nonkonformista napisał(a):Nie czytaj opracowań. One zawsze narzucają interpretację. A jeśli już chcesz czytać, to rób to po lekturze nie przed.Z całym szacunkiem, ale to polski system oświatowy narzuca interpretację, i to zazwyczaj tą jedynie słuszną (,,Kochać musimy Słowackiego, bo wielkim poetą był!'')! O swobodnej wymianie poglądów na temat dzieła czy autora mowy nie ma, niestety... Zawsze mnie to irytowało, jako że nikt nie może autorytatywnie twierdzić ,,co autor chciał powiedzieć'' - nawet sam autor. To tylko i wyłącznie kwestia indywidualnego odbioru; autor moze co najwyżej powiedzieć, iż jego szczerą intencją było to czy tamto. Nowe matury bazują własnie na takim bezmyślnym klepaniu wykutych banałów. Przyszłość też nie wygląda zbyt różowo, jako że nadciąga eurolewactwo ze swoją porcją jedynie słusznych ,,mądrości''... :lol2:
O nauce polskiego
|
09.09.2012, 12:24
09.09.2012, 12:30
Zgadzam się, że właściwie nie powinno być miejsca na interpretację. Uważam również, że "klucz" maturalny jest czymś dobrym.
"Co autor miał na myśli" jest sumą wiedzy wynikającej z pracy tysięcy specjalistów na przestrzeni lat. Sądzę, że oni wiedzą więcej niż najlepszy uczeń. I to jest konkretna wiedza, a nie wynurzenia zblazowanej humanistki. Zresztą sam nauczyciel nie ma kompetencji, żeby dyskutować na większość tematów, o których mówi. Klucz sprawdza właśnie konkretną wiedzę. Język polski to jest coś do nauczenia. "Pierdoły" można pisać w pamiętniku po szkole.
09.09.2012, 12:35
I, nie oszukujmy się, większość "samodzielnego myślenia", które okazywali moi szkolni koledzy było kompletnie od czapy i ograniczało się zwykle do, jakże konstruktywnego, "To jest bez sensu."
09.09.2012, 12:44
Liczba postów: 5,638
Liczba wątków: 38 Dołączył: 03.2009 Reputacja: 25 Płeć: kobieta Wyznanie: panteistka
Czyżby w ciągu 15 ostatnich lat sposób nauczania języka polskiego aż tak się zmienił?
Kiedy ja chodziłam do szkoły średniej, największy nacisk był położony właśnie na samodzielną analizę i interpretację omawianych utworów.
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)
09.09.2012, 12:58
Teraz też tak jest, tyle że na maturze istnieje coś takiego jak "klucz", który decyduje o tym, czy dana odpowiedź mieści się w granicach stosowności. Istnieje zestaw rzeczy, które każde opracowanie powinno zawierać i które uczeń musi przekazać.
09.09.2012, 13:08
Dodam, że zestaw możliwych do zaliczenia rzeczy przekracza liczbę punktów, które można zdobyć. Znaczy się, przykładowo, punkt można otrzymać za 30 różnych interpretacji, czasem sprzecznych (o ile nie występująobie w jednej pracy), ale maks punktów można otrzymać 12. Tym samym różne wypracowania, różniące się interpretacją, mogą otrzymać i po 100%.
Jest też część tak jakby pozakluczowa, oceniania przez nauczyciela, chociażby styl.
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.
Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
09.09.2012, 13:21
rnk napisał(a):Zgadzam się, że właściwie nie powinno być miejsca na interpretację. Uważam również, że "klucz" maturalny jest czymś dobrym.Oj nie, beletrystyka, czyli po prostu fikcja literacka, to nie to samo, co nauki ścisłe, historia lub biologia, gdzie trzeba się wykazać znajomością konkretnych faktów. Tymczasem ów ,,klucz'' bazuje tylko na belferskim widzimisię. Np. córka moich znajomych, bardzo inteligentna i oczytana dziewczyna, złapała mniej punktów za ,,nieprawidlową'' ocenę postaci Jagny Borynowej - uwypukliła np. iż była ona ludową artystką, podczas gdy jakiś wuj z MEN-u ubrdał sobie coś innego. Ile jest mozliwych ocen charakteru głównej bohaterki czterotomowej powieści? I takich przykładów jest multum. Czasy się zmieniają, ludzie, myśli, idee, postrzeganie świata... wszystko! Jak można oceniać Kmicica? Judyma? Wokulskiego? Interpretacji jest od czorta! I przecież każdemu autorowi chyba o to chodzi: aby jego dzieło wzbudzało dyskusje i ludzkie namiętności! PS. A propos Wokulskiego, jedynie słuszna interpretacja ,,Lalki''głosi, że Iza była zła, a Stachu dobry. Przepraszam, dlaczego? Że długo nie chciała Staśka? A dlaczego niby miała chcieć? A sam Wokulski był, moim zdaniem, wielkim, żołędnym dupkiem. Kutwa, gdybym miał jego kasę, to minuta osiem dobrałbym się Izie do słabizny! I Starski był zły, dlatego, że ww. Izę zerżnął, przynajmniej tak należy się domyślać, autor pozostawia ten problem czytelnikowi (niedługo ,,mędrcy'' znajdą ,,klucz'', lol). A co w tym złego, że zerżnął? Wokulski też miał na to ochotę i nie jest przecież zły... Ale gdybym to wszystko napisał na maturze, to ładnie bym wyglądał... Grzanka Olewactwo (powszechne) to co innego, ale kto wie, czy nie jest ono spowodowane właśnie takimi metodami nauczania.
09.09.2012, 13:30
Wypowiadam się co do samej zasady. Jak wygląda praktyczna realizacja i kto układa klucze to inna kwestia. Oczywiście, że mogą być różne interpretacje i idealnie by było, gdyby uczeń musiał znać wszystkie najważniejsze i z tej znajomości się spowiadać. Uczeń siłą rzeczy nie ma aparatu do intrpretacji dzieł, których sens często zależy od jakiejś osobistej sytuacji autora, a nie tylko tego, co jest na papierze.
Argumentu z poniewieranego, dobrego ucznia nie przyjmuję. Skoro jest taki dobry i inteligentny to powinien wiedzieć na czym polega matura i czego się oczekuje - podstaw. Głównie tu chodzi o przeciętnego jełopa, który sam niczego nie wymyśli. Bo i jak? Źle myśli i nie ma wymaganej wiedzy do dokonania analizy i interpretacji. Zresztą można by pomyśleć o dodatkowej, otwartej formie dla tych lepszych, ale nie powinno naruszać się ważnego elementu jakim jest sucha ocena pracy pisemnej.
09.09.2012, 16:52
Liczba postów: 8,803
Liczba wątków: 62 Dołączył: 01.2009 Reputacja: 51 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany rnk napisał(a):"Co autor miał na myśli" jest sumą wiedzy wynikającej z pracy tysięcy specjalistów na przestrzeni lat.Po co zatem czytać "Lalkę" B. Prusa? Nie lepiej czytać, co o "Lalce" napisali wybitni literaturoznawcy? Tak zwaną literaturę przedmiotu. Gdzie młody człowiek ma nauczyć się myśleć? Na polskim nie może samodzielnie myśleć, bo pimkowszczyzna rządzi, na historii nie może myśleć, bo daty musi wkuwać. Na WOS-ie czy jak się to teraz nazywa też pewnie nie może myśleć. Myślą za niego. Dają gotowe recepty. I zniechęcają w ten sposób do zachwycania się literaturą, do jakiegoś z nią obcowania samodzielnego. I mamy dzięki temu tak, że człowiek nawet jakby chciał, to nie sięgnie po daną książkę, bo nie będzie wiedział, co na jej temat sądzić. I w ten sposób jedna połowa narodu nie przeczytała w ciągu roku nawet średnio jednej książki, a druga przeczytała książkę telefoniczną, gdzie akcja wprawdzie jest niezbyt wartka, ale za to ilu bohaterów. Jeśli chcemy uratować człowieczeństwo w człowieku, jego wrażliwość na piękno, to nie możemy go w nim zabijać brakiem samodzielności, bo wychowamy sobie sami węże na swojej piersi. Przecież niemyślenie jest gorsze niż zbrodnia.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar Que mundo tão parvo Onde para ser escravo E preciso estudar..." Deolinda, Parva que eu sou
09.09.2012, 20:28
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 1,016 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia nonkonformista napisał(a):Jeśli chcemy uratować człowieczeństwo w człowieku, jego wrażliwość na piękno, to nie możemy go w nim zabijać brakiem samodzielności, bo wychowamy sobie sami węże na swojej piersi.Piękny post. Godny wawrzynu! Ale jak sobie to wyobrażasz w praktyce? W tysiącach szkół wypełnionych buzującymi hormonalnie niedorozwojami, którzy zdania złożonego nie potrafią wydukać. O jakim Ty myśleniu mówisz? Nie chcę wychodzić na zgreda, ale przed wojną preferowana była metoda pamięciowa i wszyscy mówią, że przedwojenna matura, to było COŚ!!! Zejdź na planetę Ziemię!
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
09.09.2012, 21:00
Właśnie w "tysiącach szkół wypełnionych buzującymi hormonalnie niedorozwojami" warto doceniać samodzielne myślenie i promować je. Bo jak nauczyć go w inny sposób? A nawet jeśli nie da się go nauczyć, warto chociaż pielęgnować je w tych nielicznych, którzy przejawiają je od początku.
Swoją drogą, klucze i odgórnie narzucone interpretacje sprawiły, że w liceum w ogóle przestałam czytać lektury... bo nie mogłam dostać pozytywnej oceny ze sprawdzianu z żadnej samodzielnie przeczytanej książki, za to kiedy zaczęłam czytać same opracowania, piątki zaczęły sypać się jak z rękawa. Magia!
09.09.2012, 21:16
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 1,016 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia Shahnaz napisał(a):...za to kiedy zaczęłam czytać same opracowania, piątki zaczęły sypać się jak z rękawa. Magia!Wybacz, ale brzmi to jak pochwała oportunizmu i właśnie bycia "igraszką cudzych myśli".
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
09.09.2012, 21:22
Ja nigdy nie dostawałem pozytywnych ocen za interpretacje dzieła, na przeszkodzie stała ortografia i czytelność pisma. Dzięki temu miałem wyjebane na lektury i wolałem Sapkowskiego, Harrisona Zelaznego i innych tego typu. Dzisiaj wiem, że samodzielne działanie rozwija samodzielne myślenie a nie lekcje polskiego z interpretacjami dzieł, po czyjejś lini.
Racja nie jest ani moja ani twoja. Racja leży tam gdzie leży i z reguły nijak się nie ma do toczonego sporu.
09.09.2012, 21:29
Liczba postów: 5,638
Liczba wątków: 38 Dołączył: 03.2009 Reputacja: 25 Płeć: kobieta Wyznanie: panteistka
A we mnie lekcje polskiego i lektury wzmocniły zamiłowanie do literatury i poezji :-)
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)
09.09.2012, 21:39
Sofeicz napisał(a):Piękny post. Godny wawrzynu!A co takiego rewelacyjnego w tej przed- czy powojennej maturze? Garść skręcających flaki schematów - jak Mickiewicz, to sprawa polska w ,,Dziadach''; jak Sienkiewicz, to obrona Jasnej Góry. I praktycznie niewiele więcej. To już dzisiejsza matura bardziej stawia na samodzielność i kreatywność ucznia, pomijając, oczywiście, ten idiotyczny sposób oceniania. Np. prezentacja maturalna to całkiem fajna sprawa, dająca tym zdolniejszym możliwość wykazania się. Samemu dobiera się zestaw lektur, także inne środki przekazu, jak audio czy video. Co z tego, jak zakuta polska belferia gubi się w tym wszystkim i, oceniając, idzie po linii najmniejszego oporu. Co do miedzywojnia, ówczesny system oświatowy wcale nie produkował automatycznie superinteligentów. Po prostu oczytanie, wiedza, umiejętność dyskutowania na tematy społeczne, historyczne, literackie, były wtedy modne i cenione. O tym się dyskutowało na salonach, a nie o kartonach Hanki Mostowiak, więc ludzie (zwłaszcza ci ze świecznika) sami się pilnowali, aby zachować klasę i nie wyjść na prostaków. Dziś ogłupienie społeczeństw sięgnęło zenitu, a będzie jeszcze gorzej...
09.09.2012, 21:57
Liczba postów: 21,468
Liczba wątków: 216 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 1,016 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia
A ja mam nieodparte wrażenie, że im bardziej deklaruje się kreatywność i samodzielność, tym więcej otrzymuje się czegoś kompletnie odwrotnego, na zasadzie Ctrl+C>Ctrl+V.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
09.09.2012, 22:28
Sprowokowany tym ciągłym pierniczeniem różnych zgredów o tym jaka ta młodzież dzisiejsza jest głupia i jak widowiskowo poległaby na osławionej "maturze przedwojennej", pozwoliłem sobie poguglać trochę, aby sprawdzić jak ten mit ma się do rzeczywistości. Jako, że na humanistyce znam się raczej słabo, szukałem matury z matematyki. Trafiłem na takie coś: link. Na pierwszy rzut oka (nie rozwiązywałem tych zadań) jedynym, co je różni od matur dzisiejszych, to brak dbałości układających pytania o wygodne w obliczeniach wartości. Zakres materiału jak i poziom złożoności zadań jest taki sam. Zarówno ówczesny, jak i dzisiejszy abiturient po maturze z matematyki umiałby tyle samo. Troche trudno jest wyrokować o poziomie trudności tamtej matury (jako, że składa się nań wiele czynników, jak np. narzucane tempo zadań/godzinę), ale jestem gotów się założyć, że nie odbiegał znacznie od współczesnego.
Legenda "matury przedwojennej" wzięła się stąd, że w tamtym czasie pochwalić nią mogło się niewielu ludzi - była więc wyróżnikiem ludzi inteligentnych i wyedukowanych. Z biegiem lat pamięć o tym co dokładnie było jej przedmiotem się zatarła, pozostało tylko to przyjemne wrażenie, że zdać mogli ją jedynie ludzie na pewnym poziomie. A stąd droga do nieuprawnionego wniosku, że jeśli zdawali ją tylko wybitni ludzie, to musiała być bardzo wymagająca, jest już śmiesznie prosta.
Laws are formed by the arrogant and presumptuous, and our work here is a message to them that such arrogance will always be questioned by those with minds and wills of their own. Nefris of Thay
09.09.2012, 22:33
Cytat:Rozwiązać trójkąt znając Sb = 170,17 cm, α = 43°33'48’’ [sic!] β = 61°41’Nie mieli wtedy kalkulatorów, prawda? :p
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
09.09.2012, 22:39
Mieli tablice i umieli z nich korzystać.
Laws are formed by the arrogant and presumptuous, and our work here is a message to them that such arrogance will always be questioned by those with minds and wills of their own. Nefris of Thay
09.09.2012, 22:45
Aryman napisał(a):Mieli tablice i umieli z nich korzystać.Tylko nie rozumiem co takie dane mają sprawdzać. Umiejętność korzystania z tablic raczej nie wymaga egzaminu...
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości