To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Charyzmaty Ducha Świętego i czary mary
#21
Hill napisał(a):Można w tym kierunku szukać, rozwijać się, albo iść do jakiegoś kościoła i pechowo trafić na ludzi nawiedzonych teologicznie i poddać się religijnemu praniu, to oczywiście nie sprawia, że ta inspiracja duchowa była nieautentyczna, ale na poziomie rozumowym już zostaje to zanieczyszone ludzkimi pomysłami na religię, czasami może prowadzić do pójścia w kierunku fanatyzmu religijnego.
Ależ ProxyOne właśnie oczekiwał swoiście pojętego "fundamentalizmu miłości". Tymczasem zderzył się z ludźmi, którzy potulnie dyrdali do kościółka, a potem żyli jak popadnie, w sposób - ujmijmy to - mało ewangeliczny. U zielonych było jeszcze gorzej; bodaj najbardziej go dobiła muzyka gospel, że wierni od niej popadają w zachwycenie, choć powinno ich zachwycać imię Pańskie - czyli cel, a nie środek.

Oczywiście ja to pojmuję na odwrót, odkąd doczytałem się relacji o tym mnichu buddyjskim, co poradził Davidowi Bowie, żeby zakończył poszukiwania duchowe, bo jego religią winna być muzyka. To twórczość własna jest celem; idea Twórcy... no cóż, dodatek niekonieczny, czasami wręcz szkodliwy.
Hill napisał(a):Jeden z twórców tzw. psychologii transpersonalnej
Musisz przybliżyć. Ja chłop jestem, mnie fascynują śrubki. Język
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#22
ErgoProxy napisał(a): Ależ ProxyOne właśnie oczekiwał swoiście pojętego "fundamentalizmu miłości". Tymczasem zderzył się z ludźmi, którzy potulnie dyrdali do kościółka, a potem żyli jak popadnie, w sposób - ujmijmy to - mało ewangeliczny. U zielonych było jeszcze gorzej; bodaj najbardziej go dobiła muzyka gospel, że wierni od niej popadają w zachwycenie, choć powinno ich zachwycać imię Pańskie - czyli cel, a nie środek.

Rozumiem, w końcu sama tu przyszłam leczyć skołatane nerwy po rozmowach z wojującymi katolikami  Język
Na szczęście nie wszyscy tacy są, poznałam też katolików uduchowionych, mądrych, takich, którzy naprawdę żyją tym o czym mówią, więc nie można wszystkich wrzucić do jednego worka.

Mówiąc po biblijnemu, może doświadczyłeś czegoś takiego jak "narodzenie na nowo, czy narodzenie z Ducha", a trafiłeś na ludzi, którzy przyjmują wiarę tylko czysto rozumowo, tylko teologię, o której mogą mówić, ale nie potrafią autentycznie wprowadzić jej w życie, siejąc zgorszenie przy ludziach, którzy naprawdę chcą się rozwijać duchowo i wprowadzać w życie przesłanie ewangeliczne. 


ErgoProxy napisał(a): Oczywiście ja to pojmuję na odwrót, odkąd doczytałem się relacji o tym mnichu buddyjskim, co poradził Davidowi Bowie, żeby zakończył poszukiwania duchowe, bo jego religią winna być muzyka. To twórczość własna jest celem; idea Twórcy... no cóż, dodatek niekonieczny, czasami wręcz szkodliwy.

Można tak do tego podejść, mi był buddyzm bliski i nie potrzebowałam wiary w żadne bóstwa itp., ogólnie było mi w tym dobrze, znalazłam sobie fajną filozofię, system etyczny i nie szukałam już niczego. No ale jak miałam to doświadczenie duchowe, o którym mówię, to się wszystko posypało, bo może to zabrzmieć absurdalnie, ale zakochałam się w Bogu  Duży uśmiech i wtedy zrozumiałam o co chodzi w pierwszym przykazaniu. To już trwa kilka lat i nie ma przed tym ucieczki, nawet jak na chwilę odchodzę, skupiając się na codziennych sprawach, to w końcu i tak wracam. Przyszło jak grom z jasnego nieba i trwa  Anioł



ErgoProxy napisał(a): Musisz przybliżyć. Ja chłop jestem, mnie fascynują śrubki. Język


ja też nie mam tu jakiejś dużej wiedzy, poczytałam o tym trochę i zainteresowałam się trochę Grofem, bo ciekawe ma poglądy na duchowość 


Psychologia transpersonalna



Stanislav Grof był przyjacielem znanego neurobiologa prof. Vetulaniego i tu jest taka opinia o nim:

"Prof. Jerzy Vetulani o Stanislavie Grofie:

(...) Człowiek współczesny czuje się jednak zagubiony w świecie porządkowanym przez naukę i technikę, coraz częściej zwraca się ku niejasnym, niepewnym ale fascynującym swoją tajemniczością oglądom świata. Naukowcy i technicy oczywiście zżymają się na irracjonalność takiego podejścia, ale czy jedynie podejście racjonalne jest uprawnionym narzędziem poznawania świata? Poza poznaniem dyskursywnym, opartym na logice i aktywności kory mózgowej, istnieją inne typy poznania, chociażby emocjonalne, związane z aktywacją układu limbicznego, poznanie duchowe, być może związane z aktywnością wyspy i wiele innych. Są one równie ważne, ale jedynie poznanie dyskursywne umożliwia nam bezpośrednie nawiązanie kontaktu z innym mózgiem. Możemy przekonać każdego o słuszności prawa Pitagorasa, ale nie możemy logicznie przekonać interlokutora o wyższości poezji Mickiewicza nad poezją Gałczyńskiego, nie możemy przekonać nikogo, że Matejko jest piękniejszy od Matisse’a. W moim odczuciu psychiatra transpersonalna usiłuje właśnie umożliwić komunikację międzyludzką w zakresie poznań innych niż dyskursywne."



A tu opinia Grofa o osobistym doświadczeniu:

"Z powodu naturalnych ograniczeń naszego intelektu próby zrozumienia "przyczyn" lub "motywów" stojących za stworzeniem wszechświata nigdy nie zakończą się pełnym sukcesem. Rozum nie jest narzędziem, które nadaje się do analizowania transcendentalnych wymiarów egzystencji i zasad obowiązujących na najbardziej metafizycznym poziomie. W ostatecznym rozrachunku, zagadnienia te można tak naprawdę zrozumieć wyłącznie na drodze osobistego doświadczenia.

- Stanislav Grof, Kosmiczna gra"
Odpowiedz
#23
Hill napisał(a): A tu opinia Grofa o osobistym doświadczeniu:

"Z powodu naturalnych ograniczeń naszego intelektu próby zrozumienia "przyczyn" lub "motywów" stojących za stworzeniem wszechświata nigdy nie zakończą się pełnym sukcesem. Rozum nie jest narzędziem, które nadaje się do analizowania transcendentalnych wymiarów egzystencji i zasad obowiązujących na najbardziej metafizycznym poziomie. W ostatecznym rozrachunku, zagadnienia te można tak naprawdę zrozumieć wyłącznie na drodze osobistego doświadczenia.

- Stanislav Grof, Kosmiczna gra"
Tutaj Grof trochę się zagalopował. Można zgodzić się z tym, że sam rozum nie wystarcza do ogarnięcia sensu istnienia wszechświata ale wcale nie oznacza to z marszu nadrzędnej roli osobistego doświadczenia w tej kwestii. W końcu osobiste doświadczenia poszczególnych osób bardzo różnią się od siebie, wobec czego trudno na nich polegać i tworzyć ogólne wnioski na tej podstawie. Być może w ogóle pytania o genezę istnienia są źle postawione i nie mają sensu, podobnie jak próby logicznego ogarnięcia boskiej natury.
Odpowiedz
#24
I mechaniki kwantowej. Ogólne wnioski są oczywiście cenne, tylko że mogą okazać się bezużyteczne, choćby wtedy, kiedy ich przyswojenie wymaga sporego bagażu abstrakcji, do tego wyrafinowanych. Nie wszystko przetłumaczysz drugiemu człowiekowi, który różni się od Ciebie zawartością i jakością mózgownicy, za to jest Tobie równy w prawie do życia. Dlatego osobiste doświadczenie bywa cenne - w rozwiązywaniu osobistych problemów, które nierozwiązane lub rozwiązane źle mogą upośledzać funkcjonowanie (vide Goedel, który upośledził się na śmierć). Czy takie doświadczenie sprawdza się w dochodzeniu do prawdy o świecie i Zaświatach, to sprawa osobna - ale jeżeli czyjaś głowa wymaga posprzątania, to należy ją szybko posprzątać. I jeżeli miotła z wierzbiny się sprawdza, to wolno jej użyć, choćby i wbrew sarkaniu Osirisów świata tego, że się tej miotły do prądu podłączyć nie da. Język
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#25
Hill napisał(a):gdy piszemy o wewnętrznej przemianie ludzi pod wpływem duchowego odrodzenia, to czy ona nie idzie w podobnym kierunku w różnych religiach? Czy to nie będzie jedna uniwersalna prawda dla wszystkich?

O taka na przykład:

"Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa" Ga : 22-2

Zgadzam się. Z tym, że te pozytywne cechy - ta uniwersalna prawda - to moim zdaniem sam Bóg. Jak mówi Jan we wstępie

Cytat:No a jeśli chodzi o definicję Boga, to jakakolwiek by ona nie była, przecież i tak nikt z nas tego nie ogarnie rozumem, więc doświadczenia duchowe, to bardziej uświadomienie sobie, uwierzenie, że jest jakaś świadoma Pierwsza Przyczyna, a nie jej rozumowe tłumaczenie

Może jednak się da - może nie ogarnąć - ale nieco zrozumieć Boga? "Prawda nas wyzwoli". Co do Pierwszej przyczyny to chyba się mylisz. Świat jest nie do ogarnięcia, ale praktycznie jestem pewien, że "pierwszość" w sensie liniowości czasu (że coś jest na początku czasu) to błędne pojęcie. Tu już Einstein co nieco wyjaśnił i odbiega to od naszego rozumienia. Świat jest dużo bardziej skomplikowany, jeżeli chodzi o czas i przestrzeń i nasz język ani myśl tego nie obejmuje. Pewnie dałoby się to wyrazić matematycznie
Odpowiedz
#26
ErgoProxy napisał(a):  I jeżeli miotła z wierzbiny się sprawdza, to wolno jej użyć, choćby i wbrew sarkaniu Osirisów świata tego, że się tej miotły do prądu podłączyć nie da. Język
Do słuchania o sprzątaniu mam ostatnio awersję po tym, jak autorytety pokroju Jordana Petersona do tegoż właśnie nawołują a sami jednocześnie babrają się w gównie po szyję Język
Odpowiedz
#27
ErgoProxy napisał(a): Dlatego osobiste doświadczenie bywa cenne - w rozwiązywaniu osobistych problemów, które nierozwiązane lub rozwiązane źle mogą upośledzać funkcjonowanie (vide Goedel, który upośledził się na śmierć). Czy takie doświadczenie sprawdza się w dochodzeniu do prawdy o świecie i Zaświatach, to sprawa osobna - ale jeżeli czyjaś głowa wymaga posprzątania, to należy ją szybko posprzątać. I jeżeli miotła z wierzbiny się sprawdza, to wolno jej użyć, choćby i wbrew sarkaniu Osirisów świata tego, że się tej miotły do prądu podłączyć nie da. Język


Zgadzam się i tak to widzę, że wiara powinna wnosić do życia coś dobrego, pozytywnego, rozwojowego, budującego, dlatego opierając się na osobistym doświadczeniu warto też czerpać z różnych religii to co inspiruje i pomaga, a pomijać to co może szkodzić (mam tu na myśli różne kwestie teologiczne, czy obrzędy, które są już zacofane jak dla człowieka o rozwiniętym umyśle). 
Grof w swojej opinii opiera się nie tylko na swoim wieloletnim doświadczeniu w pracy z pacjentami, ale na doświadczeniach ludzi z różnych religii - szamanów, joginów, mistyków, więc widocznie w tych doświadczeniach doszukał się czegoś wspólnego, jakiegoś podobieństwa.


cytat:

"Pomysł stworzenia jednolitego psychologicznego ekwiwalentu dla religijnych ścieżek rozwoju i doskonalenia się, oparty był na wierze, że zabieg sprowadzenia do wspólnego mianownika, zarówno na poziomie języka, jak i meritum, wielości religii i szkół duchowych, jest i wykonalny, i prawomocny. Wiara ta była podbudowana przekonaniem, że rdzeniem oraz zasadniczym przekazem każdej wielkiej religii jest jedna i ponadczasowa prawda – philoso-phiaperennis – zawarta w pismach jej najbardziej zaawansowanych adeptów, a mianowicie mistyków. Zatem zgodnie z tym poglądem, który najradykalniej sformułował Aldous Huxley w swej słynnej książce z 1948 roku pt. "Filozofia wieczysta", każda religia rozpada się niejako na dwie części "egzoteryczną" i "ezoteryczną". Na straży "egzoterycznej", a więc "populistycznej" postaci prawd religijnych stoją oficjalne kościoły i związki wyznaniowe, które zaciemniają podstawową jedność i tożsamość uniwersalnego przekazu duchowego, gdyż w swoim nauczaniu kładą nacisk na doktrynalne różnice pomiędzy religiami, przyczyniając się tym samym do waśni i wojen religijnych, utrwalenia podziałów oraz narastania nienawiści; w rezultacie postępowaniem takim przeczą samemu słowu "religia", które przecież oznacza "powiązanie", "łączenie ze sobą". Na szczęście, jak sądził autor Filozofii wieczystej, we wszystkich kulturach istnieją oświeceni mędrcy i mistycy, a wiec ci, którzy samodzielnie przeżyli i doświadczyli kontaktu z najwyższą Rzeczywistością i pozostawili na ten temat swe własne relacje. Według Huxleya, analiza tych relacji prowadzić musi do wniosku o zasadniczej identyczności, a wiec i tożsamości, prawdy religijnej przekazywanej we wszystkich wielkich religiach świata. Bowiem jeśli tylko potrafimy przebić się przez "językowe opakowanie" i dotrzeć do samego sedna przekazu mistyka, to dostrzeżemy, iż – obojętnie czy jest nim chrześcijański ojciec pustyni, gnostyk z drugiego stulecia po Chrystusie, buddysta zen, islamski sufi czy szaman peruwiański – mówią oni o tej samej prawdzie i opisują te samą drogę, która prowadzi człowieka do źródła – Transcendencji."

Stan Grof
"Poza Mózg - Narodziny, Śmierć i Transcendencja w psychoterapii"
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości