To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kościół otwarty — co się stało?
kmat napisał(a):
bert04 napisał(a): Potrzeba pełnego uczestnictwa w życiu religijnym do tego nie należy, więc ta część społeczeństwa inercyjnie pozostaje tam gdzie jest, choć już tylko na papierze i od wielkich świąt.

No to sam widzisz. Znaleźć jakiś substytut kościoła otwartego nie jest trudno. Sam byś mógł. Ale właściwie po co?


Lubię czytać takie dyskusje, które utwierdzają mnie w moich poglądach  Duży uśmiech


Otóż właśnie po nic. Religijność kościelna służy tym, którzy jej potrzebują i odnajdują się w niej, a ci którzy jej nie potrzebują, po prostu się w tym męczą, bo wydaje się być ona całkowicie zbędna. Szeroko rozumiana duchowość może być realizowana na różne sposoby i wcale nie oznacza, że ludzie odchodzący z Kościoła przestają mieć potrzeby duchowe, potrzebę wiary w Boga, czy rozwoju wartości moralnych, ale że mogą szukać innej opcji, która będzie dla nich bardziej fascynująca np. kontemplacja na łonie natury. Nawet to życie wspólnotowe może być przeciez ralizowane w życiu codziennym, rodzinnym, towarzyskim i ogólnie społecznym. 
Słusznie zwróciłeś uwagę, że u młodszych pokoleń nie ma już takich przejawów religijności, ale ja obserwuję, że jednak jakaś potrzeba duchowości istnieje, młodzi faceci nie uznają KK, ale mówią o wierze w Boga, mój brat będący w okolicach 30-stki, który z kolei na kwestie wiary jest całkiem obojętny, chętnie słucha kanał jakiegoś buddysty mówiącego o medytacjach, więc to nie jest tak u młodych duchowość całkowicie odchodzi wraz z religijnością, tylko moim zdaniem zaczyna mieć inny wymiar, bardziej swobodny, wolnościowy, przyjemny.
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Ja tam raczej ironizowałbym, że był Kościół Otwarty, ale usiedli sobie biskupi, uradzili i go zamknęli, więc godziny otwarcia już minęły. Zostawiając ludzi przed drzwiami.
A ci biedni ludzie co? Siedzą tacy nieporadni i czekają, aż ktoś im otworzy? Dlaczego? No i dlaczego nie garną się do, jednak istniejących, niedobitków tego Kościoła Otwartego?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Rodica napisał(a): berto4:
Dlaczego powiązałeś celibat z dupą, nie rozumiem? I dlaczego tak brzydko się wyrażasz o narządach rozrodczych kobiety? Czyli gardzisz seksem ale rozumiesz, że ludzie go uprawiają, właśnie ten którym gardzą. Ciekawe.

To ty wyjeżdżasz tutaj z celibatem jak Katon Starszy z Kartaginą, jaki temat nie otworzyć. Musisz strasznie gardzić seksem, gdyż pewnie nawet nie wiesz, że w Kościele Katolickim są żonaci księża. Ba, niektórzy nawet muszą się żenić przed święceniami. I jakoś Kościół Katolicki przez to się nie rozwalił jeszcze.

Cytat:Ja akurat nawiązałam ogólnie do różnych wypowiedzi, z których wynikało, że celibat jest czymś niezrozumiałym, czymś co powoduje  różne zboczenia i pedofilię. Sorry, ale dokładnie nie wiem, co masz na myśli stosując termin kościół otwarty.
Akceptację homoseksualizmu?  Seks pomiędzy osobami tej samej płci jest niekomplementary płciowo. Antykoncepcję? Żeby ją zaakceptować Kościół musialby rozdzielić seks prokreacyjny od tego, który służy przyjemności.

Dlaczego wszystko co wyżej wymieniłaś to właśnie "z dupą się kojarzy"? Lista spraw, które reprezentował tzw. kościół otwarty była długa, kwestie około-seksualne zawsze były tam wyciszane, drugoplanowe. Generalnie chodziło o stosunek Kościoła do polityki, do innych wyznań chrześcijańskich, do innych religii. Kwestie tolerancji i wolności stały na czele. To, że kwestie wolności i tolerancji w pewnych aspektach też zahaczają o seksualność, jest jasne, ale grało marginalną rolę. Może co najwyżej kwestie rozwodów, ale tutaj instytucja "rozwodu który nie jest rozwodem" była dosyć hojnie stosowana, co pozwalało na złagodzenie problemu bez zmieniania doktrny. Co do całej reszty, a zwłaszcza co do tak stawianego przez Ciebie na piedestale celibatu tzw. kościół otwarty nie różnił się znacząco od reszty. Co najwyżej nie próbował tłumaczyć z głupia księży, którzy łamali celibat z osobami nieletnimi, jak to przydarzyło się bp. Michalikowi.

zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Ja tam raczej ironizowałbym, że był Kościół Otwarty, ale usiedli sobie biskupi, uradzili i go zamknęli, więc godziny otwarcia już minęły. Zostawiając ludzi przed drzwiami.
A ci biedni ludzie co? Siedzą tacy nieporadni i czekają, aż ktoś im otworzy? Dlaczego? No i dlaczego nie garną się do, jednak istniejących, niedobitków tego Kościoła Otwartego?

Napiszę to, co napisałem powyżej. Gdybyś hipotetycznie rozwiódł się z żoną, szukałbyś potem jakiegoś substytutu, namiastki, resztki? Kościół Otwarty jako taki nie istnieje, ma charakter dysydentów i kwerulantów wewnątrz instytucji. Przechodzenie do innego Kościoła, jak wyżej postulował kmat, to wchodzenie w nowy związek z całym bagażem poprzedniego.

Szczerze mówiąc jedynym kandydatem dla mnie byłby PAKP, tyle że w Niemczech on właściwie nie istnieje, a większość tutejszych parafii prawosławnych podlega pod, tfu, Gudiajewa. Przez pewien czas miałem ten luksus, że Kościół Katolicki w Niemczech jest praktycznie Kościołem Otwartym, dla tutejszych księży cały Łagiewnik pewnie byłby konserwą. Ale, powiedzmy, lokalne problemy Kościoła Niemieckiego i moje przeżycia osobiste to temat na inny temat, i chyba w tym wątku nie rozmawiamy o Kościele na całym świecie, ale o ściśle polskiej specyfice. I w tej uczestniczyłem, raz wirtualnie przez katolickie fora, a drugi raz przez Polską Misję Katolicką, która wszystkie te problemy w podobny sposób przechodzi.

Hill napisał(a):
kmat napisał(a):
bert04 napisał(a): Potrzeba pełnego uczestnictwa w życiu religijnym do tego nie należy, więc ta część społeczeństwa inercyjnie pozostaje tam gdzie jest, choć już tylko na papierze i od wielkich świąt.

No to sam widzisz. Znaleźć jakiś substytut kościoła otwartego nie jest trudno. Sam byś mógł. Ale właściwie po co?


Lubię czytać takie dyskusje, które utwierdzają mnie w moich poglądach  Duży uśmiech


Otóż właśnie po nic. Religijność kościelna służy tym, którzy jej potrzebują i odnajdują się w niej, a ci którzy jej nie potrzebują, po prostu się w tym męczą, bo wydaje się być ona całkowicie zbędna. Szeroko rozumiana duchowość może być realizowana na różne sposoby i wcale nie oznacza, że ludzie odchodzący z Kościoła przestają mieć potrzeby duchowe, potrzebę wiary w Boga, czy rozwoju wartości moralnych, ale że mogą szukać innej opcji, która będzie dla nich bardziej fascynująca np. kontemplacja na łonie natury. Nawet to życie wspólnotowe może być przeciez ralizowane w życiu codziennym, rodzinnym, towarzyskim i ogólnie społecznym. 
Słusznie zwróciłeś uwagę, że u młodszych pokoleń nie ma już takich przejawów religijności, ale ja obserwuję, że jednak jakaś potrzeba duchowości istnieje, młodzi faceci nie uznają KK, ale mówią o wierze w Boga, mój brat będący w okolicach 30-stki, który z kolei na kwestie wiary jest całkiem obojętny, chętnie słucha kanał jakiegoś buddysty mówiącego o medytacjach, więc to nie jest tak u młodych duchowość całkowicie odchodzi wraz z religijnością, tylko moim zdaniem zaczyna mieć inny wymiar, bardziej swobodny, wolnościowy, przyjemny.

Słusznie zauważyłaś, że jak ludzie już opuszczą ten ściśle katolicki / chrześcijański mindset, to zaczynają odkrywać inne aspekty "szeroko rozumianej duchowości". Przykładowo tak centralny punkt chrześcijaństwa jak poczucie winy i związane z tym osądzanie samego siebie. I innych. Niby jest to osławione "nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni", ale wszyscy wiemy, jak dominującym elementem chrześcijaństwa jest osądzanie właśnie, choćby siebie samego. Ale to już chyba zbyt osobista dygresja na ten konkretny temat.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04:
Cytat:To ty wyjeżdżasz tutaj z celibatem jak Katon Starszy z Kartaginą, jaki temat nie otworzyć. Musisz strasznie gardzić seksem, gdyż pewnie nawet nie wiesz, że w Kościele Katolickim są żonaci księża. Ba, niektórzy nawet muszą się żenić przed święceniami. I jakoś Kościół Katolicki przez to się nie rozwalił jeszcze.
Widzisz, bo można zostać księdzem katolickim kiedy się zmieniło wyznanie, np. przeszło się z protestantyzm na katolicyzm.
Jasne jest, że Kościół nie będzie przymuszał nikogo do rozwodu w takiej sytuacji.

Cytat:Dlaczego wszystko co wyżej wymieniłaś to właśnie "z dupą się kojarzy"? Lista spraw, które reprezentował tzw. kościół otwarty była długa, kwestie około-seksualne zawsze były tam wyciszane, drugoplanowe
Może to jest właśnie przyczyna porażki kościoła otwartego. Wierni z kosciołow zamkniętych nie protestują przeciwko istniejącemu kanonowi praw moralnych.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
Rodica napisał(a): bert04:
Widzisz, bo można zostać księdzem katolickim kiedy się zmieniło wyznanie, np. przeszło się z protestantyzm na katolicyzm.
Jasne jest, że Kościół nie będzie przymuszał nikogo do rozwodu w takiej sytuacji.

Tu masz jedynie sytuację nadzwyczajną, wyjątek od reguły. Ale masz jeszcze kościół greko-katolicki, a tam jak generalnie w katolickich obrządkach wschodnich obowiązuje celibat na wzór prawosławny, to znaczy od biskupa wzwyż. Księża parafialni są tu żonaci.

Cytat:Może to jest właśnie przyczyna porażki kościoła otwartego. Wierni z kosciołow zamkniętych nie protestują przeciwko istniejącemu kanonowi praw moralnych.

Ja myślę, że to było raczej trochę tak jak z tym kompromisem aborcyjnym, nie chciano poruszać tematów, które prowadziłyby do konfrontacji z nadrzędną doktryną Watykanu, podejmowano natomiast tematy "kompatybilne" z ogólną linią JP2. Gdyby w równoległym świecie w 2005 roku zamiast Ratzingera został wybrany Bergoglio, gdyby ten synod na temat familii odbywał się te 8 lat wcześniej, jestem pewien, że ówczesny polski Kościół byłby dużo bardziej przychylny, zwłaszcza ten wtedy jeszcze aktywny Kościół poniżej episkopatu. No ale stało się inaczej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Trochę na temat

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka...rtego.read
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
To może zastanówmy się, czy przypadkiem w miejsce hipotetycznego KO jao alternatywy dla spowszednialego i zatęchłego KK wszedł tylnymi drzwiami
Wzmożony Kościół Synkretyczny w osobach np. Natanka czy najnowszego gwiazdora ks. Galusa?


Cytat:Paulina Sowa, Interia: Ks. Daniel Galus to taki nasz polski Bashobora?
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: - Świetne porównanie. Zdecydowanie tak. To bardzo podobny rodzaj religijności, wręcz identyczny. Oczywiście oddziaływanie ks. Daniela Galusa jest na mniejszą skalę, ale jeśli chcemy poddać głębszej ocenie ich religijność, to jest wręcz identyczna. Można ją nazwać współczesną formą religijności synkretycznej, w której są wymieszane ze sobą różne elementy tradycyjnej religijności katolickiej z treściami szamańskimi i zielonoświątkowymi. Wiele elementów pochodzi przede wszystkim z tradycyjnych religii afrykańskich, gdy chodzi o rozumienie diabła, złych duchów, egzorcyzmów, chorób, uzdrowień, cudów.

Skąd taki rodzaj religijności wziął się w Polsce?
- Początek zmian przypada na lata 90. XX wieku, natomiast prawdziwa eksplozja to są okolice roku 2007. Dlaczego? Ponieważ wielu ewangelizatorów z Afryki, Azji i Ameryki Południowej zaczęło wówczas przyjeżdżać do Polski. Najbardziej znane postaci to Gloria Polo z Kolumbii, James Manjackal i Jose Maniparambil z Indii, Maria Vadia z USA, John Bashobora z Ugandy, Myrna Nazzour z Syrii, włoscy duchowni Antonello Cadeddu i Enrico Porcu, którzy obecnie pracują w Brazylii itd. Nagle zaczęto robić ogromne spotkania z nimi na stadionach i w halach sportowych. W ten sposób zmieniono w dużym stopniu religijność kilku milionów Polaków.

https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-...gn=firefox
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): To może zastanówmy się, czy przypadkiem w miejsce hipotetycznego KO jao alternatywy dla spowszednialego i zatęchłego KK wszedł tylnymi drzwiami
Wzmożony Kościół Synkretyczny w osobach np. Natanka czy najnowszego gwiazdora ks. Galusa?
„Na miejsce”, tylko raczej doszło do przesunięcia wewnątrzkościelnego okna Overtona. W nowej pozycji liberalne stanowiska znalazły się poza oknem, a z drugiej strony weszły te bardziej szurcze. Choć akurat zarówno Natanek, jak Galus organizacyjnie zostali wywaleni.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): To może zastanówmy się, czy przypadkiem w miejsce hipotetycznego KO jao alternatywy dla spowszednialego i zatęchłego KK wszedł tylnymi drzwiami
Wzmożony Kościół Synkretyczny w osobach np. Natanka czy najnowszego gwiazdora ks. Galusa?


Cytat:Paulina Sowa, Interia: Ks. Daniel Galus to taki nasz polski Bashobora?
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: - Świetne porównanie. Zdecydowanie tak. To bardzo podobny rodzaj religijności, wręcz identyczny. Oczywiście oddziaływanie ks. Daniela Galusa jest na mniejszą skalę, ale jeśli chcemy poddać głębszej ocenie ich religijność, to jest wręcz identyczna. Można ją nazwać współczesną formą religijności synkretycznej, w której są wymieszane ze sobą różne elementy tradycyjnej religijności katolickiej z treściami szamańskimi i zielonoświątkowymi. Wiele elementów pochodzi przede wszystkim z tradycyjnych religii afrykańskich, gdy chodzi o rozumienie diabła, złych duchów, egzorcyzmów, chorób, uzdrowień, cudów.

Skąd taki rodzaj religijności wziął się w Polsce?
- Początek zmian przypada na lata 90. XX wieku, natomiast prawdziwa eksplozja to są okolice roku 2007. Dlaczego? Ponieważ wielu ewangelizatorów z Afryki, Azji i Ameryki Południowej zaczęło wówczas przyjeżdżać do Polski. Najbardziej znane postaci to Gloria Polo z Kolumbii, James Manjackal i Jose Maniparambil z Indii, Maria Vadia z USA, John Bashobora z Ugandy, Myrna Nazzour z Syrii, włoscy duchowni Antonello Cadeddu i Enrico Porcu, którzy obecnie pracują w Brazylii itd. Nagle zaczęto robić ogromne spotkania z nimi na stadionach i w halach sportowych. W ten sposób zmieniono w dużym stopniu religijność kilku milionów Polaków.

https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-...gn=firefox
Jednak część  uczestników  tych kręgów  ocenia te działania  jako motywacyjne a nie dokładnie  religijne.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Choć akurat zarówno Natanek, jak Galus organizacyjnie zostali wywaleni.

Ale ten nurt "bashoborski" jest jak najbardziej od lat promowany wewnątrz KK.

Cytat:Arcybiskup Wacław Depo w swoim liście do wiernych pisze o "postawie nieposłuszeństwa" ks. Galusa.
Co kryje się za tymi słowami?

- Nie rozumiem tego stwierdzenia. Nie znam wewnętrznych relacji w archidiecezji częstochowskiej. Opieram się tylko na informacjach, które są dostępne w internecie i przyznam szczerze, że śledząc działalność ks. Galusa od kilkunastu lat, obecnego sporu kompletnie nie rozumiem. Ks. Galus jest posłuszny swojemu sumieniu. Jest wierny swoim przekonaniom, nie zmienił swoich poglądów w ostatnim czasie. To, co głosi obecnie, głosił kilkanaście lat temu.
Czyli co konkretnie?  
- W jego nauczaniu jest wiele tradycyjnych, niebudzących żadnych wątpliwości prawd wiary katolickiej, ale do tego są też dodane elementy niezgodne z doktryną Kościoła katolickiego. Ks. Galus rozprzestrzenia tę nową religijność od kilkunastu lat i czynił to zawsze przy pełnej akceptacji władz kościelnych, oddziałując bezpośrednio na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a pośrednio na kilkaset tysięcy wiernych w Polsce i na świecie. To nie jest problem tylko częstochowski, ale ogólnopolski, a nawet międzynarodowy.
Skoro jego działalność trwa tak długo, to dlaczego archidiecezja wcześniej nie reagowała?
- Spór formalno-prawny rozpoczął się niedawno, natomiast wcześniej przez kilkanaście lat była pełna akceptacja i wspieranie tego rodzaju religijności. W wielu tamtejszych świątyniach często gościł ks. John Bashobora. W 2016 roku w Częstochowie miał też miejsce egzorcyzm nad Polską. W archidiecezji częstochowskiej powstała Wspólnota "Mamre". Takich przykładów mógłbym wskazać o wiele więcej. Wszystko to opiera się na nowym, synkretycznym rodzaju religijności, który nazywam katolicyzmem uzielonoświątkowionym. To dziś ogromna fala, która zdobywa świat. Chodzi właśnie o te wszystkie nowe elementy, które w XXI wieku są typowe dla ogromnej fali chrześcijaństwa zielonoświątkowego. Niebawem liczba tych chrześcijan osiągnie miliard.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Zauważ, że na filmiku Galus atakuje „biskupów masońskich” i „kapłanów masońskich”. I chyba za to właśnie został zawieszony. Bashobora zaś szuka szatana tam gdzie wolno szukać szatana.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
bert04 napisał(a): No B16 odwalał czarną robotę, ale był kierowany przez JP2 i nie był jedynym "betą". JP2 bardzo silnie zwalczał tzw. tradycjonalistów w KRK. B16 jako jedno z pierwszych posunięć podjął inicjatywę rozmów z nimi. Owszem, to stanowiło różnicę.
Toruń to jednak coś innego niż lefebryści. Międlar się jednak nie utrzymał w strukturze. A było to już po upadku "Łagiewników".
bert04 napisał(a): Pytanie kluczowe jest, czy ten rozwój byłby inny, gdyby "Kościół otwarty" nie został, no właśnie, zamknięty. Pytanie jest też, ile potrzeba, żeby z katolika zrobić laika. Przecież przez całe dekady rzesze rozwodników pozostawały w Kościele. IMHO być może dlatego, że jeszcze miały jakieś inne walory z tego pozostawania, walory, które przysłaniały ten problem.
Może toczyłoby się to wolniej, ale dokładnie w tym samym kierunku. Zwróć uwagę na statystyki. O ile liczba dominicantes poleciała na pysk, to liczba comunicantes bardzo wzrosła. Przecież tych comunicantes w latach 80-tych było coś w granicach 10%. Ówczesna religijność, choć masowa, była szalenie płytka. Ci ludzie i tak by się w końcu znudzili.
bert04 napisał(a): Eee tam... twierdzisz, że ludzie byli w Kościele z pobudek patriotycznych?
Owszem. Motywacja antykomunistyczna. Gdy tej zabrakło..
bert04 napisał(a): Nawet jako po 1989 pewne procesy erozji i laicyzacji też się w Polsce zaczęły, to jednak do śmierci JP2 utrzymywały się w pewnej normie.
Kult jednostki też swoje robił. Umarł Kurt Cobain to skończył się grunge.
bert04 napisał(a): Akurat to było stanem chwilowym, anomalią okresu przejściowego. Statystyki dominicates i comunicates prowadzi się od roku 1980, diagram jest w linku wiki poniżej. Choć są na nim pewne "odchyły patriotyczne", to trend był długotrwały. Widziałem też inną statystykę, nie powiem na jakiej podstawie teraz, ale siękgała lat 60 i też pokazywała taką samą tendencję spadku religijności.
I nie widać tu jakiegoś wielkiego wpływu zwycięstwa Torunia. Liczba wiernych spadała w dość podobnym tempie, za to wzrastała ich religijność. Największym wstrząsem dla KRK nie było zwycięstwo radykałów ani nawet śmierć papieża, tylko COVID.
bert04 napisał(a): Gdybyś hipotetycznie rozwiódł się w żoną po paru dekadach małżeństwa, to czy szukałbyś "substytutu"?
Pewnie by mi się nie chciało. Ale większość ludzi szuka. Ty czy ja to raczej kiepski punkt odniesienia.
bert04 napisał(a): Owszem, postsolidarnościowy liberalizm i Łagiewnik wywodziły się ze wspólnego korzenia i były sobie bardzo bliskie. Różnica jest taka, że liberalizm był zdolny do ewolucji i transformacji.
O tym przecież piszę. Liberalizm pozbył się PRLowskich zaszłości, których do niczego już nie potrzebował. KO nie, bo sam był tą zaszłością.
bert04 napisał(a): Wyszyńskiego? Ten przecież zmarł w 1981. W tym czasie Rydzyk był kapelanem studenckim w Krakowie.
Nie dosłownie Duży uśmiech Wyszyński postawił na katolicyzm ludowy. Rydzyk to to, co się z tego wykluło. Zresztą tak naprawdę dominującą frakcją zawsze był kościół ludowy. Ci co domy tapetowali Wojtyłą, a nie przeczytali ani jednej encykliki. Po prawdzie bez uwzględnienia tego czynnika dyskusje nad laicyzacją będą mocno niepełne.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
bert04 napisał(a):
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Ja tam raczej ironizowałbym, że był Kościół Otwarty, ale usiedli sobie biskupi, uradzili i go zamknęli, więc godziny otwarcia już minęły. Zostawiając ludzi przed drzwiami.
A ci biedni ludzie co? Siedzą tacy nieporadni i czekają, aż ktoś im otworzy? Dlaczego? No i dlaczego nie garną się do, jednak istniejących, niedobitków tego Kościoła Otwartego?

Napiszę to, co napisałem powyżej. Gdybyś hipotetycznie rozwiódł się z żoną, szukałbyś potem jakiegoś substytutu, namiastki, resztki? Kościół Otwarty jako taki nie istnieje, ma charakter dysydentów i kwerulantów wewnątrz instytucji. Przechodzenie do innego Kościoła, jak wyżej postulował kmat, to wchodzenie w nowy związek z całym bagażem poprzedniego.

Plastyczny przykład. Sam bym nie szukał, tylko bym tęsknił i żałował w zgorzknieniu. Faktycznie ciężka sprawa.
Odpowiedz
@Hill

Mam wrażenie, ze msze w kosciolach katolickich mogą byc dla mlodych ludzi po prostu nudne.

Brak jest chyba dobrych porywających kazań. Ja bym sobie chętnie posłuchała jakiegos dobrego kazania.
Nie myślę jednak o Rysiu.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
Gadu, gadu, a tymczasem w dumnym Albionie:


Cytat:Przełom w Kościele Anglii. Pary jednopłciowe będą mogły otrzymać błogosławieństwo od duchownych

Pary jednopłciowe będą mogły otrzymać błogosławieństwo w kościele po zawarciu cywilnego związku małżeńskiego lub związku partnerskiego - ustalił Synod Generalny Kościoła Anglii.
Zmiany nie wejdą jednak w życie od razu, konieczne będzie przygotowanie odpowiednich wytycznych. Brytyjskie media nazywają decyzję przełomową. Kościelne władze podkreślają,
że nie jest ona równoznaczna z udzielaniem ślubów parom homoseksualnym.

"Synod Generalny Kościoła Anglii z zadowoleniem przyjął propozycje, które umożliwiłyby parom tej samej płci przychodzenie do kościoła po zawarciu ślubu cywilnego lub związku partnerskiego,
aby podziękować, poświęcić swój związek Bogu i otrzymać Boże błogosławieństwo" - czytamy w komunikacie kościelnych władz.

Jak dodano, członkowie synodu potępili też niepowodzenia Kościoła w przyjmowaniu do siebie osób LGBTQI+ oraz krzywdy, jakich doświadczają osoby LGBTQI+ w relacjach z Kościołem.
Opracowane przez członków synodu komentarze do tekstów przykładowych modlitw mają być wskazówką dla biskupów. Ci z kolei mają dopracować modlitwy i przygotować w nadchodzących miesiącach nowe wytyczne.
Następnie zatwierdzone teksty zostaną opublikowane do powszechnego użytku w trakcie nabożeństw.

Arcybiskup Canterbury Justin Welby i arcybiskup Yorku Stephen Cottrell stwierdzili we wspólnym oświadczeniu, że "po raz pierwszy Kościół Anglii publicznie, bez zastrzeżeń i z radością powita pary tej samej płci".
Zaznaczyli jednocześnie, że w Kościele wciąż istnieją różnice zdań w kwestii stosunku do osób nieheteroseksualnych.
Biskup diecezji londyńskiej w Kościele Anglii Sarah Mullally stwierdziła, że "to chwila nadziei dla Kościoła".
"Wiem, że to, co zaproponowaliśmy jako drogę naprzód, dla wielu jest niewystarczającym krokiem, a dla innych zbyt daleko idącym" - oceniła.
Krok nie jest jednoznaczny z udzielaniem ślubów parom jednopłciowym przez duchownych, co wyraźnie podkreślono w stanowisku Kościoła Anglii.


Znając losy KO w Najjaśniejszej, kto żyw już bierze nogi za pas z tego kościoła.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości