To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bullying, czyli szkolne prześladowanie
#21
Avx może i celem samym w sobie nie są ale dzisiejsza forma egzaminów jest nie życiowa, bo i tego o czym piszesz nie sprawdzają dobrze. Jak już miałyby być to egzaminy wstępne a nie końcowe jak teraz. Sam do pracowitych nie należę Uśmiech Mimo to jak pisałem przy egzaminach końcowych też nie liczy się to co umiesz, a raczej fart i zdolność kombinowania. Bez elementarnej wiedzy w dziedzinach, które Cię interesują nie zrobisz niczego wartościowego. Egzaminy wstępne załatwiły by sprawę. Chcesz się dalej uczyć pokaż szkole czy uczelni że masz już jakąś wiedzę w danej dziedzinie. Na razie jednak postulował bym by w czasie od jednego egzaminu wstępnego do drugiego oceniano pracę na lekcji, a nie wymuszano pisanie bzdurnych testów, sprawdzianów czy innych kartkowek. Nie pokazują one niczego poza umiejętnością ściągania i kombinowania.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#22
Neuromanta napisał(a):Na razie jednak postulował bym by w czasie od jednego egzaminu wstępnego do drugiego oceniano pracę na lekcji, a nie wymuszano pisanie bzdurnych testów, sprawdzianów czy innych kartkowek. Nie pokazują one niczego poza umiejętnością ściągania i kombinowania.
Problemem Polski jest to, że u ściąganie jest u nas traktowane zdecydowanie zbyt pobłażliwie. Gdyby za ściąganie groziło coś więcej, niż jedynka ołówkiem do poprawki, to uczniowie zaczęliby bardziej się do nauki przykładać.
[COLOR="Silver"]*Wyjątkowo dowcipny i cięty ateistyczny cytat.*
*Praktycznie nikomu nieznany autor tegoż cytatu*[/COLOR]
Odpowiedz
#23
Problemem jest przede wszystkim to, że ściąganie to norma.
Norma i to niemal akceptowalna.

Co zupełnie przerażające, jest tak nawet na uczelniach wyższych.
"Equality is a lie. A myth to appease the masses. Simply look around and you will see the lie for what it is! There are those with power, those with the strength and will to lead. And there are those meant to follow – those incapable of anything but servitude and a meager, worthless existence."
Odpowiedz
#24
@ kolawiec
Zgoda. Tyle że jakby każdy miał się nauczyć tego co teraz nas uczą to wyszedł by z głową pełną nie przydatnych do niczego śmieci. A czas który straciłby na naukę na blachę tego wszystkiego, skutecznie zapełniłby mu każdą chwilę poza szkołą. To że ludzie ściągają to naturalna konsekwencja tego że szkolna wiedza jest przydatna tylko w szkole. Smutne ale prawdziwe.
@ Jester
To u nas norma i normą pozostanie tak długo jak ten system będzie chory. Nikomu nie chce się uczyć o węglowodorach i sposobach rozmnażania pantofelka. Wiedza jak napisałem wyżej jest oderwana od rzeczywistości i jest przydatna w szkole, bo poza nią raczej nie bardzo. Zamiast ogólnego nauczania powinni wprowadzić system specjalizacyjny tzn. pozwolić ludziom iść w kierunku który ich interesuje i w którym są dobrzy. Tylko że to powinno się zaczynać w liceum a nie jak teraz na studiach. Taki system wyeliminowałby ściąganie, bo każdy by się uczył tego czego chce, a nie tego co musi.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#25
Jester napisał(a):Co zupełnie przerażające, jest tak nawet na uczelniach wyższych.

Sam ściągałem kilka razy na kolokwiach/egzaminach z niektórych przedmiotów. Nie chcę się tym chwalić, ale po prostu takie są realia - materiał jest zbyt obszerny, a pytania na egzaminie wymagające bardzo szczegółowej odpowiedzi*. Kiedy mam zdawać koło czy egzamin z 4 przedmiotów w czasie jednego tygodnia to nie mam możliwości przygotowania się do nich, więc wiele encyklopedycznych informacji przepisuję z gotowców. Nie uważam, że to jest dobre. Po prostu system wymusza takie działanie, w przeciwnym razie nie zdaje się i trzeba płacić dwie czy trzy stówy za poprawkę. Właśnie przez to, że system jest nastawiony na to żeby jak najwięcej studentów zawalało kursy (tak aby później musieli wydawać pieniądze na poprawki), ściąganie na kole/egz uważam za naturalne.


*np. na egzaminie z geochemii mieliśmy narysować dokładny wykres temperatury w funkcji głębokości dla termokliny (jednej ze środkowych warstw wody w zbiornikach wody stojącej). Oczywiście zagadnień było multum, bez specjalnego wyróżnienia tych najważniejszych.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#26
Cytat:Zgoda. Tyle że jakby każdy miał się nauczyć tego co teraz nas uczą to wyszedł by z głową pełną nie przydatnych do niczego śmieci. A czas który straciłby na naukę na blachę tego wszystkiego, skutecznie zapełniłby mu każdą chwilę poza szkołą.
Nie przebarwiaj. Jakoś udało mi się przedrzeć przez liceum bez ściągania. Godzina lub dwie nauki po południu, nawet niekoniecznie codziennie, wystarczają w zupełności do opanowania materiału.
EDIT: Pod warunkiem, że na lekcji nie zbija się bąków Oczko
Cytat:Nikomu nie chce się uczyć o węglowodorach i sposobach rozmnażania pantofelka.
Jako osoba zdająca biologię i chemię na maturze bardzo chętnie uczę się o jednym i o drugim, więc nie przesadzaj z tymi sloganami. Trzeba zacząć od zmiany mentalności uczniów, a potem zająć się systemem edukacji.
[COLOR="Silver"]*Wyjątkowo dowcipny i cięty ateistyczny cytat.*
*Praktycznie nikomu nieznany autor tegoż cytatu*[/COLOR]
Odpowiedz
#27
@ kolawiec
ak.1
Ja też nie ściągałem. Ale nie każdy jest tak zdolny jak my Uśmiech Poza tym program to zło. Jest przeładowany bzdurami i nie przystaje do rzeczywistości. Sam nie uczyłem się praktycznie wcale. Piątki na świadectwie miałem dwie z historii i geografii. Jak Hitler Uśmiech Do żadnego z tych przedmiotów nie miałem podręcznika. Stwierdziłem że szkoda na to kasy. Całą resztę, która mnie nie interesowała sabotowałem na tyle na ile się dało. Ile bym czasu nie zmarnował w szkole, gdybym mógł odrzucić przedmioty które mnie nie interesują a zajął się tym co mnie kręci to nie wiem. Wiem natomiast że na większości lekcji siedziałem znudzony jak mops, albo czytałem książki. Mamy system wymyślony w xviii wieku przez czeskiego księdza a przedmioty ścisłe są nieaktualizowane (w sensie sposobu nauczania) od xix wieku. Najwyższy czas to zmienić. Ludzi nie zmienisz tak łatwo. Dopóki system jest do dupy, doputy będzie ściąganie.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#28
@Neuro

Przecież nie jesteśmy jedynym krajem, który posiada taki system edukacji, a za granicą ściąganie jest nieporównywalnie bardziej napiętnowane, niż w Polsce.

A wracając do tematu:

Myślę, że problem bullyingu jest tak stary, jak samo szkolnictwo. Zawsze mnie też dziwiło, że małe dzieci potrafią być niezwykle okrutne i wyrafinowane w swoim postępowaniu.
Powód do prześladowań znajdzie się zawsze - grube okulary, odstające uszy, jąkanie, podarte ubranie. Straszne jest to, że przez coś takiego u wielu niewinnych osób już za młodu wyrabiają się fobie społeczne.
[COLOR="Silver"]*Wyjątkowo dowcipny i cięty ateistyczny cytat.*
*Praktycznie nikomu nieznany autor tegoż cytatu*[/COLOR]
Odpowiedz
#29
A czy w innych krajach ludzie po ukończeniu kształcenia mają większą wiedzę niż Polacy? Nie wydaje mi się. To że tam wkładają więcej pracy w to żeby nic nie wiedzieć to ich sprawa. Tu powinno zmienić się strukturę nauczania. Nauczyć ludzi jak się uczyć. Potem zostawić ich samych z decyzją czego chcą i pozwolić działać. To załatwiło by wszystkie problemy. A co do głównego tematu to już Freud zauważył że dzieci są złe. I tyle. To mamy rzeczywistość rodem z "Władców much" w każdej podstawówce i zapewne taka już będzie.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#30
Jester napisał(a):Nie rozpędzaj się tak, dobrze Ci radzę...

Spora cześć faktycznie nie nadaje się do niczego.
Ale nie każdy i to dość mocne słowa jak na generalizowanie.

What ? Duży uśmiech
Sporo osób słowa prawdy ugryzły, ciekawe czemu ?

Bardzo zabawne biorąc pod uwagę, że mój tata jest nauczycielem, a babcia nauczycielką emerytowaną.
Do nich mam szacunek (i tutaj stop - więcej o rodzinie pisać nie będę).

Co nie zmienia faktu, że ogromny procent kadry jest taki, jak opisałem.

Sfrustrowani kolesie lub panienki, którzy nie mogą znaleźć lepiej płatnej, normalnej roboty. Dopiszmy do tego, że "tylko" w 90%. Teraz pasuje bardziej ?

No offence dla wyjątków w mojej bądź Twojej rodzinie Uśmiech


-------------------------------
No i oczywiście, że są zawody z dużo gorszym składem; nie 90% a 99,9%: celnicy, urzędnicy... Ale nie o tym ten temat...
(ponownie: no offence dla rodziny Duży uśmiech powiedzmy, że zawsze jest 0.01% Uśmiech )
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#31
W zwiazku z wybieraniem przedmiotow, ktore sie lubi: z tego co wiem w Nowej Podstawie Programowej w technikum do ktorego uczeszczam, w 1 klasie sa wszystkie przedmioty. Czesc z nich (np geografia, biologia, chemia, wos, wok, edb [edukacja dla bezpieczenstwa chyba, odpowiednik PO] i kilka innych, ktorych nie pamietam) odchodza w 2 klasie i zostaja te, ktore sie wybierze. Fajna sprawa. Wszystko idzie w dobra strone.
Owoc Nienawiści

''Ty nie wiesz że w kablu płynie prad, ty musisz w to uwierzyć,, - ks. Stachu

"Nie powinno się dawać wiary cytatom krążącym w internecie" - Henryk Sienkiewicz
Odpowiedz
#32
Shadow, niby tak ale znowu widziałem te podręczniki do tych nowych przedmiotów. Nie są lekko mówiąc. wybitne. Są odchudzone co prawda ale żadnej logiki w nich nie ma. Przedmioty do których powinny służyć są jakoś dziwnie okrojone. Jakby ktoś ze starych podręczników powywalał na chybił trafił jedne treści a w ich miejsce powsadzał jakieś nie przydatne ciekawostki. Może marudzę ale wydaje mi się że najlepiej by było jakby MEN nie wpierniczał się z tymi podstawami do szkół. Wygląda mi to na kolejny nie przemyślany eksperyment kolejnej pieprzniętej minister. Za ich debilizm zapłacą kolejne pokolenia. Chodziłem do niewielkiej szkoły, historyk twierdził że historii nie będzie w szkole za parę lat. Nowa podstawa po obowiązkowym nauczaniu o xx wieku w pierwszej klasie, nie przewiduje dalszego nauczania jeśli nie zbierze się więcej niż piątka maturzystów. W przypadku nie zebrania tej ilości, z maturą musisz dać sobie radę sam, albo dojeżdżać do szkoły gdzie ta piątka się zebrała. A tak będzie ze wszystkimi przedmiotami na których będzie mniej niż 5 osób zdających maturę. W dużych szkołach to nie problem, ale w małych to będzie koszmar. Wyjdzie na to że spora część ludzi zamiast się realizować, będzie odwalać minimum. A z maturą z obowiązkowych przedmiotów będą szli na jakieś chujowe kierunki jak socjologie czy europeistyki. Kierunki ścisłe wymrą. Jak się pięciu nie zbierze to jak samemu się do matury przygotuje.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#33
exodim napisał(a):Jeden z nich zrobił zdjęcie (lub/i filmik) tego aktu, które następnie opublikował w sieci. Rehtaeh załamała się, przeżyła depresję i izolację od grona znajomych, którzy zaczęli przezywać ją zdzirą. Finał tragicznej historii już został przeze mnie wspomniany.

Niby z innej beczki. Przytoczę tu subkulturę zwaną Oi! " W zamierzeniu (Oi!) miał podtrzymywać proste, "uliczne" korzenie punk rocka i dawać wyraz solidarności członków subkultury ze środowiskiem wielkomiejskich robotników, z którego w większości się wywodzili. Związek ten podkreślała sama jej nazwa. Pierwotne określenie street punk zostało wyparte przez słowo Oi!, w robotniczym slangu oznaczające coś niespodziewanego, używane również jako pozdrowienie. (...) Teksty street punkowych piosenek podkreślają silne scalenie i zjednoczenie grupy. Wiele treści głosi przywiązanie Oi!owców do piłki nożnej, alkoholowej zabawy (...)
Uwypuklona jest silna niechęć, granicząca z nienawiścią do policji (ale i prawa generalnie). "-wikipedia
Pamiętam, że ruch ten w latach mojej młodości (lata 80-te) był kojarzony z klasą robotniczą, nie z komunistami jednak ale np. z "Solidarnością" (Angelic Upstarts-"Solidarity"-1983).
Zgodnie za wikipedią w subkulturze tej podkreślana jest solidarność i lojalność wobec grupy. Z tego mogą wynikać różne przekroczenia prawa. Wymagania grupy wobec pojedynczych członków mogą przekraczać ludzką wyobraźnię.
Obecnie zauważyłem trend w kinematografii brytyjskiej gdzie przedstawiciele Oi! przypominają raczej cowboy'ów wyjętych spod prawa, gangsterów a nawet polskich gitowców. Jest to mniejsze lub większe przekłamywanie historii. W jakim celu? Przytoczę kilka przykładów: "Green Street Hooligans", "Crew" ("Ekipa") a nawet post-punkowców odróżnić trudno od zwykłych kryminalistów w "Awaydays".
Zdaje się, że taka ślepa wierność wobec grupy jest propagowana przez mas media. W jakim celu?
Może to w pewien sposób tłumaczyć znieczulicę społeczną i bierność wobec przemocy i nieszczęścia innych.
Bo JEŚLI i policjanci, lekarze, nauczyciele, budżetówka, mas media staną się Oi!ami to dokąd się udać po pomoc JEŚLI jesteś ofiarą.
Może mi się to wszystko jeno wydaje...

PS-nie dotyczy wątku ale nawiązuje do przekłamywania historii. W filmie "Control" pokazana jest samobójcza śmierć Iana Curtisa, wokalisty post-punkowego Joy Division. Za wikipedią:"Nocą 18 maja 1980 roku, po obejrzeniu filmu Wernera Herzoga pt. Stroszek, Ian Curtis popełnił samobójstwo we własnym domu, wieszając się na sznurze od suszarki".
Wiadomo, że przed śmiercią posłuchał sobie jeszcze płyty "Idiot" Iggy Popa.
Teraz pytanie-skąd wiedzą jaki film oglądnął przed śmiercią? Płyta mogła zostać na gramofonie. W pamiętniku zapisał? Nic mi o tym nie wiadomo i to jest bardzo głupie wyjaśnienie. Na pewno był sam oglądając film, który leciał w telewizji a nie z video czy DVD-przypominam, że był to rok 1980.
Po co podaje się do wiadomości ten szczegół?
Odpowiedz
#34
Avx napisał(a):Sfrustrowani kolesie lub panienki, którzy nie mogą znaleźć lepiej płatnej, normalnej roboty. Dopiszmy do tego, że "tylko" w 90%. Teraz pasuje bardziej?
To po prostu twoje mniemanie i tyle.
Widzisz, ja chcę być nauczycielem, a wcale nie jestem sfrustrowany. Uważam, że tego typu generalizacja jest szkodliwa dla środowiska nauczycielskiego. Poza tym dziwię się, że ty - wolnościowiec - nie zrobiłeś w tej sprawie nic. Po co? Lepiej swoje żale wylewać na forum. Ale od tego sytuacja się nie poprawi. To cecha niewolników - narzekać jak jest źle w danym środowisku, ale nie robić nic, by sytuację tam zmienić.
Od narzekania sytuacja się nie poprawi. Trzeba działać. Wy - libertarianie - wolicie jednak gadać, a nie działać i to jest wasz największy mankament, niestety.
"Każdej nocy nawiedza mnie Yeszua i szarpie za kuśkę." /pisownia oryginalna/.
Komentarz pod jednym z filmów na youtube. Rozbawił mnie.
Odpowiedz
#35
Tomasz z Bielawy napisał(a):PS-nie dotyczy wątku ale nawiązuje do przekłamywania historii. W filmie "Control" pokazana jest samobójcza śmierć Iana Curtisa, wokalisty post-punkowego Joy Division. Za wikipedią:"Nocą 18 maja 1980 roku, po obejrzeniu filmu Wernera Herzoga pt. Stroszek, Ian Curtis popełnił samobójstwo we własnym domu, wieszając się na sznurze od suszarki".
Wiadomo, że przed śmiercią posłuchał sobie jeszcze płyty "Idiot" Iggy Popa.
Teraz pytanie-skąd wiedzą jaki film oglądnął przed śmiercią? Płyta mogła zostać na gramofonie. W pamiętniku zapisał? Nic mi o tym nie wiadomo i to jest bardzo głupie wyjaśnienie. Na pewno był sam oglądając film, który leciał w telewizji a nie z video czy DVD-przypominam, że był to rok 1980.

W 1980 funkcjonowały już od kilku lat VHSy, żona może znalazła kasetę w odtwarzaczu (oczywiście nie wskazuje to jednoznacznie, że akurat oglądał ten film przed śmiercią), a być może wcześniej rozmawiał z nią, że ma zamiar obejrzeć ten film. No, a płyta mogła leżeć w gramofonie czy obok niego sugerując, że została odtwarzana niedawno. Oczywiście to są domniemania, bo nie ma jednoznacznych dowodów na to, że Curtis oglądał Stroszka czy słuchał Iggiego Popa (mógł włożyć kasetę, ale jej nie uruchomić).
Podaje się to jako ciekawostki, bo wiadomo, im więcej ciekawostek tym łatwiej sobie zapamiętać jakieś fakty.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#36
Nonk, Avx ma trochę racji. Sam trafiałem na sporą ilość zobojętniałych nauczycieli, którym było wszystko jedno. Miałem też niefart być uczonym przez frustratów, którzy własne humory przenosili na uczniów. Nauczycieli z powołania na palcach jednej ręki można policzyć... Ty jesteś polonistą, prawda? A gdzie chciałbyś uczyć tzn. w podstawówce czy wyżej?
Sebastian Flak
Odpowiedz
#37
Avx napisał(a):What ?
Sporo osób słowa prawdy ugryzły, ciekawe czemu ?
Swoją bezsensowną generalizacją obraziłeś moją matkę i kilku innych nauczycieli, których szanuję.
Avx napisał(a):No offence dla wyjątków w mojej bądź Twojej rodzinie
Ok. Moja powyższa reakcja wynikała właśnie z tego faktu.

90% pasuje znacznie lepiej.

Neuromanta napisał(a):Nonk, Avx ma trochę racji. Sam trafiałem na sporą ilość zobojętniałych nauczycieli, którym było wszystko jedno. Miałem też niefart być uczonym przez frustratów, którzy własne humory przenosili na uczniów.
Ja miałem kilku nauczycieli z prawdziwego zdarzenia. Przychodzili do pracy po to, żeby czegoś nauczyć.
Dziwnym trafem, większość moich klasowych znajomych, tych nauczycieli nie lubiła najbardziej - bo na ich lekcjach trzeba było coś konkretnego robić.
"Equality is a lie. A myth to appease the masses. Simply look around and you will see the lie for what it is! There are those with power, those with the strength and will to lead. And there are those meant to follow – those incapable of anything but servitude and a meager, worthless existence."
Odpowiedz
#38
nonkonformista napisał(a):Widzisz, ja chcę być nauczycielem, a wcale nie jestem sfrustrowany.

Wyjątki, wyjątki... Nigdzie nie wątpiłem, że mógłbyś być lepszy od większości.
Sądząc po twoich postach, byłbyś lepszy od większości, no ale nawet nim nie jesteś, z tego co pamiętam...

nonkonformista napisał(a):Poza tym dziwię się, że ty - wolnościowiec - nie zrobiłeś w tej sprawie nic.

Przecież to nie jest najważniejszy problem mojego życia. :roll:
Nie mam 14 lat, i teraz mnie ten "problem" dotyczy tak samo, jak głód w Sudanie Południowym albo gwałty w Kongo.
Tzn. trzeba potępiać w rozmowie ostro, jeżeli się odczuwa jakieś pozytywne emocje wobec innych ludzi; ale bez przesady.

Jakbym miał dziecko, to co innego.

Aczkolwiek popieram Partię Libertariańską, która ma w programie dobrowolną, bezpaństwową edukację; rozdział państwa od szkoły. Jako jeden z wielu postulatów, bo to nie jest aż takie ważne, żeby się tym zajmować z najwyższym priorytetem.
Zły neoliberalny/libertariański Kot (czarny & drapieżny).

-----------------------------------
Pisywałem od długiego czasu; część moich starszych wypowiedzi można traktować jako nieaktualne.
BARDZO NIEAKTUALNE.
Odpowiedz
#39
exodim napisał(a):W 1980 funkcjonowały już od kilku lat VHSy, żona może znalazła kasetę w odtwarzaczu (oczywiście nie wskazuje to jednoznacznie, że akurat oglądał ten film przed śmiercią), a być może wcześniej rozmawiał z nią, że ma zamiar obejrzeć ten film. No, a płyta mogła leżeć w gramofonie czy obok niego sugerując, że została odtwarzana niedawno. Oczywiście to są domniemania, bo nie ma jednoznacznych dowodów na to, że Curtis oglądał Stroszka czy słuchał Iggiego Popa (mógł włożyć kasetę, ale jej nie uruchomić).
Podaje się to jako ciekawostki, bo wiadomo, im więcej ciekawostek tym łatwiej sobie zapamiętać jakieś fakty.
PS
Ian Curtis był sam w mieszkaniu podczas pp oglądania filmu jak i podczas samobójstwa. Film "Stroszek" był wyświetlany w tym czasie w telewizji BBC. W filmie "Control" nie ma żadnego odtwarzacza VHS.

Tyle co wiem. Przepraszam za odbieganie od tematu wątku.
Odpowiedz
#40
Myślę, że za bardzo odbiegliście od tematu.

Pewien rodzaj przemocy jest chyba elementem kontaktów ludzkich - należy odróżnić go od bullyingu. Zasadniczym pytaniem jest: gdzie jest granica między jednym a drugim? Bo jedno powinno mieć miejsce, drugie moim zdaniem stanowczo nie. Postaram się nakreślić co uważam za pozytywne efekty tego rodzaju ataków.

Lumberjack pisał kiedyś pozytywnie o tym, że koledzy mówiący, że "wali ci z japy" prędzej przekonają do mycia zębów niż nauczycielka pokazująca zdjęcia spróchniałych zębów. Atakowanie grubych może faktycznie ostatecznie zmotywować daną osobę do ćwiczenia. Ale rozumiem, że niektórzy nie są w stanie pokonać swoich słabości. Nie czynię im z tego zarzutu, jednak brak wyzwań ze strony znajomych może spowodować popadnięcie w samozadowolenie.

Powyższe to też pewna forma pilnowania norm postępowania w grupie. Jednostka dzięki temu postara się zmienić, jak powiedziałem wyżej. Z drugiej strony, normy niektórych grup są niewarte przestrzegania, np. dziecko przez rodziców do szkoły, gdzie patologia ma miejsce na co dzień. Wtedy wyjściem wydaje się zmiana grupy, w miarę możliwości, naturalnie.

Akcje z publikowaniem zdjęć wykorzystanej seksualnie dziewczyny nie mogę zaliczyć do pozytywnego rodzaju przemocy. Uczestnicy powinni być ukarani. Przykro mi, że dziewczynie nie udało się żyć z tym.

Przypomina mi się teraz akcja z "Panem Zbigniewem", polskiego policjanta z wąsami, którego to zdjęcie pojawiało się z specyficznymi napisami w polskim internecie. Mimo szkody, jaką przeżyła ta osoba, moim zdaniem powinna się nauczyć z tym żyć. Przypomnę tutaj sytuację "Nadmiernie Zaborczej Dziewczyny", która robiła pieniądze na popularności swojego dość negatywnego memu.
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.

Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości