El Commediante napisał(a):Nie dobierano rodzin zastępczych ze względu na wiek dziecka w momencie adopcji, więc badanie jest do dupy - stwierdza oczywistość, że dzieci które trafiają do rodzin zastępczych ogólnie mają poważniejsze problemy emocjonalne. Przy takim lenistwie badaczy podobne wyniki uzyskałyby pewnie rodziny zastępcze hetero.Z badań wynika tyle, ile można wyciągnąć z dostępnych danych (które w ogóle nadają się do danej problematyki). Oczywistością jest, że badanie proponowane przez Ciebie byłoby dużo klarowniejsze, ale jest ono obecnie praktycznie niewykonywalne.
Odkrywcze to by było, gdyby zawierało reprezentatywną grupę np. jednopłciowych par adoptujących niemowlaki albo parolatki. Wówczas można porównać takich z wychowywanymi przez biologicznych rodziców i coś pouczającego z tego wydumać.
W każdym razie teza Sullinsa nie jest jakimś zaskoczeniem w psychologii (chodzi głównie o relację przywiązania, która prawdopodobnie wykształca się u dziecka bardzo wcześnie; dodatkowo ci od psychologii ewolucyjnej mogliby dorzucić statystycznie mniejsze przywiązanie rodziców do biologicznie obcych dzieci).
Btw: rodzina zastępcza, a adopcja to dwie różne rzeczy.
Stoik napisał(a):Donald Paul Sullins, poważnie? Może jego przynależność do drugiej największej organizacji antygejowskiej na świecie byłaby do obrony, ale dodatkowo Family Research Council i apologetyka pseuodnauki w wykonaniu Regnerusa już chyba nie. Polecam doczytać o tym papierze, bo już się pojawiały głosy o analogicznych błędach.Czytałem te "głosy". Oraz odpowiedź na tę ich krytykę. W każdym razie, większość tych osób krytykujących niezwykle przychylnie (wręcz hurraoptymistycznie) odnosi się do najnowszych badań australijskich (z University of Melbourne). To stawia pod znakiem zapytania ich obiektywizm i rzetelność oceny.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)