To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak powinna wyglądać szkoła XXI wieku?
Gawain napisał(a): To, że to w ogóle funkcjonuje to wynik tego, że jest na to popyt. Przecież jak ktoś nie ma takich pieniędzy, to najzwyczajniej nie kupi, znaczy się jest target pośród ludzi średnio zamożnych na to, aby przepłacając poczuć luksus.

Nie, to jest żerowanie na biednych ludziach. Rodzice jednej znajomej wzięli kredyt na garnki za kilka tysi, rodzice drugiej znajomej to samo tylko na pościel z wielbłąda (chyba 7 tysi). Pośród publiczności w trakcie prezentacji towaru aktywni są podstawieni naganiacze i zachęcacze.

Gawain napisał(a): Koszulki Gucci czy Gabbany kosztują w produkcji kilka dolarów, a ludzie są skłonni płacić kilkaset. Dla mnie rozbój, ale są tacy, którzy chcą i co w tej sytuacji zrobić?

Ale to jest snobizm dla głupich i bogatych snobów. Na garnki łapani są biedni emeryci, którzy muszą brać na to kredyty.

Ja to bym osobiście ludziom z tych firm garnkowych pourywał jaja, poucinał głowy i nasikał do szyi. To co robią to kurestwo na poziomie polityków.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):
Gawain napisał(a): To, że to w ogóle funkcjonuje to wynik tego, że jest na to popyt. Przecież jak ktoś nie ma takich pieniędzy, to najzwyczajniej nie kupi, znaczy się jest target pośród ludzi średnio zamożnych na to, aby przepłacając poczuć luksus.

Nie, to jest żerowanie na biednych ludziach. Rodzice jednej znajomej wzięli kredyt na garnki za kilka tysi, rodzice drugiej znajomej to samo tylko na pościel z wielbłąda (chyba 7 tysi). Pośród publiczności w trakcie prezentacji towaru aktywni są podstawieni naganiacze i zachęcacze.

No ale jak zmusić kogoś kto nie ma środków na zakup, żeby kupił? Szantażem emocjonalnym?

Cytat:
Gawain napisał(a): Koszulki Gucci czy Gabbany kosztują w produkcji kilka dolarów, a ludzie są skłonni płacić kilkaset. Dla mnie rozbój, ale są tacy, którzy chcą i co w tej sytuacji zrobić?

Ale to jest snobizm dla głupich i bogatych snobów. Na garnki łapani są biedni emeryci, którzy muszą brać na to kredyty.

Ja to bym osobiście ludziom z tych firm garnkowych pourywał jaja, poucinał głowy i nasikał do szyi. To co robią to kurestwo na poziomie polityków.

Nie rozumiem jak to działa.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Trzeba umiec sprzedawac, tzn tak przedstawic sprzedawany produkt zeby ew kupujacy zrozumial ze bez niego jego zycie edzie pasmem porazek:. Widzialem to na pzykladzie wlasnej zony i tesciowej gdy odsluchowalismy prelekcji sprzedawcy odkurzacza jakiegos tam za kosmiczne pieniadze. Po 2 godzinach pokazow na czym polega jego lepszosc zona byla przekonana ze bez niego zyc nie moze.
Ja jako pracownik sprzedazy i czlowiek uzywajacy podobnego odkurzacza od czasu do czasu wiedzialem ze to przecietny produkt, a jego zadanie wykonuje maszyna ktora mamy w domu kosztujaca 1/20 ceny tego cuda. Zona dopiero po 2 dniach przyznala mi acje - czysta psychologia.
Odpowiedz
https://www.dw.com/pl/tagesspiegel-polsk...a-56391390

Taka ciekawostka. Wg artykułu polska szkoła radzi sobie z nauczaniem zdalnym lepiej niż niemiecka. Co prawda autor bazuje na dowodach anegdotycznych, ale zawsze jakieś ogólne spojrzenie to jest. Szkoda, że zapewne teraz rządowa propaganda wykorzysta to w swoich celach - chociaż jedyną "zasługą" rządu jest tutaj to, że zamknął szkoły.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
Uwaga ogólna.
To, co wydarza się od niespełna roku, dowodzi dramatu edukacji...
"Przyszłość już nie jest taka jak kiedyś" - Yogi Berra

Odpowiedz
Z facebooka
Cytat:Polski Ład w zakresie edukacji jest jak statek naukowo-badawczy, na którym Przemysław Czarnek chce badać morza i oceany. Sprawia wrażenie, choć jednocześnie sprytnie omija praktycznie wszystko, co najważniejsze.
Skoro Polski Ład miał być wizją na dekady, to można było oczekiwać rozmachu. Jednocześnie potwierdził się fakt znany od dekad wcześniejszych. Oświata to najmniej istotna sprawa, na którą, poza ładnymi nazwami i wzmożeniem patriotycznym, nawet święci pomazańcy Boży z Prawa i Sprawiedliwości nie mają sposobu.

Cel priorytetowy to hasło, że Polska musi być Polską, cokolwiek to znaczy. Oczywiście, gdyby była Węgrami, to całkiem spoko, ale już Norwegią albo Finlandią to raczej nie bardzo. Dlatego gdy od dłuższego czasu mówi się o tym, że uczniowie spędzają za dużo czasu w szkole na zajęciach obowiązkowych, najlepiej jest im dołożyć kolejne godziny historii. Żeby jeszcze bardziej skomplikować im sytuację, należy rozbić historię na dzieje Polski i świata, ogłosić konkurs i od razu wszyscy młodzi będą mądrzy jak doktor Tomasz Rzymkowski.

Nauczanie ilościowe nie sprzyja rozwojowi. To ciągle pokutujące przekonanie, że więcej zawsze znaczy lepiej, uniemożliwia realne reformy. Młodzi ludzie, gdy już nadrobią wszystkie zaległości, które powstały w wyniku pandemii, choć nie wiadomo do końca, jakie i dlaczego w zasadzie mają to robić, zajmą się siedzeniem w szkole, uczeniem historii oraz wychowaniem do życia w rodzinie. Będą mogli też skorzystać z nieustannie rozwijanego w ramach Polskiego Ładu Muzeum Żołnierzy Wyklętych, co dość dobrze określa kierunki nauczania historii.
Przetłumaczymy najważniejsze książki społeczne i historyczne dotyczące Polski na język angielski, francuski, hiszpański i hebrajski. Przekłady będziemy promować wśród czytelników w innych krajach i w ten sposób opowiadać światu o Polsce, piszą twórcy Polskiego Ładu, choć chyba te najważniejsze książki to już są przetłumaczone. Pewnie brakuje trochę tych, które promują bardziej prawą i sprawiedliwą wersję polskiej historii, więc generalnie wszyscy będą musieli się jej nauczyć.

Centrum Dziecka i Rodziny będzie nową instytucją, gdyż nie ma przecież sensu wzmacniać już istniejących. Nowa nazwa zawsze wypada lepiej, a można przy okazji powołać odpowiednią kadrę kierowniczą. Po co na przykład rozwijać poradnie psychologiczno-pedagogiczne, przekształcić zbędne obecnie kuratoria w ośrodki wsparcia, usprawnić systemową współpracę między szkołą a właśnie tymi instytucjami, gdy można powołać Centrum jak Centralny Port Komunikacyjny, który jest, a jednocześnie go nie ma. Magia zawsze działa lepiej od rzeczywistości.
Ważna akcja psycholog w każdej szkole rozbija się o realia. Polski Ład nie definiuje, skąd wziąć tych psychologów i jak im zapłacić, żeby gdy już będą, chcieli przyjść pracować do szkoły, gdyż pensje psychologów ciut inaczej wyglądają w innych miejscach. Jednocześnie w tej spektakularnej wizji Polski na dekady brakuje prostszych pomysłów, przynajmniej do czasu, kiedy tych psychologów dziecięcych ktoś wykształci. Nie widać programów tutorskich, które mógłyby realnie wykorzystać istniejące zasoby kadry nauczycielskiej, nie widać relatywnie prostego pomysłu mediacji rówieśniczych, gdyż, to może być zaskoczenie, młodzi często wiedzą o sobie więcej niż ludzie dorośli.

Latarnik Cyfryzacji brzmi jak nazwa postaci z komiksu, co byłoby nawet ciekawe, ale jednocześnie jest zupełnie bez sensu. Po czasach pandemii, gdy w zasadzie każdy musiał zostać takim latarnikiem, powoływanie osobnego bytu, który będzie zajmował się krzewieniem postępu cyfryzacji, brzmi jak groteska. To rzeczywiście ważne, żeby walczyć z fakenewsami, ale może o wiele mądrzej byłoby realizować to w ramach bardziej życiowych podstaw programowych, może zamiast kolejnych godzin historii, może zamiast godzin religii, a nie przy pomocy osobnej postaci, która będzie latarnikiem w każdej szkole.

Cyfrowa podstawa programowa brzmi zabawnie w kontekście tego, że przez całą pandemię nie udało się nawet stworzyć zapowiadanej platformy do edukacji zdalnej i wszyscy korzystali z obcych technologii. Nie wiadomo w zasadzie, jak miałoby to w ogóle pomóc i komu, gdyż nawet e-podręczniki w rezultacie zamieniły się w grę komputerową o Janie Pawle II.
Zielona szkoła brzmi oczywiście słusznie i chwalebnie, termomodernizacja budynków również, tylko że nie rozwiązuje to jednego z elementarnych problemów polskiej szkoły, czyli przeludnienia. Dopóki szkoła będzie traktowana jako coś, co przynosi straty i trzeba ograniczać liczbę budynków, i będzie w klasach ponad trzydziestu uczniów, można zapomnieć o procesie indywidualizacji nauki, nawet jeśli będzie odbywała się w bardziej ekologicznych pomieszczeniach.

Szkoła przyjazna dla wszystkich, czyli również niepełnosprawnych to hasło piękne, choć brzmi dziwnie, gdy pamięta się, że właśnie ta władza zasłaniała niepełnosprawnych w parlamencie. Nie do końca wiadomo, jak przebudować niektóre starsze budynki, w których mieszczą się szkoły, żeby były dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Nie do końca wiadomo, jak przygotować kadrę, żeby wzięła na siebie obowiązki, których nie planowała, a jednocześnie nadal tej kadrze realnie nie zwiększyć dochodów, gdyż wbrew temu, co lubi się powtarzać, za pracę się płaci, a dla ideii pracuje tylko Stanisław Karczewski.
Program Świetlica idzie w parze z zachętami do rodzenia dzieci. Jak już się urodzą masowo, to trzeba je gdzieś trzymać. Na razie nie wiadomo, jak długo, gdyż nie jest do końca jasne, czy szkoła ma jednak wychowywać, ale nie wtrącać się w pomysły rodziców, czy może tylko być przechowalnią. Ten rozkrok jest dość charakterystyczny, a nawet gdy pojawiają się ciekawe, choć przecież nie nowe, pomysły, jak na przykład Rada Szkoły, która ma się składać z rodziców, uczniów i nauczycieli, to raptem jedną z głównych jej kompetencji wymienionych w Polskim Ładzie będzie możliwość wystąpienia o ocenę szkoły do organu prowadzącego.
O ocenach, egzaminach, sprawdzianach, sensowności nauczania, nowoczesnej dydaktyce Polski Ład nie wspomina, choć mają powstać Edukacyjne Pracownie Przyszłości, jakby nie można było tej przyszłości uczyć w polskiej szkole, tylko trzeba było gdzieś obok.

Pięknie brzmią zapisy dotyczące ogólnopolskich konsultacji z młodzieżą oraz te o wzmocnieniu roli młodzieżowych rad gmin, gdyż faktycznie należy zacząć na poważnie wsłuchiwać się w głos młodych ludzi. Jednocześnie brzmi to trochę upiornie, gdy przypomni się sobie, jak wsłuchiwali się w głos młodzieży Anna Zalewska i Dariusz Piontkowski oraz zobaczy, jak wsłuchuje Przemysław Czarnek. Deklaracje na papierze może tworzyć każdy. Kłopot w tym, że za tym nie stoją żadne dowody otwartości umysłów obecnej władzy, która głównie słucha samej siebie.

Niepokojąco brzmią zapewnienia o reformie kształcenia dyrektorów, gdyż ostatnio rolę liderów dobrej zmiany pełnią kuriozalne postaci w stylu Barbary Nowak, czyli Małopolskiej Kurator Oświaty. W ramach prezentacji Polskiego Ładu uciekano od klarownych deklaracji, ale przecież ostatnie sześć lat dość wyraźnie dało do zrozumienia, jaki typ ideologii jest obowiązujący i jakie charaktery mają mieć ludzie związani z obecną władzą.
W idealnym świecie część pomysłów z Polskiego Ładu byłaby początkiem sensownych zmian. Ciągle brakuje w nich tego, co najważniejsze, gdyż społeczeństwu brakuje odwagi, żeby zacząć myśleć o szkole zupełnie inaczej. Wszystkie dobre pomysły i tak rozbiją się o niekompetencję Sasinów tej władzy i podległych ideologicznie malutkich urzędników.
W rezultacie polska edukacja będzie nadal jak ten parterowy dom, co powstał bez kierownika budowy, który miałby realny pomysł, jak zaoferować wielopiętrową konstrukcję, która nie będzie szpeciła krajobrazu i nie zawali się pod własnym ciężarem.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
No proszę. My się tu dziwimy z żoną, szwagrem i teściową nad wyborem studiów historycznych przez kuzynkę żony, a ona trafiła w dziesiątkę. Pewna kariera. Uśmiech

A poważnie, to dorzucanie jeszcze więcej historii w szkołach średnich to jest kuriozum, uzasadnieniem którego może być tylko funkcja propagandowa tego przedmiotu. Władza chce sobie wyhodować młodych wyborców, do których dotrze odwołując się do narodowych sentymentów- bez tego trudno będzie PiSowi skutecznie grać na (pseudo)patriotycznej nucie.

Władzy trzeba biednych, ale dumnych z polskości, wtedy nie trzeba skutecznie rządzić żeby władzy nie stracić w kolejnych wyborach. Wystarczy populizm i demagogia.

Kościół już im w tym pomoże.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
E.T. napisał(a): Władzy trzeba biednych (...)

Dorzućmy więcej nauki przepisów prawa w szkołach, ale z naciskiem na ich literalne przestrzeganie -> "obywatel marzenie" :-]
Odpowiedz
https://wydarzenia.interia.pl/autor/magd...Id,5288154

Rozwalania szkolnictwa ciąg dalszy. Zamiast szkoły zarządzanej przez samorząd będzie szkoła zarządzana przez partię rządzącą. Wszystko po to aby odpowiedni ludzie byli na odpowiednich stanowiskach i nikt nie przeszkadzał w ideologicznym praniu mózgów.

Sprytnie to sobie wymyślili - szkoły finansuje co prawda samorząd, ale to partyjni kolesie będą mieli decydujący wpływ na wybór dyrektora.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
Gawain napisał(a):
lumberjack napisał(a):
Gawain napisał(a): To, że to w ogóle funkcjonuje to wynik tego, że jest na to popyt. Przecież jak ktoś nie ma takich pieniędzy, to najzwyczajniej nie kupi, znaczy się jest target pośród ludzi średnio zamożnych na to, aby przepłacając poczuć luksus.

Nie, to jest żerowanie na biednych ludziach. Rodzice jednej znajomej wzięli kredyt na garnki za kilka tysi, rodzice drugiej znajomej to samo tylko na pościel z wielbłąda (chyba 7 tysi). Pośród publiczności w trakcie prezentacji towaru aktywni są podstawieni naganiacze i zachęcacze.

No ale jak zmusić kogoś kto nie ma środków na zakup, żeby kupił? Szantażem emocjonalnym?

Cytat:
Gawain napisał(a): Koszulki Gucci czy Gabbany kosztują w produkcji kilka dolarów, a ludzie są skłonni płacić kilkaset. Dla mnie rozbój, ale są tacy, którzy chcą i co w tej sytuacji zrobić?

Ale to jest snobizm dla głupich i bogatych snobów. Na garnki łapani są biedni emeryci, którzy muszą brać na to kredyty.

Ja to bym osobiście ludziom z tych firm garnkowych pourywał jaja, poucinał głowy i nasikał do szyi. To co robią to kurestwo na poziomie polityków.

Nie rozumiem jak to działa.

Cytat:UOKiK bierze się za domokrążców. Pokazów jest kilka tysięcy rocznie, a kary sięgnęły już 10 mln zł

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów bierze się za nieuczciwych handlowców. Urząd przygotował już nawet specjalną ustawę. W rozmowie z Business Insider Polska wskazuje, że skala zjawiska jest duża, ale trudna do oszacowania. W ubiegłym roku prezes UOKiK nałożył łącznie 10 mln zł kary na nieuczciwe firmy.

Temat oszustów, którzy chodzą od domu do domu, czy nawet występują na zorganizowanych pokazach, nie jest nowy. Polacy - głównie seniorzy - wciąż jednak dają się nabierać. Najczęściej są to sprzedawane po horrendalnie zawyżonych cenach garnki, czy inne mniejsze dobra. W ostatnim czasie spectrum oszustwa poszerza się jednak o nowe gałęzie handlu. Pani Janina z jednej z wsi w północnej Małopolsce dała się nabrać na "lecznicze" kołdry. Pewnego dnia zapukał do niej mężczyzna, który zaprosił ją na prezentację, która miała się odbyć nazajutrz, na wiejskim placu, wokół studni. Jest to z miejsce, w którym z reguły odbywają się większe spotkania czy uroczystości.

- Przyszedł i opowiedział mi o kołdrach, które są lecznicze. Miały sprawić, że ból reumatyczny minie, miała także poprawić się jakość samego snu. Mój mąż ma z tym problem. Ma 86 lat i codziennie wstaje o 4 rano, bo nie może dospać. Sprzedawca zaprosił mnie na spotkanie. Jeszcze po południu w sklepie spotkałam sąsiadkę, u której też byli. Powiedziała, że idzie, bo przecież co szkodzi pójść obejrzeć i posłuchać. No i tak poszłam - mówi kobieta.

Pani Janina kupiła dwie kołdry - dla siebie i męża. Sprzedawca zapewnił ją, że w sklepie musiałaby zapłacić za nie ok 8 tys. - po 4 tys. zł za jedną.U niego jest taniej, bo kupuje w hurtowni i dlatego może opuścić cenę. Sklepy przecież "muszą zarobić, doliczyć sobie marżę i koszt wynajmu lokalu". A tak, na miejscu "wyłącznie" po 2 tys. za jedną. Pani Janina była dosyć zadowolona ze swojego zakupu, choć same bóle reumatyczne specjalnie nie minęły. Co ciekawe, te same kołdry kupiły jeszcze trzy osoby z jej ulicy. Sprawę z tego, co się wydarzyło, zdała sobie dopiero dwa miesiące później.

- Wspomniałam wnuczkowi, że kupiłam kołdry, ale specjalnie mi nie pomogły. Choć, prawda, były ładne i nowe. Kiedy powiedziałam, że zapłaciłam po 2 tys. zł. za każdą, poprosił, bym je mu pokazała. Sprawdził w internecie i okazało się, że ty były zwykłe kołdry za ok. 200-300 zł - opowiada starsza pani.

Nowe przepisy mają ukrócić oszustwa

UOKiK przygotował projekt ustawy o zmianie ustawy o prawach konsumenta oraz niektórych innych ustaw. Wpisany w nią został specjalny zakaz świadczenia usług finansowych podczas pokazów czy wycieczek. Okazuje się, że klienci są nawet namawiani do zaciągania pożyczek na zakup "okazyjnie" sprzedawanych produktów. Nowe przepisy wprowadzają także zakaz przyjmowania płatności przed upływem terminu na odstąpienie od umowy zawartej poza lokalem oraz prawo do odstąpienia od niektórych umów o świadczenie usług zdrowotnych zawieranych poza lokalem lub na odległość. UOKiK chce także wprowadzenia zakazu sprzedaży wyrobów medycznych poza lokalem firmy.


[...]Uwaga na firmy "telekomunikacyjne"

UOKiK 2021 r. także zaczął od milionowych kar. W styczniu nałożył ponad 3,5 mln zł kar m.in. na sześciu przedsiębiorców, którzy łamali prawa konsumentów podczas pokazów. UOKiK zwrócił uwagę, że ukarani handlowcy ukrywali faktyczny cel spotkania, nie spełniali obietnic dotyczących prezentów, wabili fikcyjnymi promocjami i ograniczali prawo do reklamacji lub odstąpienia od umowy. Największa kara została nałożona na firmę Kiddy Island Polska z Poznania – 1 667 360 zł i Rademenes Pro z Mrowina - 628 208 zł. Dodatkowo prezes zarządu tej spółki otrzymał 50 tys. zł kary za utrudnianie kontroli.

W tym roku UOKiK wytoczył działa przeciwko firmie, która działa na rynku telekomunikacyjnym - TeleGO. Firma świadczy usługi telekomunikacyjne w sieci stacjonarnej, komórkowej, usługi dostępu do internetu oraz usługę teleopieki. Do Urzędu trafiły liczne skargi, z których wynika, że przedstawiciele firmy dzwoniąc do konsumentów z propozycją zawarcia umowy i następnie odwiedzając ich w domu, mogą wskazywać lub sugerować, że reprezentują ich dotychczasowego operatora telefonicznego. Jeśli zarzuty się potwierdzą, spółce TeleGo grozi kara do 10 proc. rocznego obrotu. W przeszłości prezes UOKiK karał już firmy telekomunikacyjne za podszywanie się pod dotychczasowego operatora. Co ciekawe, w grudniu 2020 r. Sąd Apelacyjny podtrzymał decyzję wydaną w sprawie spółki Novum, której usługi w październiku 2019 przejęło TeleGo. W decyzji UOKiK stwierdził, że spółka Novum wprowadzała konsumentów w błąd poprzez m.in. utwierdzanie w przeświadczeniu, że dzwoniący konsultant jest pracownikiem dotychczasowego operatora, z którym konsument ma zawartą umowę i nałożył na nią karę w wysokości ponad 480 tys. zł.

[...]Sposób na służby celne

O pojawiających się sygnałach dotyczących potencjalnych oszustów alarmują co jakiś czas lokalni rzecznicy konsumenta. W kwietniu zielonogórska telewizja Strimeo.tv podawała, że miejski rzecznik ostrzegał przed oszustami, podszywającymi się pod firmy kurierskie. Klient otrzymywał wiadomość e-mail o przykładowej treści:

"Twoja paczka została zatrzymana przez służby celne...", "Została do Ciebie nadana przesyłka…", "Twoja paczka wymaga dopłaty…"

W wiadomości przesyłany był link, który przekierowywał na stronę przypominającą stronę banku, na której należało wprowadzić swoje dane logowania bankowości online.

Kilka dni temu Edyta Domińczak, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Stargardzie, opublikowała ostrzeżenie przed podrzucanymi kartami pamięci microSD, które zawierały wirusa.

https://businessinsider.com.pl/twoje-pie...ie/gc74g3y

Później stworzę temat o oszustwach, bo pasowałoby do niego też dodać reklamy zachęcające do forexa etc.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Szkolnictwo w Finlandii wygląda ciekawie i podawane jest często jako przykład nowoczesnego systemu edukacji


10 największych zalet systemu edukacji w Finlandii

https://www.national-geographic.pl/artyk...jego-wad-2
Odpowiedz
E.T. napisał(a): No proszę. My się tu dziwimy z żoną, szwagrem i teściową nad wyborem studiów historycznych przez kuzynkę żony, a ona trafiła w dziesiątkę. Pewna kariera. Uśmiech
Jeśli kuzynka żony lubi historię to dlaczego nie? Wszyscy mają być ścisłowcami?

E.T. napisał(a):A poważnie, to dorzucanie jeszcze więcej historii w szkołach średnich to jest kuriozum, uzasadnieniem którego może być tylko funkcja propagandowa tego przedmiotu. Władza chce sobie wyhodować młodych wyborców, do których dotrze odwołując się do narodowych sentymentów- bez tego trudno będzie PiSowi skutecznie grać na (pseudo)patriotycznej nucie.

To zależy, jaka jest ta historia. Jeśli to brednie o moralnych zwycięstwach, świętowaniu porażek itd., to należy jak najszybciej z tym skończyć. Polską historię trzeba zdemitologizować. Jeśli natomiast to uczenie, by być dumnym ze zwycięstw, a z porażek wyciągać wnioski i ich więcej nie popełniać, to popieram.

tenże napisał(a):Kościół już im w tym pomoże.

Kościół jest moralnym bankrutem. Coraz mniej ludzi słucha tych ich banialuków.

"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
Tak mi przyszło do głowy, że jeżeli za frekwencję i wyniki w szkole dzieciaki miałyby stypendia adekwatne do wyników to rodzice, dzisiaj zaniedbujący dzieciaki, tak mocno by gnali dziatwę do roboty, że po zakończeniu edukacji, przeciętna wioska miałaby więcej Einsteinów niż całe województwa w swojej historii...
Sebastian Flak
Odpowiedz
Rowerex napisał(a):
E.T. napisał(a): Władzy trzeba biednych (...)

Dorzućmy więcej nauki przepisów prawa w szkołach, ale z naciskiem na ich literalne przestrzeganie -> "obywatel marzenie" :-]


Może  wtedy gdy przestaną się ciągle  zmieniać

Gawain napisał(a): Tak mi przyszło do głowy, że jeżeli za frekwencję i wyniki w szkole dzieciaki miałyby stypendia adekwatne do wyników to rodzice, dzisiaj zaniedbujący dzieciaki, tak mocno by gnali dziatwę do roboty, że po zakończeniu edukacji, przeciętna wioska miałaby więcej Einsteinów niż całe województwa w swojej historii...
Enstein był  słabym  uczniem. Być  może  geniuszom szkoła jest niepotrzebna. 
Oczko
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
geranium napisał(a): Enstein był  słabym  uczniem. Być  może  geniuszom szkoła jest niepotrzebna. 
Oczko

To legenda miejska spowodowana tym, że w Szajcarii 6 jest najlepszą oceną (jak w Polsce) a w Niemczech 1. Swiadectwo Einsteina z "piątką" kursuje po internetach i straszy, wyjęte z kontekstu.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Katolicka szkoła podstawowa wpłynęła na Alberta w nieoczekiwany sposób. Musiał tam uczyć się religii, szło mu to na tyle dobrze, że podpowiadał nawet katolickim kolegom. Jego rodzice, choć niezwiązani z religią i nie uczęszczający do synagogi, poczuli się w obowiązku zapewnić Albertowi dla równowagi lekcje judaizmu. W rezultacie Albert stał się niezwykle pobożny, przestał jeść wieprzowinę, układał hymny do Pana, które śpiewał sobie po drodze do szkoły. Tolerancyjni rodzice nie bardzo wiedzieli, co z tym począć. Ujawniła się w ten sposób istotna różnica między Albertem a jego ojcem, Hermannem, który lekceważąco wypowiadał się o żydowskiej religii, traktując ją jako nagromadzenie przesądów. Być może doszła tu do głosu różnica pokoleniowa: Hermann pragnął asymilacji i zatarcia różnic kulturowych, Albert natomiast wcześnie zdał sobie sprawę, że jako Żyd skazany jest w niemieckim społeczeństwie na alienację – zawsze bowiem będzie kimś obcym. Nie zetknął się w tym czasie z poważniejszymi przejawami antysemityzmu, nauczyciele starali się zachować neutralność, choć chłopcy, zwłaszcza w szkole podstawowej, przynosili z domu niechęć i lekceważenie wobec Żydów, objawiające się dokuczaniem i zaczepkami. Nie można wykluczyć, że religijność Alberta miała w sobie także motyw obronny. Nie tylko nie zaczął wstydzić się swego pochodzenia, lecz wręcz przeciwnie, pragnął je zaakcentować.

Wiara Alberta nie dotrwała do bar micwy, nim skończył trzynaście lat, jego nową wiarą stała się nauka. Zainteresowania naukowe Alberta jeszcze bardziej oddaliły go od szkoły. Uczęszczał teraz do klasycznego Gimnazjum Luitpolda. Rodzice chcieli, aby zdobył najlepsze wykształcenie. W ówczesnej Europie najbardziej prestiżowymi szkołami były gimnazja klasyczne, w których połowę czasu zajmowały łacina i greka. Wierzono, że czas spędzony nad językami klasycznymi służy rozwojowi umysłu, stanowiąc swego rodzaju gimnastykę mózgu.



https://kierul.wordpress.com/2018/03/03/...1879-1894/
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości