To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gra o Tron - co w tym jest? [spoilery]
Cierpcie cierpienia te
Dola fana GoT jest ciężka
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
zefciu napisał(a): I to najbardziej pokazuje, że autorzy sami się pogmatwali we własnej opowieści. W 4. odcinku mamy pokazane, że Cersei wciąga ludzi do Czerwonej Twierdzy. I jest problem – czy zaatakować tę twierdzę ogniem powodując potężne szkody kolateralne, czy nie. W 5. odcinku Danka okazuje się, że dylemat był nieistotny. Bo Danka dostaje pierdolca i zaczyna dla zabawy palić ludzi poza Twierdzą. W odcinku 6. natomiast padają takie stwierdzenia jak „ci ludzie stali między nią a rajem”, czy „Cersei wykorzystała ich niewinność przeciwko mnie”. I nikt się nie zająknie, że przecież Daenerys nie tych ludzi spaliła, tylko całkiem innych.

Jednym słowem – to co pada w 6. odcinku jest spójne z tym, co było szykowane w odcinku 4. Zupełnie niespójne jednak z tym, co rzeczywiście w serialu pokazano.

To jest akurat spójne. Danka wmówiła sobie, że ocaliła Kings Landing, więc powtarza każdą głupotę, która pomaga jej utwierdzać się w tym przekonaniu. Sama jest święcie przekonana, że spaliła mieszkańców z jakiegoś powodu, bo inaczej musiałaby sobie uświadomić, że jest taką samą wariatką jak jej ojciec. Problem z tym ostatnim sezonem jest taki, że zabrakło, jak już pisałam, kilku odcinków. Scenarzystom ewidentnie już nie chciało się pracować na wiarygodnym przedstawieniem historii. Bo przy większej staranności dałoby się spokojnie pokazać, dlaczego Euron zaskoczył smoka, przemianę Danki, dlaczego smok nie spalił Jona, dlaczego Nieskalani nie zamordowali Jona na miejscu, poświęcić więcej czasu na odkopywanie Cersei i Jaimego i całą resztę.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Iselin napisał(a): To jest akurat spójne. Danka wmówiła sobie, że ocaliła Kings Landing, więc powtarza każdą głupotę, która pomaga jej utwierdzać się w tym przekonaniu. Sama jest święcie przekonana, że spaliła mieszkańców z jakiegoś powodu, bo inaczej musiałaby sobie uświadomić, że jest taką samą wariatką jak jej ojciec.
Ale przecież to samo powtarza Jon. Nikt jej nie powie „Ej! To nie byli ci ludzie”. No i po co w ogóle było to przygotowanie z wprowadzaniem ludzi do Twierdzy? Dlatego ja się skłaniam ku takiemu scenariuszowi:
  1. Napisano historię, w której Danka pali ludzi w Czerwonej Twierdzy. Razem z przygotowaniem tego wydarzenia i późniejszymi komentarzami
  2. Ktoś stwierdził „ale by fajnie wyglądało, gdyby Daenerys tak sobie fruwała ponad Przystanią i paliła ludzi bez sensu”
  3. Przyjęto ten pomysł, nie poprawiając reszty scenariusza sezonu
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
To też możliwe.
W ogóle zachowanie Jona byłoby dużo łatwiejsze do kupienia, gdyby aktorzy lepiej zagrali tę wielką miłość. Jaime jest dla mnie całkiem wiarygodny - przechodzi przemianę, ale wciąż kocha Cersei, chociaż zdaje sobie sprawę, kim ona jest. Natomiast najbardziej namiętny pocałunek Jona i Danki miał miejsce w momencie wbijania noża. Wtedy rzeczywiście Jon sprawiał wrażenie, jakby coś do Danki czuł.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Bo pewnie czuł, tylko uświadomił sobie, że aby uratować Westeros nie ma innego wyjścia. W nagrodę został wysłany na mur, bronić Północ nie wiadomo przed czym.
Odpowiedz
Założy Królestwo numer osiem i będziesz mieć kolejne pole do eksploatacji.

W ogóle nie sądzę aby Arya też płynęła niewiadomo gdzie po to aby zostawić otwarte zakończenie.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Myślę, że się tam dobrze bawi. Chociaż też mogli to lepiej uzasadnić, bo w momencie, gdy Szary Robak i spółka popłynęli do Naath, nie było żadnego powodu, żeby gdzieś wysyłać Jona. Osobiście życzyłam mu takiego zakończenia, bo pewnie udusiłby się w Królewskiej Przystani. Lepiej będzie mu z dzikimi, którzy go cenią. Duch chyba wybaczył. Ale rzeczywiście przydałoby się jakieś pięć minut wyjaśnienia.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Iselin napisał(a): W ogóle zachowanie Jona byłoby dużo łatwiejsze do kupienia, gdyby aktorzy lepiej zagrali tę wielką miłość.
Są podobno dobrymi kumplami w realu.
Iselin napisał(a): Problem z tym ostatnim sezonem jest taki, że zabrakło, jak już pisałam, kilku odcinków.
Tu zabrakło co najmniej sezonu. Danka z całkiem pozytywnej osoby przeistacza się w ludobójczą wariatkę w dwa odcinki. Szary Robak z bojownika o wolność naszą i waszą w bezdusznego mordercę, co tylko wykonuje rozkazy, w jeden. Zwraca też uwagę jego kompletny brak refleksji po zjaraniu King's London. To jest realizm psychologiczny na poziomie Power Rangers.
Iselin napisał(a): Scenarzystom ewidentnie już nie chciało się pracować na wiarygodnym przedstawieniem historii.
Oni w ogóle nie ogarnęli tego co namodzili. Cały serial robili z Brana półboga, bo NK. Gdy przyszło do konfrontacji z NK Bran realnie nie wziął w niej udziału. Bran został królem bo taki mądry jest. I pies ze złamaną dupą nie zauważył, że potencjalnie nieśmiertelny król-drzewo, który jest w stanie wiedzieć wszystko o wszystkich i każdego zwargować to dużo większa i możliwe że gorsza rzecz, niż piromanka ze smokiem na tronie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
I okazało się, że najdłuższa zima od kilku tysięcy lat trwała... kilka miesięcy. Czyli tak jak normalna zima. I nawet nie wydawało się, żeby była jakaś szczególnie sroga. I nawet mówili w 1 sezonie, że najdłuższa zima, której doświadczyli bohaterowie trwała 3 lata(?). Ten Król Nocy był tak słaby, że nie mógł przynieść ze sobą gorszej zimy niż przeciętna. Bardziej pasowałoby mu imię Król Nocnika. Doszedł do Winterfell... i się zesrał. Największe gówno w historii Westeros.
Odpowiedz
Znalazłem czas na odcinki 5 i 6. Dobrze, że chociaż już koniec, bo na onkologa bym nie uzbierał.

Eh... Okropne zakończenie. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest fakt zmasakrowania ścieżek rozwoju bohaterów. Najbardziej oberwała rzecz jasna Daenerys, bo zrobili z niej oderwaną od rzeczywistości psychopatkę i ludobójczynię w przeciągu 2 odcinków. Ktoś mógłby powiedzieć, że były wskazówki, że tak może być, ale tak gwałtowna przemiana nie jest ani realistyczna, ani satysfakcjonująca. Za każdym razem, gdy Daenerys robiła coś, co można by próbować podciągnąć pod szaleństwo, to jednak miała ku temu całkiem niezłe powody (wyzwalała niewolników, karała za zdradę lub nieposłuszeństwo, etc.), które zresztą zostały utrwalone w długiej liście jej tytułów. Poza tym istotną częścią jej rozwoju było kształtowanie/kultywowanie w sobie samoświadomości czy przypadkiem nie zamienia się w tyrana i wielokrotnie podejmowała wysiłek, by być lepszą królową. Np. wzięła ślub z lokalsem dla uspokojenia nastrojów i zamknęła smoki w lochu, bo Drogon zjarał chłopu córkę. Powiedziałbym, że jest to jeszcze bardziej widoczne w siódmym sezonie, w którym rozważa i łyka najgłupsze pomysły Tyriona, byle tylko nie zaatakować otwarcie KL, co mogłoby się skończyć ofiarami w cywilach, ale obawiam się, że to już był ten moment w serialu, w którym jej decyzje były podyktowane potrzebami scenariusza wyrównania sił pomiędzy Cersei, Team Daenerys i WW, więc grali nią na zwłokę. Jej odpał w piątym odcinku był czysto dla shock value. Nigdy nie było tak widoczne, że zachowanie bohatera (tu bohaterki) jest wymuszone przez scenariusz, który zmierza do z góry ustalonego punktu, wbrew okolicznościom, w których się znalazł/a. No bo atak na KL poszedł gładko: skorpiony rozwalone (patch nerfujący skorpiony 8.5 załadowany), wyłomy w murach dokonane, morale wrogiego wojska nieistniejące. Przeciwnik poddaje miasto, pełen sukces, a Daenerys i takie idzie full retard i dokonuje holocaustu. Najgorszy jest tutaj fatalizm - Daenerys robi, wydawałoby się, niemal wszystko to, co trzeba, by uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi, a mimo to scenariusz i tak ją popycha do masakry... Odcinek 6 to już tylko pójście za ciosem, wcisnęli jej w usta jakieś kretyńskie, nie związane z niczym linie, które pasowały do innej wersji scenariusza.
Jon Snow też skończył marnie, chociaż jego wątek został spuszczony w kiblu już w odcinku 3. Od tej pory nie ma nic do roboty prócz powtarzania, że Daenerys zawsze będzie jego królową i że nie chce siedzieć na Żelaznym Tronie. Wielkie ujawnienie sekretu jego pochodzenia okazało się być tylko po to, by Daenerys miała być na co wkurwiona. Jego historia zatacza pełne koło - ponownie trafia do Nocnej Straży (która czym teraz dokładnie się zajmuje?).
Jaime zaliczył totalny regres do sezonu 1, albo i wcześniej. Jeśli brać poważnie, co powiedział Tyrionowi, że nigdy nie dbał o ludzi w KL, to w rozwoju osobistym został cofnięty do czasów sprzed zamordowania Aerysa, bo królobójstwa dokonał, by... ocalić KL. Nad jego potyczką z Euronem spuszczę kurtynę milczenia.

Jak zefciu słusznie zauważył, jest scenariuszowy burdel lub coś skopali w edytorce.
- Jon Snow ma sprzeczkę w alejce KL z Szarym Robakiem, bo ten morduje jeńców, po czym wyprzedza go w drodze do Twierdzy, by po dojściu zobaczyć Szarego Robaka na szczycie schodów.
- Kwestie Daenerys (i w zasadzie wszystkich innych przez przemilczenie) w odcinie 6 pasują do innego przebiegu odcina 5.
- Samwell najpierw bierze udział w naradzie jako głowa rodu, by potem być maestrem w KL.

Nie będę wypisywał wszystkich głupot, bo za dużo by to zajęło, ale...
- Atak na KL byłby zbędny, gdyby na poziomie planowania wysłać Ary'ę (Arię? Aryę?) ze skrytobójczą misją zabicia Cersei lub gdyby Arya kogoś o swoich zamiarach poinformowała. Swoją drogą było od razu widać, że się jej nie powiedzie, bo scenarzystom nawet nie chciało się realistycznie tego opakować. Arya idzie z Sandorem przez KL spacerowym krokiem, bez przebrania, głównymi ulicami KL, a nie tajnymi przejściami (które skądinąd zna lub powinna się dowiedzieć), etc.
- Samonaprowadzające pociski do skorpionów się skończyły i jak wcześniej wystarczyło naście skorpionów do zestrzelenia smoka, tak teraz kilkadziesiąt (kilkaset!?) nie daje rady.
- Jednak nie mogę przemilczeć... Pojedynek Jaimego z Euronem był chyba najbardziej niedorzeczną rzeczą w całym serialu. Na tym etapie, po utracie całej floty i gdy jest dość jasne, że Cersei jest w dupie, co właściwie Euron chce osiągnąć zabijając Jaimego i przynosząc jego głowę Cersei? Co się dzieje!?
- Valonqar tak naprawdę po Valyriańsku oznacza "spadający gruz".
- Dlaczego Unsullied lub Dothraki nie zabili Jona i Tyriona od razu? Mają w garści 2 osoby odpowiedzialne za śmierć ich ukochanej królowej i nagle postanawiają przestrzegać Konwencji Genewskich. Dlaczego w ogóle czekają na jakąś naradę? Czy nie są obecnie największą siłą militarną w Westeros? Dlaczego Szary Robak akceptuje decyzję o ustanowieniu Brana królem, Tyriona ręką, i wypuszczeniu Jona Snowa? Po wszystkim grzecznie wszyscy wracają do Essos.
Pff...

Kilka rzeczy było po prostu... dziwnych?
- O co chodziło w scenie z Aryą i białym, zachlapanym krwią koniem? Czy to nie był koń Stricklanda (tego od Złotej Kompanii)? Dlaczego, gdy Arya odzyskała przytomność, wokół nie ma żywej duszy (prócz konia...)? Co to ma symbolizować? Czy to ma jakiś związek z zabawką trzymaną przez tą dziewczynką, którą Arya próbowała uratować? Arya wskakuje na konia i wyjeżdża z KL, by dołączyć do Jona w kolejnym odcinie jakby nigdy nic (już bez konia). Do tego czasu myślałem, że być może nie żyje, że to była scena jej śmierci.
- Dlaczego Drogon nie zabił Jona Snowa, ale za to stopił Żelazny Tron? Kuma o co chodzi w sytuacji politycznej Westeros i co symbolizuje Żelazny Tron? Gdzie potem odleciał ze zwłokami Daenerys?
- Czy Bran jest jednak skrytym antagonistą? Niemal jednym tchem wypowiada, że nie jest zainteresowany władzą, ale że jednak właśnie po to przybył na tę naradę. Jak się to rozważy razem ze wszystkimi jego kwestiami, że każdy był dokładnie tam, gdzie trzeba, i zrobił to, co trzeba, by ostatecznie został królem, to rodzą się spekulacje bardziej interesujące, niż to, co zobaczyliśmy w sezonie 8.
Odpowiedz
Podsumowując można powiedzieć, że spryciarz z tego George'a R.R. Martina - teraz przynajmniej wie, czego ma nie pisać w ostatnich częściachOczko
Odpowiedz
Przy okazji...
pilaster napisał(a):
żeniec napisał(a):
pilaster napisał(a): Komu? Samowi? Kim jak kim, ale wojownikiem to on na pewno nie jest i dobrze sobie zdaje z tego sprawę.  Jakby się zamachnął tym mieczem na Innego, to sam by sobie nogę uciął  Smutny
Komuś, kto już będzie potrafił nim władać.
Czyli komu? W realiach serialu takim kimś mógłby być jedynie Jon Snow. Ale on valyriański miecz już ma.
Cytat:
pilaster napisał(a): Nie, rodowy miecz i to jeszcze realnie w boju nieużywany, wiszący nad kominkiem nie może być niczym innym, jak symbolem rodu właśnie. Rodu i jego ciągłości.
Zdjęcie tego miecza przez Sama oznacza właśnie przekazanie tradycji i ciągłości rodu Tarlych w jego ręce.
Albo zrobił to w przypływie emocji. Jeśli w sezonie 8 będzie jakiś wątek z Samem przejmującym z dumą tytuł głowy rodu Tarlych i będzie to jeszcze coś miało wspólnego z rodowym mieczem, to bez problemu oddam Ci rację.
Trzyma pilaster żeńca za słowo.  Wywracanie oczami 
Nie muszę oddawać racji Uśmiech Heartsbane trafił jednak w ręce Jorah i po jego śmierci los miecza rodowego Tarlych jest nieznany. Sam jednak nie był zachwycony ze śmierci brata i ojca, a kwestia ojcowizny Sama nigdy nie została poruszona. Ostatecznie Sam zostaje masterem, co wiąże się z porzuceniem tytułów i imienia rodowego.
Odpowiedz
żeniec napisał(a): Dlaczego Drogon nie zabił Jona Snowa, ale za to stopił Żelazny Tron? Kuma o co chodzi w sytuacji politycznej Westeros i co symbolizuje Żelazny Tron?
Ja wolę tę interpretację:
Spoiler!
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Szkoda że ta przemiana Khalessi, nie została jakoś bardziej przekonująco przedstawiona, sezon 8 miał jeszcze kilka innych minusów, które zostały już tu przedstawione, ale zadowolony jestem z tego kto usiadł na tronie i z tego, że pewne postacie się od odkupiły, zaznały jakiegoś spełnienia. Martin mógłby nie być taki łaskawy.

Wielu ludzi nadało swoim córkom imię Khalessi, nie widząc jeszcze 8 sezonu Smutny
Odpowiedz
https://www.dwutygodnik.com/artykul/8273...lisko.html

Kolejny dobry tekst o 8 sezonie i temu, dlaczego ssał.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
Lampart napisał(a): Szkoda że ta przemiana Khalessi, nie została jakoś bardziej przekonująco przedstawiona, sezon 8 miał jeszcze kilka innych minusów, które zostały już tu przedstawione, ale zadowolony jestem z tego kto usiadł na tronie i z tego, że pewne postacie się od odkupiły, zaznały jakiegoś spełnienia. Martin mógłby nie być taki łaskawy.

Wielu ludzi nadało swoim córkom imię Khalessi, nie widząc jeszcze 8 sezonu Smutny

To chyba inne odcinki oglądaliśmy... Gdzie można zobaczyć te odcinki z odkupieniem czy spełnieniem?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
Jebłem
[Obrazek: comment_6IJ30o5pEGY7g4oqz9rlFxSnhFZQ9kzE.jpg]
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Tu zabrakło co najmniej sezonu. Danka z całkiem pozytywnej osoby przeistacza się w ludobójczą wariatkę w dwa odcinki. Szary Robak z bojownika o wolność naszą i waszą w bezdusznego mordercę, co tylko wykonuje rozkazy, w jeden. 
Absolutnie przeciwnie!
1) Spaliła żywcem tysiąc chłopa w szałasie (OK w samoobronie ale ile ludu?!!)
2) Kazała ukrzyżować jakieś setki 'burżujów' (OK byli źli ale mogła ich zabić mniej sadystycznie i może nie wszystkich?)
3) coś tam jeszcze było ale teraz nie pamietam...
Odpowiedz
Pearl Jam napisał(a): 1) Spaliła żywcem tysiąc chłopa w szałasie (OK w samoobronie ale ile ludu?!!)
Spaliła khalów. Aby podporządkować sobie ich khalazary. Nie paliła bez sensu szeregowych Dothraków.
Cytat:2) Kazała ukrzyżować jakieś setki 'burżujów' (OK byli źli ale mogła ich zabić mniej sadystycznie i może nie wszystkich?)
Zabiła dokładnie tylu ludzi, ile dzieci wcześniej zabili owi właściciele niewolników. I tak – owszem – był to okrutny czyn z jej strony, ale dyktowany zimnym poczuciem sprawiedliwości i nadal nie dorównywał on akcji z KL.

Więc tak – Daenerys działa czasami w sposób okrutny i bezlitosny. Ale dzieje się to od czasu do czasu i zawsze ma jakieś uzasadnienie. Gdyby poprowadzono tutaj jakiś sensowny rozwój postaci, w wyniku którego w końcu ta strona bierze górę, to OK. Można by powiedzieć, że jej przemiana była zapowiedziana przez tamte wydarzenia. Ale tutaj tego nie było. Daenerys nagle z odcinka na odcinek przekształca się w psychopatkę mordującą bez żadnego celu niewinnych ludzi.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Zabiła dokładnie tylu ludzi, ile dzieci wcześniej zabili owi właściciele niewolników. I tak – owszem – był to okrutny czyn z jej strony, ale dyktowany zimnym poczuciem sprawiedliwości i nadal nie dorównywał on akcji z KL.

Więc tak – Daenerys działa czasami w sposób okrutny i bezlitosny. Ale dzieje się to od czasu do czasu i zawsze ma jakieś uzasadnienie.

Trochę jak lord Vetinari Pratchetta: nie uznawał zbędnego okrucieństwa. Był za to entuzjastą okrucieństwa niezbędnego. Jego odpowiednikiem z GoT był Tywin Lannister. Nic dziwnego, że obie postaci grał ten sam aktor. Bo to ten sam archetyp - Książę Machiavellego. Daenerys przez cały czas postępowała idealnie według ducha i litery podręcznika Machiavellego. Zresztą całą myśl przewodnią GoT można streścić cytatem z Machiavellego: Człowiek bowiem, który by na każdym kroku rządził się tylko zasadami dobra, przepaść musiałby w środowisku ludzi rządzących się innymi zasadami. Jej postępowanie też zgodne ogólnie feministycznym przesłaniem całości - kobieta wykonując dowolną funkcję może być równie dobra - i równie zła - jak mężczyzna. A w zakończeniu mamy morał z dupy "baby się do polityki nie nadają, bo ich myśli zakłócają skurcze macicy".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości