To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Poganin
#41
Seth napisał(a):mijasz się z meritum. Chodzi o to, że zabijając w sposób bardziej bezpośredni zabiłbyś mniej (jeśli jednak z czasem byłoby Ci wszystko jedno) lub zrezygnowałbyś z zabijania. W sterylnym spuście, przycisku, joisticku, nie ma szans na traumatyczne katharsis.

Mówisz, że nie poczułbyś niczego wówczas kiedy zrzuciłbyś atomówkę zabijając 100tys osób? Ja myślę, że u mnie jeśli Ci ludzie nie byliby w jakiś w sposób naprawdę spaczoną grupą katharsis by było. Tak samo kiedy zabiłbym mniej, a w sposób bardziej bezpośredni (bo o 100tys. nie ma sensu mówić w tym przypadku). Nie wiem, które byłoby natomiast silniejsze, pewnie to drugie, ale co ja mogę na ten temat wiedzieć?
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
#42
Argen napisał(a):Mówisz, że nie poczułbyś niczego wówczas kiedy zrzuciłbyś atomówkę zabijając 100tys osób? Ja myślę, że u mnie jeśli Ci ludzie nie byliby w jakiś w sposób naprawdę spaczoną grupą katharsis by było. Tak samo kiedy zabiłbym mniej, a w sposób bardziej bezpośredni (bo o 100tys. nie ma sensu mówić w tym przypadku). Nie wiem, które byłoby natomiast silniejsze, pewnie to drugie, ale co ja mogę na ten temat wiedzieć?

ja miałbym je, jeśli musiałbym zabić kogokolwiek wobec kogo nie miałbym osobistych motywacji by go zabić. Jednak właśnie ta bezpośredniość doświadczenia aktu zabójstwa, bliskość z ofiarą, i pełen bewstyd śmierci z rzężeniem, krzykiem, krwią i wnętrzościami na wierzchu zasadniczo wpływa na szansę katharsis, uświadomienia sobie wagi swoich czynów. Śmierć odległa, czysta i sterylna nie wywiera takiego wrażenia. Łatwiej się od niej odciąć, łatwiej zastosować jaką psychologiczną, automanipulacyjną wymówkę.
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
#43
No i pewnie masz rację, ale już nie przesadzajmy, że w miarę ogarnięty człowiek po zrzuceniu atomówki wyjdzie z B1 i pójdzie na dziwki jakby nigdy nic się nie stało, bo mi szczerze mówiąc nie chce się wierzyć, że to nie pozostawia jakiejś blizny na psychice człowieka.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
#44
Argen napisał(a):No i pewnie masz rację, ale już nie przesadzajmy, że w miarę ogarnięty człowiek po zrzuceniu atomówki wyjdzie z B1 i pójdzie na dziwki jakby nigdy nic się nie stało, bo mi szczerze mówiąc nie chce się wierzyć, że to nie pozostawia jakiejś blizny na psychice człowieka.

Zależy od człowieka. Od kombinacji jego własnej wrażliwości, motywacji i przekonań.
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
#45
To jak wszystko. Psychopata będzie nożem jeszcze obracał żeby zrobić większą dziurkę. Mówimy o normalnych ludziach. Zaznaczyłem to w poprzednim poście zresztą.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
#46
W wielu przypadkach rozwalanie ludziom głów i brzuchów za pomocą ostrych narzędzi nie stanowiło dla ludzi dużego problemu. W Rwandzie maczetami zabito większość z miliona ofiar. I nie było to podyktowane przymusem. Sami za te maczety chwytali.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#47
Argen napisał(a):To jak wszystko. Psychopata będzie nożem jeszcze obracał żeby zrobić większą dziurkę. Mówimy o normalnych ludziach. Zaznaczyłem to w poprzednim poście zresztą.

casus psychopatów nie ma tu nic do tego. Weźmy na przykład kogoś silnie zindoktryzowanego. Albo kogoś kto ma zwyczajne skłonności do przemocy i sadyzmu (nie trzeba być psychopatą by je mieć, badania dowodzą wręcz, że u większości takie zdolności w specyficznych warunkach same się ujawniają).
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
#48
Taki ktoś będzie często wolał nóż od atomówki akurat... mam na myśli połączenie obu cech, czyli skłonności do przemocy oraz indoktrynacji.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
#49
Sajid napisał(a):Barbarzyńcy napadali dla łupów

To przesąd. Germanie (bo o tych barbarzyńcach wiem najwięcej, murzyni z Rwandy w ogóle mnie nie interesują) pomiędzy sobą walczyli o coś więcej niż łupy. Łupy były "po drodze". Plemię mogło być w okresie pokoju, dobrobytu i sytości, jednak nie zmieniało to skłonności do wojowania. Wówczas wojownicy nierzadko przyłączali się do plemion będących w stanie wojny, po to tylko by walczyć. Co więcej, plemię nawet w czasie braków nierzadko mogło sięgnąć po niewojownicze metody zdobywania tego, co brakowało, jednak gardzono takim podejściem. Tak więc, nie ważne czy walczono w czasie dobrobytu o prestiż, czy w czasie niedobrobytu o potrzebne dobra - wyborem najczęściej była walka. Na tym właśnie korzystali Rzymianie. Gdyby plemiona były zjednoczone, wówczas Rzym mógłby sobie popierdzieć - barbarzyńcy rozjechaliby go jak walec. Gubiła ich ich własna wojowniczość. Dalej: za skłonnością do prowadzenia wojen idzie wojenna gospodarka, a ta jak wiemy nierzadko doprowadza do wyniszczenia kompletnego.

Dla łupów najczęściej napadali wikingowie, chociaż i to należy skorygować. Dla niektórych wodzów same łupy miały małą wartość, większą miała sława która jak wierzyli miała ich przeżyć. Wódz Frodo (chujowe imię wiem) rozdawał wszystkie łupy pomiędzy swoich wojowników, niczego sobie nie zostawiając, bo walczył o chwałę. Król Magnus III Olafsson zginął podczas wyprawy na Irlandię mając zaledwie 30 lat, jednak to on sam powiedział że "rzeczą królów jest chwała a nie długi żywot".
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
#50
Idealizujesz tych Germanów. Moim zdaniem walczyli po to żeby zdobywać dobra, bo inaczej nie potrafili ich zdobyć. Poza tym tak było najszybciej. Po co się srać z tymi całymi plonami -siewem, doglądaniem, sianokosem itp. jak można było okraść (!) spichlerz jakichś cywilizowanych ludzi, albo zwyczajnie zastraszyć miasteczko obok, które akurat trudziło się w uprawie zboża i ściągać z nich haracz. Przecież w ten sposób krystalizowały się państwa.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#51
Argen napisał(a):Taki ktoś będzie często wolał nóż od atomówki akurat... mam na myśli połączenie obu cech, czyli skłonności do przemocy oraz indoktrynacji.

no prawda, i tak było w przykładzie Sajida, w Rwandzie. ludobójstwo dokonane maczetami, na wszystkich włącznie z niemowlętami. Jednak tacy Amerykanie wyboru nie mają tutaj. To reguralne wojsko jako tako dbajace o pijar, więc muszą korzystać z standardowych zabawek śmierci. A i indoktrynacji im odmówić nie sposób. Mało który naród ma tak wyprane mózgi.
Prawdę mówiąc na swój sposób podziwiam nieco efekt pracy amerykańskich inżynierów społecznych: idealne połącznie zidiocenia przez konsumpcjonizm i popkulturę, taniego patriotyzmu i religiii. Zrobili z swojej nacji coś na kształt ludzkiej plasteliny.
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
#52
Szczerze mówiąc nie lubię takich generalizacji. No i nie znam żadnych Amerykanów, aby twierdzić coś o ich poziomie indoktrynacji, czy zidiocenia. W czym się cechy, które wymieniasz miałyby objawiać i czemu twierdzisz, że ten naród je posiada w jakiejś przytłaczającej większości?
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
#53
Argen napisał(a):Szczerze mówiąc nie lubię takich generalizacji. No i nie znam żadnych Amerykanów, aby twierdzić coś o ich poziomie indoktrynacji, czy zidiocenia. W czym się cechy, które wymieniasz miałyby objawiać i czemu twierdzisz, że ten naród je posiada w jakiejś przytłaczającej większości?
A nie słyszałeś, o tym, że Amerykanie myślą, że Europa to kraj.
Albo nie wiedzą, co to jest District Columbia, albo gdzie leży Waszyngton.
Czy za mądry uznałbyś naród, którego prezydent używa sformułowania: 'polskie obozy koncentracyjne'? Bo ja nie.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
#54
Można przytaczać przejęzyczenia, czy wypowiedzi co głupszych Amerykanów tak jakby w Polsce idiotów nie było, a można ich osiągnięcia, które są notabene dużo większe niż Polskie na przykład.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
#55
nk napisał(a):A nie słyszałeś, o tym, że Amerykanie myślą, że Europa to kraj.
Albo nie wiedzą, co to jest District Columbia, albo gdzie leży Waszyngton.
W Polsce też mamy idiotów, co udowadnia program "Matura to bzdura" na YT.

Cytat:Czy za mądry uznałbyś naród, którego prezydent używa sformułowania: 'polskie obozy koncentracyjne'? Bo ja nie.
Czy za mądry uznałbyś naród, którego prezydent używa "u" w słowie "ból"? Bo ja nie widzę korelacji.
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.

Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
Odpowiedz
#56
nonkonformista napisał(a):A nie słyszałeś, o tym, że Amerykanie myślą, że Europa to kraj.
Albo nie wiedzą, co to jest District Columbia, albo gdzie leży Waszyngton.
Czy za mądry uznałbyś naród, którego prezydent używa sformułowania: 'polskie obozy koncentracyjne'? Bo ja nie.
No cóż.
Stany Zjednoczone dały światu 10 noblistów literackich- niektórzy liczą 11, ale dla mnie Singer jest co najmniej dyskusyjny jako Amerykanin ;-)
Natomiast łącznie Nagród Nobla: naukowych, literackich i "pokojowych" otrzymało ponad 300 obywateli amerykańskich.
Dla porównania dodam, że żaden obywatel polski nie otrzymał nigdy Nobla naukowego. Jakkolwiek kilkoro laureatów było pochodzenia polskiego.
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)







Odpowiedz
#57
Ło matko bosko trójpalczasto. Trzy ociekające testosteronem strony wątku o tym, jak lepiej zabijać ludzi - twarzą w twarz, czy może atomówkami. To ja już wolę tych pogan w wersji New Age. Też czasem gadają głupoty, ale nie aż takie.

BTW, jaki przyszły cesarz rzymski o imieniu Tytus prowadził wojska na Jerozolimę?
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
#58
exodim napisał(a):Idealizujesz tych Germanów.

Nie idealizuję. Po prostu przytaczam ich faktyczny, mający miejsce w tamtejszych czasach sposób życia.

Samuel napisał(a):BTW, jaki przyszły cesarz rzymski o imieniu Tytus prowadził wojska na Jerozolimę?

Wespazjan. Titus Flavius Vespasianus.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
#59
Zdaje mi się, że Jerozolima została zburzona w czasie, gdy Wespazjan (Titus Flavius Vespasianus) był już cesarzem. Chodzi raczej o jego syna, Tytusa Flawiusza (Titus Flavius Sabinus Vespasianus).
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)







Odpowiedz
#60
Aaa, okej. Jakoś mi się utrwaliło, że po Wespazjanie od razu był Domicjan Uśmiech
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości