Ate>Agno>Deist>Teist>Kato
Unregistered
caute napisał(a):nie jest tak jak myślisz że żąda się dowodu w nieskończoność, i że argumentem może być wszystko, dowodem jest doznanie,lub zdanie które
można odnieś do doznania i jest potwierdzane przez doznanie,
Źle się wyraziłem chyba. Nie chodziło mi o "wszystko" w ścisłym znaczeniu, ale o to, że im teza odwołuję się do rzeczy bardziej złożonyck i "większych" to dowody powinny pochodzić z różnych "stron". Jak np w fizyce, aby "coś" było "ostatecznie udowodnione" musi się wykazać zgodność tezy ze wszystkimi teoriami. To samo się tyczy Boga. W tym przypadku "argumenty" mogą i muszą nadchodzić z wielu płaszczyzn. I doznanie nie jest rzadnym dowodem. To jest skrajny prymitywny empiryzm, który neguję całkiem filozoficzny racjonalizm, który zakłada, że prawdę można poznać za pomocą rozumu bez odwoływania się do doświadczenia. Przy pomocy abstrakcji umysłowej.
caute napisał(a):kubek który istnieje przedemną jest taki jakim go doznaje, nieprzenikliwy, biały z rysunkiem,posiada pewną mase,kształt,etc
niektórzy nie doznają boga, jak doznają kubka, to tyle,
bywaj zdrów
Ok. Rozumiem cię. Ala ja twierdzę, że kubek też jest stworzony przez Boga:] Bywaj. AA hoooj
adVice napisał(a):Ale problem nie wynika z jakiejś "wady" Wszechświata tylko z samego pytania. Wszechświatowi obca jest wszelka nieskończoność, nawet on "się zaczął". Jeżeli powiesz że żółwie ważą nieskończenie wiele, to też wyniknie jakaś bzdura, bo z wszechświatem będzie wszystko OK, tylko twierdzenie będzie nijak pasować do rzeczywistości.
Wszechświat ma w kiij i jeszcze trochę wad. Paradoks pogania paradoks i paradoks wychodzi  Właśnie, że wszechświatowi znana jest nieskończonośc. Sugerujesz, że materia nie jest wieczna? To albo nią przestanie byc, albo...co? Nie ma jej?
Bieniu napisał(a):Ta, jasne. "Oh yeah! I was very naughty boy! Punish me! Harder! Harder!!"
To tak nie działa. Myślisz że jak ktoś dostaje słuszną karę to się cieszy?
To wklej, ale aktualną definicję, która ma jakieś podstawy naukowe..
W fizyce klasycznej jest samodzielną wielkością niezależną od innych wielkości biegnącą w takim samym rytmie w całym Wszechświecie. W mechanice relatywistycznej czas stanowi czwartą współrzędną czasoprzestrzeni, jego upływ zaś zależy od obserwatora i jest różny dla różnych obserwatorów.--masz 5 cm niżej od twojej
A co mnie czy się cieszą czy nie? Taka przyroda. To właśnie sprawiedliwość i równość wobec prawa.
gąska9999 napisał(a):Ja bym była za opcją, że TO CO NIE ISTNIEJE TO JEDNAK OWSZEM ISTNIEJE, może dla kogoś innego niż my np. Ufiki , może dla nas póżniej, a może dlatego, że potencjalnie jest możliwe do wyciągnięcia z niebytu do bytu. gąska9999 napisał(a):To ostatnie zdanie powinno się to szczególnie spodobać chyba Ate>coś tam!:mrgreen:.
Potencjalnie wszytsko jest możliwe Tylko, że ty zakładasz, że to o czym ja mówię czyli Bóg nie jest rzeczywisty, ale potencjalny i musi być dopiero "wyciągnięty" z niebytu do bytu. Ale ty tylko tak ZAKŁADASZ. NIE WIESZ czy On nie jest juz rzeczywisty i nie potrzebuje wyciągania. To spora różnica. A co do koloru to można powiedzieć, że on nie ISTNIEJE, bo to wyrażenie tyczy się bytów świadomych. Kolor to złudzenie otrzymane dzięki załamaniu światła. Więc nijak to się ma do istnienia.
Bieniu napisał(a):Zresztą to że o czymś nie wiemy, nie znaczy że nie istnieje. Czy oddziaływania grawitacyjne nie istniały "zawsze" tylko dlatego że wcześniej o nich nie wiedzieliśmy? Bez jaj....
Wyobraź sobie, że grawitacja nie istniała odz awsze. Przed WW(raczej charmonijnym procesem) jej nie było. A i nawet nie wszędzie jest TAKA SAMA. Czy to, że nie wiemy(ktoś może twierdzić, że wie(takie ma prawo.) czy Bóg istnieje, nie znaczy, że nie istnieje?
Bieniu napisał(a):My nie wyciągamy nic z niebytu (chyba że z odbytu), my tylko odkrywamy pewne prawidłowości, które istnieją niezależnie od tego czy wiemy o ich istnieniu czy nie.
Jak nie? Bieniu został "wyciągnięty" z niebytu przez energiczne posuwanie penisa w rytmnie "pneumatycznym" jak każdy inny człowiek. W dalszym okresie przez macicę. Nie było Bienie a teraz JEST Więc co ściemnia 8)
OOO to ciekawe "niezależnie od tego czy wiemy o ich istnieniu czy nie" Bieniu twierdzi, że badamy rzeczy niezależnie od tego czy wiem czy nie wiemy, że istnieją? To zupełnie jak z Bogiem(przynajmniej dla tych co twierdzą, że nie wiedzą)
Liczba postów: 7,517
Liczba wątków: 134
Dołączył: 10.2008
Reputacja:
0
Cytat:Ok. Rozumiem cię. Ala ja twierdzę, że kubek też jest stworzony przez Boga:-] Bywaj. AA hoooj
Jakieś dowody?
Cytat:Wszechświat ma w kiij i jeszcze trochę wad. Paradoks pogania paradoks i paradoks wychodzi:mrgreen: Właśnie, że wszechświatowi znana jest nieskończonośc.
[quote]
Wszechświat posiada paradoksy tylko pozorne, wszelkie "prawdziwe" paradoksy to efekt myślenia życzeniowego i błędnej logiki .
[quote]
Sugerujesz, że materia nie jest wieczna? To albo nią przestanie byc, albo...co? Nie ma jej?
Bo materia nie jest wieczna, zresztą ważny jest stan teraźniejszy. Dzisiaj Wszechświat nie zna wieczności bo miał początek. W przyszłości oczywiście może być nieskończony, ale nie wynikają z tego aż takie wielkie implikacje jak z tego, ze był od zawsze.
Ate>Agno>Deist>Teist>Kato
Unregistered
adVice napisał(a):Jakieś dowody?
Dowody na co? Na istnienie Boga? Mogę odpwiedzieć tak samo. Jakieś dowody na nieistnienie? To oczywiście błąd. Jak Bóg istnieje to i kubek pośrednio jest Jego "dziełem".
adVice napisał(a):Wszechświat ma w kiij i jeszcze trochę wad. Paradoks pogania paradoks i paradoks wychodzi:mrgreen: Właśnie, że wszechświatowi znana jest nieskończonośc.
Wszechświat posiada paradoksy tylko pozorne, wszelkie "prawdziwe" paradoksy to efekt myślenia życzeniowego i błędnej logiki .
To logika może być błędna? Ty patrz to zupełnie jak z Boską wszechmocą.
Paradoks jak jest to jest i tyle.
adVice napisał(a):Bo materia nie jest wieczna, zresztą ważny jest stan teraźniejszy. Dzisiaj Wszechświat nie zna wieczności bo miał początek. W przyszłości oczywiście może być nieskończony, ale nie wynikają z tego aż takie wielkie implikacje jak z tego, ze był od zawsze.
Materia nie jest wieczna? Myślę, że większość forumowiczów się z tobą nie zgodzi. Ale każy może myśleć co chce. STAN teraźniejszy? A kiedy on JEST? W każdym stanie teraźniejszym spotyka on się z stanem przeszłym i przyszłym w punkcie.....?(X?)...no właśnie co to za punkt? W przyszłości może być nieskończony? A to nieskończoność ma początek albo przyszłość? Nie wynikają bo nie widzisz pewnych niespójności w swojej argumentacji. Ale to nic. Każdy myśli co chce. Implikacje wynikają i to dość "przerażające".
Liczba postów: 610
Liczba wątków: 5
Dołączył: 06.2007
Reputacja:
0
lumberjack napisał(a):Mi też. Skróćmy mu nicka do Ate.
Jestem za  , ale może mniej skrótowo dać mu Ate>Idiot>Imbec
Prorok vs fanatyzm :wall:
Liczba postów: 1,900
Liczba wątków: 163
Dołączył: 03.2008
Reputacja:
65
Płeć: nie wybrano
Bieniu napisał(a):Nie będę już dalej ciągnął dyskusji, ponieważ jest ona pozbawiona sensu z uwagi na to że najwyraźniej zakładasz że jeśli czegoś nie znamy to wtedy to coś nie istnieje...
Co jest śmieszne.
My nie wyciągamy nic z niebytu (chyba że z odbytu), my tylko odkrywamy pewne prawidłowości, które istnieją niezależnie od tego czy wiemy o ich istnieniu czy nie.
Cieszę, się że już nic więcej nie powiesz w tym temacie bo to znaczy, że wygrałam!!!  
Poważniej, może mówimy prawie o tym samym.
Ja nie twierdzę, że Byt nieistnieje.
Byt istnieje, jednak jego wszelkie CECHY istnieją jako RELACJE ze zmysłami naturalnymi poznającej go istoty inteligentnej lub w relacji do zestawu "młody naukowiec" czyli teorii + przyrządów Asów naukowych Cywilizacji.
Czepiam się, że CECHY BYTU nie są SAME w SOBIE a tylko jako relacje do zmysłów naturalnych i sztucznych poznającego je stwora.
Teraz gąskoLemologia: jeśli kiedyś jako cywilizacja nauczymy się zapisać pamiętnik na takich strukturach BYTU, które nie ulegną zniszczeniu/deformacji w czasie tej Katastrofy, że kiedyś Wszechśmiat się skurczy w osobliwość (wtedy zginiemy!) a potem znowu się będzie rozszerzał i znów nastanie kiedyś Życie rozumne po raz kolejny, to:
To Bieniu będzie mógł tej nowej cywilizacji zostawić notatkę, że znał taką CECHĘ BYTU jak kolor czerwony i fale elektromagnetyczne.
Notatka ta zostanie odczytana jak cywilizacja osiągnie poziom pozwalający ją odczytać czyli jak cywilizacja dobrnie do stosownych teorii i przyrządów które pozwolą coś zapisać na strukturach Bytu które nie ulegną zniszczeniu w wyniku Wielkiego Wybuchu.
Mam nadzieję, że Bieniu w najgorszym razie tego nie przeczyta!
Proszę mi nie wymyślać od różnych tam takich...
Eremita napisał(a):Jestem za , ale może mniej skrótowo dać mu Ate>Idiot>Imbec hmm, raczej Bart mógłby zaimplementować automatyczne skracanie nicków:
zamiast:
Kod: Ate>Agno>Deist>Teist>Kato
to:
z tooltipem zawierającym pełny nick ... gdyby ktoś był ciekaw :p
np. tak:
Kod: if(strlen(nick)>14)nick=nick.substr(0,12)+"...";
Liczba postów: 7,517
Liczba wątków: 134
Dołączył: 10.2008
Reputacja:
0
Cytat:Dowody na co? Na istnienie Boga? Mogę odpwiedzieć tak samo. Jakieś dowody na nieistnienie? To oczywiście błąd. Jak Bóg istnieje to i kubek pośrednio jest Jego "dziełem".
Ale po co na siłę wciskać kwadrat do kolistego otworu? Bóg dla świata jest niepotrzebny.
Cytat:To logika może być błędna? Ty patrz to zupełnie jak z Boską wszechmocą.
Paradoks jak jest to jest i tyle.
Użyłem tego wyrażenia w potocznym znaczeniu, znaczącym błędne rozumowanie.
Cytat:Materia nie jest wieczna? Myślę, że większość forumowiczów się z tobą nie zgodzi. Ale każy może myśleć co chce.
Ależ oczywiście że materia nie jest wieczna, rozpada się ona, anhiluje i w końcu zostaje z niej tylko energia.
Cytat:STAN teraźniejszy? A kiedy on JEST? W każdym stanie teraźniejszym spotyka on się z stanem przeszłym i przyszłym w punkcie.....?(X?)...no właśnie co to za punkt?
Teraźniejszość to właśnie teraz, jeżeli cię to nie przekonało, to postaraj się nie zgrywać takiego intelektualisty i przyjmij potoczne znaczenie.
Cytat:W przyszłości może być nieskończony? A to nieskończoność ma początek albo przyszłość? Nie wynikają bo nie widzisz pewnych niespójności w swojej argumentacji. Ale to nic. Każdy myśli co chce. Implikacje wynikają i to dość "przerażające".
A półprosta? Ma początek ale też jest nieskończona. Najważniejsze jest to, że ma początek i to nie stawia jej w niezręcznej sytuacji "skąd się wzięła".
Ate>Agno>Deist>Teist>Kato
Unregistered
adVice napisał(a):Ale po co na siłę wciskać kwadrat do kolistego otworu? Bóg dla świata jest niepotrzebny.
W każdym 'kole" samorzutnie jest kwadrat.Tylko "konciate" wymiary do się obliczać przy pomocy matematyki. Dzięki temu możemy obliczyć jego wymiary i współrzędne. Niepotrzebny to słowo nic nieznaczące. Jak jest to i jest potrzebny bo bez Niiego nic by nie istniało.
adVice napisał(a):Użyłem tego wyrażenia w potocznym znaczeniu, znaczącym błędne rozumowanie.
Czyli lolgika znaczy błędne rozumowanie:| Błędne rozumowanie czyli nie takie jak twoje. Ok8). Przyjmuję do wiadomości.
adVice napisał(a):Ależ oczywiście że materia nie jest wieczna, rozpada się ona, anhiluje i w końcu zostaje z niej tylko energia.
A dopieri pisałeś, że nie jest. Jakiś neurotyk straszny z ciebie. Byś się zdecydował w końcu. W sensie, że pisałeś iż wszechświat nie zna nieskończoności. Ale jednak energia jest nieskończona.(żeby nie było małe sprostowanie)
adVice napisał(a):Teraźniejszość to właśnie teraz, jeżeli cię to nie przekonało, to postaraj się nie zgrywać takiego intelektualisty i przyjmij potoczne znaczenie.
Bez obrazy, ale chyba nie wiesz o co biega. Nie wiem może nie mieści ci się to w głowie. Ja nie przyjmuje "potocznych znaczeń" tylko prawdziwe.
Ok nie będę zgrywał. Będę zgrywał idiotę.(I bez komentarzy, że już nim jestem bo wiem, że od razu się to pojawi)
adVice napisał(a):A półprosta? Ma początek ale też jest nieskończona. Najważniejsze jest to, że ma początek i to nie stawia jej w niezręcznej sytuacji "skąd się wzięła".
Każda prosta i pólprosta musi mieć koniec(chyba, że przinaczamy znaczenie końca). Ma początek ale nieskończoność nie może mieć początku więc założenie jest błędne.
Liczba postów: 16,443
Liczba wątków: 93
Dołączył: 10.2005
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
Ate>Agn' napisał(a):Będę zgrywał idiotę.(I bez komentarzy, że już nim jestem bo wiem, że od razu się to pojawi) wiele ci brakuje
Ate>Agno>Deist>Teist>Kato
Unregistered
idiota napisał(a):wiele ci brakuje
Sorry:lol2::lol2::lol2::lol2::lol2::lol2::lol2::lol2:
THE BEST...Ro..........ś całe te forum...:lol2::lol2::lol2::lol2:
10 PKT:p
Liczba postów: 1,484
Liczba wątków: 5
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
10
gąska9999 napisał(a):Ale ty patrzysz na to z punktu odniesienia człowieka, który ma te co trzeba zmysły w porządku.
Ja nie tworzę takiego punktu odniesienia, wtedy: kolor czerwony NIE ISNIEJE ZAWSZE a tylko czasami.
Gdyby cała nasza cywilizacja była w ten sposób inna niż jest, że każde żywe stworzenia: człowiek, ssaki, owady, ryby etc. widziałyby tylko odcienie szarości, albo nie posiadałyby w ogóle wzroku to co wtedy?
Jak rozwinięta musiałaby być technicznie cywilizacja, żeby metodą ingerencji w mózg wydobyć z nieistnienia do istnienia kolory (w przypadku widzenia tylko w odcieniach szarości)??
Zgodzę się że kolor czerwony nie jest dobrym przykładem. Ale chodzi o to, że pewne obiekty istnieją obiektywnie, niezależnie od czyichkolwiek możliwości ich dostrzeżenia i zrozumienia. W związku z tym nawet istnienie hipotetycznej istoty nie posiadającej "zmysłu przestrzeni" nie neguje faktu, że przestrzeń (w sensie matematycznym) istnieje, podobnie jak trójkąt w tej przestrzeni.
Cytat:Bo czy istnieje ZAWSZE cecha br543*H przedmiotów materialnych odbierana zmysłem Zmysłuhuuu2x co zacznie mieć miejsce w roku 2309 jak ludzie masowo zmutują i ten zmysł im przybędzie co rzeknę jako KASANDRA ??
Moim zdaniem cecha br543*H nie istnieje ZAWSZE!
Tak samo kolor.
Masz rację.
Cytat:Można się jeszcze zastanawiać czy rzeczy/cechy które DLA NAS nie istnieją w ogóle istnieją bo także dla nas mogą kiedyś zaistnieć to trzeba by było najpierw postawić definicję CO TO ZNACZY ISTNIEĆ!? Definicję uwzględniającą powyższe rozważania.
Hmmm...?
Bardzo dobre pytanie, niestety nie jestem w stanie podać definicji spełniającej powyższy postulat.
Cytat:Ja bym była za opcją, że TO CO NIE ISTNIEJE TO JEDNAK OWSZEM ISTNIEJE, może dla kogoś innego niż my np. Ufiki , może dla nas póżniej, a może dlatego, że potencjalnie jest możliwe do wyciągnięcia z niebytu do bytu.
Ale skoro my wiemy, że pewne byty istnieją to wiemy również, że niektóre z nich istnieją niezależnie od naszych możliwości ich postrzegania i rozumienia oraz niezależnie od istnienia naszego Wszechświata. Przykładem jest właśnie trójkąt jako pojęcie matematyczne.
I live to the day I die
I live to the day I cry
I'm dead the day I lie
Peter Pan and Wendy
Unregistered
Cytat:To jest skrajny prymitywny empiryzm, który neguję całkiem filozoficzny racjonalizm, który zakłada, że prawdę można poznać za pomocą rozumu bez odwoływania się do doświadczenia. Przy pomocy abstrakcji umysłowej.
Liczba postów: 16,443
Liczba wątków: 93
Dołączył: 10.2005
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
caute napisał(a):![[Obrazek: clipboard01eeo.th.jpg]](http://img136.imageshack.us/img136/4341/clipboard01eeo.th.jpg) jak chcesz wrzucać skany to tak je wrzucaj żeby się dało odczytać.
idiota napisał(a):jak chcesz wrzucać skany to tak je wrzucaj żeby się dało odczytać. z odczytaniem nie ma problemu, wystarczy kliknąć miniaturkę
Liczba postów: 16,443
Liczba wątków: 93
Dołączył: 10.2005
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
a, Kuchwa, końcówki?
cuś zjadło...
idiota napisał(a):a, Kuchwa, końcówki?
cuś zjadło... hmm, proszę:
linia 1 - z
linia 2 - -
linia 3 - ż
linia 4 - o
linia 5 - j
linia 6 - y
linia 7 - o-
linia 8 - d
linia 9 - d-
linia 10 - to
linia 11 - cy
Ate>Agno>Deist>Teist>Kato
Unregistered
caute napisał(a):![[Obrazek: clipboard01eeo.th.jpg]](http://img136.imageshack.us/img136/4341/clipboard01eeo.th.jpg)
Ciężko wyczytać o co w tym chodzi w ramach wyjętej z kontekstu(pewnie) wypowidzi autor. Dobrze jakbym wiedział jeszcze co to za autor. Mogę się tylko domyślać kto to napisał. Otóż rzecz niejawna może taką być dla jednego podmiatu a dla drugiego już nie. Na tym trzeba by było budować resztę wywodu. Autot zakłada, że "jakaś'' rzecz jest niejawna z miejsca. Ale każda rzecz jest niejawna dopóki się jej
nie pozna. Tak więc nie mając możności potwierdzenia co jest jawne a co nie tak i cała dalsza wypowiedź jest aparta na "początkowych założeniach", które to każdy może sobie dobierać na własną potrzebę. Tak więc popadać w nieskończoność można zawsze i przy argumentacji wszystkiego np po co? a dlatego? a dlaczego dlatetego? bo dlatego i dlatego itd. Argumentacja w nieskończoność rodzi się przy nieskończoności pytań zadawanych przez daną osobę. To bardzo dobry sposób na wykazanie wszelkiej niemożliwości dowodzenia "prawdziwości itd". Więc nie dziwi mnie ten tekst tutaj i w tym momencie. nie można udowodnić na podstawie "innych rzeczy" czyli wychodzi na to, że na podstawie jakiejś innej rzeczy można. Cały wywód jest oparty na z góry przyjętej "dedukcji", która przed argumentacją już zakłada wynik ostateczny wypowiedzi. To czy nie jest samo z siebie jawne nie jest oparte też na rzadenj weryfikacji. Wiele, rzeczy jest nieuchwytne dla jednej jednostki a dla drugiej już nieuchwytne nie jest. Nie chcę nic więcej pisać na wyjętym z kontekstu kawałkiem wypowiedzi, bo to niczemu nie słuzy, ani nawet nie wiem czemu miało służyć wrzucenie tego na forum.
Aaa. Chodziło o sprawę z prymitywnym empiryzmem. To chyba oczywiste, że empirycznie nie da się sprawdzić wszystkiego. Nawet przez same sprawy "techniczne" itd. O to, że nie da się za pomocą rozumu dojść do tego czy Bógistnieje czy nie to kwestia mocno sporna(delikatnie mówiąc).
Zacytuję Augustyna:"Nawet poganie wiedzą o tobie tyle ile da się poznać Ciebie za pomocą rozumu naturalnego". Początkowo był on całkowicie sceptyczny jeśli idzie o poznanie Boga za pomocą rozumu, ale później zmienił stanowisko. Czego potwierdzeniem jest ta wypowiedź. W twojej argumentacj wbrew pozorom pełno jest gnozy itd(względnie jakiejś illuminacji). Te poglądy mi są dość obce. Ja wychodzę z założenia "wielu punktów widzenia", którem mogą otworzyć na "łsakę". Tak jak św Augustyn, ale nie jestem tak sceptyczny jak on. Myślę, że jest wiele niedomówień i naciągnięć w pismach Augustyna. Są trafne, ale miejscami na bardzo generalizujące. Dobrze polemizują z nim inni ojcowie wsodni sprzed schizmy wschodniej wykazując mu wiele naciągnięć.
Peter Pan and Wendy
Unregistered
wiem,to moja wina, brakuje mi doznania boga, dlatego jestem ateistą. ty niepotrafisz mi go dowieść,etc
no cóż, spalimy bonia a może i nie? to nie zależy od tego przecież czy ty doznajesz Boga czy ja nie,
Ate>Agno>Deist>Teist>Kato
Unregistered
Nie wiem czy to twoja wina. Byc moze tak. Byc moze popelniles takie grzechy a takie i wyszlo jak wyszlo. Nikt nie wie czy bedzie ateista do konca zycia czy cus takiego. Ja nie wiem i ty nie wiesz co bedzie. Moze dostaniesz objawienia i przestaniesz byc ateitsa. No chyba, ze z miejsca zakladasz, ze nawet gdyby Bog istnial naprawde, ale zabranial aborcji i tabletek wczesnoporonnych to i tak nie bedziesz z Nim w "przyjazni". W takim razie nie ma sprawy. Kazdy wybiera przeciez. Przegladajac forum przeczytalem wypowiedz Atei Over cos tam. Brzmiala nastepujaca(mniej wiecej): "nawet gdyby Bog istnial i mi sie objawil to i tak nie mialby ze mnie wiernego slugi. On swoje a ja swoje". W takim przypadku wszystko jest jasne i nie ma co polemizowac nawet.
Peter Pan and Wendy
Unregistered
Cytat:Nie wiem czy to twoja wina. Byc moze tak.
niedoznaje boga, to wszystko przez nature grzechu którą ktoś we mnie umieścił, jestem winny do szpiku, "moja wina moja wina moja bardzo wielka wina ze boga nie widać? moja wina moja bardzo wielka wina go nie moge dotykać?, moja wina moja bardzo wielka wina że go nie mogę usłyszec?, moja wina moja bardzo wielka wina że go nie posmakuje?, moja wina moja bardzo wielka wina że go nie doznaje?. moja wina że dla mnie to tylko slowo, ktore stawia sie za odpowiedz smutnych bez odpowiedźi pytań?,to tylko moja wina....że życie bez tych odpowiedzi to cierpienie. moja wina moja..moja?"
nasuwa siępytanie.
czyz nie było by to sprzeczne z samym soba uznawac siebie za winnego tego - ze czegos nie ma na podstawie tego że czegoś nie ma?
tak, ale nie dokońca i trzeba to powiedzieć, byc może jestem jak ślepy, który nie rozumie o czym mówi widzący opisując pełne migoczących gwiazd nocne niego, wiec to jest moja wina bo ja nie widze i zarazem nie, bo nie odemnie zalezy widzenie.
czyli jakby nie było jestes o stopień w doznaniach wyższy odemnie, może masz i nawet ducha świętego w sobie, ale ja tego nie doznaje, wiec dla mnie twoj bóg i duch święty to jak kolega małych dzieci, niewidoczny dla nikogo oprócz nich :777
bywaj zdrów
|