zefciu napisał(a):El Commediante napisał(a): Mnie najbardziej rozśmieszyło jak ta laska Oberyna tłumaczyła Doranowi, że jego ludzie go nienawidzą, bo nie pomścił Elli ani Oberyna. Jakby lud miał się przejmować takimi rzeczami.Rodzina książęca jest jakimś symbolem ich narodowej tożsamości. To że władcy Królewskiej Przystani mogą sobie z Dornijczykami robić co chcą może godzić uczucia zwykłego ludu. To akurat jakoś tam się kupy trzyma.
Cytat:A nawiasem mówiąc Martellowie w książkach mają pewien dobrze ukryty plan zemsty na Lannisterach.Ale ten plan spalił (he he) na panewce (ewentualnie można liczyć, że ofiara Quentyna sprawi, że Daenerys wesprze Dorne z poczucia winy). Obecnie Martellowie zdają się kombinować jak mogą i stawiają na przynajmniej dwie karty.
Cytat:Jest np. teoriaNo co Ty nie powiesz. Istnieją jakieś teorie fanowskie na temat sagi :>? Tak poważnie - o ile wiele teorii mnie przekonuje, o tyle żadna teoria z cyklu "to wszystko był spisek X" nie pasuje mi do Martina. Martin za dużo roboty wkłada w ukazywanie wielopodmiotowego, skomplikowanego i zniuansowanego konfliktu, żeby na końcu powiedzieć "wszyscy byli marionetkami Dorana" (czy kogokolwiek innego).
"Rodzina książęca jest jakimś symbolem ich narodowej tożsamości. To że władcy Królewskiej Przystani mogą sobie z Dornijczykami robić co chcą może godzić uczucia zwykłego ludu. To akurat jakoś tam się kupy trzyma."
Dorne nie jest jednolite etnicznie. Nie wiem nawet czy Rhoynarczycy stanowią większość, czy są tylko rządzącą arystokracją, jak alawici w Syrii Assada.
"Ale ten plan spalił (he he) na panewce (ewentualnie można liczyć, że ofiara Quentyna sprawi, że Daenerys wesprze Dorne z poczucia winy). Obecnie Martellowie zdają się kombinować jak mogą i stawiają na przynajmniej dwie karty."
Quentyn mógł przeżyć. Smoczy ogień mógł roztapiać baranie rogi, a Quentyn został na tyle lekko przypalony, że to zarejestrował. Skończyło się tylko na poparzeniach.
"No co Ty nie powiesz. Istnieją jakieś teorie fanowskie na temat sagi :>? Tak poważnie - o ile wiele teorii mnie przekonuje, o tyle żadna teoria z cyklu "to wszystko był spisek X" nie pasuje mi do Martina. Martin za dużo roboty wkłada w ukazywanie wielopodmiotowego, skomplikowanego i zniuansowanego konfliktu, żeby na końcu powiedzieć "wszyscy byli marionetkami Dorana" (czy kogokolwiek innego)."
Nie wszyscy, tylko Qyburn. I nie jest wykluczone, że prócz służenia Martellom działa on też w jakimś swoim interesie, jak to u Martina bywa.