Joker napisał(a):No ale dlaczego życie człowieka uznano za "wartość samą w sobie"? Jaka korzyść z takiego uznania? W czym lepsze społeczeństwo, w którym nie wolno zabijać ludzi od takiego, w którym wolno, i co by ci szkodziło, gdyby wolno było mi cię zabić? To jest pytanie zupełnie na serio.ZaKotem napisał(a): dlaczego nowoczesna cywilizacja (bo bynajmniej nie było to normą w historii ludzkości) zasadniczo zakazuje zabijania ludzi. Czy aby na pewno dlatego, że śmierć człowieka uznajemy za coś niewłaściwego?
Oczywiście znam relację między słowami "zabijać" a "umierać". Wszystko co zostanie zabite umiera a nie wszystko co umarło musiało zostać zabite. Nie usprawiedliwia to w żadnym nawet najmniejszym stopniu samego zabijania (w przypadku zwierząt "zarzynania"). Można jeszcze mówić o mordzie, który obejmuje te dwa terminy ale jest jeszcze czymś więcej...Wszystko zasadza się na wyznawanych wartościach, aksjomatach które nie wymagają uzasadnienia poza takim, że uznamy je za wartość samą w sobie.
Uznanie życia zwierzęcia za wartość samą w sobie niosłoby za sobą ciekawe konsekwencje.
Jeśli uznajemy, że nie wolno bić dzieci, bo godność dziecka uznajemy za wartość, to nie tylko dorosłym nie wolno bić dzieci, ale i dzieciom nie wolno bić dzieci. Przedszkolaka bijącego kolegę nie wsadzamy oczywiście do pierdla, ale obowiązkiem jego opiekuna jest powstrzymanie agresora, także siłą, i dopilnowanie, aby to się nie powtarzało.
Zauważ, że jeśli uznajemy wartość życia człowieka za wartość samą w sobie, to nie znaczy to tylko tego, że człowiek nie może zabić człowieka, ale także, że niedźwiedź nie może zabić człowieka. Niedźwiedź jest pod ścisłą ochroną, ale gdyby przymierzał się do zabicia człowieka, można go z czystym sumieniem zastrzelić. Jeśli uznamy życie myszy za wartość samą w sobie, to obowiązkiem każdego funkcjonariusza państwa stanie się obrona myszy przed kotem (o wykładaczach trutek nie wspominając).
To nie jest sprowadzanie do absurdu, tylko wskazanie na realne konsekwencje prawne takiego uznania. Nie można uznać "coś jest wartością chronioną prawnie, ale tylko przed grupą X, a nie przed grupą Y". Takie uznanie byłoby kpiną z praworządności, czyli naziolstwem właśnie.