Socjopapa napisał(a):Zapewne, ale pół godziny więcej dla ucznia, który po prostu jest trochę wolny, by ich nie zabiło, skoro ich nie zabija dodatkowy czas dla dyslektyków. Alternatywnie można zmniejszyć ilość materiału i zadań na klasówkach w efekcie czego nawet wolniejszy uczeń będzie miał więcej czasu. I to zgrywa się z tym co w ogólności uważam za zasadne.Zależy. Jeżeli byłby to czas ujęty w planie zajęć i opłacany, to owszem. Natomiast dowalanie nauczycielom kolejnych zajęć albo zmuszanie do zostawania, kiedy po lekcjach spieszą się na przykład, żeby odebrać własne dziecko z przedszkola, to paranoiczny pomysł. I tak w budżetówce panuje często przekonanie, że pewne rodzaje prac to "misja", którą każdy chętnie wykona za darmo albo pół darmo. A wśród ogółu panuje przekonanie, że nauczyciele nic nie robią, mają mnóstwo wolnego, więc nic się nie stanie, jeśli dołoży im się coś jeszcze.
A zmniejszenie ilości materiału na rzecz poświęcenia odpowiedniej ilości czasu na porządne jego opanowanie uważam za bardzo dobry pomysł.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.