Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
411 Płeć: nie wybrano
Hans Żydenstein napisał(a): Tak, Blade Runner to scenariuszowa klapa. Wszystko to już widziałem w innych filmach. Intryga nudna, niezaskakująca, wszystko łopatologicznie tłumaczone widzowi, coś jak w kinowej wersji pierwszego Blade Runnera. Zakończenie zostawiło mnie jedynie z uczuciem rozczarowania. Muzycznie też się nie broni, jakieś łubudu Zimmera. Tylko jeden oryginalny kawałek - Mesa - zrobił na mnie wrażenie w kinie. Mimo wszystko mam ochotę obejrzeć jeszcze raz jak wyjdzie na DVD/Blue-ray
Ja, jeśli nie skrócą tego filmu to więcej go nie obejrzę. Szkoda czasu. Ładny, ale pusty, a dla widoków to sobie mogę fotografie pooglądać czy obrazy, a nie nudny film.
Niestety, ale w tym filmie nie ma nawet intrygi. Próbuję coś z niego wynieść, ale poza bardzo dobrą realizacją nie da się nic dla siebie zachować. Muzyka też nie przypadła mi do gustu, ale w toku emisji pozbyłem się tej stronniczości, bo nieuczciwym jest obwinianie ścieżki dźwiękowej o to, że nie jest tą z pierwowzoru. Realizacja dźwiękowa, choć nie przypadła mi do gustu (zbyt monotonna), to oddała grozę świata.
Klimat jest mroczny i przytłaczający. Postacie równie obce co świat przedstawiony. Jeśli twórcom zależało na tym żeby widz nie mógł się utożsamić z żadną postacią to im się udało, bo ja nie mogłem. O ile było takie zamierzenie, bo jedną z konsekwencji tego zabiegu było to, że nie czułem potrzeby poznania dalszej historii kogokolwiek na ekranie.
Zakończenie uważam za plus, ale tylko dlatego, że muzyka nawiązała do pierwowzoru Vangelisa, a sama scena wybiła mnie ze stuporu niedowierzania i znudzenia.
Spoiler!
Poza tym było to katharsis po całym mrocznym filmie, którego umieszczanie w sztuce uważam za cenne, a nawet konieczne, jeśli całość jest przytłaczająca. Niestety, film mógłby być lepszy, gdyby nie rozbijanie i dawkowanie poszczególnych wątków, jak np. ten o rywalizacji dwóch wersji Replikantów. Następna część będzie o wojnie pomiędzy różnymi wersjami Nexusa : ( Żenada.
Tak samo nie wykorzystano wątku "Merceryzmu", który nadałby treści światu i uzasadnienia dla działań pani komisarz (wybrali złą aktorkę do tej roli) likwidującej stare modele. Gdyby chcieli to przy użyciu religii wymyślonej przez Dicka zakryliby nieco biedę fabuły.
W sumie to jestem zły, bo nie podejrzewam żeby ktoś zignorował słabości scenariusza i nie zadał pytania jak można go naprawić. Film zjebali specjalnie licząc, że efekty zastąpią resztę i oszukają widza. Mnie nie oszukali. Próżny film.
A zauważyliście, że Wallace ma coś pomiędzy 60-75 lat? On jest cyborgiem, w którym niewiele pierwotnego człowieka pozostało.
No i ten wątek, że Tyrell Corp. nie zorientowało się, że ma pod nosem dziecko replikantów... Sztampa, ale przymykam na to oko, bo prawdopodobna.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 5,300
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
106 Płeć: nie wybrano
Żarłak napisał(a):
Hans Żydenstein napisał(a): Tak, Blade Runner to scenariuszowa klapa. Wszystko to już widziałem w innych filmach. Intryga nudna, niezaskakująca, wszystko łopatologicznie tłumaczone widzowi, coś jak w kinowej wersji pierwszego Blade Runnera. Zakończenie zostawiło mnie jedynie z uczuciem rozczarowania. Muzycznie też się nie broni, jakieś łubudu Zimmera. Tylko jeden oryginalny kawałek - Mesa - zrobił na mnie wrażenie w kinie. Mimo wszystko mam ochotę obejrzeć jeszcze raz jak wyjdzie na DVD/Blue-ray
Zakończenie uważam za plus, ale tylko dlatego, że muzyka nawiązała do pierwowzoru Vangelisa, a sama scena wybiła mnie ze stuporu niedowierzania i znudzenia.
Ja miałem odmienne odczucie. Odebrałem wykorzystanie tej muzyki jako świętokradztwo... Ale to pewnie przez to, że jestem fanatykiem pierwszej części.
Liczba postów: 310
Liczba wątków: 0
Dołączył: 10.2014
Reputacja:
40 Płeć: nie wybrano
Krótko.
Bardzo dobrze nakręcony hiszpański thriller z fantastycznym scenariuszem i co najważniejsze mocno trzymający w napięciu widza. To wszystko sprawia iż film ogląda się naprawdę z wielkim zaciekawieniem i ochotą. Polecam.
Liczba postów: 1,589
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Płeć: nie wybrano
Prawda, może nie jest aż tak bardzo ambitny, ale to już kiedyś omawialiśmy, że tematy o filmach na tym forum (podział na lekkie i przyjemne oraz ambitne) nie dają miłośnikom dreszczowców wielkiego pola do manewru.
Należałby się plusik, może jakaś dobra dusza z możliwością oceniania zechce go przydzielić
Liczba postów: 22,394
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,332 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Jeszcze raz, bo wczoraj mi post zniknął.
Botoks
Daję to do ambitnych filmów, bo wydaje mi się, że bardziej tutaj pasuje niż do "kino lekkie i przyjemne". Bo ani lekkie ani przyjemne to to nie jest.
Ogólnie film jest bardzo ciężki i wyzwoli depresyjne uczucia u każdego kto miał jakieś gorsze sytuacje w szpitalu. Niektóre sytuacje są przesadzone, ale niestety w filmie jest bardzo dużo sytuacji z życia wziętych. Jest trochę mocnego czarnego humoru, ale nie nadaje on filmowi lekkości. Nie wiem czy jest to kino ambitne. Na pewno szokujące i ryjące banię.
Pytanie do tych, którzy oglądali ten film - wpłynął on jakoś na wasze poglądy odnośnie aborcji? Jeśli chodzi o mnie - dalej jestem za dotychczasowym kompromisem aborcyjnym, ale teraz jeszcze bardziej rozumiem jak poważna, okrutna i straszna jest to sprawa.
Liczba postów: 1,159
Liczba wątków: 20
Dołączył: 08.2016
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: tak jak Pan Jezus powiedział
Hmmm, skoro dałeś tu Botoks dlatego, że lekki ani przyjemny nie jest, to ja postąpię podobnie.
Grimsby, scenariusz i główna rola: Sacha Baron Cohen. Kurwa mać, to się już nie odzobaczy...
Przypomniała mi się scena z Idiokracji, gdzie gościu oglądał program telewizyjny (cały czas się z niego ryjąc) polegający na tym, że główny bohater cały czas dostawał w jaja. Mniej więcej tak widzę ludzi odnajdujących jakąś rozrywkę w tym filmie.
Liczba postów: 1
Liczba wątków: 0
Dołączył: 12.2017
Reputacja:
0
Nie spodziewałam się znaleźć "Botoksu" w ambitnych filmach Mam na temat tego filmu jak najgorsze zdanie, totalnie odradzam.
Za to z faktycznie ambitniejszych filmów bardzo polecam "Najlepszy" z Jakubem Gierszałem w roli głównej. Trochę się obawiałam tego filmu, bo to nie jest łatwy temat (historia Jerzego Górskiego, który wyszedł z głębokiego uzależnienia od narkotyków i został mistrzem świata w Iron Manie - gdyby ktoś nie wiedział). Cięzko jest opowiedzieć taką historię, żeby nie dramatyzować, nie koloryzować albo nie ptrzeć się o kicz. W "Najlepszym" się to udało, i po "Botoksie" ten film przywraca wiarę w polskie kino
[...]Fundusz miał charakter elitarny i należały do niego również osoby ze świata biznesu, polityki, kultury - można było do niego przystąpić wyłącznie mając rekomendację, a minimalna kwota inwestycji wynosiła 10 mln dolarów. Wśród oszukanych inwestorów znaleźli się m.in. przedsiębiorca budowlany Larry Silverstein[4], aktorzy John Malkovich i Kevin Bacon, żona Bacona Kyra Sedgwick, fundacja należąca do Stevena Spielberga, bejsbolista Sandy Koufax, senator Frank Lautenberg[5]. Co najmniej dziesięciu inwestorów straciło po ponad miliard dolarów, a wszyscy inwestorzy łącznie stracili ok. 35 mld dolarów[1].
Liczba postów: 1,854
Liczba wątków: 16
Dołączył: 04.2012
Reputacja:
94 Płeć: mężczyzna
Blade Runner 2049
Spodziewałem się dobrego, co najmniej umiarkowanie bogatego kina sci-fi, a dostałem nudę, dłużyznę o znikomej treści i narastającą z czasem pustkę. Wartych uwagi motywów - jak relacje ludzi i AI - było tam tyle, że można je policzyć na palcach jednej ręki drwala. Myślałem, że dostanę chociaż świetnie wykreowane miasto, ponieważ zawsze fascynowały mnie miasta przyszłości, w tym szczególnie cyberpunkowe. Z takim budżetem byłem przynajmniej pewien świetnych widoków. Niestety tutaj też rozczarowanie. Ogólnie fabuła za płytka, płytkie postacie, a ogromne kilkudziesięciomilionowe miasto, podobnie jak cały świat, ziejące zaskakującą pustką. I gdy teraz przypominam sobie recenzentów zachwycających się świetnie wykreowanym światem zastanawiam się, na jakich halucynogenach oglądali ten film. Tak naprawdę całe miasto to posterunek policji, bazar, jakieś farmy itp., jedno mieszkanie, jedna zrujnowana dzielnica i dwa puste wewnątrz przedsiębiorstwa. Przy czym do drugiego z nich bez słowa wpuszczają ludzi utytłanych w błocie i wyglądających jak menele.
Generalnie zmarnowany potencjał oraz pustka fabuły i akcji. Chwilami całkiem ładny i ma kilka ciekawych motywów ale jest ich zbyt mało i są zbyt płytko nakreślone.
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Daj tę informację także w dziale "Nasza twórczość" czy jak on się zwie, bo tutaj zostanie zagrzebana.
Podoba mi się pomysł. Chętnie poczytam o kulisach powstawania listy i samą listę. Jestem ciekawy doboru. Masz "Generała" Bustera Keatona? W sumie nie wyobrażam sobie żebyś go pominął. Tak samo ciekawi mnie, które filmy Chaplina weźmiesz, bo jeden to mało, ale też większość to mogłoby być zbyt dużo?
No i ważne pytanie. Film z jak starą metryką uważasz za spełniający to kryterium? Inaczej mówiąc, na którym roku kończysz listę? Obyś mnie przekonał do filmów, które odkładałem na "wieczne potem". I co powiesz o tych, które widziałem.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 899
Liczba wątków: 5
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
136 Płeć: nie wybrano
Cytat:Podoba mi się pomysł. Chętnie poczytam o kulisach powstawania listy i samą listę. Jestem ciekawy doboru. Masz "Generała" Bustera Keatona? W sumie nie wyobrażam sobie żebyś go pominął. Tak samo ciekawi mnie, które filmy Chaplina weźmiesz, bo jeden to mało, ale też większość to mogłoby być zbyt dużo?
Lista jest obszerna. Więcej o niej na blogu w okolicach weekendu. Generał oczywiście będzie, razem z kilkoma innymi filmami Keatona. Dokładnej liczby w tej chwili nie podam, bo mam uporządkowane według reżyserów, a Buster reżyserował tylko niektóre.
Z filmów niemych Chaplina będą Cyrk, Światła miasta, Gorączka złota, Brzdąc, Pielgrzym, Paryżanka i Dzisiejsze czasy. Chciałbym też wziąć na tapetę parę jego późniejszych, gadanych filmów, ale to temat na dalszą przyszłość.
Cytat:No i ważne pytanie. Film z jak starą metryką uważasz za spełniający to kryterium? Inaczej mówiąc, na którym roku kończysz listę? Obyś mnie przekonał do filmów, które odkładałem na "wieczne potem". I co powiesz o tych, które widziałem.
Lista jest otwarta, to znaczy mam zamiar oglądać chronologicznie tak długo, aż mi się znudzi albo dojdę do współczesności. Cel krótkoterminowy - do końca roku ogarnąć epokę kina niemego (czyli mniej więcej do roku 1930).