Rita napisał(a):A wiesz to, bo widziałeś film. A nie, sam napisałeś, że nie widziałeś...:roll: No ale skoro poboczny, to faktycznie usprawiedliwia zdradę. Genialne wręcz rozumowanie.

Rita napisał(a):A wiesz to bo oglądałeś film. A nie znowu, patrz wyżej. Ale spoko, faktycznie jak ktoś zaszczuty, to zdradę można wybaczyć, ba wręcz wszyscy powinni się cieszyć z tego :roll: No przecież naturalnie, całkiem etyczne jest wejście w związek z kimś, do kogo się kompletnie nic nie czuje, okłamać tą osobę, zrobić jej dziecko, a następnie zostawić. Co ja się czepiam, facet powinien dostać order...

Rita napisał(a):Ale jak już się weszło, to można spokojnie wyjść, bo w końcu ważniejszy jest pociąg seksualny, niż wychowanie potomka...

Rita napisał(a):No faktycznie zostawienie kobiety samej z dzieckiem i odwiedzanie ich i płacenie alimentów to pełny happy end. A co tam, że na kobietę spadnie 90% odpowiedzialności, ważne że gej się realizuje w związku.

Rita napisał(a):Właśnie, miłość to nie tylko orientacja i seks. Zasadniczo ludzie nie powinni wiązać się z osobami, których nie kochają. Ale jak już się spłodziło dziecko, to swoje preferencje należy schować w kieszeni i wziąć pełną odpowiedzialność za człowieka, którego się powołało do życia.

Rita napisał(a):Czyli zasadniczo zdradzać nie można, ale namawiać do rozpadu związku już tak. Ja uważam inaczej. Myślę, że jeżeli ktoś jest w związku, to nikt nie ma prawa ani zdradzać fizycznie, ale też nieetyczne jest namawianie do rozpadu tego związku. Można sobie przecież poszukać partnera wolnego, bez zobowiązań.

Rita napisał(a):Wszystko sprowadza się do tego, że ty uważasz, że orientacja rozgrzesza zdradę. Ja nie stosuje tak jak ty podwójnych standardów: zdrada to zdrada, zostawienie kobiety ciężarnej, to zostawienie kobiety ciężarnej. Traktuję na równi homo jak i hetero. Ty zaś w swoim heterofobicznym zacietrzewieniu uważasz, że jak ktoś jest gejem, to już go nie obowiązuje wierność kobiecie, którą zapłodnił. Nie traktujesz ludzi równo i w tym cały problem.

Gocek napisał(a):Polecam Wyśnione miłości

Rita napisał(a):Ty zaś w swoim heterofobicznym zacietrzewieniu uważasz, że jak ktoś jest gejem, to już go nie obowiązuje wierność kobiecie, którą zapłodnił. Nie traktujesz ludzi równo i w tym cały problem.

Spoiler!

Bardzo przewrotny i nie do końca dla mnie zrozumiały był finał filmu - dyrektorka agencji kosmicznej, która organizowała i nadzorowała misję, wypowiada się z entuzjazmem o jej owocach: że zmienił się kontekst, w jakim ludzkość postrzega siebie samą, że misja okazała się sukcesem, bla bla bla. Tymczasem cała załoga ginie, w tym 5 z 6 osób za sprawą mackowatych obcych, czyhających tuż pod powierzchnią Europy... Tego rodzaju pierwszy kontakt raczej nie powinien nastrajać optymistyczne do dalszej eksploracji Oczywiście reakcja owej pani jest pozytywna (należy cieszyć się, że wszechświat, który możemy zwiedzać, będzie zapewne obfitował w wyzwania), ale jakoś... niezbyt realistyczna.

Hastur napisał(a):Pisaliśmy tutaj z Hansem o tym filmie parę stron temu. Muszę się w końcu zabrać do trylogii "Pusher" Refna, bo każdy jego film, jaki dotąd widziałem, był zajebisty.