To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wpływ likwidacji znaków drogowych na jazdę po mieście [temat wydzielony]
#1
Gocek napisał(a):A co w zamian? Nisza wszak, musi zostać wypełniona.
A nic.
W Holandii na próbę zdjęto wszystkie znaki drogowe w jednym z miast.
I powinno to (zgodnie z postulatem niszy) skutkować totalną rozpierduchą.
Ale nic takiego nie nastąpiło, wręcz przeciwnie, ludzie zaczęli się rozglądać i jeździć wolniej. Liczba wypadków spadła.

Tylko gdzie szukać takiego Herkulesa, który by te znaki pozdejmował.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#2
Sofeicz napisał(a):A nic.
W Holandii na próbę zdjęto wszystkie znaki drogowe w jednym z miast.
Założę się, że znaki już dawno wróciły. Oczywiście z powodu problematyki ustalania winy w przypadku wypadku.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#3
Baptiste napisał(a):Założę się, że znaki już dawno wróciły. Oczywiście z powodu problematyki ustalania winy w przypadku wypadku.
Z ustaleniem winy nie ma żadnego problemu. Nadal przecież obowiązują generalne zasady kodeksowe np. "prawej ręki".
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#4
Sofeicz napisał(a):Z ustaleniem winy nie ma żadnego problemu. Nadal przecież obowiązują generalne zasady kodeksowe np. "prawej ręki".
Owszem, istnieją. Ale o ile jesteś kierowcą to powinieneś wiedzieć jak wiele jest sytuacji gdzie znaczenie mają znaki. Chociażby np. linie wyrysowane na jezdni (to też są znaki), oznaczenie drogi jednokierunkowej, itd.
Pewnie to było malutkie miasteczko, bo większe bez sygnalizacji świetlnej zwyczajnie by padło.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#5
Nie jestem czy to było akurat to ale wrzucam
http://www.wykop.pl/link/374168/zlikwido...-od-4-lat/
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#6
Dziwny filmik. Niby jest o mieście bez znaków drogowych a cały czas na materiale filmowym są one widoczne. Od pionowych (przejścia dla pieszych) po poziome (różnorakie linie i oznaczenia malowane).
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#7
Nie ma się co spierać o szczegóły, chodzi raczej o zasadę.
Powoli, niepostrzeżenie oplątujemy się tysięcznymi regulacjami, tak że po pewnym czasie wydaje nam się, że nie możemy bez nich palcem kiwnąć.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#8
Do czasu. Problemy z nadmiarem regulacji z reguły same się rozwiązują. Jak jest tego za dużo to ludzie sprawiają że szara strefa się rozrasta. Jak jest odpowiednio duża to robi się krach. A potem zaczyna się wszystko od nowa...
Sebastian Flak
Odpowiedz
#9
Dawien dawno znaków nie było. Kiedyś powstały. Pewnie dlatego, że wszystko było jasne, czytelne, a każdy kiwał palcem jak ta lala...
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#10
A pamiętasz Ustawy Wilczka, które uprościły prawo gospodarcze i wprowadziły zasadę "dozwolone, co nie zabronione".
Od tego czasu mamy wagony nowych regulacji.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#11
Baptiste napisał(a):Dawien dawno znaków nie było. Kiedyś powstały. Pewnie dlatego, że wszystko było jasne, czytelne, a każdy kiwał palcem jak ta lala...
Bardzo zły argument. To, że coś powstaje nowego nie oznacza automatycznie, że jest to lepsze.
Odpowiedz
#12
Sofeicz napisał(a):A pamiętasz Ustawy Wilczka, które uprościły prawo gospodarcze i wprowadziły zasadę "dozwolone, co nie zabronione".
Od tego czasu mamy wagony nowych regulacji.
Słowo klucz "co nie zabronione". Jak zrobię litanię zabronionych działań/ działalności to słowo "dozwolone" nie będzie już wyglądać tak kusząco.
Hans Żydenstein napisał(a):Bardzo zły argument. To, że coś powstaje nowego nie oznacza automatycznie, że jest to lepsze.
Bardzo zła umiejętność czytania ze zrozumieniem. Błędne powiązanie argumentu z nieistniejącą w dyskusji tezą.
Argument ten świadczył za tym iż istniał pewien bodziec, który spowodował iż bez znaków wcale nie bylo tak idyllicznie jak na filmiku z Holandii.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#13
Baptiste napisał(a):Słowo klucz "co nie zabronione". Jak zrobię litanię zabronionych działań/ działalności to słowo "dozwolone" nie będzie już wyglądać tak kusząco.
Ale wcześniej obowiązywała bardzo inspirująca do działania zasada "dozwolone jedynie to co zapisane". Łatwiej chyba zapisać wyjątki niż całą resztę.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#14
Baptiste napisał(a):Argument ten świadczył za tym iż istniał pewien bodziec, który spowodował iż bez znaków wcale nie bylo tak idyllicznie jak na filmiku z Holandii.
Teraz wymyślasz. Zresztą niech Ci będzie.

Twój argument o niczym nie świadczy. Ani o tym, że ze znakami jest bezpieczniej ani o tym, że znaki zostały wprowadzone bo było niebezpiecznie. Ten argument jest podobnie słaby jak inny twój argument : "wolnego rynku nie ma, bo się to nie opłaca".
Odpowiedz
#15
A ja np. uważam, że nie sam fakt istnienia znaków jest problemem, a ich ilość / niewłaściwe ustawienie / niedostosowanie do realnych potrzeb, itd.

W tym przypadku wyznaję zasadę złotego środka - ani totalny brak znaków nie jest dobry, ani przesada regulacja.

Ostatnio np. miałem przykład tego drugiego - prosta droga, podporządkowana, zbliżam się do głównej. Jest znak A-7 (ustąp pierwszeństwa przejazdu), jakieś ~ 80m przed skrzyżowaniem. I oczywiście, już przy samym skrzyżowaniu, stoi taki sam znak. Jeszcze bym rozumiał, gdyby na tych 80 metrach był łuk, ale to była prosta droga, bez zarośli i innych przeszkód na poboczach - obydwa znaki obejmowało się wzrokiem jednocześnie. W zupełności mógłby stać jeden z nich. O takich potworkach, jak ograniczenie do 50 na prostej, szerokiej drodze, gdzie nie ma praktycznie zabudowań (bądź są daleko od pasa drogi) nawet nie wspominam.

Nie jestem także zwolennikiem traktowania znaków drogowych jako alternatywy do wykonania remontu jezdni. Nie mówię tu o wykoleinowanych, 5-kilometrowych odcinkach, ale o większych dziurach po zimie czy punktowych zapadnięciach. Na jednej ulicy w moim mieście postawili biało-czerwoną tablicę ostrzegawczą przed dziurą i tak sobie ta tablica stała grubo ponad rok, może stoi nawet do tej pory?

Ale już znam przykłady, gdzie narysowanie głupiej linii na jezdni, wyznaczającej krawędź drogi z pierwszeństwem przyjazdu, czy przebudowanie klasycznych skrzyżowań na ronda (wszak to też forma regulacji ruchem) przyczyniły się do poprawy bezpieczeństwa. Tak więc znaki są dobre, byle były stosowane ze zdrowym rozsądkiem i adekwatnie do rzeczywistości.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
#16
Hans Żydenstein napisał(a):ani o tym, że znaki zostały wprowadzone bo było niebezpiecznie.

Ten argument jest podobnie słaby jak inny twój argument : "wolnego rynku nie ma, bo się to nie opłaca".
Bo tak mówi Hans, którego cały post to pusta negacja. Duży uśmiech

"Niebezpiecznie" to pojęcie względne i faktycznie mój argument nie oceniał czy było niebezpiecznie i jak bardzo. Trudno mi bowiem powiedzieć jaka ilość wypadków w skali np. roku będzie świadczyć, że jest niebezpiecznie, a jaka, że wszystko jest w granicach normy.
Jedno jest jednak pewne-coś jednak tym ludziom uwierało, na coś w ruchu drogowym zwrócili uwagę, że te znaki zaczęli stawiać. A co za tym idzie wizja dróg bez znaków stała się źle widziana i to napewno ze względów praktycznych (które jako kierowca sam dostrzegam).
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości