A dlaczego akurat dzieci miałyby mieć jakiś nadzwyczajny problem ze śmiercią?
Ja, stary dziad, do dzisiaj nie pogodziłem się ze śmiercią moich ukochanych dziadków i nawet teraz, kiedy to piszę, mam lekko wilgotne oczy.
To nie jest sprawa, którą można "zagadać" i zracjonalizować.
To faktycznie boli jak cholera (i chyba powinno).
Chyba, że ktoś jest człowiekiem bez osierdzia.
Ja, stary dziad, do dzisiaj nie pogodziłem się ze śmiercią moich ukochanych dziadków i nawet teraz, kiedy to piszę, mam lekko wilgotne oczy.
To nie jest sprawa, którą można "zagadać" i zracjonalizować.
To faktycznie boli jak cholera (i chyba powinno).
Chyba, że ktoś jest człowiekiem bez osierdzia.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.