Rodica napisał(a): Jak długo stosujesz dietę wegetariańską?Stosuję dietę wegańska, a nie wegetariańską - to jednak spora różnica.
Stosuję ją krócej, niż Ty, ale znam mocno dorosłą osobę, która nigdy nie mała mięsa nawet w ustach. Nie zna jego smaku i nie chcę poznać - uważa, że mięso jest obrzydliwe z samego wyglądu.
Cytat: U mnie po około 10 latach wystapiły poważne problemy ze zdrowiem i nie mówię tu o samej anemii tylko o problemach hematologicznych. Byłam zmuszona badać się w kierunku raka.Jesteś pewna, że to wina Twojej diety? A może próbowałaś rekompensować brak mięsa spożywaniem dużej ilości jajek i tłustych serów?
Cytat:Nieuważnie mnie czytasz.
Nie łykaj wszystkiego jak pelikan na temat tego co piszą w necie producenci soi. Nie wiesz kto to pisze i z jakich powodów.
Pisałem wyraźnie jak zacząłem swoją przygodę z weganizmem.
Internet nie ma tu nic do rzeczy, a soi akurat nie jem więcej niż poprzednio.
bert04 napisał(a): Ale przecież tych azyli nie starcza już na tak niewielki rynek hodowli koni. Nie mając pod ręką statystyk zakładam, że sama hodowla krów mlecznych to jakieś dwa-trzy zera więcej przed przecinkiem.Od czegoś trzeba zacząć.
Uśmiejesz się, ale gdy przejdę na emeryturę, planuję coś takiego otworzyć.
W założeniu ma być to azyl połączony ze schroniskiem dla zwierzą. Byłem na dwudniowym szkoleniu dla inspektorów OTOZ Animals, dlatego wiem jak się do tego zabrać. Przy odpowiedniej organizacji, do takiej inwestycji nie trzeba będzie nawet dopłacać.
bert04 napisał(a): Nie to co dziś, kiedy wcale-nie-hipsterscy wege-cykliści, co nawet nie umieją wody ugotować, moga sobie pozwolić na stołowanie na mieście. Gdybyś jeszcze taki "ktoś" sam zadawal sobie trud gotowania wege w domu. Ale tak tylko potwierdza pewne stereotypy.I tu mnie masz.
Tyle, że ja naprawdę nie umiem gotować. Mam jakiś defekt - autentycznie.
Niedawno zamiast połowy papryczki chili dodałem do czegoś na kształt chłopskiego garnka (tyle, że bez mięsa) cztery dorodne sztuki tego warzywa, pokroiłem je drobno jak należy, ale potem przetarłem oczy palcami.
Znawcom tematu, nie muszę chyba tłumaczyć co się potem stało i gdzie wylądowała moja kolacja.
Joker napisał(a): Po co tyle pisać, wystarczy "jesteś gupi".Spokojnie, Joker.
Po co te argumenty ad personam?
Znamy się trochę z bertem i myślę iż mamy obaj na tyle duży dystans do siebie, że takie podszczypywanie się, czy nawet dotkliwe czasem kopanie po kostkach, nikomu korony z głowy jeszcze nie strąciło.
Ale chyba zacznę używać emotikonów, bo mój nieco wisielczo-cyniczny sarkazm, nie zawsze jest prawidłowo odczytywany.
bert04 napisał(a): Z powodów "estetycznych" to bym psa nie jadł i parę innych zwierzątek.Czyli bicie zwierząt uważasz za barbarzyństwo, ale już zjadanie ich jest ok.
Z których święty ksiąg wywiodłeś tę moralność?
bert04 napisał(a): Jednak stopień agresywności wypowiedzi wobec osób z innym stylem odżywiania przeczy tym ponoć zbawiennym skutkom przejścia na roślinożerstwo. I nie, nie mówię tylko o tekstach na tym forum albo o prawie Godwina, mam podobne doświadczenia z realu, w których wegetarianie czuli się w obowiązku opowiadać o farmach kurzych, duszeniach pisklaków, przerabianiu ich na karmę i tak dalej. Takie typowe pogaduszki przy obiadach.To my chyba na innych planetach żyjemy.
Nigdy nie zdarzyło się w realu, abym ja, lub inny weganin epatował otoczenie swoim ideolo, lub związanym z nim sposobem odżywiania się.
Wręcz przeciwnie - to znajomi mięsożercy widząc co zamawiam lub co mam na talerzu, pozwalali sobie na głupie pytania, czy niedwuznaczne uwagi.
Teraz dla rozrywki wchodzę czasem w polemikę, ale najczęściej daję sobie spokój i tłumaczę, że oczyszczam organizm, lub że lekarz zalecił ograniczanie spożywanie mięsa.
bert04 napisał(a): Po tych tekstach o padlinożerstwie mam tutaj dbać o uczucia gastrologiczne zwolenników jedzenia flory? Mam się przejmować, że tekst "kupujesz padlinę w sklepie"* padł od kolegi, który nawet swojego ukochanego tofu sobie w sklepie nie kupi, bo się na mieście stołuje?Skąd wiesz, że lubię tofu?
Wprawdzie nie mnie badać gnijące, animalistyczne szczątki w Twoich trzewiach, ale o moje uczucia gastryczne możesz być spokojny.
Tu, to Ty masz problem, bo zamiast lekkostrawnej florystycznej diety wtłaczasz w siebie nienaturalne dla człowieka toksyczne wykrawki. z którymi nawet lipaza i armia mikrobiomu nie daje rady. Więc cała ta niedotrawiona, zbita pulpa z perystaltycznym mozołem pchana jest przez trzewia, zmieniając je w antybiotyczny pokiereszowany ściek, szczególne spustoszenie siejąc w okrężnicy, gdzie ropiejąc zalega na całe miesiące.
I nawet defekacja stanowi problem, bo przekrwiona z wysiłku twarz i opuchnięty anus, to ewidentne poszlaki, co jesz i kim się stajesz.
ZaKotem napisał(a): Weźmy stronę myszy. Czy mysz twoim zdaniem ma coś przeciwko temu, że kot zjada inną mysz? Mysz traci konkurenta. Kot jest sposobem, w jaki jedna mysz likwiduje drugą mysz. Sądzisz, że w środowisku bez kotów byłoby więcej mysiego szczęścia? Byłoby mniej myszy zaduszonych, a więcej głodujących. Czemu to miałby być postęp?Odnoszę niepokojące wrażenie, że próbujesz być oryginalny na siłę.
To nie myszy i koty stworzyły moralność i etykę, tylko ludzie. I to oni powinni rozciągać ją jak najszerzej na wszystkie aspekty swojej aktywności. W imię własnej wiarygodności przede wszystkim.
I w imię tej samej zasady nie powinni wymagać stosowania własnych norm, przez istoty, które nie zgłaszają żadnych pretensji w tym względzie.
Skoro jednak śmierć ustanawia porządek świata, może lepiej jest dla Boga, że się nie wierzy w niego i walczy ze wszystkich sił ze śmiercią, nie wznosząc oczu ku temu niebu, gdzie on milczy.
Albert Camus
Albert Camus