To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gra o Tron - co w tym jest? [spoilery]
lorak napisał(a): owszem, jest to jak najbardziej zrozumiałe - co nie zmienia faktu, iż daleko temu do starkowatości.
A kogo tutaj bierzesz jako wzorzec starkowatości? Ned nie miał takiej jak ona okazji zemsty na ludziach, którzy go rzeczywiście skrzywdzili. Zresztą Ned na tle innych Starków był najspokojniejszy.
Cytat:BTW, dla mnie Sansa od początku (choć bardziej było to widać w książkach niż serialu) była inna niż jej rodzina, budziła we mnie niechęć.
Sansa na początku miała być zdrajczynią rodu. I być może na początku książek ślad tego pierwotnego planu pozostaje. Nie wiem, kiedy Cat miałaby okazję zdradzić Neda z Littlefingerem.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
zefciu napisał(a): A kogo tutaj bierzesz jako wzorzec starkowatości? Ned nie miał takiej jak ona okazji zemsty na ludziach, którzy go rzeczywiście skrzywdzili. Zresztą Ned na tle innych Starków był najspokojniejszy.

każdego znanego Starka. nawet Rob wykonując egzekucję nie czerpał z niej przyjemności jak Sansa. Brana trudno sobie wyobrazić jako okrutnika. to samo z idealistą Snowem czy tym zaginionym wujem. Arya może byłaby najbliżej, ale u niej jednak to była raczej sama zemsta, a nie w połączeniu z dziką satysfakcją.

Cytat: Nie wiem, kiedy Cat miałaby okazję zdradzić Neda z Littlefingerem.

wtedy, gdy Ned "spłodził" Jona? czy tu wiek się nie zgadza i Sansa jest młodsza? ile trwała ta wojna?
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
lorak napisał(a): każdego znanego Starka. nawet Rob wykonując egzekucję nie czerpał z niej przyjemności jak Sansa.
Dziwne by było, gdyby egzekucja Karstarka była dla niego przyjebna.
Cytat:Brana trudno sobie wyobrazić jako okrutnika.
Ależ nie. To że udało mu się złamać wszystkie przykazania Warga to pikuś.
Cytat:Arya może byłaby najbliżej, ale u niej jednak to była raczej sama zemsta, a nie w połączeniu z dziką satysfakcją.
Uważasz, że egzekucja na Raffie, to była ot taka chłodna zemska bez żadnego napawania się?
Cytat:wtedy, gdy Ned "spłodził" Jona?
Trzy lata różnicy. Albo mrożenie zarodków, albo Petyr wlazł do Winterfell przez okno niezauważony. :>
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Jakieś spekulacje dotyczące następnego odcinka? Prawdopodobnie Cersei podpali KL. Od inwencji (i budżetu) twórców zależy jak wielka część miasta się spali. Littlefinger ma teraz Północ (nie tak jak się wszystkim wydaje - Sansa i Jon) i myślę że będzie podejmował decyzje kierując się swoim little fingerem i wreszcie zdradzi Sansie co chciał z nią od dawna zrobić. Jak na to zareaguje Sansa i Jon, trudno powiedzieć, bo ostatnia bitwa mogła zmienić w nich wszystko. Możliwe że Sansa jest w ciąży z Ramsayem. Może wreszcie się wyjaśni co zrobi Arya i dokąd pójdzie. Będzie akcja w Bliźniakach. Freyowie cieszyli się na trailerze, więc może będzie powtórka z Czerwonego Wesela tym razem ze starym w roli głównej - GRRM lubi jak historia zatacza koła.
Odpowiedz
Wiecie z czym skojarzył mi się tekst El_C? O z tym:

Cytat:Bill jest zły na żonę, że opowiedziała o jego planach dotyczących zabójstwa swoim siostrom. Nie chcąc dyskutować z nią o ich problemach w obecności Brooke i Donny, wychodzi. Thomas i Steffy rozmawiają o kłopotach małżeńskich Spencera. Mężczyzna próbuje ustalić, dlaczego siostrze tak zależy na mężu Katie. Później Steffy zjawia się w biurze Billa i raz jeszcze nakłania go, by porzucił żonę i związał się z nią. Ich rozmowę przerywa nadejście Logan. Kobieta próbuje zmusić męża, by poddał się terapii. On jednak stanowczo odmawia.

http://swiatseriali.interia.pl/odcinki/s...,eId,50307

Duży uśmiech
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Wpadł mi do głowy pomysł na doskonałe zakończenie sezonu. Lady Stoneheart wraz ze swoją bandą wybija Freyów, a całość kończy się gdy stołek zostaje podcięty pod Jaime, który spada z pętlą na szyi. Przebiło by to sto razy zakończenie piątego sezonu, ale wątpię żeby scenarzyści mieli tyle fantazji.

Ostatni narzekanie na ten serial jest w modzie, ale warto się zastanowić ile seriali historycznych lub fantasy, prezentuje wyższy poziom od nawet tego słabszego sezonu "Gry o tron". Nawet jeśli "Rzym" był o dwie klasy lepszy, to po za tym konkurować może chyba tylko "Robin z Sherwood".
Odpowiedz
Osz ty w dupe. Ostatni odcinek był jakby spełnieniem życzeń wszystkich trv fanów na całym świecie. Czego tam nie było.
Odpowiedz
lorak napisał(a): no nie Socjopapo, to nie było starkowskie, bo ona wyraźnie czerpała z tego satysfakcję, czy może nawet przyjemność. to było raczej boltonowskie (też sami wykonywali egzekucje nie uciekając od widoku śmierci.... ;]) i w takim kierunku zdaje się postać Sansy jest prowadzona.

A kiedy widziałeś/czytałeś, żeby stary Bolton sam wykonał jakąś egzekucję? Ramsay to Ramsay, a nie Bolton. Brak mu było rozwagi, zdolności chłodnej kalkulacji i cynizmu. No i Ramsay nie wykonywał egzekucji - Ramsay znęcał się nad ofiarami, a nie dokonywał egzekucji.

A że Sansa odczuwała satysfakcję zabijając Ramsaya - co z tego? Nedowi (jeśli weźmiemy go za wzór starkowości) też nieobce były emocje. Nie jest natomiast wykluczone, że Sansa w przyszłości sprzeniewierzy się zasadom Starków - ale tego na razie nie wiadomo. Nadęte analizy co by było, gdyby Sansa powiedziała Jonowi, że poprosiła o pomoc Littlefingera i dlaczego ten ślad rozsądku był taki niestarkowski, zostawmy na boku.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
El Commediante napisał(a): Osz ty w dupe. Ostatni odcinek był jakby spełnieniem życzeń wszystkich trv fanów na całym świecie. Czego tam nie było.

na pewno o jednego Varysa za dużo Oczko
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
Ale trzeba przyznać, że GRRM ma fioła na punkcie feminizmu. GoT opowiada o kobiecie, która prowadzi armię wykastrowanych (!) facetów do podboju feudalnego, zdominowanego przez mężczyzn, królestwa. W międzyczasie inna kobieta na Północy staje się szarą eminencją której interwencja ocaliła od zagłady mężczyznę, który potem zostaje królem. Jest tam ktoś na kształt maga, ale jego los w tej chwili zależy tylko i wyłącznie od opiekującej się nim kobiety. Tymczasem w Królewskiej Przystanii to kobieta uzurpuje sobie tron po dokonaniu zamachu terrorystycznego, a facet, Jaime, podpiera tylko ścianę patrząc na nią bezradnie.
Chcę tylko napisać, że jak ktoś jednocześnie lubi Grę o Tron i twierdzi że nienawidzi feminizmu, to musi sobie przemyśleć sprawę Duży uśmiech
Odpowiedz
Socjopapa napisał(a):Nadęte analizy co by było, gdyby Sansa powiedziała Jonowi, że poprosiła o pomoc Littlefingera i dlaczego ten ślad rozsądku był taki niestarkowski, zostawmy na boku.
Dlaczego nadęte? Gdybym nie znał zamysłu autorów, to bym uważał, że tym zagraniem (tzn. przyjściem z odsieczą w sobie dogodnym momencie, bez poinformowania "sojuszników") jednocześnie chciała się pozbyć swojego "brata" i zdobyć Winterfell, poprzez rozbicie wyciągniętej w pole armii Boltona.

A propos ostatniego odcinka - nie zazdroszczę Nieskalanym stania przez całą podróż na zachód.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
El Commediante napisał(a): Chcę tylko napisać, że jak ktoś jednocześnie lubi Grę o Tron i twierdzi że nienawidzi feminizmu, to musi sobie przemyśleć sprawę Duży uśmiech

Gdyż, ponieważ? Lubię też Małgosię - powinienem rzucić się w objęcia Magdy?

Roan Shiran: nadęte, bo to gdybologia stosowana na pierdziesiątym poziomie. Gdyby coś tam to prawdopodobnie coś tam, a wtedy być może coś tam, z czego w sprzyjających okolicznościach coś tam itd. do pierdziesiątego poziomu cośtamów. A wszystko podlane sosem Sansy, która była taka sprytna, że nie mówiąc bratu o Littlefingerze chciała wykrwawić zmęczonego walką brata, który nie miał ani chęci ani tytułu, żeby zawalczyć o tron Północy, a równocześnie tak głupia, że nie dostrzegła, że oddała Północ żądnemu władzy i chytremu skurwysynowi, Littlefingerowi. Więcej wewnętrznych sprzeczności, braku logiki i myślenia życzeniowego w jednej teorii fanowskiej chyba nie dałoby się już zmieścić.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
Socjopapa napisał(a):Roan Shiran: nadęte, bo to gdybologia stosowana na pierdziesiątym poziomie. Gdyby coś tam to prawdopodobnie coś tam, a wtedy być może coś tam, z czego w sprzyjających okolicznościach coś tam itd. do pierdziesiątego poziomu cośtamów. A wszystko podlane sosem Sansy, która była taka sprytna, że nie mówiąc bratu o Littlefingerze chciała wykrwawić zmęczonego walką brata, który nie miał ani chęci ani tytułu, żeby zawalczyć o tron Północy, a równocześnie tak głupia, że nie dostrzegła, że oddała Północ żądnemu władzy i chytremu skurwysynowi, Littlefingerowi. Więcej wewnętrznych sprzeczności, braku logiki i myślenia życzeniowego w jednej teorii fanowskiej chyba nie dałoby się już zmieścić.
Ciężko winić fanów za to, że próbują nadać jakiś tam sens zgodny z duchem książek chyba najbardziej antyklimatycznej części serialu - tj. Bitwie Bękartów i okolicznościom jej towarzyszącym. Perspektywa tego, że przez te wszystkie sezony Sansa nadal pozostała taką samą idiotką, jak na początku, która cudem tylko nie zabiła swojego "brata" przez swoje zachowanie, jest dość męcząca (szczególnie, że przy "naradzie wojennej" wyrażała dość racjonalne obawy, co do możliwego przebiegu bitwy, z czego wynikałoby jednak jakieś "ogarnięcie" z jej strony).
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
El Commediante napisał(a): Ale trzeba przyznać, że GRRM ma fioła na punkcie feminizmu. GoT opowiada o kobiecie, która prowadzi armię wykastrowanych (!) facetów do podboju feudalnego, zdominowanego przez mężczyzn, królestwa. W międzyczasie inna kobieta na Północy staje się szarą eminencją której interwencja ocaliła od zagłady mężczyznę, który potem zostaje królem. Jest tam ktoś na kształt maga, ale jego los w tej chwili zależy tylko i wyłącznie od opiekującej się nim kobiety. Tymczasem w Królewskiej Przystanii to kobieta uzurpuje sobie tron po dokonaniu zamachu terrorystycznego, a facet, Jaime, podpiera tylko ścianę patrząc na nią bezradnie.


To raczej przypadki incydentalne (zaraz, zaraz czy to przypadkiem nie masło maślane? Huh ), wyjątki potwierdzające regułę, jak w prawdziwej historii świata Aleksandra Salome czy inne kobiety przywódczynie. Gdyby ich w sadze nie było podejrzewałabym autora o męski szowinizm. Chociaż w sumie i tak mam w tej sprawie pewne podejrzenia.
Odpowiedz
Roan Shiran napisał(a): cudem tylko nie zabiła swojego "brata" przez swoje zachowanie, jest dość męcząca (szczególnie, że przy "naradzie wojennej" wyrażała dość racjonalne obawy, co do możliwego przebiegu bitwy, z czego wynikałoby jednak jakieś "ogarnięcie" z jej strony).

To znaczy? Sansa zgłaszała sensowne uwagi i spoko. Co więcej miałaby Twoim zdaniem zrobić? Powiedzieć mu, że "hej, być może Littlefinger przyjedzie z odsieczą"? Co by to zmieniło w przebiegu bitwy? Szczególnie, że w istocie Littlefinger zrobił to co było dla niego najlepsze, czyli zaczekał, aż armia Jona została de facto zniszczona?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
Sansa powinna wspomnieć o Petyrze tak czy siak, Jon mógłby zdecydować wtedy że się nie da sprowokować. Można było by wtedy wysłać zwiadowców w kierunku potencjalnej armii Petyra lub zwyczajnie się wycofać spod zamku żeby wrócić w sile. A Littlefinger nie wyglądał jakby czekał aż Jon przegra. Prędzej było to tanie granie na emocjach widza i ratunek w ostatniej chwili. Sansa jakby głupia nie była nie jest osobą zdradzającą brata.
Odpowiedz
Białogłowa
Cytat:To raczej przypadki incydentalne [… ]wyjątki potwierdzające regułę
Wyjątki, powiadasz? Danerys wypaliwszy żywym ogniem patriarchalną kastę przywódczą Dothraków wybiera się ze swoją armią kastratów by podbić Westeros, w czym wraz ze swoim wykastrowanym bratem Theonem pomagać ma jej Yara - samozwańcza pretendentka do Żelaznego Tronu, która o rządy nad Żelaznymi Wyspami rywalizuje ze swoim wujem Euronem. Na południu Ellaria Sand wespół z córkami przeprowadza zamach stanu mordując księcia Dorana, jego syna i następcę księcia Trystane, a przy okazji również kapitana straży Areo Hoatha. W Królewskiej Przystani Cersei pali dzikim ogniem wszystkich swoich wrogów, zaś po samobójstwie króla Tommena sama zasiada na żelaznym tronie.  W Dorzeczu Arya bierze odwet na Freyach (o Trancie, Polliverze i Rorge’u nawet nie wspominam), zaś na północy wskrzeszonego przez Mellisandre Johna Snowa najpierw od klęski ratuje interwencja Sansa a potem na tron wynosi retoryczny talent kilkuletniej Lyanny Mormont. Jeśli dodamy do tego Olennę Tyrell, czy Brienne z Tarthu oraz przyjrzymy się duetom takim jak Loras i Margaery, to okazuje się, że takich „przypadków incydentalnych” jest całkiem sporo.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
Dwa Litry Wody napisał(a): Wyjątki, powiadasz? Danerys wypaliwszy żywym ogniem patriarchalną kastę przywódczą Dothraków wybiera się ze swoją armią kastratów by podbić Westeros, w czym wraz ze swoim wykastrowanym bratem Theonem pomagać ma jej Yara - samozwańcza pretendentka do Żelaznego Tronu, która o rządy nad Żelaznymi Wyspami rywalizuje ze swoim wujem Euronem. Na południu Ellaria Sand wespół z córkami przeprowadza zamach stanu mordując księcia Dorana, jego syna i następcę księcia Trystane, a przy okazji również kapitana straży Areo Hoatha. W Królewskiej Przystani Cersei pali dzikim ogniem wszystkich swoich wrogów, zaś po samobójstwie króla Tommena sama zasiada na żelaznym tronie.  W Dorzeczu Arya bierze odwet na Freyach (o Trancie, Polliverze i Rorge’u nawet nie wspominam), zaś na północy wskrzeszonego przez Mellisandre Johna Snowa najpierw od klęski ratuje interwencja Sansa a potem na tron wynosi retoryczny talent kilkuletniej Lyanny Mormont. Jeśli dodamy do tego Olennę Tyrell, czy Brienne z Tarthu oraz przyjrzymy się duetom takim jak Loras i Margaery, to okazuje się, że takich „przypadków incydentalnych” jest całkiem sporo.

O matko sałatko, nie mów że Snowa wskrzesili Duży uśmiech No toś mnie załatwił na cacy. Ja nie oglądałam jeszcze serialu, wiesz? I odniosłam się wyraźnie do słów o feminizmie Martina, a co tam w sobie w serialu nawyprawiali to już nie wiem.

No to wracając do książki ja tam żadnego feminizmu nie dostrzegam, jak już wspomniałam w historii świata także mamy przypadki kobiet przywódczyń.
Gdyby tak Martin wyniósł do tej roli kobietę lub jeszcze lepiej kobiety z ludu, to insza inszość. A tak... nic nowego nie wymyślił, cóż to za nowość że kobiety szlachetnej krwi zostają władczyniami. Brienne, kobieta rycerz, jest lepszy przykładem, ale historia zna przecież takie postaci jak Joanna d'Arc a nikt nie twierdzi że to jakieś średniowieczne okazy feminizmu były.
Jeszcze taka sprawa, że sam autor podkreślił jak wielkim dziwolągiem, jak na swoje czasy i panujące w nich stosunki społeczne, Brienne była. Widać to w komentarzach innych bohaterów. Podobnie traktowana jest inna kobieta o zacięciu wojowniczki, Asha. A jak traktuje się niedziewczęce zainteresowania małej Aryi? To mężczyźni są prawdziwymi władcami i wojownikami, kobietom czasem coś ze stołu skapnie. Tak jak Cersei. Bo jeden brat "miał nieszczęście urodzić się karłem", a drugiemu się panować po prostu nie chciało.
Odpowiedz
A tak w ogóle to nie wiem czy ktoś, włacznie z dedekami, zwrócił na to uwagę, ale Bran nadal nie wie kim jest dziecko z Wieży Uciech Duży uśmiechD Bo skąd ma chlopak wiedzieć, że następna scena była zbliżeniem na twarz Jona?

białogłowa napisał(a):
Dwa Litry Wody napisał(a): Wyjątki, powiadasz? Danerys wypaliwszy żywym ogniem patriarchalną kastę przywódczą Dothraków wybiera się ze swoją armią kastratów by podbić Westeros, w czym wraz ze swoim wykastrowanym bratem Theonem pomagać ma jej Yara - samozwańcza pretendentka do Żelaznego Tronu, która o rządy nad Żelaznymi Wyspami rywalizuje ze swoim wujem Euronem. Na południu Ellaria Sand wespół z córkami przeprowadza zamach stanu mordując księcia Dorana, jego syna i następcę księcia Trystane, a przy okazji również kapitana straży Areo Hoatha. W Królewskiej Przystani Cersei pali dzikim ogniem wszystkich swoich wrogów, zaś po samobójstwie króla Tommena sama zasiada na żelaznym tronie.  W Dorzeczu Arya bierze odwet na Freyach (o Trancie, Polliverze i Rorge’u nawet nie wspominam), zaś na północy wskrzeszonego przez Mellisandre Johna Snowa najpierw od klęski ratuje interwencja Sansa a potem na tron wynosi retoryczny talent kilkuletniej Lyanny Mormont. Jeśli dodamy do tego Olennę Tyrell, czy Brienne z Tarthu oraz przyjrzymy się duetom takim jak Loras i Margaery, to okazuje się, że takich „przypadków incydentalnych” jest całkiem sporo.

O matko sałatko, nie mów że Snowa wskrzesili Duży uśmiech No toś mnie załatwił na cacy. Ja nie oglądałam jeszcze serialu, wiesz? I odniosłam się wyraźnie do słów o feminizmie Martina, a co tam w sobie w serialu nawyprawiali to już nie wiem.

No to wracając do książki ja tam żadnego feminizmu nie dostrzegam, jak już wspomniałam w historii świata także mamy przypadki kobiet przywódczyń.
Gdyby tak Martin wyniósł do tej roli kobietę lub jeszcze lepiej kobiety z ludu, to insza inszość. A tak... nic nowego nie wymyślił, cóż to za nowość że kobiety szlachetnej krwi zostają władczyniami. Brienne, kobieta rycerz, jest lepszy przykładem, ale historia zna przecież takie postaci jak Joanna d'Arc a nikt nie twierdzi że to jakieś średniowieczne okazy feminizmu były.

Nikt nie twierdzi, że GRRM miałby pisać oderwane od rzeczywistości historyjki o szczęśliwych krainach równości i akceptacji. Nie, on opisuje twardy świat, w którym twarde kobiety biorą sobie to co uważają, że do nich należy. To jest właśnie feminizm jak dla mnie i jak dla niego też, jak można wynieść z wywiadów.

Co do Joanny d'Arc, to z niej żadna feministka była. Ona ani razu się nie zająknęła o pozycji kobiety w społeczeństwie (przynajmniej tak wynika z relacji Kościoła), a popularność zyskała dzięki wytrychowi społecznemu zwanemu religią.

No ale jak ty piszesz że nie dostrzegasz feminizmu w Pieśni, to nie wiem jak mam z Tobą rozmawiać Język
Odpowiedz
El Commediante napisał(a): To jest właśnie feminizm jak dla mnie i jak dla niego też, jak można wynieść z wywiadów.
A no to jak mam się spierać kto jak feminizm rozumie to odpadam, bo ja rozumiem zwyczajnie, tak jak encyklopedie podają Oczko

Cytat:Co do Joanny d'Arc, to z niej żadna feministka była.
I chwała Ci Panie Uśmiech

Cytat:No ale jak ty piszesz że nie dostrzegasz feminizmu w Pieśni, to nie wiem jak mam z Tobą rozmawiać Język

Nooo, a nawet wręcz przeciwnie, bym powiedziała Cwaniak

Zastanawiałam się na przykład, czy Martin nie wychodzi trochę zanadto naprzeciw fantazjom starzejących się pierników.
Świat w którym nastoletnie, dopiero co "zakwitłe" dziewczęta marzą tylko o zadowoleniu czterdziestoletnich i starszych "panów mężów" musi schlebiać gustom niektórych przeżywających tzw drugą młodość.
Nie wątpię, że dla dziewcząt z dawnych epok wysoko postawiony mąż oznaczał stabilizację i zabezpieczenie przyszłości dla nich i ich dzieci. Jednak szczerze wątpię by większość tych nastoletnich dzieci postrzegało to inaczej jak tylko konieczność.

Różnica wieku pomiędzy Deanerys a Khalo co prawda nie jest zbyt wielka, ale problem mniej więcej ten, o który mi chodzi, a akurat ona przyszła mi jako pierwsza na myśl.
W przeddzień, a gdzie tam, w dniu ślubu bohaterka przedstawiona jest jako niedojrzałe psychicznie dziecko, które z lękiem przygląda się swojemu małżonkowi, a już dzień po nocy poślubnej to świadoma swojej seksualności dojrzała kobieta.
 No proszę państwa, jedna noc z prrrrawdziwym mężczyzną i co za cudowna przemiana!
Nic tylko sięgać po te dorastające panienki i uświadamiać Język

Koniec końców, jeszcze nie zdecydowałam, bo jak już zaznaczyłam, dopiero się zastanawiam Oczko
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości