To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pytania do teistów
Pytanie do zefcia, skoro według waszej teologii Boga nie można poznać, lub też nie można powiedzieć czegoś o nim w sposób pewny to na jakiej podstawie uważacie ze inni głoszą herezje?

I drugie pytanie, jak można czcić za świętą osobę która jawnie kłamała? Chodzi o Focjusza
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): Pytanie do zefcia, skoro według waszej teologii Boga nie można poznać, lub też nie można powiedzieć czegoś o nim w sposób pewny to na jakiej podstawie uważacie ze inni głoszą herezje?
Zefciu nie odpowiedział, to może ja spróbuję (dla sportu)...

Boga nie można poznać dokładnie, ale pewne rzeczy o nim wiemy, bo nam je sam o sobie powiedział. Jeśli ktoś przeczy temu, co Bóg sam o sobie powiedział, to głosi herezje.

Alternatywnie 1: Herezją nazywane są po prostu nauki sprzeczne z tymi ortodoksyjnymi.
Alternatywnie 2: Herezja to wyrywanie pewnych rzeczy z kontekstu całości.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): Pytanie do zefcia, skoro według waszej teologii Boga nie można poznać
No nie. To według Wasze teologii nie można poznać Boga, boście rojenia Barlama z Kalabrii o pełnej transcendentności wszystkiego, co niestworzone uznali za dogmat.

Cytat:lub też nie można powiedzieć czegoś o nim w sposób pewny to na jakiej podstawie uważacie ze inni głoszą herezje?
No tutaj nie ma wykluczania. Jak ktoś mówi coś pozytywnego w sposób pewny, to głosi herezje Uśmiech

Cytat:I drugie pytanie, jak można czcić za świętą osobę która jawnie kłamała? Chodzi o Focjusza
Nie wiem o jakie konkretnie kłamstwo chodzi. Ale przecież kanonizacja to nie jest stwierdzenie bezgrzeszności.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
zefciu napisał(a):boście rojenia Barlama z Kalabrii o pełnej transcendentności wszystkiego, co niestworzone uznali za dogmat.

Proszę zatem podać cytaty z odpowiednich dokumentów potwierdzających tę tezę. Bo ja mogę podać cytaty z oficjalnych dokumentów które przeczą tej tezie. Poza tym, transcendentny to taki którego nie można poznać za pomocą materialnych narzędzi. Ale to przecież Ty atakujesz cuda które mają wymiar materialny o których pisałem wcześniej

zefciu napisał(a):No tutaj nie ma wykluczania

Nie rozumiem tego co napisałeś

zefciu napisał(a):Nie wiem o jakie konkretnie kłamstwo chodzi

"Papież znając okoliczności wyboru Focjusza na patriarchę wysłał do Konstantynopola swoich legatów, którzy mieli stwierdzić, który z biskupów ma prawo do sprawowania urzędu; Ignacy czy Focjusz. Jednak ci zostali przekupieni, i mimo że była to nieprawda opowiedzieli się po stronie Focjusza. Co więcej, Focjusz sam napisał list do Papieża, w którym informował, jakoby Ignacy sam złożył urząd, kiedy tak naprawdę Bardas, rządzący w imieniu małoletniego Michała III pozbawił go urzędu, gdyż ten napominał go, aby odstąpił od grzechu kazirodztwa ze swoją synową Eudocją, nie zgodził się zamknąć cesarzowej Teodory w klasztorze i uznać władzy Bardasa nad cesarstwem"

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Schizma_Focjusza
Odpowiedz
Łoś napisał(a): 3. Dlaczego wierzycie w Boga? Kiedy po raz pierwszy zetkneliście się z wiarą w Boga?

Jako przedstawicielka strony teistów pozwolę sobie odświeżyć wątek i podzielić się trochę swoją historią  Uśmiech

Wychowałam się w rodzinie katolickiej i to było moje pierwsze zetknięcie z wiarą, wszystko było jak w tradycyjnej rodzinie katolickiej. Potem w wieku kilkunastu lat zaczął się okres buntu i poszukiwań, zaczęło się powolne odchodzenie z KK i pierwsze poszukiwania w innych religiach, głównie w buddyzmie. Gdy byłam w klasie maturalnej zmarł papież JP2 i na mnie jako na osobę z pokolenia JP2 jakoś mocno wpłynęło to co się wtedy działo, doświadczyłam po raz pierwszy jakiegoś zrywu duchowego i postanowiłam, że spróbuję życia zakonnego. I tak po maturze spędziłam ok. 1,5 roku w klasztorze bezhabitowym  Uśmiech.
Gdy już poznałam trochę to życie od środka, stwierdziłam, że to nie to, czułam się trochę jakby zamykano mnie w ramki i po odejściu z zakonu zaczął się bardzo szybki zjazd w drugą stronę. Złożyło się na to kilka czynników, z jednej strony związałam się z imprezowym facetem (moim obecnym mężem), co odciągało mnie od praktykowania. Z drugiej strony zaczęłam bywać na różnych forach dyskusyjnych, gdzie pisało sporo ateistów, agnostyków, którzy powoli przekonywali mnie do swoich poglądów i tak stopniowo odchodziłam najpierw od KK, a potem już całkiem od chrześcijaństwa. Poszłam w stronę medytacji, buddyzmu, ale nie jako religii, a bardziej systemu etycznego i przestałam całkowicie wierzyć w osobowe bóstwa i inne dogmaty.
Aż kiedyś na jednym z forów dyskusyjnych poznałam judeomesjanistę, z którym się zaprzyjaźniłam, a on cały czas próbował mnie ewangelizować i mówił mi o Biblii. Początkowo się z tego śmiałam i nie traktowałam poważnie tego co mówi, ale w pewnym momencie doświadczyłam takiego zrywu duchowego, że ciężko to opisać i po prostu uwierzyłam w Biblię, wbrew mojemu ówczesnemu postrzeganiu i wbrew rozumowi. Przekonałam się do Boga Osobowego, do chrześcijaństwa ewangelicznego i tak zaczęła się moja już kilkuletnia, świadoma przygoda z chrześcijaństwem. Początkowo miałam podejście dość radykalne, potem pod wpływem odkrywania nowych informacji, poznawania różnych odłamów protestanckich i dyskusji chrześcijańskich, stawałam się w tym coraz bardziej liberalna, a teraz wyznaję można powiedzieć, że całkowicie wolne chrześcijaństwo, bardziej w wydaniu Księgii Urantii niż tradycyjnego chrześcijaństwa.

Poznałam kiedyś na grupach biblijnych fajnego chłopaka, który prowadzi stronę dotyczącą paleolitu. Tak się składa, że sam nawrócił się z ateizmu (akurat na katolicyzm) i poniekąd moje postrzeganie chrześcijaństwa jest podobne do tego jak on je przedstawia na swoim kanale

10 pytań od ateistów 

Odpowiedz
Hill napisał(a): Jako przedstawicielka strony teistów pozwolę sobie odświeżyć wątek i podzielić się trochę swoją historią  Uśmiech

(...)

To witam jako chyba jeden z ostatnich tu aktywnych teistów (chyba w każdym aspekcie tego zdania) i pozwolę się spytać, czemu zawitałaś w te progi? Mam nadzieję, że nie do reklamy kanału jutub "Twojego kolegi". Niemniej: ciekawość? Polecenie? Wystawiasz się na próbę? Czy może nawet forma apologetyki czy ewangelizacji?

I tak, pytam się tutaj a nie w jakimś wątku powitalnym, gdyż, w odróżnieniu od ateistów tu się zapisujących, pytanie dotyczy także Twojej wiary, jej pewnych aspektów przynajmniej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a):
Hill napisał(a): Jako przedstawicielka strony teistów pozwolę sobie odświeżyć wątek i podzielić się trochę swoją historią  Uśmiech

(...)

To witam jako chyba jeden z ostatnich tu aktywnych teistów (chyba w każdym aspekcie tego zdania) i pozwolę się spytać, czemu zawitałaś w te progi? Mam nadzieję, że nie do reklamy kanału jutub "Twojego kolegi". Niemniej: ciekawość? Polecenie? Wystawiasz się na próbę? Czy może nawet forma apologetyki czy ewangelizacji?

I tak, pytam się tutaj a nie w jakimś wątku powitalnym, gdyż, w odróżnieniu od ateistów tu się zapisujących, pytanie dotyczy także Twojej wiary, jej pewnych aspektów przynajmniej.


Witaj bert 

(muszę się nauczyć cytowania, bo nie wiem jak zacytować wybrane zdanie  Huh)


Zdecydowanie nie przyszłam nikogo nawracać  Język. Jako, że sama cały czas sama jestem poszukująca, kilka miesięcy temu zawitałam na fora katolickie (moje poszukiwania to bardziej wolne, swobodne chrześcijaństwo vs chrześcijaństwo oparte na tradycji) i po tym trudnym doświadczeniu pisania z osobami radykalnymi religijnie potrzebuję teraz ukojenia nerwów, z daleka od wszystkiego co związane z radykalizmem. Trochę bałam się tu wchodzić, bo tak sobie pomyślałam, że wejdę z deszczu pod rynnę, od radykalistów po wojujących ateistów  Duży uśmiech, ale poczytałam trochę forum, zobaczyłam, że są ciekawe rozmowy i postanowiłam zaryzykować licząc na intelektualne uniesienia i odpoczynek od ciężkich, przytłaczających sporów Duży uśmiech. Nie mam chęci nikogo nawracać, a sama myślę, że jestem już utwierdzona w wierze, więc pewnie na ateizm się nie skuszę, jednak jestem ciekawa świata, lubię zdobywać wiedzę w różnych tematach, chętnie czytam też rozmowy filozoficzne i myślę, że jak na chrześcijankę autsajderkę, której nie lubią przedstawiciele różnych związków wyznaniowych (ze względu na zwiedzenie i odstępstwo i męki piekielne jakie mnie czekają po śmierci Duży uśmiech ), myślę, że chyba z ateistami czy agnostykami będzie mi się łatwiej dogadać i miło spędzić czas  Uśmiech
Odpowiedz
Cześć. Uśmiech.Żeby zacytować wybrane zdanie trzeba kliknąć "cytuj" w prawym rogu postu, którego chcesz zacytować, potem kliknij "zacytuj te posty teraz", a następnie skasuj z cytowanego fragmentu te elementy, których nie chcesz. Raz się człek nauczy i będzie git trwale.

Z tego co widzę, to przeważająca większość osób tutaj to ateiści i agnostycy, ale są też osoby wierzące w najprzeróżniejsze rzeczy. Miłego "forumowania". Duży uśmiech
Odpowiedz
qwertyuiop napisał(a): Cześć. Uśmiech.Żeby zacytować wybrane zdanie trzeba kliknąć "cytuj" w prawym rogu postu, którego chcesz zacytować, potem kliknij "zacytuj te posty teraz", a następnie skasuj z cytowanego fragmentu te elementy, których nie chcesz. Raz się człek nauczy i będzie git trwale.

Dzięki, chyba mi się udało ogarnąć tą skomplikowaną czynność  Duży uśmiech


qwertyuiop napisał(a): Z tego co widzę, to przeważająca większość osób tutaj to ateiści i agnostycy, ale są też osoby wierzące w najprzeróżniejsze rzeczy. Miłego "forumowania". Duży uśmiech


Jeśli są osoby wierzące w różne rzeczy to też fajnie, bo przynajmniej można się wymieniać różnymi poglądami na wiarę, Boga, czego niestety nie da się robić w miejscach skierowanych na konkretny związek wyznaniowy, bo tam albo się przyjmuje cały zestaw nauk teologicznych, albo się jest niewierzącym, zwiedzionym.
Odpowiedz
Hill napisał(a):
bert04 napisał(a):
Hill napisał(a): Jako przedstawicielka strony teistów pozwolę sobie odświeżyć wątek i podzielić się trochę swoją historią  Uśmiech

(...)

To witam jako chyba jeden z ostatnich tu aktywnych teistów (chyba w każdym aspekcie tego zdania) i pozwolę się spytać, czemu zawitałaś w te progi? Mam nadzieję, że nie do reklamy kanału jutub "Twojego kolegi". Niemniej: ciekawość? Polecenie? Wystawiasz się na próbę? Czy może nawet forma apologetyki czy ewangelizacji?

I tak, pytam się tutaj a nie w jakimś wątku powitalnym, gdyż, w odróżnieniu od ateistów tu się zapisujących, pytanie dotyczy także Twojej wiary, jej pewnych aspektów przynajmniej.


Witaj bert 

(muszę się nauczyć cytowania, bo nie wiem jak zacytować wybrane zdanie  Huh)

Jak na to, że zaczynasz, to nieźle sobie radzisz. Stali bywalcy operują tutaj w trybie BBCode, bo WYSIWYG robi straszne formatowanie. Podejrzewam, że już to zrobiłaś. Niestety, silnik tego forum nie pozwala na jedną z moich ulubionych funkcji cytowania z podglądu, trzeba sobie radzić copy-pastem.

Cytat:Zdecydowanie nie przyszłam nikogo nawracać  Język. Jako, że sama cały czas sama jestem poszukująca, kilka miesięcy temu zawitałam na fora katolickie (moje poszukiwania to bardziej wolne, swobodne chrześcijaństwo vs chrześcijaństwo oparte na tradycji) i po tym trudnym doświadczeniu pisania z osobami radykalnymi religijnie potrzebuję teraz ukojenia nerwów, z daleka od wszystkiego co związane z radykalizmem.

Czuję z Tobą. Swego czasu byłem na takich forach, swego czasu byłem moderatorem jednego z bardziej znanych. Fora się zradykalizowały, jak się z-de-radykalizowałem, i tak już zostało.

Cytat:Trochę bałam się tu wchodzić, bo tak sobie pomyślałam, że wejdę z deszczu pod rynnę, od radykalistów po wojujących ateistów  Duży uśmiech, ale poczytałam trochę forum, zobaczyłam, że są ciekawe rozmowy i postanowiłam zaryzykować licząc na intelektualne uniesienia i odpoczynek od ciężkich, przytłaczających sporów Duży uśmiech. Nie mam chęci nikogo nawracać, a sama myślę, że jestem już utwierdzona w wierze, więc pewnie na ateizm się nie skuszę,

Patrząc na Twoją historię to nigdy w ateizm nie odeszłaś nawet w czasach zwątpienia. To trochę podobnie jak u mnie, też miewałem* różne okresy oddalenia od Kościoła, ale ateizm nigdy nie był dla mnie niczym więcej, niż pewną intelektualną opcją, a nie realną alternatywą. Miewałem nawet pewne ciągoty do szeroko pojętej ezoteryki, ale też przeszło.

(*miewam?)

Cytat:jednak jestem ciekawa świata, lubię zdobywać wiedzę w różnych tematach, chętnie czytam też rozmowy filozoficzne i myślę, że jak na chrześcijankę autsajderkę, której nie lubią przedstawiciele różnych związków wyznaniowych (ze względu na zwiedzenie i odstępstwo i męki piekielne jakie mnie czekają po śmierci Duży uśmiech ), myślę, że chyba z ateistami czy agnostykami będzie mi się łatwiej dogadać i miło spędzić czas  Uśmiech

Ależ skąd, my tutaj jesteśmy stRRRRaszni. Diabeł Diabeł Diabeł

No dobra, nie będę ściemniał, mamy też paru "dyżurnych radykałów", ale ostatnio nie są aktywni, a reszta jest raczej radykalnie nieradykalna. Niestety, jak to na "leciwych forach", sporo tematów było wałkowanych już wiele razy, więc nie zawsze odzew będzie taki jak powiedzmy 10 lat temu, ale nie przeszkadzaj sobie, miłego forumowania.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Czuję z Tobą. Swego czasu byłem na takich forach, swego czasu byłem moderatorem jednego z bardziej znanych. Fora się zradykalizowały, jak się z-de-radykalizowałem, i tak już zostało.

O, to rozumiesz moje trudne doświadczenia z radykalistami, teraz będę musiała długo się rehabilitować  Duży uśmiech



bert04 napisał(a): Patrząc na Twoją historię to nigdy w ateizm nie odeszłaś nawet w czasach zwątpienia. To trochę podobnie jak u mnie, też miewałem* różne okresy oddalenia od Kościoła, ale ateizm nigdy nie był dla mnie niczym więcej, niż pewną intelektualną opcją, a nie realną alternatywą. Miewałem nawet pewne ciągoty do szeroko pojętej ezoteryki, ale też przeszło.

Prawdę mówiąc był taki okres, wtedy, gdy poszłam w buddyzm, gdzie właściwie już bardzo cienka linia dzieliła mnie od ateizmu, z pewnością odrzucałam już wiarę w jakiekolwiek bóstwa różnych religii, było to przed tym dość spektakularnym doświadczeniem nawrócenia. A Ty jesteś w Kościele katolickim, czy jakimś innym? 


bert04 napisał(a): Ależ skąd, my tutaj jesteśmy stRRRRaszni. Diabeł  Diabeł  Diabeł


No to się muszę poważnie zastanowić, czy nie zwiać, póki jeszcze się nie wkręciłam w żadne poważne dyskusje  Duży uśmiech
Plus jest taki, że ateiści to chociaż do piekła mnie nie wyślą  Język
Odpowiedz
Hill napisał(a): O, to rozumiesz moje trudne doświadczenia z radykalistami, teraz będę musiała długo się rehabilitować  Duży uśmiech

Tu nawet nie chodzi o samo istnienie radykalistów, bo tacy i tak istnieją. Tu chodzi raczej o pewną kulturę dialogu. Albo - jej zanik. Wydaje mi się, że przez pewien czas ta kultura dialogu i wymiany myśli była lepsza. Ale poszła w kierunku forów mono-tematycznych i mono-religijnych. I być może też się do tego przyczyniłem, niestety, co wtedy wydawało mi się słuszne, dziś budzi zażenowanie, i nie tylko. Ech, długo by gadać a nie chcę za dużo, pewne lojalności do starych terenów jeszcze mam, mimo wszystko.

Cytat: A Ty jesteś w Kościele katolickim, czy jakimś innym? 

Tak jest. Choć od kilku lat w stanie pewnego, powiedzmy, zawieszenia. Indeferentyzmu, który do niedawna był mi obcy, a teraz przeważa. Ale to temat na inny temat.

Cytat:No to się muszę poważnie zastanowić, czy nie zwiać, póki jeszcze się nie wkręciłam w żadne poważne dyskusje  Duży uśmiech
Plus jest taki, że ateiści to chociaż do piekła mnie nie wyślą  Język

Ale nasz różowy niewidzialny jednorożec może cię wykopać na czajniczek Russela, wtedy to nawet FSM cię stamtąd nie wyciągnie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Tu nawet nie chodzi o samo istnienie radykalistów, bo tacy i tak istnieją. Tu chodzi raczej o pewną kulturę dialogu. Albo - jej zanik. Wydaje mi się, że przez pewien czas ta kultura dialogu i wymiany myśli była lepsza. Ale poszła w kierunku forów mono-tematycznych i mono-religijnych. I być może też się do tego przyczyniłem, niestety, co wtedy wydawało mi się słuszne, dziś budzi zażenowanie, i nie tylko. Ech, długo by gadać a nie chcę za dużo, pewne lojalności do starych terenów jeszcze mam, mimo wszystko.


Być może jest tak jak mówisz. Dla mnie chyba najbardziej przykrym doświadczeniem po pobycie w radykalnym religijnie miejscu, jest to, że u takich ludzi zanika jakakolwiek empatia i całkowicie zaprzeczają wartościom jakich w końcu sami starają się bronić, bo przecież ewangeliczne przykazanie miłości chyba powinno być zrozumiałe dla każdego chrześcijanina. Tutaj stawia się teologię, dogmaty, literę ponad Ducha i moralność, jakby chrześcijanie zupełnie nie ogarniali tego podstawowego przesłania z Biblii. Przeraziło mnie to z czym się spotkałam, bo liczyłam na fajne rozmowy z wierzącymi, a spotkałam bezdusznych, pozbawionych wrażliwości, indoktrynowanych ludzi, którzy są całkowicie pozbawieni zdroworozsądkowego myślenia, gdzie wszystko kręci się wokół teologii i kar piekielnych za minimalne nawet odstępstwo od tych nauk. Jeśli tak się zachowują wierzący chrześcijanie, to mnie wcale nie dziwi, że ludzie wieją od chrześcijaństwa drzwiami i oknami, ja jako wierząca też wieję od tak rozumianego chrześcijaństwa, byle jak najdalej  Uśmiech
Odpowiedz
Hill napisał(a): Być może jest tak jak mówisz. Dla mnie chyba najbardziej przykrym doświadczeniem po pobycie w radykalnym religijnie miejscu, jest to, że u takich ludzi zanika jakakolwiek empatia i całkowicie zaprzeczają wartościom jakich w końcu sami starają się bronić, bo przecież ewangeliczne przykazanie miłości chyba powinno być zrozumiałe dla każdego chrześcijanina. Tutaj stawia się teologię, dogmaty, literę ponad Ducha i moralność, jakby chrześcijanie zupełnie nie ogarniali tego podstawowego przesłania z Biblii. Przeraziło mnie to z czym się spotkałam, bo liczyłam na fajne rozmowy z wierzącymi, a spotkałam bezdusznych, pozbawionych wrażliwości, indoktrynowanych ludzi, którzy są całkowicie pozbawieni zdroworozsądkowego myślenia, gdzie wszystko kręci się wokół teologii i kar piekielnych za minimalne nawet odstępstwo od tych nauk. Jeśli tak się zachowują wierzący chrześcijanie, to mnie wcale nie dziwi, że ludzie wieją od chrześcijaństwa drzwiami i oknami, ja jako wierząca też wieję od tak rozumianego chrześcijaństwa, byle jak najdalej  Uśmiech

To trochę bardziej złożone. Wydaje mi się, że nakładają się tu różne mechanizmy racjonalizacji i wyparcia, których wspólny mianownik można w uproszczeniu skrócić do formuły "Teologia, dogmaty i litera są dla (wyższego) dobra ludzi". Nie zapominaj, że w teologii chrześcijańskiej formułą wyższego dobra jest dobro duszy nad dobro ciała. Nie zapominaj, że w jednym - dosyć kontrowersyjnym i nigdy nie do końca implementowanym - fragmencie ewangelii Jezus wspomina coś o odcinaniu sobie ręki lub wyłupywaniu oka, jeżeli prowadzą do grzechu. O tym, że kto ciało uchowa ale duszę zatraci, nie dostąpi zbawienia. Nie zapomiaj, że postać Jezusa i jego przesłanie w ewangeliach ma więcej warstw, niż niekiedy "cukierkowa" edycja, którą podaje się dzieciom przychodzącym do Pierwszej Komunii. Osoby, które nazywasz "radykałami" w sporej części znają nie tylko samą literę nakazów i zakazów, szczególnie na tych forach spotkasz ludzi, którzy dla każdego takiego nakazu i zakazu wymienią ci źródła tak w regulacjach kościelnych jak i w samej Biblii, samym Nowym Testamencie, samych ewangeliach.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): To trochę bardziej złożone. Wydaje mi się, że nakładają się tu różne mechanizmy racjonalizacji i wyparcia, których wspólny mianownik można w uproszczeniu skrócić do formuły "Teologia, dogmaty i litera są dla (wyższego) dobra ludzi". Nie zapominaj, że w teologii chrześcijańskiej formułą wyższego dobra jest dobro duszy nad dobro ciała. Nie zapominaj, że w jednym - dosyć kontrowersyjnym i nigdy nie do końca implementowanym - fragmencie ewangelii Jezus wspomina coś o odcinaniu sobie ręki lub wyłupywaniu oka, jeżeli prowadzą do grzechu. O tym, że kto ciało uchowa ale duszę zatraci, nie dostąpi zbawienia. Nie zapomiaj, że postać Jezusa i jego przesłanie w ewangeliach ma więcej warstw, niż niekiedy "cukierkowa" edycja, którą podaje się dzieciom przychodzącym do Pierwszej Komunii. Osoby, które nazywasz "radykałami" w sporej części znają nie tylko samą literę nakazów i zakazów, szczególnie na tych forach spotkasz ludzi, którzy dla każdego takiego nakazu i zakazu wymienią ci źródła tak w regulacjach kościelnych jak i w samej Biblii, samym Nowym Testamencie, samych ewangeliach.


Mi już niestety (albo stety  Uśmiech) nie po drodze z takim chrześcijaństwem tradycyjnym, typowo religijnym. Mam wrażenie, że takie chrześcijaństwo nawet od strony naukowej/historycznej się nie broni, nie mówiąc już o doświadczeniu duchowym człowieka współczesnego, któremu nie po drodze z religią instytucjonalną. Stąd moje spory z katolikami, bo pod tym kątem nie bardzo jest możliwość porozumienia, dla mnie ważna jest duchowość, moralność, osobista relacja z Bogiem, osobiste doświadczenie duchowe, dla przedstawicieli KK będą to dogmaty wiary, narzucone zasady, religijne ramki, religijna uczynkowość, sakramenty itp. Trochę brak mi w tym Ducha  Uśmiech
Odpowiedz
Hill napisał(a): Mi już niestety (albo stety  Uśmiech) nie po drodze z takim chrześcijaństwem tradycyjnym, typowo religijnym. Mam wrażenie, że takie chrześcijaństwo nawet od strony naukowej/historycznej się nie broni, nie mówiąc już o doświadczeniu duchowym człowieka współczesnego, któremu nie po drodze z religią instytucjonalną. Stąd moje spory z katolikami, bo pod tym kątem nie bardzo jest możliwość porozumienia, dla mnie ważna jest duchowość, moralność, osobista relacja z Bogiem, osobiste doświadczenie duchowe, dla przedstawicieli KK będą to dogmaty wiary, narzucone zasady, religijne ramki, religijna uczynkowość, sakramenty itp. Trochę brak mi w tym Ducha  Uśmiech

A nie spoktałaś na swojej drodze jakichś pentakostalistów? Oni tam Ducha noszą na wielkim afiszu, niektórzy właśnie dlatego się tam prędzej odnajdują. Co do reszty zaś, nie będę polemizował ani w jedną ani w drugą stronę, nie w tym wątku. Pragnę jednak zauważyć, że pomiędzy różnymi indywidualnymi aspektami wiary i religii wymieniłaś moralność. A moralność, moim skromnym zdaniem, istnieje tylko w społeczności, nie indywidualnie. Nieważne, czy skatalogizujesz ją w 10 przykazań czy w 8-raką ścieżkę czy w jakiś inny system. Nawet Kant tworząc swój kategoryczny imperatyw musiał sięgnąć do społeczności (ludzkości) jako miary moralności. Przykazanie miłości Jezusa sprowadza się do tzw. pozytywnej złotej zasady<1>, w której też nieodzowna jest co najmniej druga osoba. A w rozszerzeniu, społeczność.

W odpowiedzi na inne pytanie napisałem dziś, że "<Chrześcijanin to> Człowiek podążający za Jezusem, człowiek wierzący w Jezusa, człowiek będący członkiem Kościoła Jezusa." <2>. Wydaje mi się, że ten trzeci aspekt często jest dziś postrzegany jak zbędny. Jakby, powtarzając za Depeche Mode, każdy mógł mieć swojego "own personal Jesus". I nadal jestem zdania, że bez Kościoła, bez wspólnoty, chrześcijaństwo jest... niepełne. Ze chrześcijaństwo albo jest comunnio, jest wspólnotą. Albo go nie ma, staje się filozofią opartą luźno na przesłaniu chrześcijańskim. I wiem, że być może katolickie uformowanie przeze mnie przemawia, niemniej tak to widzę.




<1> negatywna zasada to "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe", pozytywna to "czyń drugiemu to, co chciałbyś, żeby Tobie uczynił

<2> https://ateista.pl/showthread.php?tid=15...#pid768424
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): A nie spoktałaś na swojej drodze jakichś pentakostalistów?

Na grupach biblijnych pisałam z różnymi przedstawicielami chrześcijaństwa, z zielonoświątkowcami też  Uśmiech


Ostatecznie najbliżej mi do takiej wizji chrześcijaństwa, być może zmyślonej, ale ciekawej, przełożonej na współczesne czasy 

https://www.urantia.org/pl/ksiega-uranti...aniu-ducha
Odpowiedz
Soul33 napisał(a):Skąd ten pomysł? Pytanie jest równie infantylne i debilne, jak wszystko, co tutaj piszesz.
Wszystko? Gąska po prostu trochę za dużo pisze o wydalaniu, ale pytania dot. na przykład Maryi w niebie ma całkiem trafne. Bo jeśli owa kobieta została z ciałem i duszą wzięta do nieba, to przecież coś jeść i w coś się ubierać musi. I ona zadaje te pytania. Religianci na nie odpowiedzieć nie potrafią.

Zatem tak: te koncepcje wniebowzięcia, wniebowstąpienia itd. itp. są infantylne i głupie. A wielu nadal w to wierzy. Nie jest to zdumiewające?
"Każdej nocy nawiedza mnie Yeszua i szarpie za kuśkę." /pisownia oryginalna/.
Komentarz pod jednym z filmów na youtube. Rozbawił mnie.
Odpowiedz
Infantylne i głupie to są te pytania. Wszechmocna istota sprawia, że człowiek udaje do innego wymiaru. Wszechmocna. No i skoro otwiera inne wymiary, to problemem dla niej miałoby być co człowiek wniebowzięty będzie jadł i gdzie kupę robił XD No tak. Bo przecież zmiana uwarunkowań fizycznych człowieka to zaiste będzie dla wszechmocnej istoty realny problem...
Sebastian Flak
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): Zatem tak: te koncepcje wniebowzięcia, wniebowstąpienia itd. itp. są infantylne i głupie.
Czy są bardziej infantylne i głupie, niż inne formy „życia po śmierci”? Niż koncepcja jakiejś duszy, która obecnie zamieszkuje w ciele, a potem się wyzwoli i będzie funkcjonować samodzielne? Albo reinkarnacji, gdzie coś z nas się odrodzi i będzie to z jednej strony „ja”, a z drugiej „nie ja”?

Wydaje się, że każdy system wiary w „coś po śmierci” zawiera albo jakieś sprzeczności, albo niedopowiedzenia. Zmartwychwstanie odmienionego ciała nie ma ich raczej więcej niż inne.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości