To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ateistka i katolik.
#1
Tak jak w temacie-czy uważacie, że ateistka i katolik mogą żyć razem?
Czy coś takiego przetrwa lata?
Mówię raczej o sytuacji już po ślubie, w którym jedna ze stron zobowiązuje się nie przeszkadzać w wychowywaniu dzieci w wierze itp.
A może ktoś był/jest w takiej sytuacji?
Odpowiedz
#2
znam odwrotny przypadek - rodzice mojej byłej dziewczyny to katoliczka i ateista. żyli razem wiele lat aż do śmierci jej ojca (rak).
Największy polski ateista. 110 kilo wagi.

konkluzja, po pewnej rozmowie - by pobić posąg ze Świebodzina, należy wybudować 34-metrową Sashę Grey, miażdzącą obcasem głowę biskupa.
Przerobienie wyspy Niue na raj podatkowy i BDSM-land też w planach.

"Zadbałem o o tę ponurą reputację, by odstraszyć podstępne zło, które dręczy nasz przeklęty kraj. Wiesz o czym mówię? o podatkach." Duży uśmiech

Harry Potter niesie lepsze przesłanie niż biblia.
Odpowiedz
#3
Jeżeli ani ateistka ani katolik nie są fanatykami to czemu nie.
Odpowiedz
#4
analogia napisał(a):Tak jak w temacie - czy uważacie, że ateistka i katolik mogą żyć razem?

Moga. Nawet dosc dlugo. Ale nie dluzej. Oczko

analogia napisał(a):Mówię raczej o sytuacji już po ślubie, w którym jedna ze stron zobowiązuje się nie przeszkadzać w wychowywaniu dzieci w wierze itp.

Ateista nie wierzy w boga/ow, wiec przysluchujac sie wierzacemu partnerowi uprawiajacego propagande wobec ich wspolnych dzieci, nie moze byc tym zachwycony. Bajki o wybieraniu wyznania w doroslosci nie przytaczam, bo w zaleznosci od kontekstu smieszy mnie ona, albo smuci.

analogia napisał(a):A może ktoś był/jest w takiej sytuacji?

Nie bylam, ale mialam bedacych w takich "tarapatach" znajomych. Juz po ptokach. Ale zostali "przyjaciolmi". :]
Odpowiedz
#5
Furia napisał(a):Ateista nie wierzy w boga/ow, wiec przysluchujac sie wierzacemu partnerowi uprawiajacego propagande wobec ich wspolnych dzieci, nie moze byc tym zachwycony.
Dokładnie. Nie byłabym zachwycona takim zobowiązaniem, ale chyba nie ma za bardzo w przyszłości racji bytu, bo przecież dzieci zauważą, że np mama nie chodzi do koscioła. A mały człowiek, jest ciekawy świata, więc zadaje dużo różnych pytań.
Odpowiedz
#6
analogia napisał(a):... przecież dzieci zauważą, że np mama nie chodzi do koscioła. A mały człowiek, jest ciekawy świata, więc zadaje dużo różnych pytań.

Nie ma nic gorszego niz wielowymiarowe pranie mozgu od pierwszego dnia zycia. Skoro chcemy powolac na ten swiat dzieci, to powinnismy zadbac o to, by czuly sie (z nami) bezpiecznie. Bzdure o poszanowaniu swojej odmiennosci pomijam, bo w praktyce nie zdaje ona egazminu.
Odpowiedz
#7
Wszystko zależy od ludzi.
Znam chrześcijankę co wyszła za muzułmanina i ich dzieci mogą wybierać, więc...czemu nie ma to być możliwe z ateistą?
Tudzież na odwrót?
A ten ślub to nie farsa w pewnym sensie?
Moja mama jest osobą wierzącą a ojczym ateistą i jakoś się dogadują.
Jeśli są nawet między nimi sprzeczki to nie na tle wiary/braku wiary.
Tu się zgadzam z DB - jak nie są fanatykami to czemu nie?
Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości.

Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy?
Odpowiedz
#8
manas napisał(a):Wszystko zależy od ludzi.

Nie wszystko, Manas. Duzo, ale nie wszystko. Nie miales wplywu na to gdzie i "komu" przyszedles na swiat.

manas napisał(a):Znam chrześcijankę co wyszła za muzułmanina i ich dzieci mogą wybierać, więc...czemu nie ma to być możliwe z ateistą?
Tudzież na odwrót?

Kiedy wyszla owa chrzescijanka za owego muzulmanina? Te majace wolny wybor dzieci juz sa fizycznie, czy dopiero w planach? I skad ona wie, ze jej dzieci beda mialy wolny wybor? Bo jej maz tak obiecal/powiedzial? A dlaczego ona nie wie, ze islam "schodzi po ojcu" i, ze prawdziwy muzulmanin ma obowiazek splodzic i wychowac muzulmanow?

manas napisał(a):Moja mama jest osobą wierzącą a ojczym ateistą i jakoś się dogadują. Jeśli są nawet między nimi sprzeczki to nie na tle wiary/braku wiary. Tu się zgadzam z DB - jak nie są fanatykami to czemu nie?

Pozdrawiam mame. Nie moge wiedziec, ale wydaje mi sie, ze ojczym Cie nie wychowywal. Wszedl do Waszej rodziny gdys juz umial palic. ^^ Oczywiscie, nie upieram sie przy tym. Skoryguj co trzeba.
Odpowiedz
#9
Ale jak wy to sobie wyobrażacie? Że jak ktoś będzie ateistą to od razu będzie dostawał spazmów w momencie gdy drugi rodzic będzie gonił dzieciaki do paciorka. Przecież nie każdy ateista ma sile poczucie misyjne i nie wszyscy mają potrzebę nawracania na niewiarę. Tak próbuję się postawić w takiej sytuacji i gdyby moja żona była głęboko wierząca (w granicach rozsądki oczywiście) i tak wychowywała dzieci absolutnie by mi to nie przeszkadzało. Nawet na jakiś ważniejszych uroczystościach mógłbym tą godzinę w kościele wytrzymać.
Co do dzieci to nie przesadzajmy - wierzący jeden rodzic a nie wierzący drugi to nie będzie dla nich jakaś wielka trauma przecież.

Jeżeli tylko ateistka nie z tych co dzień zaczynają od sprawdzenia w czy w kiosku jest już nowy numer "Faktów i Mitów" a katolik nie zaczyna dnia od włączenia radia z "katolickim głosem w Twoim domu" to większych problemów przed tym związkiem nie widzę.
Odpowiedz
#10
Moja mama jest katoliczką, tato był niewierzący. Razem prawie 30 lat, więc chyba się da.
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)







Odpowiedz
#11
DziadBorowy napisał(a):Ale jak wy to sobie wyobrażacie? Że jak ktoś będzie ateistą to od razu będzie dostawał spazmów w momencie gdy drugi rodzic będzie gonił dzieciaki do paciorka. Przecież nie każdy ateista ma sile poczucie misyjne i nie wszyscy mają potrzebę nawracania na niewiarę.

Nawracania na niewiare? :8O: Ej, no... Powaznie gadamy. ^^ I wiesz co... Sprobujmy zmienic troche scenerie. Rano mama goni dziecko do pacierza, a wieczorem tato goni to samo dziecko na dywan, gdzie twarza w strone Mekki ma ono bic poklony przed Allahem. Czy to nie jest dziwne, zeby nie powiedziec chore? Choc z drugiej strony mozliwe, ze sa ateisci, ktorzy zgodziliby sie nie przeszkadzac zonie/mezowi w wychowaniu dzieci wedlug wartosci katolickich, bo uwazaja, ze lepsza dla nich (tych dzieci) bylaby swojska, "rdzenna" wiara niz jakies wymysly z dalekich ziem. A moze jest tu ktos taki? Chetnie poczytalabym co mysli.

DziadBorowy napisał(a):Co do dzieci to nie przesadzajmy - wierzący jeden rodzic a nie wierzący drugi to nie będzie dla nich jakaś wielka trauma przecież.

A skad to wiesz? Znasz kogos kto wychowal sie w rozdarciu?

DziadBorowy napisał(a):Jeżeli tylko ateistka nie z tych co dzień zaczynają od sprawdzenia w czy w kiosku jest już nowy numer "Faktów i Mitów" a katolik nie zaczyna dnia od włączenia radia z "katolickim głosem w Twoim domu" to większych problemów przed tym związkiem nie widzę.

Mlodzi (wierzacy) rodzice pewnie tak dnia nie zaczynaja. Ale kiedys i oni zaczna sie radykalizowac. Kazdy boi sie "dechy". ^^
Odpowiedz
#12
Ja sobie tego nie potrafię wyobrazić i unikam takich relacji, ale ani ze mnie ateista, ani katolik. To może problemu nie powinno być? No, ja nie pisałbym się na coś takiego. Choć ludziom jakoś to czasem wychodzi.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#13
Furia napisał(a):Nawracania na niewiare? :8O: Ej, no... Powaznie gadamy. ^^ I wiesz co...

Ja na poważnie, przecież całkiem sporo ateistów ma żyłkę misjonarską.
Cytat:Sprobujmy zmienic troche scenerie. Rano mama goni dziecko do pacierza, a wieczorem tato goni to samo dziecko na dywan, gdzie twarza w strone Mekki ma ono bic poklony przed Allahem. Czy to nie jest dziwne, zeby nie powiedziec chore?
Małżeństwo dwóch wyznawców różnych religii to nieco inna bajka niż relacja ateista - wierzący.
Cytat: Choc z drugiej strony mozliwe, ze sa ateisci, ktorzy zgodziliby sie nie przeszkadzac zonie/mezowi w wychowaniu dzieci wedlug wartosci katolickich, bo uwazaja, ze lepsza dla nich (tych dzieci) bylaby swojska, "rdzenna" wiara niz jakies wymysly z dalekich ziem. A moze jest tu ktos taki? Chetnie poczytalabym co mysli.
No to ja Ci piszę, że mi by to nie przeszkadzało. I to nawet nie dlatego, że lepsza wiara swojska niż inna ale dlatego, że wiary nie uważam za coś złego.
Nie każdy ateista musi do swoich racji przekonywać innych. Nie każdemu też wiara i wierzący przeszkadzają. Zresztą 90% tych wartości katolickich spokojnie pokrywa się z wartościami ateistycznymi (w kontekście moralności a nie istnienia Boga). Przymknąć oko na te 10% to nie jest jakieś straszne wyrzeczenie, zwłaszcza, że katolicyzm nie zmusza do rzeczy z punktu widzenia niemoralnych a co najwyżej do odrobinę absurdalnych. Większe problemy widzę przed związkiem weganki z mięsożercą Oczko

Cytat:A skad to wiesz? Znasz kogos kto wychowal sie w rozdarciu?
Rojza przed chwilą o tym pisała. Nie znam jej osobiście ale po jej postach na forum nie widzę aby miała jakąś traumę z dzieciństwa czy inne odchyły.

Cytat:Mlodzi (wierzacy) rodzice pewnie tak dnia nie zaczynaja. Ale kiedys i oni zaczna sie radykalizowac. Kazdy boi sie "dechy". ^^
To jakiś dogmat z tą radykalizacją? Znam masę starszych ludzi, którzy się nie zradykalizowali. Moja mama np jest osobą wierzącą ale od Rydzyka jak stroniła tak stroni. Tato był co prawda wierzący ale znacznie mniej intensywnie niż ona. Problemów w tej kwestii nigdy nie mieli mimo znacznie różnego zaangażowania w ową wiarę.
Zresztą jak się ludzie dobrze dobiorą to nawet radykalizacja nie będzie groźna dla ich związku. Są gorsze rzeczy niż radykalizacja w tej kwestii - np chłop może na starość za młodszymi zacząć się uganiać. Patrząc przez pryzmat możliwych zagrożeń każdy związek może się nie udać. A równie dobrze może się okazać, że katolik wiarę straci lub ateistka się nawróci. Oczko
Jeżeli żadne z nich nie ma pierdolca w kwestii wiary/ nie wiary i nie uważa, że ma absolutny monopol na prawdę to taki związek spokojnie może się udać.
Odpowiedz
#14
Żarłak napisał(a):Ja sobie tego nie potrafię wyobrazić i unikam takich relacji, ale ani ze mnie ateista, ani katolik. To może problemu nie powinno być? No, ja nie pisałbym się na coś takiego.

Zarlak, skoro sam nie wiesz kim (do konca) jestes, to moze przy konkretnej osobie samo Ci sie to w odpowiedni wzor ulozy? ^^ Plastyczny jestes. Tak to widze.

DziadBorowy napisał(a):Małżeństwo dwóch wyznawców różnych religii to nieco inna bajka niż relacja ateista - wierzący.

Masz racje. I w ukladzie wierzacy - ateista, jest duzo znosniejsza. Ta bajka. ^^

DziadBorowy napisał(a):No to ja Ci piszę, że mi by to nie przeszkadzało. I to nawet nie dlatego, że lepsza wiara swojska niż inna ale dlatego, że wiary nie uważam za coś złego. Nie każdy ateista musi do swoich racji przekonywać innych. Nie każdemu też wiara i wierzący przeszkadzają. Zresztą 90% tych wartości katolickich spokojnie pokrywa się z wartościami ateistycznymi (w kontekście moralności a nie istnienia Boga). Przymknąć oko na te 10% to nie jest jakieś straszne wyrzeczenie, zwłaszcza, że katolicyzm nie zmusza do rzeczy z punktu widzenia niemoralnych, a co najwyżej do odrobinę absurdalnych. Większe problemy widzę przed związkiem weganki z mięsożercą.

Poki co bede sie jednak upierac, ze "nasz, swojski, oblaskawiony" katolicyzm finalnie bedzie ateiscie zawsze blizszy niz cokolwiek innego. W wiekszosci przypadkow, zaznaczam, bo odsetek roznych "dziwactw" w istnieje w kazdej spolecznosci. Ostatnie zdanie tej czesci postu jest kapitalne i zgadzam sie z nim w calej rozciaglosci.

DziadBorowy napisał(a):Rojza przed chwilą o tym pisała. Nie znam jej osobiście ale po jej postach na forum nie widzę aby miała jakąś traumę z dzieciństwa czy inne odchyły.

Rozja jest osoba wierzaca. ^^ Moze jej tato nie wcinal sie jej mamie w te plaszczyzne wychowania? Rojzo?

DziadBorowy napisał(a):To jakiś dogmat z tą radykalizacją? Znam masę starszych ludzi, którzy się nie zradykalizowali. Moja mama np. jest osobą wierzącą ale od Rydzyka jak stroniła tak stroni. Tato był co prawda wierzący ale znacznie mniej intensywnie niż ona. Problemów w tej kwestii nigdy nie mieli mimo znacznie różnego zaangażowania w ową wiarę.

Mozna silnie wierzyc w Boga i jednoczesnie byc zagorzale antyklerykalnym. Fajnie, ze Twoim rodzicom udalo sie zgrac.

DziadBorowy napisał(a):... jak się ludzie dobrze dobiorą to nawet radykalizacja nie będzie groźna dla ich związku. Są gorsze rzeczy niż radykalizacja w tej kwestii - np chłop może na starość za młodszymi zacząć się uganiać. Patrząc przez pryzmat możliwych zagrożeń każdy związek może się nie udać. A równie dobrze może się okazać, że katolik wiarę straci lub ateistka się nawróci. Oczko Jeżeli żadne z nich nie ma pierdolca w kwestii wiary/ nie wiary i nie uważa, że ma absolutny monopol na prawdę to taki związek spokojnie może się udać.

Na starosc szybciej ateista sie nawroci niz wierzacy odejdzie od wiary. A ze spodnicami masz racje. Zadna wiara nie gwarantuje nieulegania kaprysom slabego, niedoskonalego ciala. Oczko
Odpowiedz
#15
Od pół roku jestem w związku z katoliczką i to chodzącą do kościoła co niedziela. Ale nie ma z tym na razie najmniejszego problemu. Teoretycznie problemy mogą być z jej rodzicami, w sensie nie mam zamiaru nawet o tym dyskutować z własnej inicjatywy ale kłamać też nie zamierzam. Moi rodzice to akurat ultraliberalizm więc zero problemów.
Odpowiedz
#16
Furia napisał(a):Nie wszystko, Manas. Duzo, ale nie wszystko. Nie miales wplywu na to gdzie i "komu" przyszedles na swiat.
Ok, niemniej mi chodziło tu o ludzi dorosłych planujących/posiadajacych dziecko a nie człowieka przed narodzinami.

Furia napisał(a):Kiedy wyszla owa chrzescijanka za owego muzulmanina? Te majace wolny wybor dzieci juz sa fizycznie, czy dopiero w planach? I skad ona wie, ze jej dzieci beda mialy wolny wybor? Bo jej maz tak obiecal/powiedzial? A dlaczego ona nie wie, ze islam "schodzi po ojcu" i, ze prawdziwy muzulmanin ma obowiazek splodzic i wychowac muzulmanow?
Jest już fizycznie, nie tylko obiecał, ale i dotrzymał słowa.
Dlaczego nie wiesz, że muzułmanie jak i katolicy z dala od swych rodzin gotowi są łamać tradycje religijne?
Przypomniałem sobie dokumentalny, gdzie hindus przyleciał do Indii, wziął tam ślub z kimś kogo rodzina mu wybrała a po powrocie do Kanady się rozeszli i każde znalazło prawdziwą miłość olewając tym samym tradycję.
Często się też słyszy o pijanych w Europie "muzułmanach"...

Furia napisał(a):Pozdrawiam mame. Nie moge wiedziec, ale wydaje mi sie, ze ojczym Cie nie wychowywal. Wszedl do Waszej rodziny gdys juz umial palic. ^^ Oczywiscie, nie upieram sie przy tym. Skoryguj co trzeba.
Nie palę papierosów choć fakt, że wszedł jak już byłem dorosły(choć mama znała Go z wcześniejszych lat), nie wychowywał i w sumie mam dość znikomy z nim kontakt, nie miał też wpływu na moje poglądy.

ps. Nie kojarzę dokładnie kiedy, lecz parę ładnych lat temu.
Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości.

Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy?
Odpowiedz
#17
DziadBorowy napisał(a):wartościami ateistycznymi
Nie ma czegoś takiego jak wartości ateistyczne. Ateizm nie jest ideologią.

DziadBorowy napisał(a):Ale jak wy to sobie wyobrażacie? Że jak ktoś będzie ateistą to od razu będzie dostawał spazmów w momencie gdy drugi rodzic będzie gonił dzieciaki do paciorka.
Spazmów może nie. Ale nie godzę się na indoktrynację swoich potomków od maleńkości.

DziadBorowy napisał(a):Przecież nie każdy ateista ma sile poczucie misyjne i nie wszyscy mają potrzebę nawracania na niewiarę.
.
Ja nie mam poczucia misyjnego.Trudno mówić o nawracaniu, gdy ktoś nie zna znaczenia słowa wiara i nie słyszał słowa Bóg. Ciekawe na co jeszcze zgodziłby się DziadBorowy, żeby zostało wtłoczone jego dzieciom. Socjalizm dla milusińskich? Czemu nie?

DziadBorowy napisał(a):Tak próbuję się postawić w takiej sytuacji i gdyby moja żona była głęboko wierząca (w granicach rozsądki oczywiście) i tak wychowywała dzieci absolutnie by mi to nie przeszkadzało.
.
Nie mój typ kobiety.
DziadBorowy napisał(a):Nawet na jakiś ważniejszych uroczystościach mógłbym tą godzinę w kościele wytrzymać.
.
Nie dzięki. Nigdy nie lubiłem dostosowywać się do tłumu.
Odpowiedz
#18
Cytat:Że jak ktoś będzie ateistą to od razu będzie dostawał spazmów w momencie gdy drugi rodzic będzie gonił dzieciaki do paciorka.

Uroczysta kolacja, świece, facet klęka przed wybranką i prosi ją, aby została jego żoną:
- Ależ proszę pana! Przecież pan jest ateistą, a ja katoliczką. Proszę sobie wyobrazić nasz wspólny wieczór jako małżeństwo, ja klękam przy łózko aby pomodlić się za pomyślność naszej rodziny, a co wtedy pan będzie robił?
- Jak to co? Będę trzymał kciuki!!


Jak widać, na każdym etapie można się dogadać, wystarczy chcieć.
"Dyskusja z idiotami niepotrzebnie ich nobilituje"
Odpowiedz
#19
Furia napisał(a):Rozja jest osoba wierzaca. ^^ Moze jej tato nie wcinal sie jej mamie w te plaszczyzne wychowania? Rojzo?
Jestem panteistką, więc chyba typowym produktem pośrednim między teizmem a ateizmem ;-)
U mnie było tak, że mama uczyła mnie modlitw i prowadzała na msze a tato dużo dyskutował i podrzucał rozmaite książki. Jedną z pierwszych jakie pamiętam, to "Jak człowiek stworzył bogów". Pamiętam, że zapraszał zawsze do domu panie od Świadków Jehowy i wciągał mnie do rozmowy.
Kiedy oświadczyłam rodzicom, że odchodzę z KK i nie przystąpię do bierzmowania, mama trochę dramatyzowała, natomiast tato udzielił mi dość mocnego wsparcia.
Żadne z nich nie było nigdy fanatyczne. Mama jest raczej pobożna, ale w bardzo łagodny sposób, bez narzucania innym swoich zasad, także moralnych. Tato również był otwarty na różne światopoglądy religijne (jakkolwiek nie przepadał za klerem).
Nie, nie mam żadnej traumy z powodu dorastania w domu "mieszanym" światopoglądowo.
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)







Odpowiedz
#20
Ja mam żonę katoliczkę, będąc ateistą. Tak naprawdę problem jest trochę wydumany, jeśli żadna ze stron nie ma zapędów misjonarskich. Jeśli dziecko będzie chciało chodzić z mamą do kościoła to będzie chodziło (a przynajmniej z początku pewnie będzie chciało). Jeśli nie będzie chciało, to nie będzie chodziło. Nie zamierzam mu niczego w tej kwestii narzucać. Na pewno nie zamierzam ukrywać swojego zdania przed swoim dzieckiem, bo i po co?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości