Rodica napisał(a): Skąd ta pewność, że było to zachowanie dobrowolne? Jeśli narasta niechęć to i poglady się "same" radykalizują.
Pewność jest stąd, że obserwowałem rozwój jak i zmianę. I tu powodem nie była indoktrynacja z "własnej strony" ale... konfrontacja z "przeciwną stroną". Oraz, niestety, obrana droga tej konfrontacji. Zadziałało stare powiedzenie, że walcząc z wrogami upodabniamy się do nich. Na tych samych forach osoby, które obrały drogę dialogu i próby zrozumienia drugiej strony, przechodziły inny rozwój światopoglądu.
Cytat:Ja nie rozumiem twojej reakcji, być może dlatego, że jestem prostaczką, i wolę kiedy moje poglądy sa jasne dla wszystkich. Czyli postepuję zgodnie z nimi w życiu prywatnym. Nie narzucam ludziom tego, czego sama nie potrafię zastosować w praktyce.
Obawiam się czegoś gorszego. Dla Ciebie nie ma różnicy między rozumieniem jakiegoś światopoglądu, wyznawaniem go i działaniem zgodnie z nim. Zarzucasz katolikom radykalizm moralny ale sama podążasz tym tokiem myślenia.
Ja udzieliłem Ci odpowiedzi na pytanie, skąd się bierze uznawanie prawa do życia zarodka. Gdybyś się spytała, skąd pochodzi uznawanie prawa kobiety do decyzji o życiu i śmierci zarodka, też bym pewnie coś wyskrobał. To, że stawiam argumenty pierwsze nad te drugie nie oznacza, że tych drugich nie rozumiem. Tym bardziej nie jestem Ci w stanie odpowiedzieć na to, co by było, gdyby życie powiedziało do mnie "Sprawdzam!". Na tyle na szczęście mnie nie sprawdzono. I uważam, że kto twierdzi inaczej, kto głosi że "Zawsze, nigdy, pod żadnym pozorem i w żadnym przypadku" po prostu kłamie. I tyle.
Cytat:Ten indyferentyzm to efekt zmolestowania mentalnego, który spowodował, że przestałam słuchać swojego wewnętrznego glosu. Ignorowanie negatywnych emocji, którym trzeba zaprzeczać, żeby zasłużyć na akceptację. Brzmi banalnie i ezoterycznie ale jest kluczowe w drodze do bycia tym, kim się chce być.
Czasami banalne rozwiązania są najlepsze, po co komplikować. A wbrew pozorom nie wszystko co ma naklejkę "ezoteryczne" jest z gruntu złe. Mam za sobą fazę fascynacji ezoteryką i jedno, co mi pozytywnie zapadło w pamięć, to myślenie "outside the box". To uwalnia od różnych fałszywych dychotomii. Ty przykładowo przestałaś walczyć z negatywnymi emocjami, co jest o tyle dobre, że je tylko wzmacniało.
Cytat:Dziękuję za rekomendację, chociaż już czuję, że nie są to filmy dla zagubionej kobiety w nowoczesnym społeczeńswie.
Dla mnie to raczej było poszerzenie wachlarza spostrzegania ponad wąski europejski kanał światopoglądowy. Ale ważnym elementem było poszukiwanie harmonii i spokoju, tak wszechobecne w tamtej kulturze.
A co do "samotnej kobiety w nowoczesnym społeczeństwie" to zapewne jest mnóstwo filmów na temat, tyle że to nie moja działka. Parę znanych mi kobiet fascynowało się "Eat Pray Love", ponoć i książka jest ciekawa. Ale jak pisałem, nie jestem tutaj ekspertem.
Cytat:Pustelnictwo ma pewne zalety, mianowicie przebywajac z dala od ludzi można dowiedzieć się o sobie naprawdę dużo, o swoich prawdziwych odczuciach. Przebywanie z ludźmi może być bardzo szkodliwe dla słabej psychiki, bo ludzie zawsze w jakimś stopniu warunkują twoje myślenie i zachowanie kształtują Cię a Ty nawet nie wiesz kiedy, przestajesz być sobą.
Ale wiesz, to działa w obie strony. Być może kiedyś zauważysz, że inni ludzie też zmieniają się pod Twoim wpływem. Czasem mówi się o tym że inni ludzie są lustrem ("Uśmiechnij się do innych a zaczną się uśmiechać do Ciebie"), ale dla mnie to zbyt powierzchowne. Raczej jest tak, że w stosunkach międzyludzkich czasem powstają rezonansy. Tak pozytywne jak i negatywne. Czasem znajdujesz ludzi, którzy się śmieją z podobnych dowcipów. Albo dają Ci poczucie szacunku. Albo motywują do pracy. Przykładów negatywnych nie wymieniam, ale oczywiście i takie rezonansy się zdarzają. Sztuka polega więc na zbieraniu tych pierwszych i redukowaniu tych drugich.
__________________
I uzupełnię to, co napisał ZaKotem. Napisałaś powyżej dwie sprzeczne kwestie:
- "Brzmi banalnie i ezoterycznie ale jest kluczowe w drodze do bycia tym, kim się chce być."
- "ludzie zawsze w jakimś stopniu warunkują twoje myślenie i zachowanie kształtują Cię a Ty nawet nie wiesz kiedy, przestajesz być sobą."
To są dwa różne podejścia. Albo chcesz odkryć "samą siebie". Albo chcesz stać się "tym kim być chcesz". Albo odrzucasz zmiany albo chcesz (oczywiście pozytywnych) zmian.
Jednakże te dwa podejścia można ze sobą pogodzić. Wykorzystam przykład kolegi: Twoje "ja" to trochę jak korzenie, z nich czerpiesz swoją naturę jak i swoje uczucia. A twoje "bycie kim się chce" to jak korona drzewa. Ty na razie poświęcasz uwagę korzeniom i to OK. Na to drugie jednak też przyjdzie czas. A to jednak kształtuje się przez interakcje z otoczeniem, z innymi ludźmi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!