Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Buddyzm
Mustafa Mond napisał(a):
Nonkonformista napisał(a):
Mustafa Mond napisał(a):
Nonkonformista napisał(a):
freeman napisał(a):Czyli należy unikać wszystkiego, o czym się już wie, że będzie dla nas powodem cierpienia?
W rzeczy samej! Inaczej jest to masochizm!
Spoko. To nigdy więcej już ćwiczyć nie będę, by choć leciutko nie cierpieć z powodu zmęczenia fizycznego...
A faktycznie cierpisz, czy źle interpretujesz zmęczenie? Ja po pływaniu też jestem zmęczony, ale nie cierpię. Gdybym cierpiał, tobym nie pływał.
Chwila. Przez długie lata w dużej mierze przez zaburzenia psychosomatyczne moje życie było cierpieniem (teraz jest już u mnie okej a momentami nawet bardzo dobrze, choć się poprawy nie spodziewałem). Nie mogłem tych zaburzeń uniknąć, żyjąc. Jedyną możliwością na uniknięcie tego cierpienia przez wiele lat było samobójstwo. Ale ja wolałem żyć, i co za tym idzie cierpieć, dla dobra ogółu. I to ja miałem rację. Nie należy zawsze unikać cierpienia. Nie należy mieć wysokiej preferencji czasowej.
I tak, ćwicząc, często cierpię. Moje ciało wolałoby leżeć.
No właśnie. Należy zatem pewnie przemyśleć tę buddyjską koncepcję, gdyż nie zawsze się sprawdza. Dziękuję, Mustafo, za podzielenie się tym doświadczeniem.
Ażeby  odkryć  prawdziwe  zasady  moralności,  ludzie  nie  potrzebują  ani  teologii,  ani
objawień, ani bogów, potrzebują jedynie zdrowego rozsądku. J. Meslier, Testament.
Odpowiedz
Danae napisał(a):
freeman napisał(a): Dla leniwych źródłem cierpienia jest praca
Ci, co zapierniczali przy budowie stadionów w Katarze cierpieli, czy nie? Ci, którzy nigdy nie zapierniczali, ryzykując życiem są leniwi, czy nie?
A Tobie wydaje się, że odnosisz się do tego, co cytujesz?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
@Nonkonformista
Spoko, odzinoko.
Jest jeszcze jedna sprawa. Na pewno, jeżeli istniałaby możliwość, żeby ktoś kosztem sekundy swego małego cierpienia zapewnił Ci ogromnie szczęśliwe życie, chciałbyś, by wspomniany ktoś poświęcił swoją sekundę dla ziszczenia masy Twych ogromnie szczęśliwych lat. Zatem znów wychodzi, że nieraz jednak warto wybrać własne cierpienie kosztem braku cierpienia własnego.
Znany w sieci też jako qwertyuiop i kacolek.
Odpowiedz
Mustafa Mond napisał(a): @Nonkonformista
Spoko, odzinoko.
Jest jeszcze jedna sprawa. Na pewno, jeżeli istniałaby możliwość, żeby ktoś kosztem sekundy swego małego cierpienia zapewnił Ci ogromnie szczęśliwe życie, chciałbyś, by wspomniany ktoś poświęcił swoją sekundę dla ziszczenia masy Twych ogromnie szczęśliwych lat. Zatem znów wychodzi, że nieraz jednak warto wybrać własne cierpienie kosztem braku cierpienia własnego.
W jaki sposób czyjeś cierpienie miałoby mnie uszczęśliwić? Nie rozumiem tej koncepcji. Ten ktoś cierpi, abym był szczęśliwy... Hmm, ale przecież żadna czująca i empatyczna istota nie może się godzić na czyjeś cierpienie. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Nie można być moim zdaniem szczęśliwym, wiedząc, że ono okupione było czyimś cierpieniem. To cierpienie jest wtedy właśnie trucizną wrzuconą do potrawy. Może jej /tej trucizny/ być nawet niewiele, ale raz, że zabije nam smak, dwa: sami możemy się nią zatruć. Dlatego nie akceptuję chrześcijaństwa, które ma właśnie chorą koncepcję cierpienia, a po drugie jest przecież ofiarą z człowieka, gdzie gdzieś też już o tym pisałem.
Ażeby  odkryć  prawdziwe  zasady  moralności,  ludzie  nie  potrzebują  ani  teologii,  ani
objawień, ani bogów, potrzebują jedynie zdrowego rozsądku. J. Meslier, Testament.
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a):
Mustafa Mond napisał(a): @Nonkonformista
Spoko, odzinoko.
Jest jeszcze jedna sprawa. Na pewno, jeżeli istniałaby możliwość, żeby ktoś kosztem sekundy swego małego cierpienia zapewnił Ci ogromnie szczęśliwe życie, chciałbyś, by wspomniany ktoś poświęcił swoją sekundę dla ziszczenia masy Twych ogromnie szczęśliwych lat. Zatem znów wychodzi, że nieraz jednak warto wybrać własne cierpienie kosztem braku cierpienia własnego.
W jaki sposób czyjeś cierpienie miałoby mnie uszczęśliwić? Nie rozumiem tej koncepcji.
Jakbyś był chory i potrzebowałbyś 10 milionów złotych na operację ratującą Twe życie od wielu lat bólu i na koniec śmierci, to Donald Trump mógłby sprzedać swe ferrari ze złota i za zarobione z tej sprzedaży pieniądze uratować Twe życie. Trump wtedy troszeczkę cierpiałby, bo lubił to ferrari podziwiać raz na miesiąc, ale i tak ma jeszcze takie samo, ale z platyny, a poza tym woli jachty niż auta, więc cierpienie istniałoby, choć nie jakieś duże i długie. Istniałoby w skali mikroskopijnej, gdzieś płytko w nim.
Znany w sieci też jako qwertyuiop i kacolek.
Odpowiedz
Mustafa Mond napisał(a):
Nonkonformista napisał(a):
Mustafa Mond napisał(a): @Nonkonformista
Spoko, odzinoko.
Jest jeszcze jedna sprawa. Na pewno, jeżeli istniałaby możliwość, żeby ktoś kosztem sekundy swego małego cierpienia zapewnił Ci ogromnie szczęśliwe życie, chciałbyś, by wspomniany ktoś poświęcił swoją sekundę dla ziszczenia masy Twych ogromnie szczęśliwych lat. Zatem znów wychodzi, że nieraz jednak warto wybrać własne cierpienie kosztem braku cierpienia własnego.
W jaki sposób czyjeś cierpienie miałoby mnie uszczęśliwić? Nie rozumiem tej koncepcji.
Jakbyś był chory i potrzebowałbyś 10 milionów złotych na operację ratującą Twe życie od wielu lat bólu i na koniec śmierci, to Donald Trump mógłby sprzedać swe ferrari ze złota i za zarobione z tej sprzedaży pieniądze uratować Twe życie. Trump wtedy troszeczkę cierpiałby, bo lubił to ferrari podziwiać raz na miesiąc, ale i tak ma jeszcze takie samo, ale z platyny, a poza tym woli jachty niż auta, więc cierpienie istniałoby, choć nie jakieś duże i długie. Istniałoby w skali mikroskopijnej, gdzieś płytko w nim.
Hmm, już wiem, gdzie leży nasze wzajemne niezrozumienie. Ja po prostu inaczej rozumiem cierpienie. Język

Ma ono dla mnie wymiar cielesny: nie wiem... - boli mnie głowa, co innego, jestem w taki czy inny sposób niepełnosprawny. Ale pozbycie się złotego ferrari...? Czy można tutaj pisać o cierpieniu? To pewnie jakaś nieprzyjemność, dość duża, ale czy on, pozbywając się tego samochodu, naprawdę cierpi...?
Ażeby  odkryć  prawdziwe  zasady  moralności,  ludzie  nie  potrzebują  ani  teologii,  ani
objawień, ani bogów, potrzebują jedynie zdrowego rozsądku. J. Meslier, Testament.
Odpowiedz
Cierpienie psychiczne też istnieje.
Okej. Inny przykład w takim razie.
Jakbyś był chory i potrzebowałbyś 10 milionów złotych na operację ratującą Twe życie od wielu lat mocnego bólu i na koniec śmierci, to Donald Trump mógłby sprzedać swój masażer bolącego małego palca lewej stopy o wartości 10 milionów i za zarobione z tej sprzedaży pieniądze uratować Twe życie. Trump wtedy troszeczkę cierpiałby, bo to był jedyny masażer na świecie, który był w stanie ukoić leciutki ból wspomnianego paluszka, więc cierpienie istniałoby, choć nie jakieś duże i długie. Istniałoby w skali mikroskopijnej, gdzieś płytko w jego małym paluszku lewej stopy.
Znany w sieci też jako qwertyuiop i kacolek.
Odpowiedz
Mustafa Mond napisał(a): Cierpienie psychiczne też istnieje.
Okej. Inny przykład w takim razie.
Jakbyś był chory i potrzebowałbyś 10 milionów złotych na operację ratującą Twe życie od wielu lat mocnego bólu i na koniec śmierci, to Donald Trump mógłby sprzedać swój masażer bolącego małego palca lewej stopy o wartości 10 milionów i za zarobione z tej sprzedaży pieniądze uratować Twe życie. Trump wtedy troszeczkę cierpiałby, bo to był jedyny masażer na świecie, który był w stanie ukoić leciutki ból wspomnianego paluszka, więc cierpienie istniałoby, choć nie jakieś duże i długie. Istniałoby w skali mikroskopijnej, gdzieś płytko w jego małym paluszku lewej stopy.
Zgoda w całej rozciągłości. Ale czy to znaczy, że on ten mały ból miałby ignorować, zgadzać się nań, akceptować? Ty piszesz tutaj znowu o przywiązaniu do rzeczy. Przywiązanie do rzeczy również powoduje cierpienie, ale to nie znaczy, że od przywiązania do rzeczy nie mamy się uwalniać. To dwie różne rzeczy.
Ażeby  odkryć  prawdziwe  zasady  moralności,  ludzie  nie  potrzebują  ani  teologii,  ani
objawień, ani bogów, potrzebują jedynie zdrowego rozsądku. J. Meslier, Testament.
Odpowiedz
Tak. Trump powinien ten ból akceptować, bo lepiej, żeby go bolało i nie wydawał kasy na cudowny masażer, bo prędzej powinien dać kasę na lepsze cele moralnie.
Nie mówię o emocjonalnym przywiązaniu do rzeczy, tylko o leczeniu bólu małego palca lewej nogi poprzez daną rzecz.
Znany w sieci też jako qwertyuiop i kacolek.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości