka powinna mieć przeciwne takie wartości. Tak jest u neutrin i antyneutrin, pierwsze ma T = -1/2, a Yw = 1, a drugie T = 1/2, a Yw = -1. Do tego bozon Higgsa ma niezerowy ładunek słaby (to od bozonów Z), Qw = -1/2. To trochę tak, jakby swoją własną antycząstką była cząstka o niezerowym ładunku elektromagnetycznym.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Przeglądam sobie ten wątek i tak mi przyszło do głowy, by zadać takie ciekawe, moim zdaniem, pytanie:

Jak wiemy ciśnienie zmniejsza się wraz z wysokością, a co za tym idzie, woda wrze na Czomolungmie w niższej temperaturze niż w 0 m. n.p.m.

Wznieśmy się tak wysoko, by woda wrzała w temperaturze 0 stopni - ale przecież na 0 m n.p.m ona zamarza, co nasuwa ciekawy wniosek, że temperatura zamarzania też zmienia się z wysokością albo na wysokości, gdzie woda wrze w temperaturze 0 stopni nigdy nie zamarza, jeśli temperatura zamarzania wody się z wysokością nie zmienia. Oczko

Ktoś by to potrafił wyjaśnić?

Wyszło mi, że wrzenie wody w 0 stopniach zachodziłoby <> na wysokości 17696 metrów.

Jeśli na wysokości 0 m jest 100, a na 8848 jest 68 stopni, to różnica temperatur na 8848 wynosi 32 stopnie, a zatem na wysokości dwa razy większej /17696 m n.p.m/ woda będzie wrzeć w 0 stopniach
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
Tylko, że temperatura zamarzani wody również zmienia się wraz z ciśnieniem.

[Obrazek: main-qimg-2bb0b9a55a7ce36bc2a52e3efe3936aa]\


Przykładowo przy bardzo niskim ciśnieniu w okolicach 1Pa woda zamarza dopiero przy jakiś -50 stopniach. A przy ciśnieniach mniejszych niż jakieś 600-700 Pa w ogóle nie występuje w stanie ciekłym i jedyne możliwe przejścia to lód <---> para wodna.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): Tylko, że temperatura zamarzani wody również zmienia się wraz z ciśnieniem.

[Obrazek: main-qimg-2bb0b9a55a7ce36bc2a52e3efe3936aa]
No to jedną rzecz mamy już wyjaśnioną. A dobrze policzyłem? Dziękuję, Dziadzie.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): No to jedną rzecz mamy już wyjaśnioną. A dobrze policzyłem? Dziękuję, Dziadzie.


Nie chce mi się sprawdzać, ale zważywszy na to, że ani zależność temperatury wrzenia wody od ciśnienia nie jest liniowa ani liniowy nie jest spadek ciśnienia wraz z wysokością to raczej nie policzyłeś dobrze. Język
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): ... w ogóle nie występuje w stanie ciekłym i jedyne możliwe przejścia to lód <---> para wodna.

To się nazywa sublimacja.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): No to jedną rzecz mamy już wyjaśnioną. A dobrze policzyłem? Dziękuję, Dziadzie.


Nie chce mi się sprawdzać, ale zważywszy na to, że ani zależność temperatury wrzenia wody od ciśnienia nie jest liniowa  ani liniowy nie jest spadek ciśnienia wraz z wysokością to raczej nie policzyłeś dobrze. Język
Też dobrze wiedzieć, bo założyłem, że zawsze na każde mniej więcej 9000 metrów jest spadek temperatury wrzenia o 32 stopnie Celsjusza. Oczko
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
Jeśli chcemy sobie wyobrazić, jak zachowuje się woda w ciśnieniach poniżej punktu potrójnego, to możemy spojrzeń na dwutlenek węgla. Ma on punkt potrójny na poziomie około 5 atmosfer (dla wody to rząd jednej tysięcznej atmosfery), zatem przy ciśnieniu 1 atm nie występuje w fazie ciekłej, a jedynie sublimuje ze stałej (tzw. suchy lód) do gazowej.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Co do pytania o bozon Higgsa to znalazłem takie coś:
[Obrazek: Electroweak.svg]
Na rysunku widać bozon Higgsa w kółku w lewym górnym rogu. Pytanie co to jest to H z gwiazdką w indeksie górnym po przeciwnej stronie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości