To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Disney wypuści 7. epizod Gwiezdnych Wojen w 2015 r.
Bert - może tego nie wyłapałem, jeśli zostało to gdzieś wspomniane. Ale bez klonów wszystko wygląda jeszcze gorzej. Jak imperium dało radę w pełni się odbudować po tym, jak zostało w pełni zniszczone? W około czterdzieści lat? Jakieś pozostałe po wojnie fabryki klonów wyjaśniałyby to lepiej. Nowi szturmowcy raczej nie są ochotnikami z prowincji, skoro nie posiadają nawet imion, tylko numery seryjne. Najgorsze jest to, że raz jeszcze mamy tych samych szturmowców, te same gwiezdne krążowniki, te same wszystkie latadła, jeszcze raz zamaskowany schwarzcharakter z modulowanym głosem, kolejna gwiazda śmierci. To, że jest trzysta razy większa wcale nie czyni tego pomysłu lepszym.
Disney w ogóle się nie postarał, wytwórnia poszła po najmniejszej lini oporu - zebrała wszystkie dokonania Lucasa, wrzuciła do worka, potrząsneła i wyrzygała, nie dając nic od siebie. Poza tym zabiera się do tematu od dupy strony - po definitywnym końcu sagi. Uniwersum gwiezdnych wojen to także Stara Republika, eksploatowana przez komiksy i gry komputerowe, ale dziewicza dla kinematografii. Jak na przykład KOTOR - z własną technologią, ruinami kompleksów sithów i tak dalej
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Jak imperium dało radę w pełni się odbudować po tym, jak zostało w pełni zniszczone?
Imperium nie ma, jest jakiś "First Order", którego baza produkcyjna i rekrutacyjna są niejasne. Niemniej te same zastrzeżenia można równie dobrze wystosunkować wobec rebelii z "klasycznej trylogii". Jak po zwycięstwie Palpatina można było skutecznie nie tylko zbudować konspirację, ale wyposażyć ją w całą gamę statków kosmicznych, od X-Wingów po krążowniki? Ba, statki rebelii, choć mniejsze ilościowo / wielkościowo, są lepsze jakościowo: prawie każdy ma napęd nadświetlny i pole ochronne, Tie-Fightery muszą się obywać bez tego.

Cytat:Poza tym zabiera się do tematu od dupy strony - po definitywnym końcu sagi.
No niestety taki był pierwotny projekt. Trzy trylogie, najpierw środkowa, potem ta wstępna a na końcu ta ostatnia. Tak było wiadomo już w kręgu fanów w czasie, jak Lucas nakręcił "Epizod VI", więc oczekiwano tylko tego. Cała reszta to albo fan-fiction albo produkty uboczne merchandisingu (gry, komiksy, kreskówki), eksploatacja wątków ubocznych i luk między "polami zarezerwowanymi pod ekranizację".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Dragula napisał(a): Bert - może tego nie wyłapałem, jeśli zostało to gdzieś wspomniane. Ale bez klonów wszystko wygląda jeszcze gorzej. Jak imperium dało radę w pełni się odbudować po tym, jak zostało w pełni zniszczone? W około czterdzieści lat? Jakieś pozostałe po wojnie fabryki klonów wyjaśniałyby to lepiej.
W jaki sposób wyjaśniałoby? W jaki sposób wyhodowanie klona ma być prostsze, niż porwanie bahora gdzieś w rozległej Galaktyce.
Cytat:Nowi szturmowcy raczej nie są ochotnikami z prowincji, skoro nie posiadają nawet imion, tylko numery seryjne.
No ale przecież w filmie pokazano, że Finn został porwany od rodziny.
Cytat:Najgorsze jest to, że raz jeszcze mamy tych samych szturmowców, te same gwiezdne krążowniki, te same wszystkie latadła, jeszcze raz zamaskowany schwarzcharakter z modulowanym głosem, kolejna gwiazda śmierci. To, że jest trzysta razy większa wcale nie czyni tego pomysłu lepszym.
No nie czyni. Ale ten film z założenia zrobiono jako "remiks" oryginalnej trylogii. Więc pytania pozostają dwa: "czy Cię ten film bawi" oraz "czy VIII i IX część dadzą radę". Mnie bawi, a jak będzie dalej - zobaczymy.
Cytat:po najmniejszej lini oporu
Przyznaj. Zrobiłeś to celowo, żeby gramatyczni faszyści na tym forum cierpieli. Napawasz się moim bólem, psychopato.
Cytat:nie dając nic od siebie
No to akurat nieprawda. Nie ma w oryginalnej sadze ani nawróconego szturmowca, ani złodupnego pilota (tam to mięso armatnie, którego umiejętności są gówno warte wobec mocy Luke'a). Wiemy w oryginalnej trylogii od początku, kto będzie głównym bohaterem, a tutaj mamy dwóch "przebudzonych". Itd.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Zjedz "i" a zefciu umrze Duży uśmiech nie wiem, jak dla mnie nowe SW to odgrzewany kotlet, a głównym jego atutem jest właśnie to, że to kolejne Gwiezdne Wojny. Dla mnie to karnawał motywów i postaci, ale to za mało, żeby powstał dobry film. I właśnie jest tak jak mówisz - to nie o tyle film kontynuujący starą historię, o ile trylogia IV-VI w pigułce.

Generalnie motyw buntu i zmiana stron o kolosalnym znaczeniu dla fabuły ma miejsce dwukrotnie w starej sadze - Anakin zabija Jedi, a później Darth Vader zabija Imperatora, Dartha Jak-mu-tam
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Zjedz "i" a zefciu umrze Duży uśmiech
Nawet nie zauważyłem, że zjadłeś "i".
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Dragula napisał(a): Zjedz "i" a zefciu umrze Duży uśmiech

"Linia najmniejszego oporu". A nie "najmniejsza linia oporu" Częsty błąd.

(Pisze facet, który ma sam problemy z "-bym" i innymi niuansami polszczyzny)

Cytat:nie wiem, jak dla mnie nowe SW to odgrzewany kotlet, a głównym jego atutem jest właśnie to, że to kolejne Gwiezdne Wojny.
Ta odkrywcza konkluzja pojawiła się już dawno w tym wątku, przeglądając wstecz zobaczysz, kto ją podzielał.

Notabene bert też podziela, choć sam Epizod VII mu się podobał. Jednakże pewna pustka pozostała, przyznaję.

Cytat:Generalnie motyw buntu i zmiana stron o kolosalnym znaczeniu dla fabuły ma miejsce dwukrotnie w starej sadze - Anakin zabija Jedi, a później Darth Vader zabija Imperatora, Dartha Jak-mu-tam
Niby tak. Ale primo to jedna i ta sama postać. A secundo - jeden z głównych bohaterów sagi, od początku z nimbem szczególności i specjalnie skomponowanym hymnem z fanfarami.

Tutaj mamy bunt anonimowego (dotychczas) Storm Troopera. Motyw ten pojawia się co najwyżej pojedynczo w "Clone-Wars", gdzie niektórym co klonom jest przyznawana nieco większa samodzielność. Jednakże Storm-Troopersi to było nawet mniej, niż piloci X-Wingów, umierali pokotem bez jakichś dramatycznych "Luke, trafili mnie!!!".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Fakt, ciężko iść po małej linii. Kurde, całe życie tak mówiłem Duży uśmiech.
Psst... wiem, kim był DV Język
Mamy bunt pionka i oklepane "od zera do bohatera" . Po prostu... stara saga miała w sobie jakąś egzotykę. Było mniej akcji, uniwersum się rozwijało przed widzem, były jakieś pseudomądrości na temat mocy, równowagi. Przewijały się fantastyczne planety, ale te przejścia były spójne. Przebudzenie mocy to jak napierdalanka na konwencie. Są odpowiednie stroje, miecze świetlne, skalkowane postaci, które po prostu odgrywają własny scenariusz bitewny. Niezbyt zresztą wyszukany
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Psst... wiem, kim był DV Język
A przy pierwszym pojawieniu się senatora Palpatina pomyślałeś "O, co za fajny gość, robi co może w obronie Republiki"? Czy też wiedziałeś.... Pssst

Cytat:Mamy bunt pionka i oklepane "od zera do bohatera" .
Oklepane czy nie oklepane, ważne jak podane. W sumie lepiej łykam cudowną przemianę Rey, moc ma kurna swoje prawa, czego się nie nauczyła, to, tfu, mitochloriany podpowiedzą.  Zresztą, co by tu kłamać, aktorkę niezłą dobrali, więc pewne niedociągnięcia przechodzą łatwiej.

Co do Finna, to jednak zabrakło nieco niuansów. Dopiero co miał eksterminować wioskę, a już rzuca się w obronie dziewoi. Nie oddał pierwszego strzału w wojnie, a wywija mieczem świetlnym jak po latach nauki. Wprowadzili oryginalną konstrukcję bohatera głównego, ale tak jakby w pewnym momencie zapomnieli o pewnych logicznych konsekwencjach tej konstrukcji. Szkoda.

Cytat:Po prostu... stara saga miała w sobie jakąś egzotykę.
Nic nie jest lepsze od starej sagi. Czyli epizodów IV-VI.

Natomiast w "trylogii prequelowej" Lucas poszedł w ekstremum nowinek. Miecz podwójny, dwa miecze, cztery miecze. I, brrr, midichloriany, czym pogrzebał całą mistykę.

W najnowszej "trylogii sequelowej" jedna nowinka to miecz Kylo. I to już jest obiektem kpin. Poza tym jednak Abrams i spółka poszli utartymi szlakami, jedynie ulepszając co ważniejsze elementy. W pewnym sensie widzę tu kontynuację filozofii I-phonów: "No new functions!"

No ale wszyscy (fani) mają nadzieję, że to się jeszcze rozrucha.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
O Łotrze Jeden:
"Tymczasem wersja Edwardsa nie wygląda jak kino nowej przygody. Jest filmem – zadaniem decydentów Disneya – zbyt poważnym i przypomina raczej widowisko wojenne. Dlatego też dokrętki, które rozpoczną się w połowie czerwca, mają zmienić ton i uczynić z całości rzecz bliską duchowi "Nowej nadziei"."

http://www.filmweb.pl/news/Nie+by%C5%82o...%22-117799

czyli niech widzowie żrą to samo gó@#, co zawsze, kasa musi się zwrócić. 

Odczuwam frustrację.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Trochę nekrofilia, ale co tam...
Roan Shiran napisał(a): O Łotrze Jeden:
"Tymczasem wersja Edwardsa nie wygląda jak kino nowej przygody. Jest filmem – zadaniem decydentów Disneya – zbyt poważnym i przypomina raczej widowisko wojenne. Dlatego też dokrętki, które rozpoczną się w połowie czerwca, mają zmienić ton i uczynić z całości rzecz bliską duchowi "Nowej nadziei"."

http://www.filmweb.pl/news/Nie+by%C5%82o...%22-117799

czyli niech widzowie żrą to samo gó@#, co zawsze, kasa musi się zwrócić. 

Odczuwam frustrację.
Na czymkolwiek polegały dokrętki, byłem Rogue 1 mile zaskoczony. Pomijając standardowe nonsensy obecne w filmach wypełnionych akcją, Rogue 1 wprowadził do Gwiezdnych Wojen elementy, których nigdy bym nie spodziewał się Gwiezdnych Wojnach zobaczyć, tzn. moralne odcienie szarości. Konkretnie mam na myśli scenę, w której Cassian zabija informatora, bo ten nie może z nim dalej uciekać i wpadnie w ręce Imperium. To też daje nadzieję na ciekawszy rozwój postaci w kolejnych epizodach najnowszej trylogii.
Odpowiedz
O co toczą się te Gwiezdne Wojny bo nie oglądam?
Na przykład 10letnia produkcja " eliksiru na młodość" w Galaktyce starcza dla 3 osób, żeby przedłużyć im wieczną młodość na kolejnych 200 lat, a 20 letnia produkcja " eliksiru 93% chorób STOP" starcza dla 5 osób żeby zapobiegać na kolejne 300 lat 93% wykrytych i skatalogowanych chorób. Jeszcze " eliksir cofanie procesów starzenia do wieku biologicznego 20 lat" i walka o piękne kobiety i prawo do własnego domku lub zamku o metrażu od 250-1000 metrów kwadratowych bo powierzchnie planet pod zabudowę są ograniczone i nie zmieszczą się zamki i pałace dla każdej rodziny z 5 bachorami pomimo podzwaniania w dzwony przez Galaktyczny Katolicki Kościół w tej intencji. 

Ponieważ brakuje miejsca pod zabudowę z mieszkaniami, bo ludzie dużo żreją i trzeba zostawić grunt na pola z pszenicą to buduje się 1000 piętrowe wieżowce i ludzie zjeżdżają windą z najwyższych pięter 3 godziny na dwór i wjeżdżają windą do swojego mieszkania na 1000 piętro lub piętro 998 również 3 godziny . Obsługuje taki wieżowiec 100 wind każda na 10 osób, windy są w pasie 300 metrów, co 3 metry 1 winda  a wieżowce mają szerokość 380 metrów, 300 metrów pas wind i 80 metrów pas mieszkań. Żeby zjechać windą w pionie trzeba dojść do windy w poziomie na przykład 150 metrów. Wobec tego ludzie w Galaktyce walczą o prawo do zamieszkania w Strefach ECO z niskimi 4 piętrowymi blokami.


Tylko zagaduję o co można walczyć na wojnie w Epoce Gwiezdnych Wojen, a co walczą na filmie?
Odpowiedz
gąska9999 napisał(a): Tylko zagaduję o co można walczyć na wojnie w Epoce Gwiezdnych Wojen, a co walczą na filmie?

Realistycznie biorąc cywilizacja, która może budować statki międzygwiezdne i kolonizować tysiące planet, nie ma o co walczyć, bo koszt wojny jest zbyt gigantyczny w porównaniu z marnymi zyskami. Dlatego w uniwersum Gwiezdnych Wojen główny konflikt toczy się o Moc - zasób najwyraźniej bardzo ograniczony i niemożliwy do produkcji, ale dający większą władzę nad materią i ludźmi niż jakakolwiek technika.
Odpowiedz
A jak duże są te statki międzygwiezdne,  na ile osób, bo ile trzeba było by zbudować statków żeby zabrać całą ludność Stanów Zjednoczonych do odległej Gwiazdy z 2 pięknymi zielonymi nowymi planetami do zasiedlenia?
Nie kojarzę ile obywateli jest w USA bo Rosja i Niemcy to 120 + 80 mln = 200 milionów ludzi.
Wiem coś z grubsza o konstrukcjach i materiałach konstrukcyjnych na statki jeszcze ze studiów i nie bardzo mi się widzą wytrzymałościowo statki kosmiczne latające zbyt duże powiedzmy na 10 tysięcy osób. No i czy na pewno rud metali na Ziemi jest tyle żeby zbudować z blachy statki kosmiczne które by zabrały wszystkich obywateli USA do odległej Gwiazdy z nowymi planetami?
Odpowiedz
Skywalker: Odrodzenie wyszedł i reakcje są słabe:

Ten będzie robił film o naprawianiu Gwiezdnych Wojen:

https://youtu.be/5K8GlE7iHBI

Tu se rwie włosy z głowy w powyższym filmie. 

W napisach początkowych do TLJ piszą, że Najwyższy Porządek sprawuje niczym nie ograniczoną władze, zajmuje układy, itp. To kogo ma atakować flota Palpusia i po co?
Biblioteka Ossus pyta się, czego nie rozumie:
https://youtu.be/ukSBNg3SdKY

Ci zaś tłumaczą, czemu Gwiezdne Wojny zostały zniszczone https://youtu.be/s8QecJ422AM ale mówią, że nie można mówić że zostały.

A te odległe rubieże mogą w ogóle istnieć skoro wszędzie jest blisko?


Idę w czwartek.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
A nie mówiłem?

Tak gorzką satysfakcję mam, gdyż mówiłem, że tak będzie. Gwiezdne Wojny weszły nieuchronnie we wiraż podobny jak tzw. transformersy: obecne filmy jeszcze się sprzedały, ale przyszłość już jest niepewna. Stąd różne tam takie ruchy Disneja, który zaczyna lawirować. Na razie wyniki finansowe Skywalkera:Odrodzenie są poniżej oczekiwań, i tak obniżonych. Recenzje wątłe, opinia widzów słaba. Musiało do tego dojść, tzn nie że akurat takie słabe rozwiązania musiały być zaprezentowane ale jakieś dowolne rozwiązania słabe. Gdyby mieli jakiś pomysł na nową trylogię to by go zaprezentowali radośnie już przy pierwszym filmie Przebudzenie Mocy a nie kisili do drugiego albo trzeciego. Kto był bystry to zakumał już lata temu a mniej lotnym osobom zajęło zrozumienie sytuacji więcej czasu. Nie jest to moją winą w najmniejszym stopniu.

Nie mamy (jeszcze) wiedzy insajderskiej z tzw. wyżyn ale najwięksi fanboje nie moga zaprzeczyć, że początkowo każdy epizod miał być autorskim działem jednego człowieka, który napisałby scenariusz i wyreżyserował odcinek. Przy czym JJ Abrams, Rajanek Johnson i ten cały Trevorrow to nie były jakieś orły scenopisarstwa. Mówiąc szczerze to dorobek Abramsa sugerował, ze nie umi w scenariusz. Zwolnienia reżyserów też są faktem: wyleciał Trevorrow, wyleciało tych dwóch od Solo, drugich dwóch od Gry o Tron. Przy Łotrze 1 były jakieś mecyje z dokrętkami? Wydaje się że przyczyn jest tu kilka: Ponieważ nie mieli pomysłu na filmy przeto nie mogli przekazać reżyserom swoich oczekiwań, bo ich nie było (oczekiwań a nie reżyserów). Miało tak być, że coś tam twórcy wymyślą a kaska będzie lecieć. No to ci dłubali po swojemu ale okazało się, że nie spodobały się efekty wytwórni. Domysł jest, że szefowa Lucasfilmu umawiała się konkretnie z reżyserami dając im wolną rękę ale wchodził wyższy szczebel i kasował im tą wolną rękę domagając się konkretnych zmian. Ci zaś nie puszczają pary z gęby bo nie chcą mieć kosy z Disnejem, który może im bardzo zaszkodzić.

Kierowanie Gwiezdnymi Wojnami (Lucasfilmem) wymaga specyficznych kompetencji: znajomość tzw. uniwersum, kontrola kreatywna, czyli wymyślanie fabuł, utrzymywanie spójności miedzy filmami i innymi, takie tam, określanie wymagań wobec reżyserów (i innych), przedstawianie wymagań reżyserom (i innym), egzekwowanie wymagań od reżyserów (i innych). Kathleen Kennedy (obecna szefowa) tych specjalnych kompetencji nie posiada, więc mają dodać jej triumwirat który się będzie tymi rzeczami zajmował a ta Kennedy tylko produkcją.

Musiało minąć kilka lat i kilka filmów musiało zostać spaszczonych aby świadomość problemu zaczęła się przebijać. Tzw hejterzy rozumieli sytuację już lata temu i oceniali Kennedy wedle tego, co winna robić. I kompetencji, jakie winna posiadać. Za bardzo do przodu jesteśmy a reszta burzy się bo jeszcze nie rozumie.

Powyżej przedstawiłem przyczyny strukturalno-organizacyjne a teraz dodam kreacyjne:

Bardzo trudno jest dopisać dalszy ciąg skończonej opowieści. A Powrót Jedi zamknął opowieść w sposób pełny i kompletny. Imperator zginął, Sithowie wykończeni, Imperium obalone. Dlatego tzw. Expanded Universe czyli obecne Legendy było słabe: na siłę wymyślali tam jakieś klony Imperatora, dzięki którym jego duch przeżył i inne bzdury. Ale ludzie chcieli to kupować i oglądać i czytać więc popyt był. Luke Skywalker przeszedł tam na Ciemną Stronę i inne takie rzeczy. Nowe Gwiazda Śmierci była malutka ale równie skuteczna jak poprzednie. A cały czas istniała taka jakaś baza orbitalna która miała możliwości takie same jak Gwiazda Śmierci albo nawet większe. Cały czas czyli mniej-więcej od stuleci.

Nie twierdzę, że kontynuacja zamkniętej opowieści jest niemożliwa. Jest możliwa ale bardzo trudna. Wymaga przebłysku geniuszu. Ja się przyznaję, że nie mam takiego przebłysku dlatego nie kreowałem kontynuacji ani Gwiezdnych Wojen, ani tez np., Władcy Pierścieni. Disnej ze swoimi finansami i zasobami też nie ma przebłysku dlatego zlecili robotę Abramsowi, który prochu nie wymyśli. Skopiował on scenariusz Nowej Nadziei, przywracając na siłę sytuację z początku sagi. Wprowadził głównego przeciwnika Snołka, który nie miał racji bytu w tym momencie. Bo niby skąd się wziął. Dalej z filmu wyleciała Nowa Republika, bo proste przeciwieństwo Rebelia-Imperium musieli zastąpić niejasnym trójkątem Ruch Oporu - Nowa Republika - Najwyższy Porządek. Przy czym Nowa Republika musiała wyjść na durniów, którzy nie rozumieją co się dzieje i o co chodzi. Czyli trzeba było zeszmacić osiągnięcie Powrotu Jedi - przywrócenie Republiki. Nie o take republike walczyłem - Tak Luke powinien powiedzieć. Doszła kolejna Gwiazda Śmierci, przygotowująca nas na rozpasanie ostatniej części.
O bohaterach napiszę w części spoilerowej, bo naprawdę nie było potrzeby wprowadzenia Mary Sue, czyli Rey. Powiem wam szczerze że nie rozumiem, dlaczego nie mogą zatrudnić w Lucasfilmie kogoś umiejącego pisać scenariusze? Scenariusz to najtańszy element filmu wysokobudżetowego - wystarczy mieć długopis i zeszyt. A najtrudniej o dobry scenariusz. Przecież w Mandalorianinie w każdym odcinku jest dyskwalifikujący błąd fabularny. Jak juz pisałem albo mamy dobór negatywny albo grupę która dorwała się do koryta i nie chce dopuścić nikogo z zewnątrz. A następny film już musi być dobry bo może się skończyć klapą. Solo był pierwszym ostrzeżeniem, Skywalker: Odrodzenie drugim i czekają chyba na trzecie. Może to działa na zasadzie: "znajdźcie mi tu 10 obiecujących pracowników kreatywnych mogących coś stworzyć i natychmiast ich zwolnijcie". Może jest silna korpotendencja mająca zadławić Star Warsy aby nie trzeba się było użerać z fanami i w ogóle wysilać? To jest korpologika. Taki domysł czytałem. A inna ciekawa opinia jest taka: jakby Ford się pytał ludzi jak ma wyglądać samochód to ci by mu powiedzieli, że chcą wozu konnego. Może jakiegoś ulepszonego ale wciąż wozu. Wizjoner musi zaś stworzyć wizję i to taką, która się spodoba widzom. Te dwa warunki muszą być spełnione jednocześnie i na to uczulam. Jest bowiem wysuwany argument taki, że nie dogodzisz fanom: jak jest zrzynka z Nowej Nadziei to kręcą nosem a jak jest coś nowego to też. "Coś nowego" to nie znaczy, że ludzie zaakceptują każdy badziew byle nie było go wcześniej. Widownia chce, żeby było nowe i fajne. A nie że w poprzedniej części bohaterowie chodzili mordą do przodu i zadkiem do tyłu to teraz niech chodzą zadkiem do przodu a mordą do tyłu. To taki przykład ilustrujący jest, bo Rajanek Johnson serwował nam nowości tej właśnie miary.

II Jaka jest geneza Skywalkera: Odrodzenie?

Wysłali grupę stażystów na reddita, aby wypisali co się tam ludziom nie spodobało w Ostatnim Jedi. Druga grupę napuścili na te legendy, żeby popaczyli co tam jest. A że to byli niskopłatni stażyści albo na bezpłatnym stażu więc nie stworzyli elaboratów głębokich tylko po łebkach: Rose się nie spodobała, Luke się nie spodobał, ucieczka krążownika się nie spodobała, że nie było walki na miecze. Brak mentora dla Rey, która jest Mary Sue. Zaś w starym kanonie są klony, jest Imperator, są jakieś tajne floty, są supergwiazdyśmierci, sztylety tajemnicze, przejście syna Lei na ciemną Stronę już wcześniej zerżnęli. I mamy podstawy scenariusza. Finn w Przebudzeniu Mocy jest kręcony tak, jakby miał kręcić z Rey. W drugiej części dostaje kopa i kręci z Rose. Straszny romans się narodził przez 16 godzin. W Ostatnim Jedi nie zostaje po romansie śladu i Rose jest wywalona praktycznie, czego tym tumanom nie daruję. Jak ów Ford mają być, który przekracza horyzonta odbiorców a nie jak inżynier Mamoń, któremu podobają się piosenki, które już słyszał.

Nic dziwnego, że pojawili się renegaci. Renegaci to są najgorsi: Opiewali Przebudzenie Mocy, że bezpieczny początek stwarzający możliwości. Opiewali Ostatniego Jedi, że nowatorski i dekonstruuje. Ale Skywalkera: Odrodzenie nie opiewają tylko załamali się i labidzą, ze słabe. No słabe. Co poradzisz jak nic nie poradzisz? Z kolei fanboje zredukowali swoje oczekiwania. Głównym argumentem za jest obecnie że "się dobrze bawili". A dobrze bawić to można się i na Kiepskich, i na jakimś durnym kabarecie i na Nagiej Broni. Mamy sprowadzenie Gwiezdnych Wojen do poziomu Leslie Nielsena i Nagiej Broni. Dziękuję Ci Disneju. Prymitywna rozrywka niskich lotów jest potrzebna, ale gdyby apologeci ostatniej części trzeciej trylogii powiedzieli wprost, że mają takie oczekiwania to byłoby łatwiej.

Skywalker: Odrodzenie (Rise of Skywalker) w bazie Filmweb:

https://www.filmweb.pl/film/Gwiezdne+woj...019-671050

Przykładowi Renegaci

https://youtu.be/5K8GlE7iHBI - ten to faktycznie jest biedny. Wyrwał se cała czuprynę i chodzi łysy.

https://youtu.be/0X2OnwAHVSU

Spoilery będą w drugiej części, tu było przedstawienie genezy.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
Ja tam przerwałem oglądanie na części 7 z powodów wymienionych wyżej przez Smoka, a wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że Smok, dla odmiany, ma tym razem rację. Może kiedyś Łotra zaliczę, miał mieszano-pozytywne krytyki, co do reszty to się jeszcze z 50 razy zastanowię.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Też skończyłem na 7 części. Co to za skurwiałe czasy, gdzie technika wyprzedziła historię do opowiedzenia. Tak zażynać legendy, to zbrodnia.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Wiecie, uj ze starłorsami, ale Smok napisał sążnisty post, spójny gramatycznie, nie najgorszy stylistycznie i zrozumiały semantycznie, a nie wkleił przy tym żadnego gołego chłopa. To dużo ciekawsze niż jakieś filmidła, o których z góry było wiadomo, że będą desperacką próbą odcinania kuponów od kuponów.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
A w dodatku bez jakichś prawackich projekcji, że to dżender + mituu + globalne ocieplenie. Choć to chyba raczej specjalizacja Gladiatora, nie pamiętam. Tu o filmie tylko w kontekście filmowym. Nie mówiąc o tym, że z tym co miałem okazję oglądać generalnie się zgadzam w ocenie.

Jak to było... doceńmy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): A w dodatku bez jakichś prawackich projekcji, że to dżender + mituu + globalne ocieplenie. Choć to chyba raczej specjalizacja Gladiatora, nie pamiętam. Tu o filmie tylko w kontekście filmowym. Nie mówiąc o tym, że z tym co miałem okazję oglądać generalnie się zgadzam w ocenie.

Jak to było... doceńmy.
To wszystko jest prawda ale na odbiór filmu nie ma większego wpływu.
Generalnie SJW powoduje Mary Sue.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości